Gra(my) w piątki: "Gemino" (Wydawnictwo EGMONT)

Najlepsze gry to te, które rządzą się prostymi zasadami. Przy zabawie którymi nie trzeba cały czas zerkać do instrukcji, w które można grać zawsze i wszędzie. Nie uwierzę, że ktoś z Was przynajmniej raz nie grał na nudnej lekcji albo nudnym wykładzie w statki albo kółko i krzyżyk. Żeby w nie zagrać wystarczy kartka i długopis, zasady są jasne, a gra jest świetną i niezbyt skomplikowaną zabawą. Ostatnio zdarzyło nam się grać w kółko i krzyżyk w restauracji. Kilkanaście szybkich rund umiliło nam oczekiwanie na zamówione danie. A przy okazji dało nam kilkanaście minut dobrej zabawy doprawionej szczyptą adrenaliny. 


Zdarza się jednak, że mamy nieco więcej czasu, znacznie bardziej sprzyjające warunki i ochotę na równie prostą w swych zasadach grę, która zaskoczy nas swoją formą. Taką grę przygotował ostatnio EGMONT. "Gemino" na pierwszy rzut oka trochę przypomina kółko i krzyżyk. Skojarzenie to jest jak najbardziej słuszne, bo zasady gry są podobne. Szybko zauważycie jednak różnice. Po pierwsze zamiast długopisu będziemy wypełniać plansze płytkami. Liczba mnoga jest tu jak najbardziej uzasadniona, bo gra toczy się na dwóch planszach jednocześnie. Każdy z graczy układa w jednym ruchu dwie płytki. Muszą one trafić na pola w tym samym kolorze. Zadanie polega na tym, żeby podobnie jak w grze kółko i krzyżyk, ułożyć obok siebie płytki z tym samym znakiem. Punkt zdobywa ten, kto jako pierwszy ułoży na jednej planszy cztery (a jeśli gracie we dwoje, to pięć) płytki w jednej linii. Wygrywa ten, kto jako pierwszy zdobędzie trzy punkty.




Fajna zabawa? Naszym zdaniem tak! Zasady są proste, rozgrywka szybka i przyjemna. W sam raz na popołudnie po męczącym dniu w szkole i pracy. Ot, takie główkowanie dla całej rodziny. Młodszym (gra przeznaczona jest dla dzieci od 6. roku życia) i starszym taka intelektualna rozrywka na pewno się przyda.



"Gemino" zaskoczyło mnie starannością wykonania. Nie spodziewałam się, że płytki, których używa się do gry będą aż tak ciężkie. Ale to dobrze, bo mamy pewność, że nawet przy najbardziej emocjonującej rozgrywce niczego nie powinniśmy zniszczyć.  Plansze są dwustronne, kolorowe i miłe dla oka. Tak samo jak płytki, których używamy do gry. Dzięki nim w "Gemino" gra się jeszcze przyjemniej. Polecamy wszystkim, którzy szukają niebanalnej i ciekawej rozrywki dla całej rodziny.


Gemino
liczba graczy 2-4 
wiek 6-106
czas rozgrywki 15 minut
EGMONT 2019

"Podano do stołu. Savoir-vivre dla dzieci" (Wydawnictwo ADAMADA)

Książek poświęconych etykiecie i dobremu wychowaniu nie brakuje. Zarówno dzieci, jak i dorośli znajdą coś dla siebie, jeśli tylko będą chcieli dowiedzieć się, jak w danych sytuacjach należy się zachować. Z pomocą tych książek uczymy nasze dzieci mówić dzień dobry sąsiadom spotkanym na klatce schodowej, tłumaczymy im, że są miejsca, w których się nie krzyczy i, po których się nie biega. Uczymy je ustępować miejsca w tramwaju osobom starszym i kobietom w ciąży. Dużo? Sporo, ale są takie sfery dobrego wychowania, w których nadal czujemy się nieco niepewnie.


Myślę o tym wszystkim, co wiąże się z jedzeniem i odpowiednim zachowaniem przy stole. Pamiętacie scenę z Lalki Bolesława Prusa, w której Izabela Łęcka z przerażeniem obserwowała Wokulskiego, który jadł rybę nożem i widelcem? Wokulski z kłopotliwej sytuacji wybrnął, ale dla Łęckiej nadal był osobą źle wychowaną, która nie potrafi zachować się przy stole. Dziś reguły nieco się zmieniły, do wielu spraw podchodzimy znacznie luźniej. Warto jednak wrócić do korzeni i przypomnieć sobie, jak należy się zachować przy stole. Warto również dowiedzieć się do czego służą konkretne sztućce, co można jeść rękami i jak poradzić sobie z niektórymi kłopotliwymi potrawami.



Odpowiedzi na wszystkie pytania, które rodzą się w głowie człowieka kiedy myśli o wyjściu do restauracji albo zjedzeniu nowego dania, znaleźć można w książce Podano do stołu, którą dla polskiego czytelnika przygotowało Wydawnictwo Adamada. Pierwsze rozdziały to rys historyczny i szczypta teorii. Autorka tłumaczy czym są etykieta i dobre wychowanie oraz opowiada o tym, jak jedzono kilka wieków temu. Dzieci (ale myślę, że i niektórzy dorośli) dowiedzą się z tej książki, kiedy do świata kulinariów wkroczyły sztućce i jak radzili sobie ludzie, kiedy nie było jeszcze talerzy. Poznają podstawowe zasady zachowania przy stole i dowiedzą się, co muszą bezwzględnie zrobić, zanim zaczną jeść. Kolejne strony to kwestie związane z nakryciem stołu. Dorośli raczej nie mają z tym problemu, ale dzieciom taka lekcja na pewno się przyda. Tak samo jak nauka i zasady jedzenia nożem i widelcem. Banał? Może i banał, ale wielu czytelników może się mocno zdziwić. Podano do stołu nauczy wszystkich radzenia sobie w kłopotliwych sytuacjach, które mogą zdarzyć się w trakcie posiłku. Co jeść najpierw, jak się zachować, kiedy coś nam nie smakuje i jakimi sztućcami należy jeść konkretne dania. 





Nie przesadzę, jeśli powiem, że Podano do stołu to prawdziwe kompendium dobrego wychowania. Powinno się tę książkę czytać w domu, w przedszkolu i w szkole. Po co? Po to, żeby wspólne posiłki wiązały się z przyjemnością, a wyjścia do restauracji i próbowanie egzotycznych potraw nie wiązały się ze stresem. Jedzenie ma kojarzyć się z czymś miłym. Dzieci do jedzenia podchodzą różnie, jedne chętnie próbują nowych smaków, inne mogłyby się żywić suchą bułką i makaronem. Tym drugim ta książka może otworzyć drzwi do kulinarnej przygody. Kolorowe ilustracje, zachęcające opisy i niezliczona ilość ciekawostek oraz ważnych i przydatnych informacji. Jestem totalnie zauroczona tą książką i ogromnie się cieszę, że została wydana. Przyda się wszystkim. Małym i dużym. Stałym bywalcom restauracji i tym, którzy odwiedzają je sporadycznie. 





Podano do stołu. Savoir-vivre dla dzieci
Irma Kalnina
ilustracje Reinis Peterson
tłumaczenie Daniel Łubiński
Wydawnictwo ADAMADA 2019

 

"Droga do gwiazd. Opowieść o Mikołaju Koperniku" (Wydawnictwo Literatura)

Zdarza się, że gusta czytelnicze Tosi i moje się rozmijają. Nie ma w tym niczego dziwnego i nie próbujemy się zmuszać do czytania książek, które albo jej, albo mi się nie podobają. Są jednak gatunki, które z przyjemnością czytamy wspólnie. Wśród nich prym wiodą biografie!


Lubimy czytać opowieści o ludziach, o których wcześniej już słyszeliśmy, ale też i o tych, którzy są nam zupełnie nieznani. Naszym ostatnim odkryciem jest nowa biografia Mikołaja Kopernika, napisana specjalnie z myślą o dzieciach. Tego niełatwego zadania podjęli się Katarzyna i Paweł Ziemniccy. Duet do pisania takiej książki doskonały, bo ona jest dziennikarką i pisarką, a on również pisze, ale o satelitach i rakietach. Efekt ich pracy przeszedł moje oczekiwania. Skąd taka opinia? Spieszę wyjaśnić. 




Biografię Kopernika w jakimś stopniu znamy wszyscy. Wiemy gdzie urodził się przyszły astronom, znamy nazwę przynajmniej jednego miasta, w którym się uczył, obudzeni w środku potrafilibyśmy pewnie nawet podać tytuł jego najważniejszego dzieła. W tej książce o tym wszystkim również opowiedziano. Zachwycił nas jednak sposób w jaki to zrobiono. Droga do gwiazd to piękna opowieść właśnie o drodze. O zdobywaniu wiedzy, poznawaniu świata, o pasji, nauce i marzeniach. Na świat z przełomu XIV i XV wieku patrzymy stojąc Kopernika. Narracja jest tak sugestywna, że trudno pozbyć się wrażenia, że właśnie trafiliśmy do Torunia z czasów dzieciństwa przyszłego astronoma, a potem po jego śladach odwiedzamy kolejne miejsca, w których uczył się, żył i pracował. Wszystkim czytelnikom tak działająca na wyobraźnię opowieść przypadnie do gustu. Dzięki niej nie tylko lepiej poznają postać Mikołaja Kopernika, ale dowiedzą się czym pachniały ulice w tamtych czasach, co dzieci jadały na śniadanie i ilu uczniów uczyło się w ówczesnych szkołach. Takich ciekawostek jest oczywiście znacznie więcej, ale moim zadaniem jest zaostrzenie Waszego apetytu na czytanie, a nie zdradzanie całej historii. 





Równie piękne, co opowieść o życiu Mikołaju Koperniku, jest szata graficzna poświęconej mu książki. Co przyszło mi na myśl, kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy? Niebo! To widziane o poranku i to z chwili, kiedy dzień chyli się ku końcowi. Dostrzegłam na nich rozgwieżdżone niebo i wiatr, który przesuwa chmury. Ilustracje wzbudzą zachwyt najwybredniejszych czytelników. Są doskonale dopasowane do opowieści, którą mają zobrazować. Tak naprawdę stają się jej nieodłączną częścią. Podobnie, jak płyta z filmem, którą znajdziecie na końcu książki (tu jednak musicie uważać, bo Drogę do gwiazd wydano w dwóch wersjach, z płytą i bez). Dołączona do książki Gwiazda Kopernika to powstała w Studio Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, animowana biografia wielkiego astronoma. Głosu głównym bohaterom udzielili między innymi Piotr Adamczyk, Piotr Fronczewski, Anna Cieślak i Jerzy Stuhr. Film trwa niespełna półtorej godziny, więc nie zabrakło tam ani jednego, z ważnych w życiu Kopernika wydarzeń. Oglądanie filmu będzie dobrym uzupełnieniem książki, a przy okazji na pewno utrwali zdobyte przez dzieci wiadomości. Nam to połączenie spodobało się bardzo, więc Was również zachęcamy, najpierw do przeczytania książki, potem do obejrzenia filmu, a w końcu do spojrzenia gwiazdy. Może i Wy dostrzeżecie tam w górze coś bardzo wyjątkowego!



Droga do gwiazd. Opowieść o Mikołaju Koperniku
Katarzyna i Paweł Ziemniccy
ilustracje Ewa Beniak-Haremska
Wydawnictwo Literatura 2019 
wiek 8+

"Operacja Mumia" (Wydawnictwo Media Rodzina)

Nie będę ukrywać, że jest to nasza ulubiona seria detektywistyczna. Zawsze będziemy czuć do niej sentyment, bo to od niej zaczęła się nasza fascynacja powieściami pełnymi zagadek dla młodych czytelników.Właśnie dlatego tak niecierpliwie wypatrujemy nowych tomów i kilka tygodni temu doczekałyśmy się kolejnego.



Operacja Mumia to już dwunasta detektywistyczna przygoda Olivera i Tiril. Ich rodzinne Elvestad czeka wielkie wydarzenie, za kilka dni w muzeum otwarta zostanie wystawa "MUMIA NADCHODZI". Jak się łatwo domyślić, związana będzie ze starożytnym Egiptem. A jak starożytny Egipt, to i klątwa! Przerażeni są nią wszyscy, którzy pracują przy przygotowaniu wystawy. Zwykła gadanina szybko przestaje być zabawna, bo okazuje się, że naprawdę zaczynają dziać się rzeczy dziwne. Jeden z pracowników spada z drabiny, potem na dyrektorkę muzeum spada wiaderko z farbą... To nie może być przypadek. Ale jeśli nie przypadek, to co? Prawdziwa klątwa? A może jednak celowe działanie osoby, której zależy na tym, żeby wystawa nie doszła do skutku? Oto nowe zadanie dla detektywów z Biura Detektywistycznego nr 2! Oliver i Tiril uważnie przyglądają się wszystkim pracownikom muzeum, zwracają uwagę na każdy, nawet najdrobniejszy szczegół, nagrywają filmy, robią zdjęcia, a potem w swoim biurze wszytko dokładnie analizują. Analizują również czytelnicy, którzy mają szansą rozwikłać zagadkę przed młodymi detektywami. Komu się uda? Kto pierwszy wskaże przestępcę? I w końcu najważniejsze pytanie, kto tym przestępcą jest? Odpowiedzi możecie uzyskać czytając Operację Mumia.





Przygody detektywów z Biura Detektywistycznego nr 2 nie znudzą się nam chyba nigdy. W każdym tomie i na bohaterów, i na czytelników czekają ciekawe przygody i zaskakujące zwroty akcji. W tym tomie  dostajemy jeszcze szczyptę historii i garść ciekawostek o starożytnym Egipcie. Dla miłośników tych czasów, którzy lubią historie z dreszczykiem będzie to niezwykle atrakcyjne połączenie. Tosi bardzo przypadło do gustu. A i ja nie narzekałam, bo czytało mi się tę książkę świetnie. Dobrze znani bohaterowie zaskoczyli nas po raz kolejny. Po raz kolejny udowodnili również, że książki o ich przygodach to doskonała lektura dla dzieci z pierwszych llas szkół podstawowych. Ciekawa historia, miłe dla oka ilustracje i duża czcionka. Dla początkujących czytelników świetna szansa na rozpoczęcie przygody z samodzielnym czytaniem. Nie muszą sami przeczytać całej książki, mogą czytać ją na zmianę z rodzicami (my robimy tak do tej pory). Ostrzegam tylko, że nie wystarczy Wam tej książki na wiele wieczorów. Przygody Tiril i Olivera wciągają tak bardzo, że będziecie chcieli jak najszybciej poznać zakończenie tej historii. Na szczęście, jeśli będzie to Wasze pierwsze spotkanie z dzielnymi detektywami, to czeka na Was jeszcze jedenaście wcześniejszych tomów. A my każdy, z czystym sumieniem, możemy Wam polecić:)






Operacja Mumia
Jorn Lier Horst
ilustracje Hans Jorgen Sandnes
tłumaczenie Katarzyna Tunkiel
Media Rodzina 2019
wiek 6+



"Tańcz, Córko Księżyca!" (Wydawnictwo Zakamarki)

Kiedy myślę o Wydawnictwie Zakamarki moje myśli od razu kierują się w stronę literatury skandynawskiej. Potem wędrują w kierunku Francji. Myślę raczej o chłodniejszych rejonach, o krótkich dniach i długich nocach. Tymczasem Zakamarki postanowiły nas zaskoczyć, spłatać figla i zabrać w zupełnie inny rejon świata. Do gorącej Afryki, a dokładnie do Kamerunu. Kraju, w którym na świat przyszła Córka Księżyca.


Dziewczynka była córką bębniarza i pieśniarki. Urodziła się w czasie pełni księżyca i to właśnie temu zawdzięcza swoje wyjątkowe imię. Pewnie i temu zawdzięcza swój wyjątkowy talent. Córka Księżyca tańczy najpiękniej ze wszystkich ludzi żyjących w wiosce (a może i na całym świecie). Tańczyła dla wszystkich. Tańczyła z okazji narodzin nowych mieszkańców i pogrzebów tych, którzy właśnie odeszli. 

Jakaż to była przyjemność
patrzeć, jak tańczy!
Ach, Córka Księżyca!

Jej taniec dawał radość wszystkim mieszkańcom wioski. Wszyscy patrzyli na Córkę Księżyca i dzięki temu czuli się szczęśliwi. A ona? Teraz jest już stara, przygarbiona. Chodzi powoli, ma ciężkie stopy i co chwilę przystaje. 

Ludzie w wiosce mówią,
że staruszka,
która idzie i co chwilę przystaje,
 już nie tańczy. 

Lecz ptaki
śpiewają kwiatom,
że jej serce 
nigdy nie przestało tańczyć.
Jaka jest prawda? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. A odpowiedź odnajdzie tylko w jeden sposób. Czytając książkę Kouama Tawy. Na pewno wzruszy Was tak samo jak nas.




Nigdy nie byłam w Afryce, ale od wielu osób, które były tam choć raz słyszałam opowieści o niezwykłej mocy tych miejsc. Niektórzy twierdzili, że kiedy raz się pojedzie, to zapamięta się te miejsca na całe życie i już zawsze będzie chciało się tam wrócić. Bo Afryka jest wyjątkowa i na tle innych krajów jest absolutnym ewenementem. Tak jak ta książka jest niezwykłym wyjątkiem na tle wszystkich innych. Pozornie prosta historia ma w sobie wielką moc. To piękna opowieść o życiu i przemijaniu. Życie Córki Księżyca to symbol życia każdego człowieka. Pewnie dlatego tak bardzo wzrusza i budzi tyle przemyśleń. Nas zachwyciła zarówno kameruńska opowieść, jak i ilustracje rodem z Francji. Ich autor Fred Sochard w ciekawy dla czytelnika sposób nawiązał do kultury afrykańskiej. Dzięki temu ilustracje są integralną częścią całej historii, która bez nich nie byłaby pełna. Tańcz, Córko Księżyca! skradła nasze serca i sprawiła, że zrodziło się w nas zainteresowanie Afryką. Chyba czas poszukać kolejnych książek, które o niej opowiadają.




Tańcz, Córko Księżyca
Kouam Tawa
ilustracje Fred Sochard
tłumaczenie Katarzyna Skalska
Wydawnictwo Zakamarki 2019
wiek 4+

 

"Zuzanna Kociołek i Kraina Smaku" (Burda Książki)

Ogromna popularność programów kulinarnych i liczba ukazujących wskazuje na to, że co jak co, ale jeść i gotować lubimy. Dzieci bywają w tej kwestii nieco bardziej wybredne, ale o jedzeniu również czytać lubią. Tosia uwielbia.


Dlatego byłam pewna, że historia, którą wymyślił Maciej Rożen jej się spodoba. Główną bohaterką jest Zuzanna, rezolutna ośmiolatka, która powitała świat wyskakując z kociołka pełnego owsianki! W Krainie Smaku, w której się urodziła, nie jest to niczym wyjątkowym. "Podobno najlepsi kucharze rodzą się tutaj z zapachu świeżego chleba, smaku gorącej zupy lub z orzeźwiającego łyku lemoniady w upalny dzień". Owsianka, z której wyskoczyła Zuzanna bulgotała. Można więc podejrzewać, że czeka tę dziewczynkę bardzo ciekawe życie. I nie ma w tym ani grama przesady. Bo ta właśnie dziewczynka wyruszy w niezwykłą podróż po Krainie Smaku. Towarzyszyć jej będą przybrany ojciec Płatek Wędrowiec, madame Cieciorka i dwa osły.  Co wydarzy się w trakcie tej wyprawy? Przygód nie zabraknie. Bohaterowie będą musieli mieć oczy dookoła głowy. Zuzanna i jej przybrany tata poznają nowych przyjaciół, będą mierzyć się z wrogami i spróbują pokonać rosnącą brodę! Ta okaże się naprawdę sporym kłopotem. Ale jak sobie z nią poradzili nasi bohaterowie nie zdradzę. Musicie przeczytać ją sami. Tylko w ten sposób wczujecie się w jej niezwykły klimat.





Ta książka zdecydowanie zaostrza apetyt. Każda strona, każdy rozdział kusi innym smakiem i zapachem. Nie brakuje nawiązań do dobrze znanych nam smaków, pojawiają się również nowe, których być może czytelnicy nie znają. Sama Zuzanna w swojej podróży poznaje tajniki sztuki kulin-fu. A czytelnik? On zyskuje podwójnie. Dostaje ciekawą i niebanalną historię, z którą wcześniej nigdy się nie zetknął. Ma również szansę zdobyć pierwsze szlify w sztuce kulinarnej. Ta wiedza ukryła się w drugiej części książki, gdzie znaleźć można kilka niedługich historyjek z gotowaniem i jedzeniem w tle oraz przepisy kulinarne. Dzięki nim można zrobić na przykład pastę z pieczonej dyni i smocze burgery. Będzie więc zdrowo, pysznie i niebanalnie. Dzieciom i dorosłym to połączenie na pewno się spodoba. Miłej lektury i smacznego!





Zuzanna Kociołek i Kraina Smaku
Maciej Rożen
ilustracje Anna Stosik
Burda Książki 2019