"Wiewiórki, które nie chciały się dzielić" (Wydawnictwo Zielona Sowa)

Są takie duety pisarsko-ilustratorskie, które uwielbiamy. Do nich od kilku miesięcy zaliczają się Rachel Bright i Jim Field. Ich Koala, który się trzymał i Mysz, która chciała być lwem zawładnęły naszymi sercami i umysłami. Są z nami od kilku miesięcy, a my ciągle do nich wracamy i cieszymy się tymi świetnie napisanymi i doskonale zilustrowanymi historiami.


Koniec zimy przyniósł ze sobą kolejną, trzecią już przełożoną na język polski książkę tego duetu. Tym razem bohaterowie są nieco bardziej swojscy. Każdy przecież, przynajmniej raz w życiu, widział wiewiórkę. Nikt więc nie zdziwi się, że te budzące ogromną sympatię rude zwierzątka, robią zapasy na zimę. Późne lato i jesień to czas, kiedy zaczynają gromadzić w swoich "spiżarniach" orzechy i szyszki. Takie zwyczaje wiewiórek. Tymczasem bohater książki postanowił pójść pod prąd i jedzenia na zimę nie zbierać. Beztroski Cyryl wolał się w ostatnich promieniach słońca bawić. Dlatego, kiedy przyszły chłodniejsze dni, a z drzew zniknęły szyszki, Cyryl rozpaczliwie zaczął szukać czegoś do jedzenia. Szafki w spiżarni świeciły pustkami, a na gałęziach widać było jedynie igły albo pożółkłe liście. Nagle jego oczom ukazała się szyszka! Najprawdopodobniej ostatnia w tym sezonie! Beztroski Cyryl ruszył w jej kierunku i wtedy na jego drodze stanął Skrzętny Błażej! 

Ten, gdy górę jadła
zebrał pracowicie,
stwierdził, że mu SZYSZKI
brakuje na szczycie.

Szykuje się wojna w środku lasu! O tej ostatniej szyszce marzy każdy z nich. Kto wygra wyścig? Beztroski Cyryl jest głodny, więc sił ma mniej, z drugiej strony jest bardzo zdeterminowany. Ale i Skrzętny Błażej ma szansę! Oj będzie to emocjonujący pościg, pełen zaskakujących zwrotów akcji. Zakończy się w bardzo niespodziewany sposób...

O czym tak naprawdę jest ta książka? Czego uczy nasze dzieci? Planowania? Przewidywania przyszłości? Myślenia nie tylko o tym, co jest, ale również o tym, co będzie? Tego też, ale przede wszystkim jest to opowieść o przyjaźni, umiejętności współpracy i bardzo cenionej (przynajmniej przeze mnie) umiejętności dzielenia się z innymi. Jak z tej patowej sytuacji wyszły wiewiórki? To każdy musi sprawdzić sam, bo Wiewiórki, które nie chciały się dzielić, to jedna z tych książek, które dzieci znać powinny. Dlaczego? Bo łączą w sobie to, co dobre książki mieć powinny, czyli świetną historię, przepiękne ilustracje i bardzo mądre przesłanie. Bo to książka do czytania, oglądania i przemyślenia.






Wiewiórki, które nie chciały się dzielić
Rachel Bright
ilustracje Jim Field
tłumaczenie Barbara Supeł
Wydawnictwo Zielona Sowa, 2018

"Rok w lesie" i "Rok w ogrodzie" (Wydawnictwo ADAMDA)

Kiedy człowiek staje się rodzicem zmienia się jego sposób postrzegania świata. Rodzic idący na spacer z dzieckiem ma na przykład więcej czasu, chodzi wolniej i uważniej przygląda się otoczeniu. Zwraca uwagę na kryjące się w trawie ślimaki, na czerwieniące się jesienią liście, zadziera głowę, żeby dostrzec nawet najmniejsze ptaki. Wszystko po to, żeby nasze dzieci również zaczęły dostrzegać piękno i wyjątkowość świata, który jest wokół nich.

Przychodzi jednak taki moment, kiedy samo patrzenie na zwierzęta i rośliny przestaje dzieciom wystarczać. Wtedy zaczynają pojawiać się pytania. Czego dotyczą? Tego wszystkiego na co dzieci wcześniej jedynie spoglądały. Wielu rodziców załamuje ręce i rozpaczliwie szuka odpowiedzi na pytania o zwyczaje zwierząt i charakterystyczne cechy roślin. Kiedy już je znajdują pojawia się kolejny problem, jak odpowiedzieć na pytania dzieci zrozumiałym dla nich językiem. Jak ich nie zniechęcić, tylko rozwinąć ich zainteresowanie? Ja już wiem! I tą wiedzą chcę się z Wami podzielić.


Pomocą, zarówno dzieciom, jak i rodzicom, służyć mogą (a nam już służą) wydane niedawno przez ADAMADĘ książki Rok w lesie i Rok w ogrodzie. Na ich okładkach zauważyć można sympatyczne zwierzaki. Jest zaczytana sowa, troskliwy borsuk, ciekawski kret i uśmiechnięta sikorka. Wszystkich ich poznamy lepiej, kiedy zajrzymy do środka książki. Tam przyjrzymy się dokładnie lasom oraz ogrodom, poznamy ich sekrety i tajemnice. Tytułowy rok jest tu potraktowany nietypowo. Autorzy opisują go w odniesieniu do prac, które w ogrodzie podejmują jego właściciele oraz mieszkańcy, a także procesów w nim zachodzących. Dlatego Rok w ogrodzie nie rozpoczyna się w styczniu, ale w marcu, czyli wiosną. To wtedy z ziemi wyrastają pierwsze kwiaty, a do pracy ruszają pszczoły. To również najlepszy czas na sadzenie roślin, których smakiem albo widokiem chcemy cieszyć się latem. Dzieci same mogą zasadzić groszek. Jak to zrobić? Tego dowiedzą się z małej książeczki, która znajduje się w książce. Jest tam lista potrzebnych rzeczy oraz opis tego, w jaki sposób o groszek trzeba dbać. Takich ukrytych książeczek jest w Roku w ogrodzie więcej. Każda poświęcona jest innemu zagadnieniu, od tego, w jaki sposób rozwija się żaba aż po praktyczny poradnik dotyczący budowy hotelu dla owadów. Na kolejnych stronach znajdują się również okienka, które można otwierać i dowiadywać się wielu interesujących rzeczy. Te ciekawostki dotyczą głównie żyjących w ogrodzie zwierząt. Widzimy jak zmienia się ich zachowanie w zależności od pory roku. 








Tak samo jest w książce Rok w lesie. Z tą różnicą, że jej bohaterami są zwierzęta, które dostrzec jest znacznie trudniej. Na szczęście na jednej z pierwszych stron znalazł się poradnik, jak zrobić peryskop do podglądania dzikich zwierząt. Z tej książki dowiedzieć się można również jak odróżnić zająca i królika, po świecą świetliki, a nawet przyjrzeć się z bliska wilczym zalotom. Dzieci dowiedzą się także, które zwierzęta spędzają zimę w dziuplach (i wcale nie są to jedynie ptaki). Nauczą się robić własny zielnik i poznają drzewo liściaste, które zamiast zrzucać liście na zimę, robi to dopiero wiosną. Ciekawostki czekają na każdej stronie. Kryją się w okienkach i książeczkach. Dzieci, które uwielbiają tego typu książki będą zachwycone. Da im to możliwość samodzielnego odkrywania tych wszystkich niezwykłych gatunków i tajemnic, które kryją.








Wiedziałam, że te książki spodobają się Tosi, ale nie spodziewałam się, że tak bardzo zaskoczą również mnie. Sama chętnie otwierałam kolejne okienka i poznawałam nowe tajemnice. To taka trochę namiastka bycia w lesie i przyglądania się rzeczom, które często są dla nas ukryte. Tutaj widzimy wszystko (albo prawie wszystko). I sporo się dowiadujemy. Te książki gwarantują zabawę połączoną z edukacją. Nie ma tu mowy o wkuwaniu czegokolwiek, Rok w lesie i Rok w ogrodzie rozbudzają ciekawość świata i to jest ich ogromny atut. Całą książkę wypełniają piękne, kolorowe ilustracje, na których widzimy mieszkańców lasów i ogrodów. Czy przeszkadza mi to, że nie są to fotografie? Absolutnie nie! To książka dla maluchów, nie jest to również typowy atlas zwierząt, ani podręczniki do biologii, więc ilustracje są tu jak najbardziej pożądane;) A i dla oka miłe. Zresztą całe książki warte są uwagi. Pamiętajcie o nich koniecznie szukając prezentów na urodziny, Dzień Dziecka i chcąc sprawić jakiemuś dziecku przyjemność bez okazji!


Rok w lesie
Rok w ogrodzie
 Petra Bartikova
ilustracje Anna Zabkova
tłumaczenie Piotr Salewski
Wydawnictwo ADAMADA, 2018
wiek 4+

"Wielka księga ssaków" (Wydawnictwo Wilga)

Tosia uwielbia książki o zwierzętach, dlatego mamy ich w domu całkiem sporo. Cały czas pojawiają się również nowe, ale kupuję je bardzo ostrożnie, bo czego nowego może się dowiedzieć z nich dziecko, które tego typu książek ma już kilkanaście? 

Zdarzają się jednak książki obok których nie potrafię przejść obojętnie i nawet, gdyby opisane w nich zostały jedynie dobrze wszystkim znane lwy i tygrysy, bez wahania włączyłabym je do domowej biblioteczki. Ta książka to właśnie taka pozycja. Wiedziałam, że musimy ją mieć. Wywnioskowałam to na podstawie okładki, nie do końca wiedziałam, co znajdę w środku, ale ilustracje przekonywały mnie całkowicie. Takie książki po prostu chce się mieć. Na szczęście treść w niczym nie odbiega od formy. Wielka księga ssaków to interesująca opowieść zarówno o tych najbardziej znanych gatunkach, jak i o takich, o których być może nigdy nie słyszeliśmy.


Pierwsze strony tej książki to garść wiedzy teoretycznej. Tutaj czytelnicy śledzą rodzinne powiązania ssaków, przyglądają się ich zębom i pazurom, a także czytają o różnych sposobach sygnalizowania swojej obecności. Sześć stron wypełnionych ciekawostkami, to jedynie wstęp do tego, co czeka na dzieci na kolejnych stronach. Jako pierwszy prezentuje się pancernik, po nim na scenę wkracza lis, kilka stron później pojawiają się kolejno diabeł tasmański, ratel i guziec, pochód zwierząt zamyka hipopotam. Każdemu gatunkowi poświęcono jedną rozkładówkę. Na nich znalazło się kilka obrazków pokazujących zwierzę w różnych sytuacjach. Przyglądamy się, więc bobrom budującym żeremie i tańczącym łasicom. Zaglądamy do miejsc, w których śpią nietoperze i do gawry niedźwiedzia brunatnego. Na każdej stronie znalazło się pięć ciekawostek związanych z danym gatunkiem. Opisy są krótkie, zrozumiałe i, co najważniejsze, bardzo interesujące. Naprawdę dużo można się z tej książki dowiedzieć. Dzieci będą zachwycone, bo one przecież ciekawostki uwielbiają! Na końcu książki znowu pojawiają się rozkładówki "ogólne". Pierwsza prezentuje ślady, jakie prezentowane wcześniej ssaki. Druga przenosi nas do prehistorii i prezentuje mamuty, tygrysy szablozębne i leniwce naziemne. Trzecią poświęcono zagadnieniom związanym z ratowaniem zagrożonych gatunków. Bohaterami czwartej są ssaki żyjące w mieście.




Dzieci uwielbiają zwierzęta, ale lubią również piękne ilustracje. Tych w Wielkiej księdze ssaków nie brakuje. Nie umiałabym wybrać tych, które najbardziej nam się spodobały. Zachwycał nas lis, który z ogona zrobił sobie kołdrę, wyjący do księżyca wilk i pawian noszący na grzbiecie swoje młode. Ilustracjom warto się jednak przyglądać nie tylko ze względu na ich wartość artystyczną, wśród nich kryją się zagadki, które trzeba rozwiązać. Dodatkowa rozrywka gwarantowana, zadanie polega na odnalezieniu tropów zwierząt. Czy wszyscy z tym sobie poradzą? Na pewno, ale trzeba będzie wytężać wzrok!
 
Wielka księga ssaków to druga, po Wielkiej księdze robali książka, której autorem jest brytyjski artysta Yuval Zommer. Wydawnictwo Wilga już zapowiada kolejną, tym razem o morskich stworzeniach. Nie wiem, jak Wy, ale my nie możemy się już jej doczekać. 




Wielka księga ssaków
tekst i rysunki Yuval Zommer
specjalistka od ssaków Barbara Taylor
tłumaczenie Michał Brodacki
Wydawnictwo Wilga, 2018

"Paw, co ogon miał z przyjaźni" (Prószyński i S-ka)

Gdybym zapytała Was, dlaczego czytacie swoim dzieciom książki, usłyszałabym różne odpowiedzi. Niektórzy robią to żeby wzbogacić słownictwo dziecka. Inni chcą spędzić miło czas. Ktoś inny powiedziałby, że robi to po to, żeby nauczyć dzieci czegoś o świecie i relacjach międzyludzkich. I właśnie na tej ostatniej korzyści płynącej z czytania chcę się dzisiaj skupić.


Do refleksji nad tym w jaki sposób książki pokazują naszym dzieciom świat skłoniła mnie najnowsza książka Pana Poety. Jej bohaterem jest Paw. Trudno oprzeć się urokowi tego ptaka, nawet ja, osoba, która ptaków panicznie się boi, urodę pawi docenia. Ten paw jednak ogonem nie kusi, bo ogon zgubił! Dlatego zamiast budzić zachwyt, wzbudza jedynie śmiech. Szpak nazywa go pokraką i z niego drwi. Na szczęście w okolicy pojawia się sowa. Ptaki te są jak wiadomo mądre, więc i w takich sytuacjach potrafią pomóc i doradzić. Sowa robi jednak coś więcej, ona Pawiowi realnie pomaga. Co robi? Daje mu jedno własne pióro i zachęca inne ptaki do podobnej hojności. Jak to się wszystko skończy musicie sprawdzić sami... Bo tę historię trzeba poznać, a przede wszystkim trzeba ją przemyśleć.



Czego chcielibyście nauczyć swoje dzieci? Ja chciałabym, żeby Tosi nigdy nie brakowało empatii, żeby zawsze była gotowa do pomocy. Historia pawia bez ogona właśnie tego uczy. Pan Poeta w piękny, ale przede wszystkim zrozumiały dla dzieci sposób opowiada im o empatii, przyjaźni, pomocy i ptasiej solidarności. Czy tylko ptasiej? Oczywiście, że nie! Łatwo tę historię przenieść do świata ludzi i na jej podstawie pokazywać dzieciom, jak powinno się wspierać bliskie nam osoby (ale nie tylko je) w trudnych chwilach. Paw, co ogon miał z przyjaźni to jedna z najmądrzejszych książek dla dzieci, jakie czytałyśmy w ostatnim czasie. Warto jeszcze wspomnieć o tym, że to głębokie przesłanie zostało ubrane w bardzo przystępną formę i zachwycające, pełne kolorów ilustracje Joanny Młynarczyk. I te rymy... majstersztyk! Jak tę książkę dobrze czyta się głośno. A na końcu czeka na czytelników jeszcze jedna niespodzianka. Zabawy, a dokładniej ZADANIA Z PIÓRKOWANIA. Trzeba będzie kolorować, wycinać i przyklejać piórka. W końcu bez piórek nie byłoby tej historii!






Paw, co ogon miał z przyjaźni
Pan Poeta
ilustracje Joanna Młynarczyk
Prószyński i S-ka, 2018
wiek 3+

Co kupić na komunię? Książkę!

To pytanie zadają dziś sobie wszyscy, którzy otrzymali zaproszenie na uroczystość pierwszej komunii. Najłatwiej dać pieniądze, problemem może być jedynie kwota, jaką powinno się dziecku dać. Jednak są sytuacje, w których albo pieniędzy dawać nie chcemy, albo chcemy dać dziecku coś, co będzie dla niego pamiątką. W takich sytuacjach nasze myśli często kierują się w stronę Biblii. 

Tu pojawia się jednak problem ze zbyt dużym wyborem oraz tym, że dzieci często dostają Pismo Święte, jako pamiątkę przyjęcia komunii w kościele. Nie ma sensu dublować prezentów, nie ma również powodu, żeby rezygnować z kupowania Biblii. Jak to możliwe? Wszystko to dzięki wydanej kilka dni temu książce Biblia opowiedziana i objaśniona.


Książka zachwyca od pierwszego wejrzenia. Duży format, piękna, bardzo symboliczne okładka. W środku znaleźć można sześćdziesiąt najważniejszych postaci i historii ze Starego i Nowego Testamentu. Od stworzenia świata po Apokalipsę. Znaleźli się tu Kain i Abel, Abraham i Izaak, Rut i Noemi, Jonasz, Jan Chrzciciel, Łazarz oraz Zacheusz. Wszyscy, którzy istnieją w zbiorowej wyobraźni, a także pojawiają się w różnych tekstach kultury. Każdemu wątkowi poświęcone zostały dwie strony. W centralnym miejscu rozkładówki znalazły się tytuł (z rozwinięciem, które nieco przybliża tematykę tych stron), ilustracja oraz tekst przedstawiający historię biblijną. Po prawej i lewej stronie zobaczyć można hasła związane z daną opowieścią. Wśród nich należy szukać odpowiedzi na pytania o rolę kobiet w świecie biblijnym. Dowiedzieć się kim byli (i są) Samarytanie i poznać prawdziwe znaczenie słowa "Wieczernik". Bo ta książka to nie tylko biblijne historie, ale również interesująca opowieść o tamtym świecie. O historii, obyczajach, ludziach. Nie brakuje tu również nawiązań kulturowych i literackich. Autorzy odwołują się do dzieł sztuki, często powołują się także na symbole biblijne, które do dziś funkcjonują w naszym języku. Czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że udajemy się w podróż do tamtego świata. Poznajemy ludzi, którzy go tworzyli i wydarzenia, których byli uczestnikami.





Biblia opowiedziana i objaśniona to książka dla całej rodziny. To również książka na lata. Każdy dowie się z niej czegoś ciekawego, każdy będzie do niej wracać. Biblia to nie jest tylko książka religijna, to fundament naszej kultury. Dlatego w tej książce równie ważne, co opowieści, są strony poświęcone geografii, historii i kulturze. Przecież w codziennym życiu używamy nawiązujących do niej związków frazeologicznych, powołujemy się na występujące w niej postaci. Warto poznać źródło ich pochodzenia. Ta wiedza przyda się dzieciom i ich rodzicom. 




Ta książka powinna znaleźć się w każdej domowej biblioteczce. Wiele osób nigdy w życiu nie przeczyta całej Biblii, ale dzięki tej książce ma szansę poznać ją lepiej. Piękna szata graficzna, zrozumiały (ale niebanalny) języka, trudno się nią nie zachwycić, bo jest dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. Piękny prezent dla dziecka, które przystępuje do pierwszej komunii, ale i dla siebie. Bo być może nie macie jej komu podarować, wtedy możecie śmiało kupić ją do własnej biblioteczki.





Biblia opowiedziana i objaśniona
Jean-Michel Billioud
ilustracje Helene Georges
tłumaczenie Magdalena Kamińska-Maurugeon
Papilon, 2018

"A niech to gęś kopnie!" (Teatr Animacji w Poznaniu)

Lubicie chodzić do teatru? Ja uwielbiam i żałuję, że tak rzadko mam na to czas. Kiedyś bywałam w teatrze co tydzień (uroki studiowania teatrologii), teraz zdarza mi się to dwa albo trzy razy w roku. To znaczy tyle razy w roku chodzę na przedstawienia dla dorosłych widzów, bo drugie tyle oglądam spektakli dla dzieci. I czerpię z tego podobną przyjemność. Dlaczego?

Bo spektakle dla najmłodszych widzów przygotowane w prawdziwych teatrach nie mają nic wspólnego z płachtą materiału zawieszoną za prowizoryczną sceną. Z tandetnymi kostiumami i fatalną grą autorską. To są najprawdziwsze spektakle, które przenoszą w świat sztuki dzieci i ich rodziców. W minioną sobotę miałyśmy okazję obejrzeć w poznańskim Teatrze Animacji spektakl A niech to gęś kopnie!. Jego autorka i reżyserka Marta Guśniowska przeniosła młodych widzów na skraj lasu. Tam poznali jednego z głównych bohaterów całej historii, czyli Lisa. Właśnie przygotowywał się on do ataku na kurnik. Planował zjeść na kolację smaczną i tłustą kurkę. Lisowi na pewno by się to udało, gdyby na jego drodze nie stanęła Gęś. Nie była to jednak taka zwyczajna Gęś. Po pierwsze ptaszyna była poetką, po drugie cierpiała na depresję. Dlaczego? Ano dlatego, że jej życie nie ma sensu. Gęś nie lata, nie znosi jajek, do tego jest za chuda, żeby ktokolwiek ją zjadł. O tym ostatnim marzy skrycie, bo wtedy jej życie na coś mogłoby się przydać. Niestety, nikt nie chce jej zjeść, bo taka gęś to tylko skóra i kości, więc o smacznym i zdrowym posiłku nie może być tu mowy. Lis Gęsi zjeść nie chce. On zasadza się na smacznie śpiące w kurniku kury. Niestety, w polowaniu na kolację Gęś skutecznie mu przeszkadza. W kurniku popłoch, pióra latają w powietrzu, alarm się włącza i o tłustej kurce Lis może zapomnieć. Pozostaje Gęś, ale na nią Lis nie ma ochoty... Trochę mu jej jednak szkoda, chciałby jej pomóc odnaleźć radość życia... Dlatego zabiera ją w podróż, która ma się zakończyć w kuchni Wilka... Tylko czy Wilk okaże się amatorem gęsiny?

Każde kolejne przedstawienie utwierdza mnie w przekonaniu, że Teatr Animacji to miejsce wyjątkowe. Nie trafiłyśmy tam na spektakl zły albo taki, który by się nam nie podobał. Z tym było tak samo. Obserwowałam Tosię i widziałam jak na jej twarzy maluje się uśmiech. Kiedy po wyjściu z teatru zaczęłyśmy rozmawiać o spektaklu wiedziałam, że Tosi spektakl nie tylko się podobał, ale że miała poczucie uczestniczenia w czymś wyjątkowym. A ja? Ja bawiłam się tak samo dobrze jak ona. Bo sens tego spektaklu był ważny nie tylko dla najmłodszych widzów, ale również dla ich rodziców. Każdy, bez względu na wiek, będzie się na tym spektaklu również dobrze bawić. Być może dorośli i dzieci będą się śmiali z różnych rzeczy, ale nudzić nie będzie się nikt. Wszystkich również zachwyci scenografia i fantastyczne lalki. Spektakl jest dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Idźcie i dotknijcie niezwykłego świata sztuki teatralnej. Nie zawiedziecie się!




 zdjęcia ze strony www Teatru Animacji
fot. Bartłomiej Jan Sowa

A niech to gęś kopnie!
tekst i reżyseria Marta Guśniowska
scenografia i lalki Julija Skuratova
muzyka Piotr Nazaruk
premiera 10 grudnia 2014 r.
Teatr Animacji w Poznaniu