"Zwyczajna wieś z rodziną Janssonów" (Wydawnictwo Mamania)

Zastanawialiście się kiedyś, który książkowy bohater jest Waszym wymarzonym wakacyjnym kompanem? Z kim gotowi bylibyście ruszyć na górski szlak, spędzić długie godziny na plaży albo zaszyć się w leśnej głuszy? Mi do głowy jako pierwszy przychodzi Włóczykij z Muminków. To jeden z tych bohaterów, z którym w każdym z tych miejsc byłoby ciekawie i przyjemnie. Ja jednak dziś nie Włóczykiju, ale o zupełnie innych bohaterach. Takich, którzy może nie przyjdą Wam do głowy jako pierwsi, ale zapewnią Wam w czasie wakacji atrakcje niepodobne do żadnych innych.

Mowa o rodzinie Janssonów. Mam nadzieję, że przynajmniej raz słyszeliście to nazwisko. To ta szalona rodzina, w której role zostały całkowicie odwrócone. W tych książkach to dzieci są rozsądne i odpowiedzialne. Oprócz tego, że chodzą do szkoły, to jeszcze zajmują się domem i pełnią rolę opiekunów swoich totalnie szalonych rodziców. Teraz u Janssonów nadszedł czas wakacji. Dokąd się wybrali? Nie polecieli na żadną egzotyczną wyspę (choć myślę, że mogłoby być wesoło), nie ruszyli w góry, nie zwiedzają zabytków w żadnym znanym mieście. Janssonowie pojechali na wieś. Trochę zmusiła ich do tego sytuacja. Stryjek Emil potrzebował pomocy w opiece nad swoim gospodarstwem i Janssonowie wraz z rodziną Yolmazów ruszają na wieś i zaczynają tam swoje rządy. Jak im idzie prowadzenie gospodarstwa? Ci, którzy przeczytali choć jedną książkę o ich przygodach, mogą mieć pewne podejrzenia. Janssonowie będą gospodarzyć w bardzo nietypowy sposób. Ku uciesze czytelników i swojej własnej!



Martin Widmark kojarzy się polskim czytelnikom przede wszystkim z powieściami detektywistycznymi adresowanymi do młodych czytelników. Seria o rodzinie Janssonów to zupełnie inna bajka. Żadnych tajemnic, mrocznych sekretów i zagadek do rozwiązania. Zamiast tego mamy przezabawne historie, które śmieszą do łez. To jedne z tych książek, które zainteresują i wciągną nawet tych, którzy od czytania stronią. Dawka humoru serwowana w tych opowieściach jest tak duża, że czytelnicy, co chwilę wybuchają śmiechem, a potem przecierają oczy ze zdumienia, bo trudno im uwierzyć, że Janssonowie mogli wpaść na jeszcze bardziej szalony pomysł. A jednak! To doskonała lektura na trwające wakacje. Nie tylko ze względu na wakacyjny klimat całej historii, ale przede wszystkim dlatego, że to książka, którą dobrze się czyta. I czerpie z tego ogromną przyjemność. A czy nie o to w czytaniu książek właśnie chodzi?



Zwyczajna wieś z rodziną Janssonów

Martin Widmark

ilustracje Pelle Forshed

tłumaczenie Marta Dybula

Mamania 2022


https://mamania.pl/

"A kuku! Słońce" (Wydawnictwo Adamada)

Od kiedy można dawać dzieciom książki? Od kiedy powinno się je im dawać? Myślę, że nie ma żadnej górnej ani dolnej granicy. Książki można wprowadzić w życie dziecka niemal od urodzenia. Jakie? Jakie tylko chcecie. Mogą być kontrastowe albo z wierszami dla najmłodszych. Kiedy maluch trochę podrośnie przychodzi czas na książki, które dzieci mogą poznawać samodzielnie. Nie mam tu oczywiście na myśli samodzielnego czytania, bo na to jest jeszcze za wcześnie. Myślę o oglądaniu!

Takich książek również jest wiele, ale są wśród nich takie, które od razu zwracają uwagę potencjalnych czytelników. Przykłady? Choćby nowa seria wydawana przed ADAMADĘ. Seria "A kuku!" to propozycja dla wszystkich maluchów, które lubią się książkami bawić. W jej pierwszej części, A kuku! Słońce, czeka na dzieci 10 ruchomych elementów i lusterko, w którym będą mogły się przejrzeć i, którego obecność w książce sprawi im na pewno wielką radość. To nie jest książka z jednym słonecznym bohaterem. Bohaterów jest znacznie więcej i każdy ma dla maluchów jakąś niespodziankę. Będą mogły kręcić kółkiem i obserwować pojawiające się ryby. Przesunąć palcem suwak, żeby z lodowego wafelka wyłoniła się pysznie wyglądająca gałka (chyba) truskawkowych lodów. Zajrzą na pokład statku i sprawdzą, co kryje się w wiaderku na piasek. Zabawa będzie znakomita. A przy okazji dzieci poćwiczą swoje zdolności manualne, bo przesunięcie każdego suwaka, to świetne ćwiczenie dla małych paluszków.



W jaki sposób zainteresować dzieci książkami? Właśnie w taki. Interesujące dla dzieci książki, to gwarancja sukcesu. Maluchy będą je oglądać z wielką przyjemnością. Będą się z książką A kuku! Słońce również świetnie bawić. Jeśli szukacie książki dla roczniaka i jego trochę starszych kolegów, to ta książka będzie strzałem w dziesiątkę. Grube, sztywne strony, zaokrąglone boki, a do tego ruchome elementy. Wszystko, co dzieci lubią. Aż im trochę zazdroszczę, bo ani w czasach, kiedy Tosia była mała, a tym bardziej, kiedy ja byłam mała, takich książek nie było. A na pewno każda z nas chętnie spędziłaby z taką lekturą czas!



A kuku! Słońce

Camilla Reid

ilustracje Ingela P. Arrhenius

ADAMADA 2022


https://adamada.pl/

Nasz patronat: "Bardzo dużo kości" (Wydawnictwo Dwukropek)

Kopciuch na pierwszy rzut oka przypominał wszystkie inne psy, które chodzą po tym świecie. Miał ogon i cztery łapy. Brakowało mu jednak człowieka, którego mógłby pokochać. Kopciuch był psem bezpańskim. Z tego powodu nie cieszył się sympatią innych czworonogów. One miały obroże, chodziły na smyczy i reagowały na wszystkie komendy, które słyszały od swoich właścicieli. Kopciuch żył na własnych zasadach i spędzał czas robiąc rzeczy, które sprawiły mu największą radość. A najbardziej na świecie Kopciuch lubił... kopać!

 


Nie robiło to większego wrażenia ani na psach, ani na ludziach. Przeciwnie. Budziło to niechęć i odrazę, ale Kopciuch zdawał się tym nie przejmować. Żył po swojemu i na swój sposób czuł się szczęśliwy. Chyba nawet nie podejrzewał, że pewnego dnia to, co lubił najbardziej na świecie, odmieni całkowicie jego życie. Kopciuch, miłośnik kopania, wykopał pewnego dnia wielką dziurę i bardzo głęboki tunel, na którego końcu znalazł... bardzo dużo kości! Te kości całkowicie odmieniły życie Kopciucha. W jaki sposób? Tego dowiedzą się ci, którzy przeczytają tę książkę.



Bardzo dużo kości to piękna opowieść nie tylko dla miłośników psów. Ta historia zachwyci wszystkich czytelników. Od najmłodszych do najstarszych. Kopciuch to symbol nie tylko bezpańskich psów, ale wszystkich, którzy czują się nieakceptowani przez swoje otocznie. Tych, którzy zawsze stoją z boku. Przykład Kopciucha pokazuje, że każdy jest na swój sposób wyjątkowy, każdy ma jakiś talent, każdy może się czymś wyróżnić. W życiu każdego przyjdzie czas, kiedy rozbłyśnie. Kopciuch w wykopanym przez siebie wielkim dole znalazł nie tylko kości, on znalazł przyjaciół i pełną akceptację oraz szacunek otoczenia. Yuval Zommer stworzył książkę, która dodaje otuchy. Książkę, która wywołuje uśmiech na twarzy. Przepiękną historię z przepięknymi ilustracjami, którą polubią wszyscy czytelnicy.



 

Bardzo dużo kości

Yuval Zommer

tłumaczenie Katarzyna Biegańska

Dwukropek 2022


 https://dwukropek.com.pl/

Greenmink - notesy i szkicowniki dla miłośników pisania, rysowania i ekologii

Macie czasem wrażenie, że przyszło Wam żyć w niewłaściwym czasie? Nie mam tu na myśli wydarzeń społecznych i politycznych, które pośrednio lub bezpośrednio są naszym udziałem, ale kwestię pasji i upodobań. Ja na przykład cały czas korzystam z papierowych notesów i kalendarzy. Próbowałam robić notatki w telefonie, ale ta forma niespecjalnie przypadła mi do gustu. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że uwielbiam pisać ręcznie!

 

Właśnie z tego powodu w naszym domu regularnie pojawiają się nowe notesy, a co rok nowy kalendarz, który wszędzie ze sobą noszę. To w nich zapisuję terminy wizyt u lekarzy, daty wyjść do teatru i dni wolne od pracy. Tam notuję wakacyjne plany, miejsca, które warto odwiedzić i tytuły książek, które przeczytałam wraz z najciekawszymi cytatami. Tosia również uwielbia notesy, choć nie zdarzyło się jeszcze, żeby przynajmniej jeden zapisała do końca. Ona uwielbia notesy zmieniać. Intensywnie pracuję nad tym, żeby zmieniła swoje podejście, ale na razie ponoszę klęskę. Nie tracę jednak wiary! Może pierwszym, który zapełni w całości będzie notes z Greenmink? 


Zachwyciły nas od pierwszego wejrzenia. Piękne wykonane, bardzo stylowe i, co najważniejsze, ekologiczne! Wykonano je przy wykorzystaniu tektury z recyklingu. Notesy podsiadają również certyfikat FSC, który gwarantuje odpowiedzialne wykorzystanie lasów. Wszystkie mają przepiękne okładki. Dominują motywy roślinne i zwierzęce. Zobaczycie na nich kwiaty, ptaki i motyle. Maki, niezapominajki, malwy, piwonie. Maleńkie sikorki i nieco większe dudki. Bajecznie kolorowe motyle i fioletowe irysy. Różnią je nie tylko okładki, ale również formaty. Są większe i mniejsze. Do plecaka i do torebki. Z odkrytym grzbietem i na spirali. W linie i w kratkę. Notowanie w nich to sama przyjemność! Oprócz notesów Greenmink ma w swojej ofercie także planery. Do wyboru z malwami albo z piwoniami na okładce. Bez konkretnych dat, te każdy uzupełnia sam, więc można zacząć z niego korzystać w dowolnym momencie roku. Daty uzupełniacie sami. Jedyne wydrukowane daty to kalendarze obejmujące lata 2021-2024. Reszta to już Wasza inwencja i Wasze potrzeby. Ja kalendarz na ten rok mam już od dawna, ale w 2023 rok wchodzę z planerem Greenmink w plecaku.

 

I na koniec ostatni produkt z oferty Greenmink, który szczególnie spodobał się Tosi. To szkicowniki. Podobnie jak wcześniejsze produkty są również ekologiczne. Mają format B5 i prawie 100 stron. 100 stron, które miłośnicy rysowania mogą zapełnić swoimi szkicami. Tosia uwielbia rysować, więc dla niej taki szkicownik, który może wszędzie ze sobą zabrać jest świetnym rozwiązaniem. Zwłaszcza w czasie wakacji. Rysowanie to dla Tosi jedna z największych przyjemności, więc podczas wakacyjnych wyjazdów na pewno będzie miała w plecaku przynajmniej jeden szkicownik. Może umili jej czas oczekiwania na obiad w restauracji, deszczowy dzień albo podróż pociągiem. W każdej z tych sytuacji świetnie się sprawdzi. I to nie tylko w przypadku dziecka. To pomysł na prezent nawet dla dorosłej osoby, która lubi rysować. Do wyboru macie osiem różnych okładek, więc każdy artysta ma możliwość wyboru tej, która najbardziej przypadnie mu do gustu.


 

Produkty Greenmink szybko zyskały naszą sympatię i pełną aprobatę. Tosia błyskawicznie wybrała te, z których sama chce korzystać. Ja miałam już nieco ograniczony wybór, ale nie narzekam, bo wszystkie produkty tej firmy są równie ciekawe, warte uwagi i aż kuszą, żeby z nich skorzystać. A teraz macie ku temu dodatkowy powód. Wszystkie produkty na stronie Greenmink kupicie z rabatem 50%. Pamiętajcie też, żeby zaglądając na stronę internetową Greenmink przejrzeć zakładkę "prezenty", tam czekają na Was plakaty do pobrania. I tak jak notesy ozdobią Wasze biurka, tak plakaty mogą ozdobić biura!

Wpis powstał we współpracy z



"Jaszczurunia" (Wydawnictwo Wilga)

Tak sympatycznej okładce trudno się oprzeć. Jaszczurunia od razu budzi zachwyt i sympatię. Potencjalny czytelnik ma ochotę lepiej ją poznać i dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Kim jest? Co lubi? Co takiego wydarzyło się w jej życiu, że została bohaterką książki? Nie napiszę, że jeden rzut oka do wnętrza książki wystarczy, żeby wszystkiego się dowiedzieć. Kiedy otworzycie książkę będziecie bardzo zaskoczeni...

Zamiast tytułowej bohaterki pojawia się tu para kaczek. Na pierwszy rzut oka mają wszystko, co potrzebne im do szczęścia. Kiedy jednak wczytamy się w tę książkę dokładniej, okaże się, że do szczęścia brakuje im dziecka. Wszyscy ich znajomi już doczekali się potomstwa, na które pani i pan Kaczka nadal czekają. W końcu dochodzą do wniosku, że ich jajko musiało się gdzieś zgubić. Może wysiaduje je ktoś inny? Może trafiło do niewłaściwej rodziny? Albo, co jest najczarniejszym scenariuszem, przebywa w Domu Jajka?! Żeby się tego dowiedzieć następnego dnia odwiedzają właśnie Dom Jajka. Wychodzą z niego z własnym dzieckiem. Maluch jest jeszcze ukryty w jajku, więc nie wiedzą, co się z niego wykluje. Czekają niecierpliwie i w końcu poznają swojego długo wyczekiwanego synka. Nie przeszkadza im zupełnie to, że maluch nie jest kaczką. Jest krokodylem... Maluchowi, zwanemu Juniorem, też to nie przeszkadza. Nie widzi różnicy między sobą a swoimi rodzicami. Do czasu, kiedy poznaje prawdę i dowiaduje się, że nie jest ich prawdziwym synem. Postanawia odszukać swoich rodziców. Ku rozpaczy pani i pana Kaczki. Junior wyrusza w podróż, która ma pomóc mu poznać prawdę o sobie i swoich rodzicach. W trakcie tej wyprawy pozna także Jaszczurunię. Przesympatyczną, tytułową bohaterkę tej historii, która także ma pewne marzenie. Czy uda się je spełnić? Czy Jaszczurunia pomoże Juniorowi, a Junior pomoże Jaszczuruni? Zajrzyjcie do książki i wszystko stanie się jasne.



Piękna, pełna ciepła opowieść autorstwa Marty Guśniowskiej bardzo mocno nas zaskoczyła. Nie wiedziałyśmy, czego się po tej książce spodziewać. Piękna okładka nie była żadną podpowiedzią. Tymczasem otrzymałyśmy historię o poszukiwaniu siebie, o spełnianiu marzeń i nauce doceniania tego, co mamy. Czy docenianie to, co się ma i spełnianie marzeń przypadkiem się nie wykluczają? Moim zdaniem nie. Marzyć trzeba, marzenia trzeba spełniać i o marzenia trzeba walczyć. Może się jednak okazać, że ich spełnienie niekoniecznie dało spełnienie nam. Dlaczego? Właśnie dlatego, że to, co najlepsze było od zawsze obok. Jednak, żeby się tego dowiedzieć, trzeba najpierw przejść jakąś drogę. Podobną do tej, którą przeszedł Junior. Ta książka bawi i uczy. Stanowi doskonały punkt wyjścia do rozmów z dziećmi na ważne tematy, które dotykają każdego z nas.



Jaszczurunia

Marta Guśniowska

ilustracje Jola Richter-Magnuszewska

Wydawnictwo Wilga 2022


https://www.gwfoksal.pl/

" DC Liga Super-Pets: Wielka psota" (Wydawnictwo EGMONT)

Komiksy i powieści graficzne nieustannie się rozwijają. Choć nie jestem największą fanką tego typu książek, to z zainteresowaniem przyglądam się zachodzących w nich zmianom. A zmiany są ogromne. Komiksy przestały być jedynie książkami dla tych, którzy nie lubią czytać i szukają krótkich form, w których ilustracje dominują nad tekstem. Dziś komiksy i powieści graficzne to bardzo interesujące historie, które zainteresują znacznie szersze grono czytelników.

DC Liga Super-Pets: Wielka psota to gratka dla wszystkich miłośników superbohaterów. W tej książce spotkają nie tylko dobrze sobie znanych bohaterów takich jak Batman, Superman i Wonder Woman. Główni bohaterowie tego komiksu są nieco inni. Najczęściej mają cztery nogi, wielu z nich ma ogon, a ich ciała pokryte są futrem. Tak, bohaterami tego komiksu są zwierzęta! Podopieczni superbohaterów sami mają niezwykłe moce, dużo energii i chęć ratowania świata. Co będą robić? Z kim będą walczyć? Ich przeciwnikiem będzie Mister Mxyzptik. Chochlik i siewca chaosu. Super-Pets będą musieli zjednoczyć siły. Inaczej losy świata staną pod znakiem zapytania!



Twórcy komiksu DC Liga Super-Pets: Wielka psota umiejętnie zbudowali napięcie. Historia, którą przedstawili jest naprawdę interesująca i emocjonująca. Kto po nią sięgnie, będzie ją czytał z wypiekami na twarzy. Zwierzęcy superbohaterowie są bardzo różni. Od psa (a nawet psów) przez żółwia i wiewiórkę, aż po malutką świnkę morską. Wszyscy okazują się dzielni, pomysłowi i bardzo odważni. My, oczywiście, największą sympatią zapałałyśmy do świnki morskiej. Wy, być może polubicie zupełnie inną postać. Na koniec jeszcze jedna ważna informacja. Od dziś na kinowych ekranach możecie obejrzeć film DC Liga Super-Pets. Ten komiks nie jest książkową wersją filmowej historii. Akcja komiksu rozpoczyna się po zakończeniu filmowej opowieści, więc możecie je czytać i oglądać niezależnie od siebie. Czyli macie szansę na podwójną dawkę dobrej zabawy!




 

Te i inne komiksy 

znajdziecie na


https://egmont.pl/

"Gudu i Gwai" (Wydawnictwo Dwie Siostry)

Jakie cechy powinna mieć dobra książka dla dzieci? Na pewno powinna opowiadać ciekawą historię. Dobrze, żeby miała oryginalne ilustracje. Mile widziane jest również mądre przesłanie. Takie, które pomoże dzieciom zrozumieć niektóre sprawy albo wyjaśnić zawiłe kwestie. Gudu i Gwai, książka, którą chcę Wam dziś pokazać, zalicza się do grona takich właśnie lektur.

Na pierwszy rzut oka trudno stwierdzić o czym opowiada ta historia. Okładka niewiele wyjaśnia. Widzimy na niej różne twarze. Są wizerunki ludzi i zwierząt. Niektóre trudno przypisać konkretnemu gatunkowi. Potencjalny czytelnik od razu czuje się zaintrygowany. Na dodatek ciekawi go, kim są tytułowi Gudu i Gwai i czy oni również są widoczni na okładce. Żeby się tego dowiedzieć, trzeba zajrzeć do książki, której są bohaterami. Ich historię opowiada stworzenia przypominające trolla. To ono mówi, że Gudu i Gwai mieszkali w tej samej muszli ślimaka. Mimo to nic o sobie nie wiedzieli, bo sami byli bardzo mali. Tak mali, że mogli mieszkać w dwóch różnych końcach ślimaczej muszli. Kim byli? Trudno zamknąć to w jednym słowie, kiedy spojrzycie na przedstawiające ich ilustracje, nazwiecie ich sam ili. Na pewno bardzo się od siebie różnili. Wyglądem i charakterem. Żadne z nich nie było z siebie zadowolone, dlatego nie opuszczało swojego domu, który stał się dla nich obojga czymś na kształt więzienia. Do czasu, kiedy zorientowali się, że nie w muszli sami. Ta jedna chwila całkowicie odmieniła ich los. A ta historia może całkowicie odmienić życie jej czytelników.



Gudu i Gwai to książka, która dodaje otuchy. Uczy samoakceptacji, pokazuje, że każdy jest inny i dzięki temu wyjątkowy. Choć na pierwszy rzut oka ta historia wydaje się abstrakcyjna i niespecjalnie przystająca do naszej codzienności, to kiedy tylko się w nią zagłębicie, zobaczycie jak wiele ma punktów wspólnych z prawdziwym życiem. Jej bohaterowie bardzo przypominają czytelników. Niekoniecznie zewnętrznie, ale ich przygody, ich problemy są bardzo bliskie temu, co dzieje się w naszych głowach i sercach. Abstrakcyjne są również ilustracje. Być może znajdą się tacy, którym nie przypadną do gustu. My pokochałyśmy je od pierwszego wejrzenia. Są przepiękne i niesamowicie oryginalne. Bardzo działają na wyobraźnię. Zachwycają i przywołują na myśl sztukę azjatycką. Skojarzenie jest jak najbardziej słuszne, bo autorka tej książki, Maria-Lusi Uth, mieszka w Chinach i zajmuje się projektami nawiązującymi do tamtejszej kultury. Tak więc Gudu i Gwai to nie tylko książka o akceptacji, tęsknocie i otwieraniu się na innych ludzi, ale również szansa na poznanie kultury Dalekiego Wschodu. Bez względu na powód, dla którego sięgniecie po tę książkę, na pewno będziecie zadowoleni i usatysfakcjonowani, bo to naprawdę wyjątkowa pozycja na rynku książki dziecięcej.



 

Gudu i Gwai

Maria-Lusia Uth

tłumaczenie Maciej Byliniak

Dwie Siostry 2022

wiek 5+


 https://wydawnictwodwiesiostry.pl/