"Mikrożycie" (Wydawnictwo Święty Wojciech)

Pamiętacie jak rok temu w sklepach brakowało mydeł antybakteryjnych? Jak kupowaliśmy, niemal na czarnym rynku, maseczki i jak szukaliśmy w aptekach rękawiczek jednorazowych? Dziś wszelkie ograniczenia tak bardzo nam spowszedniały, że widok osób bez maseczek, które gołymi rękami dotykają pieczywa na sklepowych półkach, znowu nikogo nie razi. Przestaje nam znowu (niestety) przeszkadzać to, że ktoś staje niemal na naszych plecach. A sytuacja nadal nie maluje się w kolorowych barwach i na ignorowanie tego, co się dzieje jest zdecydowania za wcześnie, więc przychodzę do Was z niedużą książeczką, której bohaterami są wirusy i bakterie.

 

Adresatami książki Susan Schadlich są najmłodsi czytelnicy. To oni, od ponad roku, każdego dnia słyszą złowrogo brzmiące słowa "wirus", "pandemia" i "zakażenia". Znają je doskonale, każde z nich rozumieją na swój sposób. Książka Mikrożycie wytłumaczy im, o co z tymi wszystkimi wirusami i bakteriami chodzi. Dzieci dowiedzą się czym jest choroba, przyjrzą się bakteriom i wirusom. Zobaczą skąd się biorą, jak powstają i rozmnażają. Poznają ich odkrywców i tych naukowców, którzy skupili się na ich badaniu. Przeczytają o chorobach, które konkretne bakterie i wirusy wywołują. Również tę, która od ponad roku spędza nam sen z powiek. Ale koronawirus to tylko jeden z czarnych charakterów opisanych w tej książce. Obok niego prezentują się między innymi wirus odry, rinowirus, gronkowiec złocisty i pałeczka okrężnicy. Ich nazwy są nam dobrze znane, przebieg niektórych chorób, które wywołują (na szczęście) mniej. Kolejne strony to opowieści o niebywałej sile naszego organizmu, który z opisanymi wcześniej chorobami walczy. Sam albo z pomocą leków. Te, dzięki pracy naukowców, zmieniały się i doskonaliły na przestrzeni lat. Ale wirusy i bakterie również nie próżnują i intensyfikują działania.



 

Odwieczna walka ludzi z bakteriami i wirusami to scenariusz na film sensacyjny. Ta książka, choć popularnonaukowa, również trzyma w napięciu. To ciekawa i wartościowa lektura dla wszystkich ciekawych świata dzieci w wieku szkolnym. Mikrożycie będzie dobrym uzupełnieniem dla wiedzy zdobywanej w szkole (z powodu pewnego wirusa, od niemal roku wyłącznie zdalnej), dzieci znajdą tam mnóstwo ciekawostek. Przystępny język na pewno przyciągnie młodych czytelników. Poszerzanie wiedzy umilają proste, ale zabawne i kolorowe ilustracje. Myślę, że również wielu dorosłych czegoś się z tej książki dowie (albo odświeży zdobytą wcześniej wiedzę). Bo Mikrożycie to nie jest książka tylko na czas epidemii koronawirusa. W tych normalniejszych czasach, które kiedyś (mam nadzieję) wrócą też się przyda, bo jak przekonujemy się na kolejnych stronach, z wirusami i bakteriami żyjemy od zawsze i raczej nie zanosi się, żeby kiedyś nasze drogi się rozeszły.




Mikrożycie.

Wszystko o wirusach, bakteriach i o tym, jak się przed nimi chronić

Susan Schadlich

ilustracje Katharina J. Haines

tłumaczenie Kamil Markiewicz

Święty Wojciech 2021


"Kocia Szajka i zagadka zniknięcia śledzi" (Wydawnictwo Agora)

Do tej pory Cieszyn kojarzył się nam przede wszystkim z wakacyjnymi wypadami w poszukiwaniu plecaka do szkoły. Jego wybór był zawsze głównym powodem opuszczenia naszej wakacyjnej bazy w Ustroniu i wyruszeniu do znajdującego się na granicy polsko-czeskiej Cieszyna. Przy okazji oczywiście zwiedzaliśmy miasto, wędrowaliśmy jego wąskimi uliczkami, podziwialiśmy znaną z banknotu dwudziestozłotowego wieżę i związaną z legendą o założeniu miasta Studnię Trzech Braci. Miasto bardzo nam się podobało i chętnie wróciliśmy do niego w zeszłym roku. Teraz wiemy, że jak najszybciej musimy wybrać się tam ponownie i zwiedzać miasto chodząc po śladach bohaterów literackich.

 

Na przewodników wybierzemy członków Kociej Szajki, czworonożnych mieszkańców Szczecina, którzy uwielbiają wygrzewać się na słońcu, korzystać z kociego internetu i podjadać uwielbiane przez wszystkie koty ryby. Mają to szczęście, że mieszkają w Cieszynie, mieście, w którym nie wypada nie spróbować lokalnego przysmaku, czyli kanapki ze śledziem! Członkowie Kociej Szajki regularnie są częstowani śledziowymi ogonami przez prowadzącą sklep Społem panią Macurową. Właśnie z jej powodu Kocia Szajka będzie miała szansę się przekwalifikować i z bandy złoczyńców (którą z różnych powodów i tak nie udałoby jej się stać) stać się grupą śledczych. Ich talenty detektywistyczne postanowi wykorzystać policja. Mówiąc dokładniej zrobią to komisarz Ludwik Psota oraz asystentka Walerka Koczy. Ludzie przemili, którzy nie boją się korzystać z dość niekonwencjonalnych metod śledczych. Sprawa, którą aktualnie się zajmują jest bardzo poważna. Chodzi o zniknięcie ośmiu skrzynek śledzi, które były przeznaczone na bankiet wydawany przez burmistrza Cieszyna. Lista podejrzanych nie jest długa, ale każdy z nich ma jakiś motyw. Koty muszą przeprowadzić wnikliwe śledztwo. Do tej roli Komandos, szef całej bandy, wyznacza Morfeusza i Bronkę od Cieślarów. Parę oryginalną, ale świetnie współpracującą. Czy w tym przypadku ich współpraca przyczyni się do rozwiązania sprawy zaginięcia śledzi? Odpowiedź znajdziecie w książce Agaty Romaniuk.




Oprócz odpowiedzi znajdziecie tam również ciekawą historię, którą czyta się jednym tchem i mnóstwo humoru. Nie ma w tej książce strony, przy której nie zdarzyłoby nam się wybuchnąć śmiechem. Nie będę Wam zdradzać najlepszych żartów, ale jestem pewna, że nawiązania do naszych codziennych zwyczajów i zachowań rozbawią Was do łez. Zarówno małych, jak i dużych. Wszyscy będą się przy tej książce dobrze bawić. I ci, którzy będą słuchać Kociej Szajki czytanej przez rodziców, i ci, którzy przeczytają ją sami. Ta książka do samodzielnego czytania nadaje się znakomicie. Dość duże litery, wciągająca historia i niesamowite ilustracje! To musi się podobać, to musi wciągać. Nas Kocia Szajka pochłonęła i zachwyciła. Bardzo spodobały nam się obecne na większości stron ilustracje autorstwa Malwiny Hajduk. Jeśli miałabym je określić w najkrótszy sposób, nazwałabym je ilustracjami z pazurem. W naszą pamięć zapadły one na zawsze. Podobnie jak tak historia. I bardzo nas cieszy fakt, że wydawnictwo już zapowiedziało jej kontynuację!





 Kocia Szajka i zagadka zniknięcia śledzi

Agata Romaniuk

ilustracje Malwina Hajduk

AGORA 2021


 


http://wydawnictwoagora.pl/

Jak przeklinają i przekręcają najmłodsi?

Czy tytuł tego wpisu wydaje się Wam kontrowersyjny? Pewnie trochę tak, ale nie bójcie się, książki, które dziś pokażę może przeczytać każdy. Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych. Nie znajdziecie w nich wulgaryzmów, a przekręty nie są przekrętami gospodarczymi, a jedynie uroczo przekręconymi słowami albo zdaniami. Zebrał je Michał Rusinek, część z nich wplótł w niedługie i zabawne wierszyki. Pozostałe umieścił w spisie na końcu książek. Ilustracje stworzyła Joanna Rusinek i tak o to powstały Chuligator i Psia skrętka, dwie pięknie wydane książki, obok których trudno przejść obojętnie.

 

Tosia niezbyt chętnie przekręcała słowa. W pamięć zapadły nam tylko dwa. Pierwsze z nich to kapasty, czyli skarpetki. Używała go dość długo, a my zapamiętaliśmy je już chyba na zawsze. Drugie słowo, spabetki, przyniosła z przedszkola i oznaczało nic innego, jak spaghetti. Trafiały się pewnie słowa albo zdania używane krócej (a może tylko raz). Żadnego z nich nie zapisaliśmy, żadnego nie zapamiętaliśmy. Lista słów zebranych przez Michała Rusinka jest tak długa, że zaczynam żałować, że ominęło nas tyle zabawnych sytuacji. Jak się okazuje dzieciom zdarza się mówić, że LEJE JAK ZEBRA albo nazywać jeden z gatunków grzybów MUCHOROWIKIEM. Znalazłam w tej książce bardzo podobne to naszych spabetek SCHABETTI oraz BEZNUDNĄ wyspę, która podobno leży na Oceanie INDYCZYM. Trafiłam w książce Chuligator również na CIOPĄG, który do złudzenia przypomina znane mi dobrze pociągi oraz na RĘŻYCZKI, które parają się tym samym, co nożyczki. Takich słów jest w tej książce znacznie więcej, spora część z nich została wpleciona w zabawne, rymowane teksty autorstwa Michała Rusinka. Kto raz czytał jego książki dla dzieci, ten wie, że nudzić się nie będzie.





 

Podobnie rzecz się ma z książką Psia skórka, w niej znajdziecie używane przez dzieci przekleństwa. Nie są to oczywiście słowa powszechnie uważane za wulgarne. To raczej zabawne wyrażania, które w emocjach wypowiedzieli małoletni. Co to za przekleństwa? Na przykład KOMBA BRUCA albo O ROZPISKA! Można w emocjach powiedzieć NIECH TO MOŹDZIERZ UTRZE! lub CIELĘCINA PAŁA! Są tacy, którzy krzyknęli MARAKUJE, inni zawołali O ZALIDZIE! Dziecięca kreatywność nie zna granic. Tę książkę powinni przeczytać wszyscy dorośli. Ich zasób przekleństw jest najczęściej dość ograniczony. Myślę, że Psia skórka znacząco rozszerzyłaby ich zasób słownictwa, a i uszy otoczenia byłyby za to wdzięczne. Po co wykrzykiwać te najcięższe przekleństwa, skoro można zawołać A NIECH TO AMARYLIS?! Po co używać zamiast przecinków słów wulgarnych, można powiedzieć MORDANSERKA albo MORDEBRANO? 





 

Chuligator i Psia skórka to nowe wydanie książki Jak przekręcać i przeklinać?, którą znałam jedynie z widzenia. Nigdy jej nawet nie przeglądałam. Kiedy ukazało się jej nowe wydanie, podzielone na dwie książki, nie wahałam się ani chwili. Po pierwsze dlatego, że książki Michała Rusinka ceni cała nasza rodzina. Każdy nowy tytuł przyjmujemy z otwartymi ramionami. Te też nas nie zwiodły. Czytaliśmy je w rodzinnym gronie i coraz głośniej się śmialiśmy. Takie lektury zdecydowanie poprawiają humor! Nasz zachwyt wzbudziły także ilustracje. Prace Joanny Rusinek bardzo lubimy, więc w przypadku tych książek miałyśmy podwójną motywację do ich zakupu. Absolutnie nie żałuję, że to zrobiłam, bo są to książki, które warto mieć i znać.





 

Chuligator. Przewodnik po dziecięcych przekrętach

Psia skórka. Przewodnik po dziecięcych przekleństwach

Michał Rusinek

ilustracje Joanna Rusinek

Znak Emotikon 2021


"Ikabog" (Wydawnictwo Media Rodzina)

Urodziłam się trochę za wcześnie, żeby ulec "potteromanii". Jako osoba, która nigdy specjalnie nie emocjonowała się fantastyką, długo broniłam się przez przeczytaniem choćby jednej z książek autorstwa J.K. Rowling. Skusiłam się dopiero w klasie maturalnej, kiedy miałam ogromną potrzebę odpocząć od, omawianej na lekcjach polskiego, literatury wojennej. Przeczytałam prawie wszystkie tomy serii i do dziś darzę tę historię dużym sentymentem. Zniechęcona niezbyt pochlebnymi recenzjami, żadnej innej powieści J.K. Rowling nie czytałam. Do czasu publikacji Ikaboga.

 

Pamiętam jak rok temu wydawnictwo Media Rodzina publikowało na FB kolejne fragmenty tej powieści. Nie czytałam ich, bo nie lubię czytać długich tekstów na ekranie komputera. Wolałam poczekać na książkę i od razu przeczytać całość. Kiedy już Ikabog się ukazał wypatrywałam recenzji, bo chciałam mieć pewność, że to książka warta przeczytania. Ostatecznie do jej zakupu przekonała mnie Tosia. I tak zaczęłyśmy czytać historię odważnych dzieci, zastraszanych dorosłych i niegodziwych przedstawicieli władzy. Opowieści wyjątkowo mocno korespondującej z tym, co dzieje się wokół nas. Ale po kolei. Miejscem akcji Ikaboga jest kraina zwana Coniemiarą. Rządzi nią król Albert. Mężczyzna niezbyt pewny siebie, ale łasy na komplementy, samolubny i niespecjalnie odważny. Zależy mu na tym, żeby w państwie, którym rządzi wszystko było idealne. Niestety, jak dobrze wiemy, nie jest to takie łatwe. Splot różnych niefortunnych i nieszczęśliwych zdarzeń sprawił, że wyjątkowość króla zostaje podważona, a jego wyjątkowe cechy zakwestionowane. Albert źle się z tym czuje i szuka sposobu na to, żeby poddani nie wątpili w to, że jest dobrym władcą. Dlatego organizuje wyprawę w poszukiwaniu Ikaboga. Ikabog to legendarny potwór, który zagraża mieszkańcom Coniemiary. Nikt jeszcze go nie widział, ale wieść o nim krąży o wieków i boją się go niemal wszyscy. Wyprawa w poszukiwaniu Ikaboga ma straszne skutki dla wszystkich bohaterów tej książki. Pewien chłopiec traci ojca, a król zaczyna powoli tracić władzę. Nie odbierają mu jej ludzie, ale jeden z lordów. Lord Fujpluj, bo o nim mowa, to chyba najbardziej odrażająca postać, jaką spotkałam w literaturze dziecięcej. To on knuje, niszczy i bez skrupułów usuwa wszystkich swoich przeciwników. Bez mrugnięcia okiem wydaje wyroki śmierci, oddaje do sierocińców dzieci, których rodziców wtrąca do lochów. Krok po kroku realizuje plan, który ma dać mu władzę i bogactwo. Pewnie udałoby mu się osiągnąć zamierzony cel, gdyby nie czworo bardzo dzielnych, mądrych i odważnych dzieci, które odważyło uciec z sierocińca.




 

Ikaboga czyta się jednym tchem. Ta opowieść pochłania bez reszty, choć znajdziecie tam stosunkowo dużo opisów, to nie będziecie czuć się nimi znużeni. Czytelnik chce jak najszybciej poznać dalszą historię. Ma też nadzieję, że w końcu dobro zwycięży, a zło zostanie ukarane. Zanim to się jednak stanie czeka na czytelników jeszcze wiele zaskakujących wydarzeń i zwrotów akcji. Zdziwieni będą bohaterowie i czytelnicy. Mali i duzi. Ikabog to książka, która doskonale nadaje się do rodzinnego czytania. Każdy czytelnik odbierze go nieco inaczej i wszyscy wyciągną z niej nieco inne wnioski. Ikaboga odczytujemy przez pryzmat własnych doświadczeń i życiowego bagażu. Naprawdę warto ją poznać i przeczytać. Warto też rzucić okiem na jej oprawę graficzną. Ta jest równie wyjątkowa. Stworzyły ją dzieci, które wzięły udział w konkursie organizowanym przez Media Rodzinę przy okazji publikowania kolejnych rozdziałów. Z tego powodu ilustracje nie są spójne, bo każdą stworzyło inne dziecko, ale wszystkie doskonale pasują do historii wymyślonej przez J.K. Rowling. Myślę, że przypadną Wam do gustu. Waszym dzieciom również, a tych, które nie brały udziału w konkursie być może zachęcą do stworzenia własnych małych "ikabogowych" dzieł sztuki.





  Ikabog

J.K. Rowling

tłumaczenie Małgorzata Hesko-Kołodzińska

Piotr Budkiewicz

Media Rodzina 2020


"Poradnik Emrego. O sztuce zdobywania przyjaciół" (Wydawnictwo Widnokrąg)

Czy w tym roku Waszym dzieciom udało się nawiązać nowe znajomości? W większości przypadków odpowiedź będzie zapewne przecząca. Żyjemy w takich czasach, że trudno poznawać nowych ludzi i nawiązywać bliższe relacje. Niełatwo pielęgnować też te, które nawiązano jakiś czas temu. Rzadziej się ze sobą spotykamy, dzieci nie chodzą do szkoły. Początkowa radość z niemal nieograniczonego dostępu do sieci i różnych komunikatorów, ustąpiła miejsca tęsknocie za spotkaniami z prawdziwymi ludźmi. Na razie może to nie być możliwe, więc przychodzę do Was z książką pełną porad dotyczących tego, jak prawdziwa przyjaźń powinna wyglądać.

 

Głównym bohaterem tej książki jest Emre. Chłopiec nieśmiały i raczej nie wyróżniający się na tle rówieśników niczym specjalnym. Jest pewnie tą osobą, której braku w klasie nie zauważa się od razu. To wszystko sprawia, że Emre ma problem z nawiązywaniem relacji z rówieśnikami. Chłopiec nie ma przyjaciół, ale dobrze wie, jak idealny przyjaciel powinien się zachowywać. Tego też dowiedzą się czytelnicy. Książka Poradnik Emrego to zapiski z dziennika chłopca. Opisuje w nim swoje codzienne zmagania w domu i szkole. Każde takie wydarzenie prowadzi go do refleksji na temat przyjaźni. Tego, jak powinno się zachowywać, kiedy chce się przyjaźń nawiązać i, co robić, żeby tę relację utrzymać. Oprócz tego w książce znajdują się interesujące opisy kolejnych dni z życia Emrego i jego rodziny. Są anegdoty o porannych awanturach, które zdarzają się w każdym domu i śmiesznych sytuacjach, które mogą mieć miejsce w sklepie. Są historie ze szkolnego boiska i opisy tego, co może się wydarzyć, kiedy mieszkamy pod jednym dachem z kotem. Najciekawsze są jednak historie związane z Amirem. Zupełnym przeciwieństwem Emrego. Chłopak dołączył do ich klasy i robi wszystko to, o czym Emre bałby się nawet pomyśleć...




 

Jak rozwinie się ich znajomość? Czy Emre i Amir mają szansę się zaprzyjaźnić? Czy Emre będzie mógł w końcu wykorzystać swoje rady? Ja zam już odpowiedzi na te pytania, Wy musicie przeczytać książkę. W niej, oprócz dobrych rad o przyjaźni, znaleźć można kawał dobrej literatury obyczajowej dla młodzieży oraz mnóstwo humoru. Historia jest naprawdę ciekawa. Szczególnie polecam ją chłopcom, bo ze względu na osobę głównego bohatera, im łatwiej będzie się z nim identyfikować. Ale przyjemność z czytania czerpać będą wszystkie dzieci w wieku szkolnym, więc jeśli tylko szukacie ciekawej lektury dla swojego dziecka, to koniecznie rozważcie właśnie tę!






Poradnik Emrego. O sztuce zdobywania przyjaciół (i wrogów)

Siri Spont & Jonna Bjornstherna

tłumaczenie Marta Wallin

Widnokrąg 2021

wiek 9+


https://www.wydawnictwo-widnokrag.pl/