Tosia dostanie prezent na Dzień Dziecka

Na wielu blogach czytam ostatnio o tym, że rodzice rezygnują z prezentów na Dzień Dziecka. Wolą ofiarować dziecku coś niematerialnego, czyli swój czas. Jadą, więc razem na wycieczkę, odwiedzają zoo albo wychodzą na obiad do restauracji. U nas prezenty będą, ale to, co wybraliśmy jest najlepszym dowodem na to, że prezent nie musi być zamiennikiem czasu spędzonego z rodzicami.
Pierwszy prezent Tosia dostała już dwa tygodnie temu, kto podgląda nas na Instagramie zapewne zauważył, że kupiliśmy jej łyżworolki. I spędzamy na nich czas we troje, ja z Tosią jeżdżę (czym sprawiam jej ogromną radość, bo urządzamy sobie wyścigi), a tata mierzy nam czas, nosi za nami butelkę z wodą i wspiera córkę dobrym słowem. 
Drugi prezent dostanie w Dzień Dziecka, będzie to gra Monopoly Junior. Tosia ostatnio zakochała się w planszówkach. Przy kolejnej partii chińczyka zamarzyłam o tym, żeby móc grać z nią w Monopoly. Wersja junior dedykowana jest co prawda dzieciom od piątego roku życia, ale wierzę, że te niespełna pół roku nie robi dużej różnicy i Tośka szybko zrozumie zasady. A do gry dorzucę jeszcze książkę, żebyśmy mogli czytać ją rano, zaraz po przebudzeniu albo wieczorem, przed pójściem spać.*

I tak będziemy spędzać czas razem, w rodzinnym gronie, korzystając z prezentów, które kupiliśmy dla Tosi na Dzień Dziecka. Bo nie o kupowanie tu chodzi, każdy z nas lubi dostawać prezenty, większość z nas lubi je dawać, więc tej przyjemności nie musimy sobie odbierać. We wszystkim warto zachować umiar, warto wspierać pasje i zainteresowania dziecka. Wycieczki i tak będą, akurat w Dniu Dziecka idziemy do pracy, a Tosia idzie do przedszkola. Podróżowaliśmy rodzinnie w sobotę, w kolejną wybieramy się do filharmonii, potem pewnie znowu jednodniowy wyjazd, a już niedługo wakacje. Spędzamy razem tak dużo czasu, jak to tylko możliwe i spędzamy go intensywnie. Chcemy jej pokazać jak najwięcej świata, ale z drugiej strony, jeśli tylko mamy taką ochotę, spędzamy czas w domu, grając w gry, czytając książki albo bawiąc się na osiedlowym placu zabaw.
Zrezygnujemy, więc w tym roku z kuponów na wycieczkę albo na rodzinny spacer. Zachowam jednak ten pomysł w pamięci, bo wart jest uwagi, zwłaszcza w dzisiejszym, zabieganym świecie, kiedy często brakuje chwili wytchnienia i czasu dla najbliższych.

A Wy? Co myślicie na ten temat? Kupiliście prezenty dla swoich pociech, czy raczej stawiacie na podarki niematerialne?

*Czyli, jak widać, kupiłam prezenty dla siebie :)

Tosia planuje wycieczkę!

Za nim kolejna wycieczka. Byliśmy w Toruniu i Ciechocinku. W tym pierwszym w celu zwiedzania, w drugim w celu odwiedzenia przebywającej w sanatorium babci. Tosia po raz kolejny udowodniła, że ma w sobie duszę podróżnika, lubi odwiedzać nowe miejsca. Jest niezwykle wytrwałym piechurem, nie narzeka, nie mówi, że jest zmęczona, na nudę narzeka jedynie w restauracjach, kiedy czekamy na obiad. 
Pakując nas na tę jednodniową wycieczkę, jak zwykle, przygotowałam zestaw książek, w tym jedną, która wyjątkowo się Tosi spodobała i sprawiła, że od teraz nie ma już mowy o tym, że wycieczki planujemy jedynie my. Tak, tak, dobrze podejrzewacie, całą drogę czytaliśmy przewodnik!

Jak podróżować... Wesołe wycieczki po Polsce z serii "Wiem i potrafię" to przewodnik dla dzieci wydany przez Centrum Edukacji Dziecięcej. Pierwsze dwa rozdziały mają przygotować najmłodszych turystów do wycieczki. Pierwszy dotyczy przygotowań, autor umieścił w nim mnóstwo informacji dotyczących odpowiedniego stroju, obuwia, zasad pakowania oraz reguł obowiązujących w podróży. Z drugiego, dzieci dowiedzą się, co najlepiej jeść w czasie podróży, w jaki sposób zabić nudę, a także, co należy zrobić, kiedy zgubimy się w obcym miejscu. Kiedy poznamy wszystkie zasady możemy ruszać w podróż? Dokąd? To już zależy od zainteresowań, ponieważ ten przewodnik nie opiera się na opisach kolejnych regionów i województw, ale na wyprawach tematycznych. Na początku każdego rozdziału umieszczono małą mapę Polski, na której zaznaczono związane z opisywaną tematyką miejsca na terenie całego kraju. Na jednej są rezerwaty i safari, na innej parki dinozaurów, kolejna kusi nas westernowymi miasteczkami. Tych, którzy lubią aktywność fizyczną skuszą zapewne spływy kajakowe i trasy wodne. Ci, którzy lubią się bać również nie będą zawiedzeni, bo na jeden z map zaznaczono miejscowości, w których znajdują się zamki albo ich ruiny, w których według legend mieszkają duchy. Propozycji jest wiele, bo wymieniłam tylko niektóre z nich i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
 


 


Co wybrała Tosia? Po pierwsze - miejsca słynące z parowozów i kolejek wąskotorowych, po drugie - parki dinozaurów. Te miejsca wzbudziły jej szczególne zainteresowanie i o ich odwiedzeniu marzy. Dwa z nich znajdują się na trasie, którą będziemy pokonywać w drodze na wakacje, więc postaramy się spełnić jej prośbę i stanie oko w oko z dinozaurem w Rogowie oraz pojedzie kolejką wąskotorową, która porusza się po najwęższych torach w Europie (mają 60 cm!) i kursuje między Żninem, Biskupinem i Wenecją. Cały czas mamy w planach jeszcze wyjazd do Wolsztyna (ale tę wycieczkę ma nam zorganizować dziadek). Jestem jednak pewna, że zaraz po nich przyjdzie czas na kolejne, bo Tosia tę książkę uparcie wertuje, każe sobie czytać i z zainteresowaniem ogląda zdjęcia! Tak naprawdę robi to nie tylko ona, bo ja również przewodniki i podróże palcem po mapie uwielbiam, zwłaszcza teraz, kiedy pogoda dopisuje i zachęca do śmiałego planowania wojaży!

I tak sobie podróżujemy razem, matka z córką, planując wycieczki na kolejne wolne weekendy, na czas wakacyjnej przerwy w przedszkolu. Kartkujemy Jak podróżować... Wesołe wycieczki po Polsce, oglądamy zdjęcia i zastanawiamy się, kiedy uda nam się tam pojechać.
Dzięki tej książce Tosia wie o naszym kraju, jego zabytkach i legendach jeszcze więcej. Staje się jeszcze bardziej świadomą turystką, z ogromną chęcią odwiedzania nowych miejsc. Przed nami wyjątkowy czas, bo ten nasz mały przedszkolak chce coraz więcej decyzji podejmować sam, pozwolimy jej na to i razem z nią (i przewodnikiem, gdyby o czymś zapomniała) będziemy odkrywać nowe zakątki Polski!

Jak podróżować...
Wesołe wycieczki po Polsce
seria "Wiem i potrafię"
Marcin Przewoźniak

Za książkę dziękuję

Tosia poznaje świat z Domową Szkołą!

Nietrudno zauważyć, że Tosia ostatnio przejawia duże zainteresowanie Polską, Europą i Światem. Ma w pokoju globus, na ścianie mapę Europy, wie, w którym kraju je się ślimaki, skąd pochodzi flamenco i, który europejski kraj ma kształt buta. Wie dużo, ale mimo tego bardzo chętnie poszerza swoją wiedzę na ten temat. Książeczki Poznaję Europę oraz Flagi państwowe z serii Domowa szkoła mają w sobie wszystko, co Tosia uwielbia. Po pierwsze naklejki, po drugie zagadki, po trzecie kolorowanki. I choć nie radzi sobie jeszcze ze wszystkimi zadaniami, bo wiele z nich wymaga umiejętności czytania, bez wahania sięga po nią, kiedy ma ochotę na chwilę nauki;)


Poznaję Europę to nie tylko informacje geograficzne, choć od tego oczywiście autorka zaczęła. Na pierwszych stronach znalazła się mapa kontynentu, na której dzieci muszą odszukać Polskę, wykreślić z diagramu nazwy państw z nią sąsiadujących, pokolorować herb Warszawy, ale także podać nazwę największego kraju starego kontynentu oraz dopasować cienie do nazw krajów. Dalej znaleźć można flagi wszystkich europejskich państw oraz informacje o Unii Europejskiej. Dzięki kolejnym zagadkom dzieci poznają (albo utrwalą sobie) nazwy stolic. Potem przychodzi czas na zwiedzanie. A zwiedzać można na kilka sposobów, warto jednak wiedzieć, czym poruszać się w poszczególnych krajach. Każdy mały turysta będzie już wiedział, że w Amsterdamie najlepiej wybrać rower, w Wenecji gondolę, w Londynie zaś piętrowy autobus. Mamy już środek lokomocji, teraz trzeba się dowiedzieć, co warto zobaczyć. Kopenhaga kusi pomnikiem Małej Syrenki, Praga - Mostem Karola, a Piza - Krzywą Wieżą. Chłopcom spodoba się na pewno zadanie dotyczące piłki nożnej, dziewczynki zachwycą stroje ludowe. Są również zagadki dla miłośników literatury. Coś dla siebie znajdą również smakosze. Zdobyte informacje utrwali krzyżówka, którą umieszczono na końcu książki.

Kiedy już dziecko pozna Europę chętnie dowie się czegoś o świecie. Flagi państwowe to prawdziwa gratka dla tych, którzy lubią kolorować i dla miłośników naklejek. Naklejka będzie wskazówką przy kolorowaniu, dobór kolorów nie będzie problemem i nie trzeba będzie wertować encyklopedii albo przeszukiwać internetu. Pod każdą flagą umieszczono wykreślankę, po jej rozwiązaniu dziecko pozna nazwę stolicy kraju. Obok znaleźć można ciekawostkę, z nich dowiedzieć można się między innymi, w którym kraju mieszka król, co oznaczają księżyc i gwiazda na fladze Turcji, ile gwiazd znajduje się na fladze Stanów Zjednoczonych albo, w którym Afrykańskim kraju mieszka najwięcej ludzi. Dzieci muszą również uzupełnić nazwy mieszkańców poszczególnych państw. A na koniec zadanie sprawdzające i utrwalające zdobytą wiedzę.

 

Według informacji na okładce seria jest przeznaczona dla dzieci od szóstego roku życia, jednak moim z wieloma zadaniami poradzą sobie również młodsze dzieci. Książeczki są tak ładne, że szkoda byłoby mi je trzymać przez niemal dwa lata w szafie w oczekiwaniu na szóste urodziny. Oczywiście przy niektórych zadaniach niezbędna będzie tutaj pomoc rodziców, ale gwarantuję Wam, że spędzicie mile czas. Rozwiązywanie zadań sprawiało taką samą przyjemność matce i córce. Nie wypuszczałyśmy z rąk atlasu i często przeszukiwałyśmy rodzinne albumy, książki, a także internet w poszukiwaniu zdjęć różnych krajów. To była naprawdę ciekawa przygoda, wspaniała podróż po świecie i to bez wychodzenia z domu.
Może następnym razem wybierzecie się z nami?
 Zapraszamy!

 

Poznaję Europę. Książeczka z naklejkami
Flagi państwowe. Książeczka z naklejkami
(seria Domowa Szkoła)
Anna Uhlik
Wiek 6+
 

Za książki dziękuję 
https://publicat.pl/ced







Środowe recenzje: Kolorowy portret miasta

Dziś trochę nietypowo, bo chcę Wam przedstawić serię kolorowanek. Ukazały się one nakładem wydawnictwa Olesiejuk i mogą stanowić doskonałe przygotowanie do wycieczki albo uzupełnienie informacji na temat odwiedzanych miejsc.

Do tej pory ukazały się cztery części, przedstawiają one Gdańsk, Kraków, Poznań i Warszawę. Bez wahania kupiłam wszystkie, bo nawet jeśli nie uda nam się w tym roku odwiedzić Krakowa, to wycieczki do pozostałych miast są na liście miejsc, do których w tym roku dotrzemy, a do Poznania docieramy przynajmniej raz w tygodniu;) 
Na początku dzieci mogą pokolorować mapę centrum oraz charakterystyczne dla danego miasta środki lokomocji, w Warszawie, oprócz autobusu i tramwaju, jest metro, w Poznaniu Maltanka (czyli kolejka, którą można dojechać do zoo), w Krakowie dorożka, a w Gdańsku - statek. 
 
 

Kolejne strony to symbole miast, czyli ich herby oraz flagi. Dzieci będą mogły je pokolorować, a potem, w trakcie wycieczki, szukać na miejskich budynkach albo pojazdach komunikacji miejskiej. 
Kolejne rysunki to najważniejsze miejsca, z których słynie każde z tych miast. Jest Zamek Królewski w Warszawie, Fontanna Neptuna w Gdańsku, Ostrów Tumski z poznańską katedrą oraz Wawel. Ogromny plus dla autorki za bardzo aktualne rysunki, w najbliższym i najlepiej mi znanym Poznaniu, jedną z kamienic od roku zdobi niezwykły mural. Ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam go w kolorowance, bo Tosi  na żywo bardzo się podobał, a teraz będzie mogła stać się jego współautorką. W Gdańsku, oprócz zabytków Starego Miasta, jest pokazane również Centrum Solidarności, w Warszawie Centrum Nauki Kopernik. 
 
 
 

Małym smakoszom spodobają się kolorowanki z przysmakami lokalnej kuchni. A tym, którzy lubią nietypowe atrakcje rysunki z oryginalnymi wydarzeniami, które organizuje się tylko w tym mieście (jak choćby marsz jamników w Krakowie). 
Małym miłośnikom mody spodobają się z kolei, stroje ludowe, tych kolorować nie trzeba, za to można je wyciąć i wykorzystać do zabawy. 
Kolorowy portret miasta zajmie dzieci na długo, co więcej każda z kolorowanek została opublikowana w książce dwa razy! To doskonałe rozwiązanie dla rodzeństwa, ale także dla małych podróżników, którzy mogą jeden obrazek pokolorować w domu, tak jak wyobrażają sobie dane miejsce, a drugi już po obejrzeniu ozdobić tak, jak wygląda w rzeczywistości. Pomysłów na wykorzystanie dwóch kolorowanek na pewno nikomu (a zwłaszcza dzieciom) nie zabraknie.
Tosia na razie wszystkich nie widziała, zostawiam jej je jako niespodziankę na wakacje. Spakuję do walizki i wyjmę, kiedy dotrzemy na miejsce. Będziemy zwiedzać, kolorować i czytać, bo Kolorowy portret miasta to nie tylko obrazki, ale również krótkie opisy, dzięki którym dzieci będą wiedziały, co dokładnie kolorują i jakie historie wiążą się z danym miejscem! Nauka i zabawa w jednym, czyli to, co lubimy najbardziej.
Wy też?
Jeśli tak, to łapcie za kredki!
 
 
 
seria Kolorowy portret miasta

"Kicia Kocia na pikniku" oraz "Kicia Kocia ma braciszka", czyli ulubiona bohaterka w dwóch nowych odsłonach

Mamy słabość do tych niedługich, kwadratowych książeczek. To chyba pierwsza seria i pierwsza bohaterka literacka, którą Tosia tak polubiła i, z którą tak chętnie się identyfikuje i, choć jest już całkiem duża, cały czas chętnie wraca do przygód sympatycznej kotki.

A w życiu Kici Koci nastąpiły niemałe zmiany, mama w brzuszku nosi jej braciszka. Kicia Kocia cieszy się na narodziny rodzeństwa, przygotowuje wraz z babcią pokój dla maleństwa, wyjmuje zabawki, którymi sama się bawiła, a z których będzie teraz korzystał Nunuś. Jednak, kiedy maluch wraca do domu okazuje się, że wcale tak różowo nie jest. Mama nie ma już dla swojej córeczki tyle czasu, co wcześniej i Kicia Kocia schodzi na drugi plan. Maluch płacze, trzeba go karmić i przewijać i wszystko to sprawia, że Kicia Kocia czuje się samotna i zepchnięta na drugi plan. Na szczęście mama znajduje rozwiązanie, tuli i rozmawia z córeczką, kiedy karmi Nunusia, a kiedy maluch zasypia spędza czas tylko z nią. Kicia Kocia już wie, że mama kocha swoje dzieci tak samo i dla każdego znajdzie czas.
Kicia Kocia ma braciszka Nunusia pokazuje, bez zbędnego lukru, jak wygląda życie starszego rodzeństwa. Łatwo nie jest, nawet najlepiej przygotowane na przyjście na świat rodzeństwa dziecko może być zaskoczone. Mama Kici Koci udaje się znaleźć złoty środek i czas dla każdego dziecka. Kicia Kocia przestaje się czuć odrzucona, co więcej zaczyna czuć się dumna z tego, że jest starszą siostrą:)

Druga nowość, czyli Kicia Kocia na pikniku to już książka w dobrze znanym nam wcześniej stylu. Jest opis przygotowań do pikniku, umawianie się z przyjaciółmi, pakowanie koszyka, a potem wesoła zabawa w dobrym towarzystwie. Krótko mówiąc dobra lektura na trwającą wiosnę i lato. Idealna przed pierwszym rodzinnym piknikiem, dzięki niej dziecko będzie wiedziało na czym dokładnie piknikowanie polega, co należy włożyć do kosza z jedzeniem i w co na takim pikniku można się bawić.
Za to właśnie lubię Kicię Kocię, za opowieści o codzienności, które są osadzone w naszych, polskich realiach. Nie ma tutaj kwestii, których dziecko mogłoby nie zrozumieć albo rodzice nie mogliby zrealizować. Jest ciepła, przyjemna w lekturze opowieść o małej kotce, która przeżywa przygody, która często chodzi uśmiechnięta, której czasem zdarza się smucić. Chyba dlatego tak bardzo ją lubimy i tak chętnie do niej wracamy!
Kicia Kocia ma braciszka Nunusia
Kicia Kocia na pikniku
Anita Głowińska
Wiek 2+

Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką,
do którego z przyjemnością dołączam,
a Was zachęcam do lektury wszystkich powstałych w jego ramach tekstów! 
Na pewno znajdziecie tam sporo inspiracji:)

Jedziemy w góry z dzieckiem, czyli "Podróżownik. Karkonosze i Kotlina Kłodzka" (MAC)

Podróżowniki poznałam rok temu, przy okazji pisania recenzji tej serii dla portalu Qlturka.pl. W ostatnim zdaniu tej recenzji (klik) napisałam, że czekam na Podróżownik poświęcony Dolnemu Śląskowi, a skrycie marzyłam o tym, żeby powstała taka książka o Karkonoszach. Można powiedzieć chciałam, to mam! Mam i bardzo się cieszę! Przedstawiam Wam, więc Podróżownik. Karkonosze i Kotlina Kłodzka.

Podróżowniki to coś więcej, niż zwykłe przewodniki dla dzieci. To książki pełne rozmaitych informacji dotyczących opisywanego w nich miejsca, ale także informacji praktycznych (co wziąć ze sobą na wakacje i w jaki sposób robić zdjęcia). Na pierwszej stronie znajdujemy Paszport Turysty, w tym miejscu dzieci wpisują swoje imię i nazwisko oraz wiek, mogą również wkleić zdjęcie lub narysować osoby, z którymi podróżują. Na kolejnych stronach uzupełnić można daty naszej podróży oraz jej cel (można nawet narysować pensjonat/schronisko/hotel, w którym się mieszka). Po tych wszystkich niezbędnych informacjach praktycznych związanych z samym podróżowaniem, dostajemy rozdziały dotyczące tego, co możemy zobaczyć na miejscu. Jest oczywiście mapa, na której zaznaczone zostały najważniejsze miejscowości, są także podstawowe informacje o opisywanym regionie. Jest garść ciekawostek dotyczących powstawania gór. Są informacje o parkach narodowych, roślinach, zwierzętach i górskim klimacie. W zasadzie mogłabym pisać czego w Podróżowniku nie ma, choć myślę, że mogłoby to być trudne, bo jest w nim chyba wszystko! Informacje przeplatają się z zadaniami, które autorzy przygotowali dla małych podróżników, są zagadki, krzyżówki, rebusy. Jest miejsce na rysunki, można wkleić ptasie pióra znalezione podczas wycieczki, a także rośliny (tu autorzy zwracają uwagę, że zanim zerwie się jakąś roślinę, należy upewnić się, czy nie jest chroniona). A na końcu, gratka dla fanów planszówek, czyli gra pełna przygód. Są również naklejki, które można umieścić w Podróżowniku (na nie najbardziej cieszy się Tosia).

Podróżownik to nie jest tylko przewodnik, choć zawiera wszystkie informacje, które w takowym wydawnictwie znaleźć się powinny. Tu jednak dostajemy szansę stać się współautorami, na zapisanie ważnych dla nas wydarzeń, ciekawych miejsc, które udało nam się zobaczyć, lokalnych przysmaków, które spróbowaliśmy. Czytana i uzupełniana, przed, w trakcie oraz po wycieczce lub wakacjach książka, stanie się niesamowitą kroniką rodzinnej podróży, wycieczki szkolnej albo kolonii. Jestem zachwycona pomysłem Anny i Krzysztofa Kobusów i wszystkim znajomym, którzy podróżują z dziećmi po Polsce, gorąco polecam właśnie ich książki. My w tym roku z Podróżownikiem o Karkonoszach podróżować nie będziemy, ale już niedługo zdradzę Wam, który zabieramy ze sobą!





Podróżownik. Karkonosze i Kotlina Kłodzka
Anna i Krzysztof Kobusowie
Wydawnictwo MAC , 2016
Wiek 6+ 
*na stronie internetowej znajdziecie Podróżowniki poświęcone innym regionom Polski,
Podróżowniki poświęcone innym krajom oraz Podróżownik uniwersalny,
który ułatwi przygotowanie podróży z dzieckiem

Środowe recenzje: "Orzeł Biały. Znak państwa i narodu" (Wydawnictwo Bajka)

Coraz częściej rozmawiamy z Tosią na temat naszych narodowych symboli, jest coraz starsza, coraz bardziej interesuje się otaczającym ją światem, coraz bardziej interesuje ją kraj, w którym mieszka. Chcemy odpowiadać na jej pytania najlepiej jak umiemy, ale często stajemy przed dylematem, jak opowiadać o tym w sposób zrozumiały dla kilkulatka i przed koniecznością ugruntowania naszej wiedzy. Na szczęście są książki!

Orzeł Biały. Znak państwa i narodu, który kilka tygodni temu ukazał się nakładem Wydawnictwa Bajka, to kopalnia wiedzy dotyczącej naszego godła (który jest wizerunek orła z koroną na głowie) i herbu (czyli wizerunku orła umieszczonego w czerwonym polu tarczy herbowej). Jest w tej książce wszystko, co każdy mniejszy i większy Polak na ten temat wiedzieć powinien. Najpierw kalendarium, potem legenda o orlim gnieździe (co prawda nie umieszczono jej w książce, ale mamy tutaj mnóstwo informacji z jej powstaniem związanych). Z kolejnego rozdziału dowiadujemy się, który król, jako pierwszy umieścił orła w koronie na swojej pieczęci oraz, co do dokładnie za gatunek orła. Jest fragment poświęcony barwom polskiego herbu oraz zmianom kształtu Orła Białego na przestrzeni wieków. Orzeł widnieje również na polskich chorągwiach, orderach, symbolach wojskowych. I o tym wszystkim również pisze Alfred Znamierowski. 

Wymieniłam wiele poruszonych w tej książce wątków, a i tak nie napisałam o wszystkich. Bo ta książka to niemal encyklopedia, prawdziwa kopalnia wiedzy. Powinna trafić do każdego domu. Przed jej przeczytaniem myślałam, że wiem dużo (a może nawet, że wiem wszystko), z każdą stroną moje zdziwienie rosło, bo okazało się, że wiem niewiele. Chętnie jednak tę wiedzę razem z Tosią poszerzałam, bo tę książkę, choć naszpikowaną informacjami, czyta się jak najlepszą powieść!
Język jest przystępny i zrozumiały dla młodszych i starszych czytelników. Nikogo nie zniechęcą trudne i niezrozumiałe słowa, bo jeśli takie się pojawiają, zostają natychmiast na marginesie wyjaśnione. A tekst uzupełniają liczne zdjęcia i ilustracje, które nie tylko umilają lekturę, ale przede wszystkim doskonale obrazują każdy omówiony wątek. 

Orzeł Biały. Znak państwa i narodu to książka, która udowadnia, że o ważnych sprawach można pisać w sposób przystępny i prosty, ale nie prostacki i banalny. Na każdej stronie widać z jak dużym szacunkiem autor odnosi się do naszych symboli narodowych, nie ma tu jednak mowy o nadmiernym patosie. Polecam serdecznie wszystkim rodzicom i nauczycielom, którzy zmagają się z pytaniami najmłodszych i, którzy sami chcą poszerzyć własną wiedzę.
* zainteresowanych informuję, że Bajka wydała także książkę poświęconą polskiemu hymnowi, znaleźć możecie ją tutaj





Orzeł Biały. Znak państwa i narodu
Alferd Znamierowski
Wiek 8+