"Tajemnica dworu Helmersbruk" (Wydawnictwo Widnokrąg)

To już ostatnia tegoroczna recenzja. Można nawet powiedzieć, że to recenzja z lekka spóźniona. Pojawia się jednak dopiero teraz, ponieważ właśnie z nią spędziłyśmy prawie wszystkie grudniowe wieczory. Nie chciałyśmy jej czytać szybciej, bo to jedna z tych książek, które podzielono na 24 rozdziały. Po jednym na kolejne grudniowe wieczory. O 1 do 24 grudnia. Dlaczego więc piszę o niej dzisiaj? W dniu, na który ta książka nie jest już przeznaczona. Robię to, ponieważ uważam, że to tak ciekawa historia, że po po prostu warto ją poznać. Bez względu na to, kiedy zaczniecie ją czytać.

Autorka przenosi czytelników do 1975 roku. Do niewielkiej, nadmorskiej miejscowości. Właśnie tam przedświąteczny miesiąc mają spędzić Flora i jej mama. Mijający rok był dla nich bardzo trudny, więc zmiana otoczenia, przynajmniej na jakiś czas, może ukoić ich nerwy i uspokoić serca. Niedawno zmarł tata dziewczynki. Od tej pory są same i próbują na nowo poskładać swoje życie. Grudzień spędzony w Helmersbruk ma im w tym pomóc. Dlaczego właśnie tam? Tego tak naprawdę nikt nie wie. Miejsce wybrała mama, a Flora się temu specjalnie nie sprzeciwiała. Miała na głowie tyle większych problemów i ważniejszych spraw, że ta naprawdę nie była dla niej aż tak istotna. Tym, co oprócz śmierci ojca, bolało ją najbardziej był brak akceptacji ze strony rówieśników. Dziewczynka nie miała w szkole łatwego życia, nie miała żadnej bratniej duszy, więc nie miała nawet za kim tęsknić. W Helemersbruk nie miała też na to czasu. Zainteresował ją znajdujący się tam dwór, w pobliżu, którego zamieszkała. Miejsce jest opuszczone. Mężczyzna, który opiekuje się tym terenem mieszka w starej pralni, ona i mama zajęły dawną stróżówkę. Do dworu nie można wejść, choć dochodzą z niego jakieś dźwięki. W głowie Flory rodzi się mnóstwo pytań dotyczących tego miejsca. Musi znaleźć odpowiedzi na nie wszystkie. Nie wie nawet, że dwór kryje w sobie jeszcze więcej tajemnic, a część bardzo mocno wiąże się z nią. Flora będzie musiała nie tylko odkryć tajemnice rodu von Hiemsów, czyli dawnych właścicieli tego miejsca, ale również odkryć prawdę o sobie. Wszystko pod ogromną presją czasu, ponieważ dwór niedługo ma zostać zburzony...



Czytanie tego typu książek w grudniowe wieczory to tylko jeden ze sposobów na poznawanie tych historii. Czy najlepszy? Nie analizuję tego w takich kategoriach. Na dobre książki zawsze jest odpowiedni czas. A to na pewno jest dobra książka. Podobała się zarówno Tosi, jak i mnie. To niezwykle emocjonująca opowieść pełna tajemnic, zagadek i duchów. Trzymająca w napięciu od początku do końca. Powoli odpowiadająca na wszystkie stawiane pytania. Nie będę ukrywać, że bardzo kusiło mnie, żeby przeczytać ją szybciej. Postanowiłam jednak wytrzymać i zakończenie poznałyśmy dopiero 24 grudnia. Czy nas rozczarowało? Nie! Zachwyciło, podobnie jak każdy wcześniejszy rozdział. Piękne połączenie przeszłości i teraźniejszości. Międzypokoleniowa opowieść o rodzinnych tajemnicach, sporach. O miłości, marzeniach. O wielkim talencie i niezwykłych umiejętnościach. O wielkiej stracie. Krótko mówiąc, o życiu, z jego wszystkimi blaskami i cieniami. Wszystko ubrane w zimową szatę, z bożonarodzeniowymi elementami. Mimo to dobra do czytania o każdej porze roku. Świetna lektura dla młodszych nastolatków. Zwłaszcza tych, którzy uwielbiają historie z dreszczykiem. Ta na pewno ich nie zawiedzie.



 

Tajemnica dworu Helmersbruk

Eva Franz

ilustracje Elin Sandstrom

tłumaczenie Agata Teperek

Wydawnictwo Widnokrąg 2023 

wiek 10+



https://wydawnictwo-widnokrag.pl/

Komentarze

  1. Czuję się zachęcona! Myślę, że ta książka by mi się spodobała, bo i tematykę lubię, i widzę, że wydanie piękne. Podsunę ją chętnie trochę młodszym czytelnikom, ale sama też będę miała na uwadze

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię sięgać po ciekawe wydania. Temu też nie mówię nie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz