Tosia dostanie prezent na Dzień Dziecka
Na wielu blogach czytam ostatnio o tym, że rodzice rezygnują z prezentów na Dzień Dziecka. Wolą ofiarować dziecku coś niematerialnego, czyli swój czas. Jadą, więc razem na wycieczkę, odwiedzają zoo albo wychodzą na obiad do restauracji. U nas prezenty będą, ale to, co wybraliśmy jest najlepszym dowodem na to, że prezent nie musi być zamiennikiem czasu spędzonego z rodzicami.
Pierwszy prezent Tosia dostała już dwa tygodnie temu, kto podgląda nas na Instagramie zapewne zauważył, że kupiliśmy jej łyżworolki. I spędzamy na nich czas we troje, ja z Tosią jeżdżę (czym sprawiam jej ogromną radość, bo urządzamy sobie wyścigi), a tata mierzy nam czas, nosi za nami butelkę z wodą i wspiera córkę dobrym słowem.
Drugi prezent dostanie w Dzień Dziecka, będzie to gra Monopoly Junior. Tosia ostatnio zakochała się w planszówkach. Przy kolejnej partii chińczyka zamarzyłam o tym, żeby móc grać z nią w Monopoly. Wersja junior dedykowana jest co prawda dzieciom od piątego roku życia, ale wierzę, że te niespełna pół roku nie robi dużej różnicy i Tośka szybko zrozumie zasady. A do gry dorzucę jeszcze książkę, żebyśmy mogli czytać ją rano, zaraz po przebudzeniu albo wieczorem, przed pójściem spać.*
I tak będziemy spędzać czas razem, w rodzinnym gronie, korzystając z prezentów, które kupiliśmy dla Tosi na Dzień Dziecka. Bo nie o kupowanie tu chodzi, każdy z nas lubi dostawać prezenty, większość z nas lubi je dawać, więc tej przyjemności nie musimy sobie odbierać. We wszystkim warto zachować umiar, warto wspierać pasje i zainteresowania dziecka. Wycieczki i tak będą, akurat w Dniu Dziecka idziemy do pracy, a Tosia idzie do przedszkola. Podróżowaliśmy rodzinnie w sobotę, w kolejną wybieramy się do filharmonii, potem pewnie znowu jednodniowy wyjazd, a już niedługo wakacje. Spędzamy razem tak dużo czasu, jak to tylko możliwe i spędzamy go intensywnie. Chcemy jej pokazać jak najwięcej świata, ale z drugiej strony, jeśli tylko mamy taką ochotę, spędzamy czas w domu, grając w gry, czytając książki albo bawiąc się na osiedlowym placu zabaw.
Zrezygnujemy, więc w tym roku z kuponów na wycieczkę albo na rodzinny spacer. Zachowam jednak ten pomysł w pamięci, bo wart jest uwagi, zwłaszcza w dzisiejszym, zabieganym świecie, kiedy często brakuje chwili wytchnienia i czasu dla najbliższych.
A Wy? Co myślicie na ten temat? Kupiliście prezenty dla swoich pociech, czy raczej stawiacie na podarki niematerialne?
*Czyli, jak widać, kupiłam prezenty dla siebie :)