Najgorsze prezenty dla dzieci...
Każdy rodzic je zna. Każdy rodzic-bloger napisał o nich kilka razy. Z racji zbliżającego się sezonu świątecznego i ja dorzucę swoje trzy grosze.
Za trudne
Za łatwe
Powtórzone
Staram się być tolerancyjna i wyrozumiała, nigdy nikomu nie powiedziałam, że kupił zły prezent. Wiem, że ta osoba włożyła serce i poświęciła swój czas chcąc sprawić Tosi przyjemność.
Za duże
Wiem, wiem, każdy chce zrobić wielkie wejście na roczek, a jak wielkie wejście, to potrzebny wielki prezent. Czasem jednak warto zapytać rodziców obdarowanego, czy koń na biegunach na pewno znajdzie stajnię w dziecięcym pokoju, a salon pomieści kredową tablicę, która rozmiarami przypomina tę szkolną. Nam trafiło się kilka takich za dużych zabawek, z którymi nie wiedzieliśmy co zrobić, gdy Tosia przestawała zwracać na nie uwagę powędrowały więc do innych dzieci.
Dotyczy to również wszelkich gier i puzzli, które sprytni producenci wpakowali do olbrzymich kartonowych pudełek - dziecięce pokoje nie są z gumy, tego naprawdę w pewnym momencie nie ma gdzie trzymać!
Za głośne
Sama taką kiedyś sprezentowałam, nie byłam wtedy wytrawnym kupowaczem zabawek i zbyt pobieżnie przeczytałam opis na opakowaniu, spędziłam więc pół godziny w autobusie ze śpiewającym ślimakiem. Rodzice poradzili sobie z nim wyjmując baterie, bo oprócz tego, że grał był również sorterem klocków i w tej roli doskonale się sprawdził! Tosia też dostała kilka takich cudów, pechowo (a może złośliwie) zawsze trafiały pod nasze nogi, kiedy późnym wieczorem szliśmy do jej pokoju. Nasz problem był jeszcze taki, że Tosia większości grających zabawek się zwyczajnie bała...
Za trudne
Tak, tak, bywają zabawki, z których dzieci nie potrafią jeszcze korzystać. Tosia na każde święta/urodziny/imieniny/Dzień Dziecka, przy okazji i bez okazji dostaje jakieś gry. Uwielbia je... rozrzucać we wszystkich pomieszczeniach. Nie rozumie jeszcze zasad gry w bierki, chińczyk ją nudzi, a plansza do gry w warcaby, to idealne miejsce do wyścigów kolorowych pionków z zupełnie innego zestawu. Podobnie ma się sytuacja z puzzlami 5+, owszem, mamy mądre dziecko, ale 160 małych elementów to jednak trochę za dużo. Układamy je za nią, bo chce zobaczyć obrazek w całości, ale nie towarzyszy temu taka euforia, jak tym, które ułoży sama.
Za łatwe
Z tymi bywa różnie. Staram się sugerować opisem na opakowaniu, ale jeśli wiem, że Tosia bawi się figurkami z Klubu Przyjaciół Myszki Miki, to wiek zasugerowany przez producenta traktuję jako wskazówkę. Dla niej ma to być element większej całości. Kiedy jednak ktoś daje jej zabawkę dla niemowlaka, która nawet nie wzbudza jej zainteresowania, zastanawiam się co nim kierowało. Zwłaszcza, że czterolatkę można obdarować najzwyklejszą kolorowanką z kiosku.
Powtórzone
Bywa... Druga taka sama lalka albo kolejny kocyk do kolekcji. Tosia niestety jest już w takim wieku, że potrafi powiedzieć: "Przecież ja to mam, po co mi drugie?!" Musimy nad tym jeszcze trochę popracować;)
Pluszowe
Tosia ma alergię na kurz, a ludzie wokół zdają się nie zwracać na ten fakt uwagi i zasypują ją kolejnymi misiami. Uzbierała się tego całkiem spora kolekcja. Tosia nie bawi się nawet połową z nich, ma swoich ulubieńców, którzy towarzyszą jej niemal wszędzie, a pozostałe zabawki siedzą na półkach, na regale, na parapecie i zbierają kurz.
Staram się być tolerancyjna i wyrozumiała, nigdy nikomu nie powiedziałam, że kupił zły prezent. Wiem, że ta osoba włożyła serce i poświęciła swój czas chcąc sprawić Tosi przyjemność.
Te, które na razie są dla Tosi za trudne chowamy po prostu do szafy i wyjmujemy je stamtąd kiedy do nich dorasta. Zdublowane, których nie udaje nam się wymienić, sprzedajemy i za to kupujemy inną zabawkę/książkę/ubranie. Czasem coś nie trafia w nasz gust, ale jeśli dziecku się podoba nie będziemy jej przecież wyrywać tego z rąk, niech się bawi na zdrowie!
A jak my kupujemy prezenty dla dzieci z naszego otoczenia? Najczęściej konsultujemy wybór z rodzicami, oni doskonale wiedzą, co ucieszy ich dziecko i co może być mu potrzebne. Tak, tak zabieram element zaskoczenia, ale ja przecież nie chcę zaskakiwać rodziców, chcę przede wszystkim sprawić radość dziecku.
Sklepy kuszą nas kolorowymi zabawkami, wszystko wydaje się niezwykle atrakcyjne, edukacyjne i rozwijające. Warto podczas zakupów nie stracić głowy, zastanowić się nad potrzebami malucha, którego chcemy obdarować, a także przypomnieć sobie, co kupiliśmy temu dziecku na poprzednie święta, może nie warto kupować kolejnego pudełka puzzli, zamiast niego wybrać klocki. A jeśli rok temu kupiliśmy memo z Kubusiem Puchatkiem, to może lepiej nie sięgać po takie z Pszczółką Mają, zasady gry są przecież takie same;)
A jak sytuacja wygląda u Was? Jakie były najmniej użyteczne zabawki, które dostało Wasze dziecko?
A jak sytuacja wygląda u Was? Jakie były najmniej użyteczne zabawki, które dostało Wasze dziecko?