"Misja. Pani z bajora. Tom 1" (Wydawnictwo EGMONT)

Od kilku dni czytam różne artykuły na temat egzaminu ósmoklasisty z języka polskiego. Dotyczy nas to w tym roku bezpośrednio, bo Tosia właśnie skończyła szkołę podstawową. Czytając różne analizy wyników egzaminu z języka polskiego, utwierdzam się w tym, że żyjemy w bańce. Bańce, w której żyje czytające od zawsze dziecko. Dziecko, któremu się czyta od urodzenia i, które każdego czyta samodzielnie. Wielu polonistów właśnie brak czytania wskazuje jako powód złych wyników egzaminu. Czy dzieci rzeczywiście nie czytają? 

 

Myślę, że musi być w tym ziarno prawdy. Być może nawet całkiem sporych rozmiarów. Młodzi nie czytają, więc mają problemy z pisaniem. Żeby umieć coś napisać, trzeba najpierw coś przeczytać. Dlatego ci, którzy czytają piszą dobrze, a ci, którzy od czytania stronią - piszą słabo albo nie piszą w ogóle. Trzeba to zmienić. Trzeba zachęcić do czytania tych, którzy od niego uciekają. Tylko jak to zrobić? W najprostszy możliwy sposób. Pozwalają młodym czytać książki, które ich interesują. Nie muszą to być długie powieści. Nie muszą nieść ze sobą żadnego mądrego przesłania. Ważne, żeby ich czytanie sprawiało przyjemność. Mogą mieć dowolną formę. Mogą być na przykład komiksem! Jak Misja. Pierwszy tom nowej komiksowej serii, o ciekawym tytule "Pani z bajora".



 

Co w niej znajdziemy? Miecz. Choć miecz to tak naprawdę zgubimy, a tak naprawdę nie będziemy mogli znaleźć. A prawda jest taka, że to nie my będziemy go szukać. Miecz znaleźć będzie chciał Pelli, główny bohater Misji. Chłopak niczym specjalnym się nie wyróżnia. Pewnie nikt nie zwróciłby na niego uwagi. On sam nie czuł się również żadnym wybrańcem. Udając się na poszukiwanie Pani z Jeziora, chciał jedynie nie zawieść dziadka. Czy ta misja miała szansę powodzenia? Pewnie miała, ale gdyby udała się od razu, nie mielibyśmy o czym czytać. A mamy i bawimy się przy czytaniu tego komiksu świetnie. Wszystko dlatego, że Pelli nie może znaleźć miecza. Nie może też znaleźć lasu ani jeziora, w którym ten miecz powinien być. Czy chłopak, mimo wszystko, dopnie swego i nie zawiedzie dziadka? Nie będę ukrywać, że łatwo nie będzie...



 

Lubicie komiksy? Myślę, że każdy ma do nich sentyment. Na różnych komiksowych seriach wychowały się już całe pokolenia. I wychowują się nadal, bo komiksy nie tracą na popularności. Regularnie ukazują się nowe tomy dobrze znanych serii. Równie często ukazują się serie zupełnie nowe, które muszą dopiero zdobyć rzesze wiernych czytelników. Czy "Pani z bajora" to się uda? Ma spore szanse. Świetna historia wciągnie każdego. Bohaterem jest chłopak, ale towarzyszy mu dziewczyna (a dokładniej mówiąc Pani z bajora, tytułowa bohaterka serii), więc grono odbiorców znacznie się poszerza. Do tego legendy arturiańskie. Rozpalały i rozpalają wyobraźnię ich badaczy i miłośników. Sporo wątków, w których można odnaleźć nawiązania do współczesności. Ogrom humoru i świetna kreska. Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na drugi tom serii i poznać kolejne przygody bohaterów.



 

Ten i inne komiksy znajdziecie na


 https://egmont.pl/

 

"Moje lato z Pippi" (Wydawnictwo Zakamarki)

Mamy wakacje! To znaczy, dzieci mają wakacje. Większości rodziców muszą wystarczyć dwa tygodnie urlopu wypoczynkowego, na które mogą pozwolić sobie osoby pracujące na etacie. To przy dwóch miesiącach wakacji niezbyt dużo czasu. Pozostałe tygodnie trzeba spróbować dzieciom jakoś zorganizować. W grę wchodzą półkolonie, kolonie, obozy albo czas spędzony z dziadkami. Może się też zdarzyć, że ktoś z różnych powodów będzie musiał zostać w domu. Co wtedy robić? W jaki sposób spędzać czas? Można z telefonem i komputerem. Można też bez ekranu. I właśnie taką propozycję mam dla Was dzisiaj!


Pippi nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Nawet, jeśli ktoś nigdy nie czytał książek o jej przygodach ani nie widział filmu, którego jest główną bohaterką, to na pewno słyszał jej imię. Polubi ją (chyba) każdy. Każdego jej przygody rozbawią, zainspirują i zainteresują. Wielu jej tych przygód pewnie pozazdrości. Dzięki książce Moje lato z Pippi będą mogli wziąć jej przygodach udział, bo ta książka to nie tylko kolejna opowieść, ale również zbiór zadań do rozwiązania i pomysłów do wykorzystania przez wszystkie wakacyjne dni. Pippi proponuje młodym czytelnikom organizację pikniku, stworzenie plaży w słoiku, kolekcjonowanie muszelek i budowanie zamków z piasku. Czytelnicy będą przeprowadzać ciekawy wywiad z samym sobą, a także z kimś z rodziny albo koleżanką lub kolegą. Rozwiążą quiz, który sprawdzi, jak dobrze znają Pippi. Przeczytają komiks o jej przygodach i upieką naleśnikowy tort korzystając z przepisu bohaterki literackiej. Do zabawy z tą książką przydadzą się również kredki, bo na czytelników czekają kolorowanki. Na rozwiązanie czeka również krzyżówka!





Moje lato z Pippi to książka, którą warto zabrać ze sobą na wakacje. Wymieniłam wiele rzeczy, które do niej trafiły, a tak naprawdę to tylko niewielka część tego, co możecie tam znaleźć. Z tą książką nuda nie grozi nikomu. Zadania są różnorodne i bardzo interesujące. Spodobają się dzieciom w różnym wieku. Dzięki temu korzystać z niej mogą całe rodziny i dla wszystkich będzie to ciekawe doświadczenie. Propozycje gier i łamigłówki przeplatają się tu z komiksami, które spodobają się i tym, którzy Pippi znają i lubią, jak i tym, którzy dzięki tej książce będą ją dopiero odkrywać. Wszyscy będą się przy niej dobrze bawić. To doskonała propozycja na niedawno rozpoczęte wakacje. Książka, którą powinno mieć pod ręką każde dziecko. Moje lato z Pippi sprawdzi się w domu i na wyjeździe. Książka nie jest ani duża, ani ciężka, ale na pewno jest inspirująca. Pozwoli przetrwać deszczowy dzień, długą podróż albo czas do wakacyjnego wyjazdu.




 

Moje lato z Pippi

Astrid Lindgren

ilustracje Ingrid Vang Nyman

tłumaczenie Anna Węgleńska

ZAKAMARKI 2025

wiek 4+ 


 https://www.zakamarki.pl/

"Szkatułka. Muzyka spoza czasu" (Wydawnictwo BIS)

Jeszcze nie zrezygnowałyśmy z tradycji głośnego czytania wieczorami. Nadal sprawia nam to przyjemność. Nadal jest doskonałą okazją do wyciszenia się przed snem. Nadal starannie (i wspólnie) wybieramy książki, które będziemy razem czytać. Czasem stawiamy na zupełne nowości i wspólnie poznajemy nowych pisarzy albo nowe serie. Chyba jednak częściej wybieramy książki autorów, których już znamy. Serie, które doczekały się kontynuacji. Do grona tych pisarzy, bez wahania, zaliczyć możemy Emilię Kiereś. Pisarkę, której książki oczarowały nas już wiele razy. Czy udało jej się to zrobić po raz kolejny?


Akcja książki Szkatułka. Muzyka spoza czasu rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Połowa historii to opowieść o latach II wojny światowej, druga to październik 2024 roku (więc czasy bardzo nam bliskie). Co je łączy? Muzyka i tajemnica. Skarb, niezwykłe odkrycie i list. List, który kilkadziesiąt lat przeleżał zakopany w ziemi. List, który nigdy nie został wysłany. Napisano go w czasie II wojny światowej. Dlaczego nie dotarł do adresata? Co stało się z jego nadawcą? Czy groziło mu jakieś niebezpieczeństwo skoro zdecydował się ten list ukryć? Pytania mnożą się w głowie Wojtka. Na dodatek wraz ze znalezieniem skarbu zaczynają spadać na niego kłopoty. Wojtek czuje, że wokół niego dzieje się coś dziwnego. Ma wrażenie (a potem już pewność), że ktoś go śledzi. Czy to ma związek z listem i skarbem, który kilka dni wcześniej znalazł w ogródku? Łatwo się domyślić, że tak. 



To jednak dopiero połowa tej historii. W drugiej czytelnicy spotykają Halinkę i Gustawa. Gustaw jest od Halinki starszy i ma zainteresowania, które dziewczynce niesamowicie imponują. Cały swój czas poświęca badaniom na kosmosem i muzyką sfer. Wierzy, że jego praca może się przyczynić do przywrócenia porządku na świecie. Halinka jest zafascynowana jego pracą. Dlatego bardzo się cieszy, kiedy pewnego dnia kuzyn zabiera ją do miasta i wtajemnicza w swoje plany. Czyżby Gustaw przeczuwał, że już niedługo to Halinka stanie się jedyną odpowiedzialną za powodzenie jego misji?



Dwie historie, dwie płaszczyzny czasowe, na których rzeczywistość przeplata się z magią. Czy coś je łączy? Tak. Niezwykła pracowania lutnicza. W 1942 roku zajrzeli do niej Gustaw z Halinką, w 2024 roku przypadkowo trafił do niej Wojtek. Czy dzięki temu dowie się czegoś na temat tajemniczego listu? Tak, będzie to jednak tylko część odpowiedzi. Żeby rozwiązać całą zagadkę, będzie musiał zadać jeszcze więcej pytań, wyciągnąć jeszcze więcej wniosków. Czy wystarczy mu na to sił? Czy nie wpadnie w poważne tarapaty? Czy uda mu się zrobić to wszystko samodzielnie? Łatwo nie będzie. Przed Wojtkiem naprawdę trudne i niebezpieczne zadanie. Emocje Wojtka i Halinki udzielą się czytelnikom. Ta książka, choć niesamowicie poetycka, jest również bardzo emocjonująca. Nie brakuje w niej zaskakujących wydarzeń. Tajemnice pojawiają się w każdym rozdziale. To wszystko sprawia, że od tej książki bardzo trudno się oderwać. Z całego serca polecam Wam tę książkę, bo jestem przekonana, że to jedna z najwspanialszych historii, jakie ukazały się w tym roku!


 

Szkatułka. Muzyka spoza czasu

Emilia Kiereś 

Wydawnictw BIS 2025 

wiek 9+ 


 https://wydawnictwobis.com.pl/

"Zemsta karalucha" (Wydawnictwo Nasza Księgarnia)

Każdy, kto zobaczy tytuł tej książki, będzie oczekiwał od niej emocji, przygody i zaskakujących zwrotów akcji. Okładka również podgrzewa atmosferę i sprawia, że oczekiwania względem nowej książki Justyny Bednarek rosną. Widzimy na niej związanego mężczyznę (możemy założyć, że to tata, który pojawia się w tytule serii, którą Zemsta karalucha inauguruje), którego z niemałym wysiłkiem niosą trzy karaluchy. Zapowiada się niesamowita lektura! Lektura, z którą można spędzić wakacje!


Głównymi bohaterami książki Justyny Bednarek są członkowie rodziny Wieczorków. Mama Eugenia, tata Gerard Filip, ich dzieci Bogumiła, Mirosław, Marcelina i najmłodszy Dydyś. Są też zwierzęta, pies As, kotka Aspiryna, chomik Alfred i świerszcz Anastazja (dołączyła do tej rodziny jako ostatnia, ale nie oznacza to, że jest mniej szalona od reszty). Rodzina Wieczorków jest pod wieloma względami bardzo wyjątkowa. Po świecie podróżują własnym autobusem! I właśnie od przygotowań do kolejnej podróży rozpoczyna się ta książka. Rozpoczyna i pewnie na tym przygoda powinna się skończyć. Dlaczego? Bo ich autobus nie był do końca sprawny. Mimo to zdecydowali się ruszyć. Wszystko dzięki niezwykłym umiejętnościom mamy Eugenii, która ma niebywały talent techniczny i potrafi (chyba) wszystko zrobić i naprawić. Niezwykle kreatywne są również dzieci, które (kiedy mamie i tacie) braknie pomysłu, zawsze służą radą. Tak też było w tym przypadku. Dzięki zdolnościom technicznym mamy i pomysłowości córki udało się im uniknąć mandatu. Nie udało się jednak uniknąć kłopotów. W najpoważniejsze wpadł tata, który został porwany przez karaluchy. Jak to możliwe? Dlaczego do tego doszło? I jak się cała ta historia skończy? Wszystkie odpowiedzi znajdują się w książce.




Justyny Bednarek nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Jej książki zna każdy, kto interesuje się literaturą dziecięcą. Każdy, kto przeczytał choćby jedną książkę jej autorstwa, ten wie, że w trakcie lektury trudno będzie powstrzymać się od śmiechu. Tutaj znajdujemy wszystko, co w książkach Justyny Bednarek lubimy i to, za co je cenimy. Są ciekawi bohaterowie, są niesamowite wydarzenia. Wydarzenia, które wywołują uśmiech na twarzach czytelników i, które wciągają tak bardzo, że trudno się od tej książki oderwać. To znakomita historia na trwające wakacje. Lektura nie tylko dla moli książkowych, ale również dla tych, którzy od czytania stronią. Tych drugich powinna przekonać ciekawa oprawa graficzna. Ilustracje, które stworzył Bartek Brosz są proste, a jednocześnie bardzo zabawne. Są strony, na których dominują. Dzięki temu nikt nie powinien być przerażony ilością tekstu do przeczytania. Dzięki tym ilustracjom, nawet ci, którzy czytać nie lubią, nie powinni się lekturą zmęczyć. Jestem tego pewna, bo Zemsta karalucha to książka, która wciągnie i zainteresuje każdego, kto zdecyduje się ją przeczytać.




 

Zemsta karalucha

Justyna Bednarek

ilustracje Bartek Brosz

Nasza Księgarnia 2025

wiek 6+

https://nk.com.pl/
 

 

"Vaiana. Skarb oceanu" (Wydawnictwo EGMONT)

W ostatni piątek Tosia odebrała ostatnie świadectwo w szkole podstawowej. Oznacza to, że zakończyła się ośmioletnia przygoda z tym etapem edukacji. Nie wiem, kiedy minął ten czas. Osiem lat okazało się czasem wyjątkowo krótkim, ale bardzo intensywnym i pełnym skrajnych emocji. I ogromnych zmian. Osiem lat temu do pierwszej klasy szła mała dziewczynka, która dziś jest już nastolatką. Wie czego chce, wie, co ją interesuje. Czy interesują ją jeszcze bajki? Zdecydowanie nie. Z bajek Tosia wyrosła. Jest na tym etapie życia, kiedy oglądanie kreskówek jest trochę obciachowe. Myślę jednak, że kiedyś do tego wróci, bo dobrze wiemy, że współczesne animacje to mądre historie, które podobają się nie tylko dzieciom, ale i rodzicom.


Jedną z takich animacji jest na pewno Vaiana. Skarb oceanu. Film pojawił się w kinach w 2016 roku. Doskonale pamiętam dzień, w którym zobaczyłyśmy go po raz pierwszy. Pamiętam, że zrobił na nas wielkie wrażenie. Oglądałyśmy go bardzo wiele razy, sporo dialogów (i piosenek) znałyśmy na pamięć. Historia młodej mieszkanki wyspy Motonui, która wyrusza w niebezpieczną wyprawę, żeby uratować swoich bliskich, nie może nie wzbudzić zainteresowania. Vaina i jej towarzysze oraz przyjaciele budzą ciekawość i sympatię. Budzą uśmiech i zainteresowanie. Każdy z nich jest inny, każdy ma swoich fanów. Nic dziwnego, że ta bajka, choć ma już prawie 10 lat, ciągle znajduje nowych miłośników. Dlatego nie dziwi mnie też, że cały czas pojawiają się, związane z nią, różne gadżety i książki. Jedna z nich właśnie dołączyła do naszej biblioteczki. To Vaiana. Skarb oceanu wydana w formie komiksu w ramach serii "Magiczny świat Disneya w komiksie". Historia, którą w nim znajdziecie to ta sama opowieść, którą możecie zobaczyć na kinowym lub telewizyjnym ekranie. Mamy tu tych samych bohaterów i sekwencję dobrze znanych wydarzeń. To dobra okazja, żeby jeszcze raz przeżyć tę samą przygodę. To również szansa na to, żeby cieszyć się nią częściej i właściwie w dowolnym miejscu i dowolnej chwili. Nawet wtedy, kiedy nie mamy dostępu do telewizora!

 



Czy książki tworzone na podstawie filmów mają rację bytu? Moim zdaniem tak. Zwłaszcza, jeśli mówimy o książkach i filmach adresowanych do najmłodszych. Każdy rodzic wie, że jeśli dziecko jakąś historię polubi, to może oglądać lub prosić o jej przeczytanie w kółko. Ukochana historia wypiera wszystkie inne. Ten komiks też można czytać w kółko. Dzieci, które dopiero uczą się czytać samodzielnie, a opowieść o Vaianie lubią, mogą ją z powodzeniem przeczytać samodzielnie. Lektura sprawi im na pewno dużo przyjemności. Odkryją ją na nowo, poznają w innej formie. Jeszcze raz wyruszą na ocean, jeszcze raz spotkają Mauiego. Jeszcze raz zmierzą się z ogromnym krabem, który kocha błyskotki. Spotkają się z Te Fiti. Zrobią rzeczy wymagające wielkiej odwagi. I przeczytają książkę, która utwierdzi ich w tym, że książki są czymś absolutnie wyjątkowym. 




 

Ten i inne komiksy znajdziecie na