W poszukiwaniu niedźwiadka... "Operacja cyrk" (Media Rodzina)
Oj czekała Tosia na tę książkę, czekała. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to jej ulubiona seria. Kto śledzi nas na Instagramie widział zapewne zdjęcie, które zrobiłam tuż po powrocie z Warszawy. Tosia zaciekle przeszukiwała moją walizkę w poszukiwaniu kolejnego tomu przygód swoich ulubionych bohaterów, a kiedy tylko ją znalazła, usiadła na podłodze i zaczęła ją przeglądać. Cyrkowe artystki w pięknych strojach wzbudziły zachwyt małej czytelniczki. A potem zaczęłyśmy tę książkę czytać i oczywiście nie zawiodłyśmy się!
Tak kolorowej część jeszcze nie było. Podejrzewałyśmy jednak, że historia będzie dotyczyć czegoś, co stało się w cyrku. A tu niespodzianka! Bo sprawa, którą muszą rozwiązać Tiril i Oliver wcale nie dotyczy zaginionego słonia, ani uprowadzonej akrobatki. Tym razem zniknęła figurka! Nie należała ona jednak do dyrektora cyrku, jej właścicielem był Dziadek Franz. Który, jak czytamy na początku książki: Objechał cały świat. Widział i przeżył prawie wszystko. Kolekcjonuje rzeczy, których ma pełen dom. Dziadek ma w domu mnóstwo cennych rzeczy, ale złodziej, który włamał się do jego domu ukradł figurkę misia. Jak mogło do tego dojść? Cała sytuacja jest mocno związana z przyjazdem cyrku, bo do kradzieży doszło w momencie, kiedy całe Elvestad uczestniczyło w paradzie. Parada została zorganizowana przez członków cyrku, którzy w ten sposób chcieli zachęcić mieszkańców miasteczka do przyjścia na przedstawienie. Właśnie w tym czasie ktoś musiał włamać się do domu dziadka. Do akcji wkraczają niezawodni Oliver i Tiril. Sprawa wydaje się wyjątkowo dziwna. Po co ktoś miałby kraść zwykłą porcelanową figurkę? Wszystko wyjaśnia im dziadek, który uświadamia dzieciom, że drugiej takiej figurki nie ma na całym świecie. Stanowi ona część kompletu, na który składały się cztery figurki bohaterów baśni Złotowłosa i trzy misie. Każda z nich należy do kogoś innego. Czy to oznacza, że ukradł ją inny kolekcjoner? Te podejrzenia nasuwają się naturalnie, ale wkrótce dzieci dowiadują się, że kilka dni temu zniknął jeszcze jeden miś...
Dobrze wiecie, że Tosia uwielbia tę serię. Pisałam o niej nie raz, a te książki są stałym elementem naszej biblioteczki. Operacja cyrk to dziewiąty tom przygód młodych detektywów z Elvestad. Czy podobał nam się tak samo, jak poprzednie? Oczywiście! Ba! Mogę nawet powiedzieć, że podobał nam się bardziej, bo ta książka zaskakiwała nas od pierwszej do ostatniej strony. Była chyba najbardziej nieprzewidywalną częścią opowiadającą o przygodach Biura Detektywistycznego nr 2. Czytaliśmy ją z jeszcze większą przyjemnością, niż wcześniejsze tomy. Klauni, akrobaci, kolorowa parada, a do tego tajemnicza kradzież niemal doskonała. Emocji nie zabraknie, a przecież takie książki lubi się najbardziej, prawda?
Seria Operacje ma jeszcze jedną ogromną zaletę! Duże litery! Bez problemu samodzielnie przeczytają ją początkujący czytelnicy. Dlatego, jeśli szukacie książki, którą moglibyście zaproponować swojemu dziecku, nie musicie się już nad tym głowić. Przygody Olivera i Tiril spodobają mu się na pewno.
Seria Operacje ma jeszcze jedną ogromną zaletę! Duże litery! Bez problemu samodzielnie przeczytają ją początkujący czytelnicy. Dlatego, jeśli szukacie książki, którą moglibyście zaproponować swojemu dziecku, nie musicie się już nad tym głowić. Przygody Olivera i Tiril spodobają mu się na pewno.
Operacja Cyrk
Jørn
Lier Horst
Ilustracje
Hans Jørgen Sandnes
Tłumaczenie Katarzyna
Tunkiel
Wydawnictwo Media Rodzina, 2017
Wiek 6+