Żubr Pompik powraca z nowymi przygodami

Seria o przygodach Żubra Pompika ma to szczęście lub, jak kto woli, nieszczęście, że autor zaplanował ją na cztery tomy. Jak zaplanował, tak napisał, zilustrował i wydał. KONIEC! Pór roku nie przybędzie, trzeba się zadowolić tym, co jest i po prostu, co jakiś czas wracać do tomów już przeczytanych.

Tak właśnie robiliśmy i zależności od pory roku sięgaliśmy po inny tom. Trudno jednak, w przypadku Pompika nie odczuwać niedosytu. Przygody żubrzej rodziny poznawałyśmy z przyjemnością i chętnie dowiedziałybyśmy się, co u sympatycznego bohatera słychać. Teraz mamy taką okazję, ale w nieco innej, niż do tej pory formie.


Wydana niedawno seria Żubr Pompik. Wyprawy to niewielkie książki, których bohaterami są Pompik, Polinka oraz ich rodzice Pomruk i Porada. Serię zaplanowano na dwadzieścia trzy tomy. Skąd ta liczba? Ano stąd, że każda z części opowiadać będzie o innym polskim parku narodowym. Na początek ukazały się trzy, w nich Tomasz Samojlik przedstawił:

1. Narwiański Park Narodowy
2. Biebrzański Park Narodowy
3. Wigierski Park Narodowy.


Każdy z nich odwiedziła pchana ciekawością żubrza rodzina. Najbardziej zaciekawiony był oczywiście rezolutny Pompik, dzielnie kroku dotrzymywała mu Polinka, a rodzice ochoczo wspierali swoje pociechy w rozwoju i postanowili pokazać im piękno kraju, w którym żubrzątka przyszły na świat. Dzieciom wyprawy bardzo się spodobały. Każda z nich to okazja do poznania nowych przyjaciół i dowiedzenia się czegoś o świecie. I tak Pompik i Polinka dowiadują się, że ptaki mają różne rodzaje dziobów, w zależności od tego do czego ich używają. Przypatrzą się stopom różnych gatunków zwierząt i dowiedzą się, dlaczego każde z nich ma inne zęby. Oprócz tych ciekawostek w książkach nie zabrakło również interesujących wydarzeń. Pompik i Polinka spotykają łosia, bobra i kaczkę. Nowi przyjaciele opowiadają im o sobie i o miejscu, w którym mieszkają. Czytając te książki o wszystkim dowiadują się również mali czytelnicy.  




Czy Wasze dzieci lubią Pompika? A może interesują się przyrodą? Albo lubią podróżować? Bez względu na to, na które pytanie odpowiedzieliście pozytywnie, jestem przekonana, że seria Żubr Pompik. Wyprawy Wam się spodoba. Na początku każdego tomu znaleźć można informacje dotyczące opisywanego regionu, na końcu umieszczono quiz, który pomoże dzieciom sprawdzić wiedzę, którą zdobyły w czasie lektury.



Te małe, bogato ilustrowane i znakomicie napisane książeczki to gratka dla małych czytelników. Jest w niej lubiany przez dzieci bohater, są ciekawe wydarzenia i duża dawka wiedzy. Młodzi czytelnicy nawet nie zauważą, kiedy wiedza wejdzie im do głowy. Dzięki kolejnym książkom o Pompiku staną się specjalistami od przyrody. Dowiedzą się o niej jeszcze więcej, niż z wcześniejszych tomów jego przygód. Docelowe dwadzieścia trzy książki będą prawdziwą encyklopedią, najlepszym przewodnikiem po polskiej przyrodzie, którą musimy znać, chronić i cenić. 




seria Żubr Pompik. Wyprawy:
Tajemnica rzeki 
Bagienny łoś
Plan bobra

Tomasz Samojlik
Media Rodzina, 2017



Drzewo pilnie poszukiwane!

Znam swoje dziecko na tyle, że wiedziałam, co odpowie zapytania o to, jakie książki mam jej przywieźć z krakowskich Targów Książki. Nie pomyliłam się, Tosia żegnając mnie oznajmiła, że koniecznie muszę jej przywieźć książkę o zwierzętach. Cóż było robić, spełniłam jej prośbę z nawiązką, więc już niedługo na blogu zaroi się od futer, piór, skrzydeł i pazurów! 


Na początek będzie najsympatyczniejszy z sympatycznych, najsłodszy ze słodkich, najkochańszy z kochanych KOALA! Na okładce widzimy jego przerażone oczy, spogląda na nas z niepokojem i kurczowo trzyma się drzewa. Czyżby się czegoś bał? Jak się okazuje po zajrzeniu do środka, boi się samego zejścia z drzewa. Nic ani nikt nie może go do tego przekonać. Koala broni każdą łapką i każdym kawałkiem futerka. Nie chce zejść i już! 

Koala wciąż, całymi dniami,
TRZYMAŁ SIĘ, DRZEMAŁ
I ŻUŁ godzinami.

Robić te trzy rzeczy uwielbiał szalenie!
Koala był mistrzem TRWANIA NIEWZRUSZENIE.

Kogo tam nie było, pod drzewo, na którym siedział przyszły chyba wszystkie, mieszkające w Australii. Nikomu nie udało się zachęcić go do zejścia z drzewa. Koala wczepił się w gałąź pazurami i tkwił na niej bez ruchu. Aż nadszedł pewien bardzo wyjątkowy wieczór... Koala był świadkiem wspaniałej zabawy grupy przyjaciół.
Śpiewali, jak wspólnie przygód mieli wiele,
Myśl natrętna przyszła, nie mógł jej zatrzymać:
"Chcę być tam, na dole! Nie chcę się już trzymać!"

Chęć chęcią, do wykonania jednak droga daleka. Najpierw Koala musi pokonać samego siebie, swój strach. Musi poradzić sobie ze wszystkimi wizjami, które podpowiada mu wyobraźnia.        A, jak doskonale wiemy, z wyobraźnią wygrać trudno. Czy Koala poradzi sobie sam? A może ktoś będzie musiał mu pomóc? Odpowiedzi na te i inne pytania oraz informacji o tym, jak ta historia się skończyła, szukajcie w książce...

Kiedy Tosia czytała mi (bo tak to właśnie wyglądało) tę książkę nie mogłam pozbyć się wrażenia, że kiedyś już takiego koalę gdzieś widziałam. Kogo przypomniał mi ten rozkoszny australijski futrzak? Kilkuletnie dziecko. Takie, które uprze się, że musi w deszczowy dzień wyjść w domu w sandałkach albo nie przyjmuje do siebie, że największy miś nie jest najlepszym kompanem podczas podróży komunikacją miejską. Koala przypomniał mi również malucha, który nie chce zostawać w przedszkolu i kurczowo trzyma się spódnicy, torebki albo płaszcza mamy lub taty. Te dzieci, jak nasz bohater, boją się nowego. Czują się niepewnie wchodząc w nowe towarzystwo. Z jednej strony bardzo chcą bawić się z rówieśnikami, z drugiej pewniej czują się, kiedy w zasięgu wzroku (a może nawet w zasięgu ręki) jest któryś z rodziców. Lektura książki Koala, który się trzymał powinna w tej sytuacji pomóc. To będzie doskonały pretekst do rozpoczęcia rozmowy, która będzie pierwszym krokiem do oswojenia leków i pokonania strachu.

Koala, który się trzymał to mądra, pełna ciepła i humoru opowieść, która powinna spodobać się każdemu dziecko. Tej książki nie można nie polubić. Napisałam, że przeczytała mi ją Tosia i nie ma w tym ani grama przesady. Kiedy z wyciągnęła ją ze stosu moich targowych łupów, chciała, żebym przeczytała ją ja, potem stwierdziła, że będzie czytać niektóre słowa. Po zajrzeniu na drugą stronę, wzięła książkę w swoje ręce i dalej czytała ją sama. I była tą historią zachwycona. Koalę polubiła od razu, a jego przyjaciele stali się również jej kumplami. Wierszowany tekst czyta się z uśmiechem na ustach. Uśmiech poszerza się, kiedy zaczynamy oglądać ilustracje. Na nich zobaczyć można wszystkie australijskie zwierzęta, są wśród nich kangury, psy dingo i nasz absolutny ulubieniec - wombat! Długo nie mogłyśmy przestać się nimi zachwycać. Nadal nie przestałyśmy i już wiemy, że będzie to jedna z naszych ulubionych książek. Tych na chandrę i pochmurne dni, kiedy nie ma się ochoty na nic innego, jak tylko na zaszycie się pod kocykiem z kubkiem kakao. Będziemy siedzieć, czytać i drapać Koalę za uszkiem :)





Koala, który się trzymał
Rachel Bright
ilustracje Jim Field
tłumaczenie Barbara Supeł
Wydawnictwo Zielona Sowa, 2017
Wiek 4+

 

Pan Poeta ciągle w formie! "Kruk, co kracze pokrakanie" (Prószyński i S-ka)

Po przeczytaniu Kury, co tyła na diecie (KLIK) i Wróbla, co oćwierkał sąsiadów (KLIK) długo zastanawiałam się, czego dotyczyć będzie trzecia, a zarazem ostatnia książka z tej serii. Pan Poeta postawił sobie za cel pokazanie, jak niektóre cechy naszego charakteru, które utrudniają życie zarówno nam, jak i ludziom wśród których się obracamy.


Jaką wadę będzie uosabiał Kruk nie miałam zielonego pojęcia. Nie wpadłam na to nawet, kiedy książka trafiła w moje ręce i na stronie tytułowej zobaczyłam flagi różnych państw europejskich. Ba! Pomyślałam: "WOW! Pana Poetę przetłumaczyli i wydali już w tylu krajach!" Myliłam się. Nie tłumaczą i nie wydają, choć wierzę, że zaczną i tego Panu Poecie z całego serce życzę.

Wróćmy jednak do Kruka, który okazuje się być ptakiem wyjątkowo wygadanym i dominującym nad innymi skrzydlatymi mieszkańcami podwórka. 

To właśnie on
nadaje ton
krakania na podwórkach.

Dyrygent z batutą, z czarnym dziobem i piórami. Dyryguje innymi, każe innym słuchać swojego donośnego i dostojnego KRA. I pewnie krakałby tak dalej, nadal nie oglądałby się na innych, gdyby nagle nie dostrzegł, że jego KRA przez większość ptaków nie jest rozumiane. One wszystkie myślą, że Kruk mówi do nich sobie tylko znanym szyfrem! Cóż pozostaje? Jak to co?! Nauka języków obcych. Dzięki temu Kruk dogada się ze wszystkimi mieszkańcami podwórka. 

A jaki morał płynie z tej historii? To chyba jasne. Postać Kruka udowadnia najmłodszym, że nauka języków obcych to bardzo ważna sprawa. Ale czy tylko o angielski, niemiecki i francuski może tu chodzić? Moim zdaniem równie ważne jest po prostu wsłuchiwanie się w potrzeby innych i pamiętanie o tym, że ludzie różnią się od siebie, a mimo to wszyscy są piękni, równi i wartościowi. A my musimy zwracać uwagę na to, co myślą, czują inni. Przecież czasem może się okazać, że niby mówimy tym samym językiem, a i tak się nie rozumiemy!

Lubię tę serię za to, że jest taka szalona. Czytając te książki nie ma mowy o trzymaniu ich w jednej pozycji, trzeba je ciągle obracać. Część stron wydrukowano i zilustrowano "normalnie", czyli tak, żeby móc je czytać w poziomie, część tekstu można odczytać dopiero po obróceniu książki o 90 stopni. Dla dzieci, które szybko się nudzą, to prawdziwy raj. Będzie to też raj dla maluchów, które rozpoczynają swoją przygodę z literaturą, tekst jest krótki, zrozumiały i przede wszystkim bardzo interesujący. Dzieciom na pewno spodoba się historia Kruka. Rodzicom też się spodoba. Dlaczego? Bo to po prostu kolejna, świetna książka, która wyszła spod pióra (skoro o ptakach to musiała spod pióra) Pana Poety!






Kruk, co kracze pokrakanie
Pan Poeta
ilustracje Joanna Młynarczyk
Prószyński i S-ka, 2017
Wiek 3+


  1.  

Chcecie poznać tajniki warsztatu malarza? "IDOL. Frida Kahlo" (Wydawnictwo Widnokrąg)

Gdyby ktoś zapytał mnie, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z obrazami Fridy Kahlo nie potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie. Nie będę jednak ukrywać, że kojarzenie obrazów, to nie to samo, co znajomość życia artystki. To poznałam dopiero dzięki filmowi, który w 2002 roku wszedł na ekrany kin. Teraz przyszedł czas, żeby przedstawić postać Fridy Kahlo Tosi. Zmotywowała mnie do tego wystawa, którą można oglądać w poznańskim Zamku.

Miałam jeszcze jeden powód, kilka tygodni temu w Poznaniu odbywał się Festiwal Literatury dla Dzieci. Wtedy to wzięłyśmy udział w warsztatach przygotowanych przez Justynę Styszyńską, które dotyczyły Fridy Kahlo i drugiej książki z serii IDOL, która opowiada właśnie o tej słynnej, meksykańskiej malarce. 

Na początku warsztatów dzieci obejrzały kilka slajdów poświęconych tradycyjnej sztuce meksykańskiej, następnie wykonały z gliny miseczkę inspirowaną twórczością Fridy i sztuką jej rodzinnego kraju. Warsztaty i postać artystki spodobała się Tosi na tyle, że szybko zakupiłyśmy książkę autorstwa Justyny Styszyńskiej, poprosiłyśmy o autograf i pognałyśmy czytać do domu.

obok książki widzicie miskę inspirowaną twórczością Fridy, 
którą w trakcie warsztatów zrobiła Tosia

 
Frida Kahlo to druga książka z serii "IDOL", która ukazała się nakładem wydawnictwa Widnokrąg. Choć mam spore wątpliwości, co do tego, czy słowo "książka" jest tu najodpowiedniejsze. 
Bo seria "IDOL" (w ramach której kilka miesięcy temu jako pierwszą przedstawiono Marię Skłodowską-Curie) to nie tylko historia do czytania, ale również mnóstwo miejsca do rysowania i całkiem spora ilość naklejek, które trzeba przykleić w odpowiednich miejscach.

Z książki o Fridzie młodzi czytelnicy poznają oczywiście życie tej niezwykłej artystki. Ale nie tylko, Justyna Styszyńska zdradza również mnóstwo szczegółów z warsztatu artysty. Stąd dowiedzieć się można czym jest kompozycja obrazu i dlaczego w portrecie tak ważne są proporcje. Interesująca jest część poświęcona przyrządom artysty malarza, tu wytłumaczono znaczenie takich słów, jak między innymi sztaluga, pigmenty, podobrazie. Tu należy również szukać odpowiedzi na pytanie, czym różnią się farby akrylowe, olejne i akwarelowe. Po przeczytaniu wszystkich informacji teoretycznych każdy poradzi sobie z inspirowanymi życiem i twórczością Fridy zadaniami, jakie przygotowała dla nich autorka. A będzie co robić. Dzieci narysują portret, martwą naturę, spróbują na własny sposób dokończyć obraz Fridy. Zadań jest naprawdę sporo, Tosia nie zdążyła się jeszcze ze wszystkimi zmierzyć. Rysowanie, kolorowanie i naklejanie daje jej tyle radości i satysfakcji, że chyba sama nieco spowalnia pracę, żeby móc cieszyć się nią jak najdłużej.

IDOL. Frida Kahlo to książka niezwykle inspirująca. Pozycja obowiązkowa dla miłośników sztuki i wszelkich prac plastycznych. Świetna propozycja dla tych, którzy chcą pokazać swoim dzieciom świat sztuki, którzy chcą wybrać się z nimi do muzeum albo po prostu pokazać im biografię interesującego i inspirującego człowieka. Nam czytanie zajęło sporo czasu, bo Tosia wielu pojęć związanych ze sztuką jeszcze nie rozumiała, więc starałam się jej je wytłumaczyć. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania, Tosia rozpoczęła zbieranie środków na wyjazd do Meksyku, gdzie chce odwiedzić Casa Azul, czyli dom, w którym mieszkała Frida. Trzymajcie kciuki, żeby jej się to kiedyś udało:)









IDOL. Frida Kahlo
Justyna Styszyńska
Wydawnictwo Widnokrąg, 2017
wiek 9+ 
(ale sześcioletnia Tosia wszystkim tę książkę poleca)


Lekcja tolerancji i sztuki kompromisu. "Różowa walizka" (Adamada)

Ile razy zdarzyło Wam się powiedzieć swoim córkom, że nie mogą czegoś robić, bo to aktywność przeznaczona dla chłopców? A może powiedzieliście swoim synom, że nie mają się mazać jak dziewczyna? Wierzę, że Wy tak do swoich dzieci nie mówicie. Ja sama strofuję wszystkich, którzy mówią Tosi, że ma być grzeczna, ułożona i cicha, bo takie są dziewczynki. Nigdy nie ograniczałam jej dostępu do książek, bajek i zabawek, którymi "powinni" bawić się chłopcy. Jednak, kiedy mam wybrać prezent dla innego dziecka częściej kieruję się tradycyjnym podziałem. Dla dziewczynek lalki, dla chłopców samochody. 


Babcia Beniamina, bohatera książki Różowa walizka, była znacznie bardziej wyzwolona ode mnie. Daleko jej do konserwatywnych babć, jakie podpowiada nam wyobraźnia. Kiedy na świat przyszedł jej pierwszy wnuk i wszyscy pospieszyli z prezentami w kierunku jego domu, babcia przyniosła podarek bardzo oryginalny. Nie była to huśtawka, nie był to kocyk, nie był to nawet plastikowy samochodzik. Babcia podarowała chłopcu walizkę. Przyznacie, że dla niemowlaka to prezent dość dziwny, bo po co maleńkiemu Beniaminowi walizka?! Było w tym podarku jeszcze coś gorszego, coś co absolutnie zaskoczyło, zniesmaczyło i zszokowało rodziców chłopca. Walizka podarowana przez babcię była różowa! Cóż to za pomysł, żeby chłopcu dawać coś różowego?! Beniamin jednak zupełnie się tym nie przejmował. Różowa walizka stała się jego najlepszą zabawką, przytulanką, chodzikiem, a nawet łóżkiem! Chłopiec nigdy się z nią nie rozstawał. A różowa walizka drażniła rodziców, którzy nie potrafili zrozumieć, dlaczego syn tak bardzo ją lubi i, dlaczego nie chce się z nią rozstać. Mimo ich niechęci i licznych prób odebrania, Beniamin nie porzucił walizki, która towarzyszyła mu niemal przez całe życie. Aż do dnia, w którym poznał znacznie słowa kompromis, na który każdy dorosły człowiek musi czasem pójść. Walizka nie wylądowała jednak na śmietniku. Co się z nią stało? O tym musicie przeczytać sami...

Adamada nie potrafi wydać złej książki. Ma to wydawnictwo niesamowitego nosa do wyszukiwania prawdziwych perełek. W tym przypadku jest tak samo. Temat - niezwykle modny. Podejście? Bardzo interesujące. Nie ma tu mowy o narzucaniu swojego zdania, zmuszania kogokolwiek do życia w określony sposób. Babcia Beniamina dała mu w prezencie różową walizkę, pokazała mu w ten sposób, że może żyć jak chce. Ta książka może być doskonałą wskazówką dla dzieci. Beniamin i jego babcia udowadniają, że czasem trzeba wyjść poza schemat. Dzięki temu mamy szansę na szczęśliwe i kolorowe życie. Wystarczy przyjrzeć się ilustracjom do Różowej walizki, są proste, niezbyt kolorowe, jakby zostały narysowane i pokolorowane cienkopisem. Na ich tle wyróżnia się jedynie różowa walizka, jedyny w tej książce tak wyrazisty i kolorowy element. To ona wyznaczył kierunek w życiu Beniamina, to ona dodawała mu sił i dawała poczucie bezpieczeństwa. Ona była świadkiem jego sukcesów i porażek. Dodała mu odwagi i  nauczyła tolerancji.

A Wy i Wasze dzieci? Macie swoją różową walizkę? 






Różowa walizka
Susie Morgenstern
ilustracje Serge Bloch
tłumaczenie Iwona Janczy
Wydawnictwo Adamada, 2017
Wiek 6+

 

Bo Reksia nigdy za wiele :)

O tym, że lubimy Reksia pisałam już kilkukrotnie. Mimo pięćdziesiątki na karku, psiak miewa się świetnie i bawi kolejne pokolenia. I tylko czasem trafiają się dorośli, którzy próbują Reksia zawłaszczyć dla siebie (kto nie pamięta naszej przygody w Bielsku-Białej, niech zajrzy TUTAJ). Odchodząc jednak od dziwnych dorosłych i wracając do Reksia... W tym roku psiak, którego zna cała Polska obchodził pięćdziesiąte urodziny. Z tej okazji Wydawnictwo Papilon przygotowało dla wszystkich fanów pieska z łatką prawdziwe cuda! O trzech z nich pisałam już jakiś czas temu (KLIK i KLIK). Ale, jak wiadomo, z okazji urodzin zbyt wielu prezentów dostać nie można, są więc kolejne!


 Reksio szczeniak

Pierwszy z nich to dotąd niepublikowane opowiadanie oparte na scenariuszu Lechosława Marszałka. W końcu Reksio, jak każdy pies, był kiedyś szczeniakiem i właśnie ten okres jego życia możemy dzięki tej książce lepiej poznać. Bo przecież dla nas Reksio od zawsze mieszkał w budzie na podwórku domu Adasia. Nikt nigdy nie zadawał sobie pytania, skąd się tam wziął. No, właśnie skąd? Adaś znalazł go w rowie przy drodze, kiedy wracał ze szkoły. Piesek ani trochę nie przestraszył się chłopca, za to chłopiec nie wiedział, co ma z nim zrobić. Mógłby wziąć go do domu, ale jego tata bał się psów. Mimo to Adaś postanowił spróbować, a w domu stało się coś, co chłopca bardzo zaskoczyło. Tata ani trochę nie bał się małego szczeniaczka i zgodził się, żeby ten zamieszkał z nimi! Pozostała jeszcze jedna ważna rzecz, trzeba było wybrać imię dla nowego domownika. Adaś nie zastanawiał się długo i zdecydował, że odtąd psiak będzie nazywany Reksiem. Tak rozpoczęła się ich historia... Co było dalej? Piękna przyjaźń i mnóstwo przygód, które zostały opisane w tej książce. Jedne budzą uśmiech, inne grozę, ale Reksio poradził sobie ze wszystkimi kłopotami! Książkę czyta się znakomicie, dzieciom na pewno się spodoba opowieść ze szczenięcych lat Reksia. Spodobają im się również duże ilustracje, które doskonale znają z telewizyjnej bajki. A dorosłym? Im oczywiście też, w końcu każdy z nich, raz na jakiś czas mówi, że chciałby na powrót stać się dzieckiem. Z książką Reksio szczeniak to możliwe!






Reksio encyklopedia
 
Druga książka to gratka dla przyszłych naukowców oraz wszystkich ciekawych świata maluchów. Przyznam szczerze, że obawiałam się, czy Tosia nie jest na tę książkę nieco za duża. Myliłam się jednak podejrzewając, że może to być encyklopedia dla przedszkolaków. Reksio encyklopedia to sześć działów:
  • astronomia 
  • chemia i fizyka 
  • człowiek i życie
  • królestwo zwierząt
  • Matka Ziemia
  • technika, nauka i historia.
W każdym z nich znaleźć można kilkanaście zagadnień. Z tej encyklopedii dzieci dowiedzą się sporo o przestrzeni kosmicznej i polu grawitacyjnym. Poznają tajemnice ludzkiego mózgu i dowiedzą się czym jest instynkt. Zrozumieją dlaczego zmieniają się pory roku i jak działa żarówka. Ciekawych informacji nie brakuje. Każdy rozdział to porcja nowych wiadomości. A cała książka to ratunek dla rodziców ciekawskich małoletnich, którzy zasypują ich tysiącami pytań. Teraz wszystko podano na tacy. Rodzice znajdą tu odpowiedź na niemal każde pytanie, jakie może zrodzić się w głowie dziecka. Lektura tej książki może stanowić punkt wyjścia do dalszych poszukiwań. 






Jako dziecko urodzone w latach 80. bardzo się cieszę, że bohater mojego dzieciństwa powraca jako bohater literacki. Dla mnie to swoisty powrót do beztroskiego dzieciństwa, dla Tosi szansa na poznanie ciekawej historii. Bajki o Reksiu, choć na tle dzisiejszych produkcji, wydają się proste, banalne i naiwne, wcale takie nie są. Opowiadają o rzeczach ważnych dla każdego człowieka, przyjaźni, gotowości niesienia pomocy, umiejętności znalezienia wyjścia z trudnej sytuacji i dogadania się nawet z tymi, których uważamy za naszych nieprzyjaciół. O tym wszystkim jest Reksio i dlatego z jego przygodami warto zapoznawać kolejne pokolenia. Tak, tak, Reksio nie zestarzał się ani o dzień. Nie wierzycie? Sprawdźcie sami!

Reksio szczeniak
Liliana Fabisińska
na motywach scenariusza Lechosława Marszałka Reksiowe cyrki
ilustracje postaci Helena Filek-Marszałek, Krystyna Lasoń 

Reksio encyklopedia 
Marcin Musielak

Wydawnictwo Papilon, 2017