"Wyścig do czekolady" (Wydawnictwo Mamania)

Co nocą robią przytulanki? Śpią spokojnie obok swoich opiekunów czy czuwają, żeby nic im się nie stało? A może urządzają sobie nocne przyjęcia, podczas których bawią się zabawkami dzieci na własnych zasadach? Może właśnie wtedy w dziecięcych pokojach tworzy się ten wielki bałagan, którego tak bardzo nie lubią rodzice? Myślę, że z przytulankami możliwe jest wszystko. Także to, że kiedy zapada zmrok, opuszczają dom i ruszają w świat...

Jak Królik z książki Wyścig do czekolady. Kiedy Max, chłopiec, w którego domu Królik mieszkał, zasnął, pluszak poczuł zapach czekolady. Był tak kuszący, że nie zastanawiał się długo, tylko ruszył przed siebie na poszukiwania źródła tego smakowitego zapachu. Wychodząc, obudził Maxa, który wstał z łóżka i zaczął szukać swojego pluszowego przyjaciela. Zaczął od ogrodu. Tu jednak Królika nie było, był za to mały kret, który pokazał mu dokąd powinien iść. Jednak w lesie, do którego dotarł Max, Królika nie było. Były za to dziki, był borsuk, wiewiórki i stado jeży. Te zwierzęta raczej nie lubią czekolady, ale mogły widzieć Królika. Wskazują Maxowi dalszą drogę. Chłopiec trafia do miasta. To miejsce bardzo różni się od spokojnego lasu. Może tu Królikowi spodobało się bardziej i został na dłużej? Niestety nie. Max musi szukać dalej. Przez kolejne miejsca i kolejne strony tej książki.

 


Wyścig do czekolady to książka dużego formatu. To nie tylko historia przytulanki, która ruszyła w świat. To nie tylko książka do czytania, ale również (a może przede wszystkim) do oglądania. Tekstu jest tu naprawdę niewiele. Na każdej stronie zaledwie 2-3 krótkie zdania. Nie zajmują wiele miejsca. Dominują ilustracje, to one grają główną rolę. Można wpatrywać się w nie bardzo długo, bo na każdej stronie znajduje się mnóstwo szczegółów. Każdej trzeba się dokładnie przyjrzeć, bo być może to właśnie na niej ukrył się Królik i to mały czytelnik dostrzeże go jako pierwszy. Oglądanie tej książki to wielka przyjemność i świetna zabawa. Myślę, że przedszkolaki nie będą mogły się od niej oderwać. Bez względu na to, ile razy wezmą ją do ręki, odkryją w niej coś nowego. Jakiś szczegół, którego wcześniej nie zauważyli. A co z Królikiem? Dowiecie się z książki. Ja tego zdradzić nie mogę...



Wyścig do czekolady

Astrid Desbordes

ilustracje Pauline Martin

tłumaczenie Zofia Raczek

Mamania 2023


https://mamania.pl/

Komentarze

  1. Tak właśnie wygląda ten wyścig do czekolady, że trzeba mu się bliżej przyjrzeć. Od razu rzuciło mi się w oczy jak bogato ilustrowana jest ta książka.

    Magdalena z Weekendownika

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieci pytają o różne rzeczy, więc im więcej ciekawych książek tym lepiej Często pomagają znaleźć odpowiedzi. Anne 18.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam sięgać po kolejne wydania. To też mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz