Rok 2020... czas na podsumowanie!

Dobiega końca najdziwniejszy rok mojego życia. Dobiega końca najdziwniejszy rok życia każdego z nas. Zamknęliśmy się w domach, ograniczaliśmy spotkania towarzyskie, niewiele wyjeżdżaliśmy. Zakupy częściej robiliśmy w sieci. Wielu rzeczy nam w tym roku brakowało. Na pewno nie brakowało jednego. CZASU NA CZYTANIE!

Tego wszyscy mieliśmy dostatecznie dużo. Dobrych książek również nie brakowało. Wydawnictwa w nowej rzeczywistości odnalazły się całkiem dobrze i czytelnicy regularnie otrzymywali nowe tytuły, które mogły im się spodobać. Nadarzyła się również okazja, żeby nadrobić zaległości w czytaniu książek wydanych nieco wcześniej. Jakich? Spieszę zdradzić, o których książkach w tym roku czytaliście najchętniej.

Największą popularnością cieszyła się w tym roku recenzja książki Kto zgubił kapelusz? wydanej przez Wydawnictwo BIS. Piękna, mądra, doskonale zilustrowana książka o przygodach zwierząt została wydana w 2019 roku, ale my poznałyśmy ją dopiero teraz. Polubiłyśmy od razu i co jakiś czas chętnie do niej wracamy!

Recenzję tej książki znajdziecie TUTAJ.
 

Drugi najpoczytniejszy tekst z książkami ma nieco mniej wspólnego, bo dotyczy nowego plecaka Tosi. Pojechaliśmy po niego aż do Cieszyna, bo znowu postawiliśmy na firmę TOPGAL. Czy nowy plecak sprostał oczekiwaniom Tosi? Używała go niespełna dwa miesiące i z żalem schowała do szafy. Mamy nadzieję, że przed czerwcem go z niej wyjmie. Bo plecak, jak przystało na TOPGAL, jest nie tylko piękny, ale również pojemny i doskonale sprawdza się w szkole!

O naszej wizycie w Cieszynie i plecakowych dylematach

przeczytacie TUTAJ.
 

Trzecie miejsce należy do książki Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak radzić sobie z życiem. Lektury odpowiedniej na dzisiejsze czasy. Napisanej przez Przemka Staronia (zdobywcy tytułu Nauczyciel Roku 2018). Tosia jest na nią jeszcze trochę za młoda, ale ja przeczytałam ją z wielkim zainteresowaniem i w końcu uwierzyłam, że są na świecie nauczyciele, którym na sercu leży dobro uczniów.

Recenzję książki Przemka Staronia znajdziecie TUTAJ.
 

Czwarta najchętniej czytana recenzja poświęcona została książce Elf do zadań specjalnych. Grudniowo-adwentowej nowości Zielonej Sowy. Była to jedna z trzech książek czytanych przez nas w grudniowe wieczory. Opowieść trzyma w napięciu i poprawia humor. Jeśli nie znacie, to zapamiętajcie ten tytuł i koniecznie przeczytajcie w przyszłym roku.

 

O przygodach elfów przeczytacie TUTAJ.

Piąte (i ostatnie w tym zestawieniu miejsce) to książka dla przyszłych pierwszaków. Napisała ją nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej. Kto lepiej może znać rozterki dzieci wybierających się do szkoły?

Recenzję książki dla pierwszaków znajdziecie TUTAJ.
 

W tym miejscu powinnam wymienić pięć książek, które najbardziej podobały się nam. Miałam taki plan, ale kiedy zaczęłam spoglądać w stronę regału, a potem przejrzałam zestawienie recenzji opublikowanych w 2020 roku, uznałam, że każde takie zestawienie będzie niesprawiedliwe. Czytałyśmy dużo, a wszystkie przeczytane przez nas książki sprostały naszym oczekiwaniom. Zachwycałyśmy się książkami dobrze znanych nam pisarzy, odkrywałyśmy nowych. Rozwiązywałyśmy zagadki kryminalne, czytałyśmy powieści przepełnione magią i te bardzo bliskie naszej codzienności. Wszystkie były warte uwagi. Czasu spędzonego przy żadnej z nich nie uważamy za stracony. I to jest dla nich najlepsza rekomendacja, prawda?

 

"W krainie Elfów" (Wydawnictwo dlaczemu)


Czego najbardziej nam teraz potrzeba? Pewnie większość z Was odpowie, że swobody, spotkań z ludźmi, nieograniczonego przemieszczania. Ja mam ochotę zająć myśli czymś innym niż epidemia. Pomyśleć o rzeczach przyjemnych, takich, które zawsze dawały nam radość. Pomyśleć również o tych nieco mniej rzeczywistych, ale równie miłych. Skąd brać inspiracje do rozmyślań na miłe sercu tematy? Najlepiej z książek. Na przykład takiej, jak ta, o której chcę Wam dziś opowiedzieć.


 W krainie Elfów to książka, która przyciąga wzrok potencjalnego czytelnika. Zachwyca sama okładka, jak i obiecujący niezwykłe przygody tytuł. Wystarczy przejrzeć kilka pierwszych stron, żeby przekonać się, że każda kolejna strona oferuje czytelnikowi niesamowite przeżycia. Autorka zabierze ich za góry, za lasy, za doliny. Tam, w magicznej krainie, mieszkają leśne elfy. Do tej krainy dotrą tylko wybrani. Muszą mieć ciepły uśmiech i dobre serce. Jeśli tacy właśnie jesteście, to śmiało zajrzyjcie na kolejną stronę i poznajcie mieszkańców grzybowych chatek. Poznacie niezwykłą elfią rodzinę. Mamę-Firletkę, tatę-Jeremiasza, małą Pomarańczkę, jeszcze mniejszą Melody, babcię Rezi, dziadka Itę, ciocię Mili i oczywiście narratorkę, siostrę Pomarańczki i Melody, Kwiatuszka. Czytelnicy poznają ich z kartek książki, ale jest też kilkoro dzieci oraz ich ciocia, którzy (podobno) mieli okazję poznać ich osobiście. Grupa dzieci wraz z ciocią byli wizytą w krainie Elfów zachwyceni. Spotkają tam magiczne zwierzęta, które będą potrzebowały pomocy, najprawdziwsze smoki, pracowite pszczoły, wróżki, a nawet królową. Przeżyją wyjątkowe przygody, który pozazdrości im wielu czytelników.


 

Lektura tej książki sprawiła nam ogromną przyjemność. Literacka podróż do krainy Elfów była naprawdę niezwykła. Każda kolejna przygoda przynosiła nowe zaskoczenia i wydarzenia, które poruszały naszą wyobraźnię. Ale nie tylko o poruszanie wyobraźni w tej książce chodzi. Każda z historii uczy czytelników rzeczy potrzebnych w codziennym życiu. Przypomina o konieczności niesienia pomocy innym, pokazuje wartość empatii. Uświadamia czytelnikom jak wielką rolę odgrywają relacje międzyludzkie. Przypominanie o nich, zwłaszcza teraz, jest szczególnie ważne. 


 

Czytałyśmy tę książkę i nasza zachwyt rósł z każdą przeczytaną stroną. Niesamowite malarskie ilustracje stworzone przez Blada Art są jednymi z najbardziej wyjątkowych ilustracji z jakimi w tym roku spotkałyśmy się w książkach. Każda z nich mogłaby zawisnąć na ścianie naszego mieszkania, bo jest prawdziwym dziełem sztuki. Dzięki nim lektura tej książki sprawia czytelnikom jeszcze większą przyjemność. Pobudza wyobraźnię, poszerza horyzonty i zachęca do własnych prób artystycznych. Na końcu książki dzieci znajdą kilka kolorowanek. Rysunki utrzymane są w konwencji ilustracji z książki. Jakie dzieła stworzą nasze dzieci? To zależy już tylko od nich!



 W krainie Elfów

Monika Smarz

ilustracje Blada Art

dlaczemu 2020


http://dlaczemu.pl/

"Leo! Znowu ty? Niecny plan" (Wydawnictwo Lemoniada)

Mogę się założyć (i pewnie ten zakład wygram), że Aleksandra Tyl pisząc swoją książkę o przygodach Leo, była przekonana, że tworzy powieść obyczajową. Pewnie za rok albo dwa będziemy tak o niej myśleć. Na razie jednak umieszczam ją w dziale z literaturą fantasy. Spieszę wyjaśnić dlaczego. 


Niemal cały drugi semestr poprzedniego roku szkolnego dzieci spędziły w domach. We wrześniu wrócili do szkolnych ławek na niespełna dwa miesiące. Nauka zdalna trwa nadal, więc łatwo policzyć, że sporą część pierwszego semestru dzieci spędzą przed ekranami komputerów. Spotkania z rówieśnikami po lekcjach są sporadyczne. Pogoda nie zachęca do wychodzenia na zewnątrz, a szybko zapadający zmrok zniechęca do robienia czegokolwiek innego poza siedzeniem w domu. Życie towarzyskie przeniosło się do sieci, a tu dostajemy książkę z opisem szkolnych perypetii ucznia klasy szóstej szkoły podstawowej. Główny bohater ma na imię Leo i nie pozwala się nudzić ani swoim kolegom, ani nauczycielom, ani rodzicom. Leo ma tendencję do wpadania w kłopoty, lubi też pojawiać się tam, gdzie coś się dzieje. W konsekwencji często ląduje w gabinecie dyrektora, który opuszcza z kolejną uwagą. 



Normalne, szkolne życie, prawda? Dla rówieśników Leo w ostatnich miesiącach raczej nie. Może właśnie dlatego o szkolnych perypetiach głównego bohatera czyta się tak dobrze. Nie brakuje tu sytuacji, które rozśmieszą czytelników do łez. Powodów do śmiechu nie zabraknie, kiedy będziecie czytać o wysyłaniu walentynek za pomocą szkolnej poczty. Z  niedowierzaniem i ogromną radością przeczytacie o tym, jak Leo i jego koledzy, najpierw wrzucili na balkon pobliskiego mieszkania hula-hoop, a potem podejmowali liczne i coraz bardziej rozpaczliwe próby wydobycia go stamtąd. Rozbawią Was również rodzinne perypetie Leo. Jako szczęśliwy posiadacz młodszej siostry, nie ma czasu na nudę. Gotów jest zrobić wiele żeby niewielu wiedziało o tym, że Laura jest z nim spokrewniona, ale w życiu wiele rzeczy rozwija się inaczej niż chcemy i planujemy. Wszystko ku rozpaczy Leo i ku ogromnej radości czytelników. Oni na kolejne konfrontacje z siostrą czekają z niecierpliwością.




Książka Aleksandry Tyl rozbawi wszystkich. Autorka bardzo słusznie ostrzega, żeby nie czytać jej w szkole, bo można wybuchnąć głośnym śmiechem i potem mierzyć się z przykrymi konsekwencjami tego zachowania. Myślę, że lepiej nie czytać jej również w miejscach publicznych, bo ktoś możemy wzbudzać niepotrzebną sensację. Na szczęście, od dłuższego czasu, większość z nas siedzi przede wszystkim w domu. Tu o Leo można czytać bez ograniczeń. Książka o jego przygodach spodoba się szczególnie chłopcom, którym łatwiej będzie zidentyfikować się z głównym bohaterem i odnaleźć w jego przygodach swoje własne doświadczenia. Czytając o nich świetnie bawić się będą ci, którzy czytają wszystko, co wpadnie im w ręce, ale i ci, którzy książek raczej unikają. Leo! Znowu ty? nie będą umieli się oprzeć!



  Leo! Znowu ty? Niecny plan

Aleksandra Tyl

ilustracje Marta Grabowska

Wydawnictwo Lemoniada 2020


 https://www.wydawnictwolemoniada.pl/

"Dwa dla mnie, jeden dla ciebie" (Wydawnictwo Dwie Siostry)

Leśne zwierzęta to jedni z najpopularniejszych bohaterów literatury dziecięcej. Zupełnie mnie to nie dziwi, bo sama te zwierzęta lubię, a Tosia po prostu je uwielbia! Wszystkie książki, w których znaleźć można sarny, niedźwiedzie, lisy albo borsuki, czyta z wypiekami na twarzy. Takim samym zainteresowaniem obdarza książki popularnonaukowe i literaturę piękną. I dziś właśnie o literaturze pięknej słów klika.



Na okładce uśmiechają się do siebie niedźwiedź i łasica. W łapkach trzymają widelce, na stole przed nimi leżą trzy grzyby i właśnie o te grzyby będzie wiele hałasu. Niedźwiedź znalazł piękne okazy w drodze do łasicy. Niestety, nie wiem, co to za gatunek, ale dla ludzi raczej trujące, bo mają pod kapeluszami blaszki. Dlatego my na próbowanie tych pyszności ochoty nie miałyśmy. Ale łasica i niedźwiedź owszem. Oboje apetyt mieli na nie tak wielki, że byli gotowi się o nie pokłócić. Dlaczego? Grzyby były trzy. Trzy pyszne grzyby na dwie równe porcje podzielić trudno. Przyjaciele zaczęli się spierać o to, któremu z nich bardziej należy się dodatkowa porcja. Niedźwiedź twierdził, że jemu, bo jest większy. Łasica, że dodatkowy grzyb powinien przypaść jej, bo jest mniejsza i powinna jeszcze urosnąć. Niedźwiedź uważa, że powinien zjeść więcej, bo to on przyniósł grzyby. Nie zgadza się na to łasica, która przygotowała posiłek. Najpierw musiała umyć grzyby, potem je usmażyć, doprawić i poddusić z pietruszką. To tylko niektóre argumenty przytaczane przez każdą ze stron. W powietrzu wisi wielka kłótnia. 

 

Coś Wam to przypomina? Na pewno wiele razy słyszeliście podobną wymianę słów we własnym domu, na placu zabaw albo opowiadało Wam o niej wracające z przedszkola dziecko. Samo życie, prawda? Czy ta książka uczy podobne konflikty rozwiązywać? W pewnym sensie tak, ale przede wszystkim pokazuje, że dzielenia się z innymi trzeba się nauczyć. Z tą umiejętnością nikt się nie rodzi. Jorge Muhle opisuje sytuację codzienną, ale niełatwą. Taką, z którą każde dziecko musi się w swoim życiu wiele razy zmierzyć. Czy niedźwiedź i łasica po jednorazowej nauczce umieli się już dzielić? Tego z książki się nie dowiemy. Tego musimy domyślić się sami, bazując na własnych doświadczeniach. 


Nie ma co ukrywać, ta książka bardzo przypadła nam do gustu. Jest mądra, ciekawa, znakomicie napisana, a do tego pięknie zilustrowana. Na pewno spodoba się małym czytelnikom. I oprócz wielkiej przyjemności płynącej z czytania, da także lekcję życia! 


Dwa dla mnie, jeden dla ciebie

Jorg Muhle

tłumaczenie Anna Kierejewska

Dwie Siostry 2020


 https://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/


"Elf i pierwsza gwiazdka" (Wydawnictwo Literatura)

Podstawą spokojnych przedświątecznych przygotowań, a potem udanego świętowania, jest dobre towarzystwo. Jeśli spędzamy ten czas z ludźmi, których kochamy, lubimy i, w których towarzystwie. Właśnie dlatego na jednych z towarzyszy grudniowego odliczania wybraliśmy Elfa, Dużego i Młodego. Znacie ich? 


Myślę, że tak, bo książki Marcina Pałasza mają wśród młodych czytelników duże grono fanów, a książki o psie, który w domu pisarza znalazł swoje szczęście, jest na pewno jedną z bardziej lubianych serii. Wróćmy jednak do świąt. Książkę Elf i pierwsza gwiazdka sprezentowałam Tosi rok temu. Było to pierwsze wydanie przygotowane przez wydawnictwo Skrzat. Tosia przeczytałam, śmiała się do rozpuku i jak zwykle domagała się kolejnych tomów przygód Elfa. Jakoś się nie złożyło i ja tej książki nie przeczytałam. Do teraz. Przeczytałam jednak drugie jej wydanie z Wydawnictwa Literatura. 



Towarzystwo miałam znakomite. Przy Elfie, Dużym i Młodym nie można się nudzić. Czasem serce będzie bić zdecydowanie za szybko, pot wstąpi na czoło, a w sercu zagości niepokój. Gwarantuję Wam, takich przygód nie przeżywa nikt inny. Tym razem jest dokładnie tak samo. Choć czas, w którym rozgrywa się akcja książki, nie powinien zwiastować wielkiego zamieszania (oprócz tego, które może mieć miejsce przy rodzinnym stole). Tu mamy jednak do czynienia z pewnym wielbiącym przygody trio. Pierwsze Boże Narodzenie w towarzystwie Elfa, Duży i Młody spędzają mieszkającej pod Wrocławiem cioci Ewy. Zjechała się tam duża część ich rodziny i jeden zupełnie niespodziewany gość w osobie wujka Stefana. Z tym jednym gościem to nie do końca prawda, bo wujek przyjechał w towarzystwie młodej kobiety, o obco brzmiącym imieniu. Tjara, bo tak owa niewiasta ma na imię, jest podobno narzeczoną wujka. Ona sama jednak mówi, że jest jego pielęgniarką? Jaka jest prawda? Tego dowiadujemy się w trakcie lektury. Od początku mamy jednak pewność, że czystych intencji owa młoda dama nie ma. Dlaczego? Elf jest względem niej bardzo ostrożny, a przecież jak wiadomo, psy (a Elf szczególnie) mają nosa, co do ludzi!



Więcej nie mogę Wam zdradzić, bo rozwiązanie zagadki wujka i tajemniczej Tjary musicie odkryć sami. Spróbuję Was jednak do sięgnięcia po tę książkę dodatkowo zachęcić. Znajdziecie w nich opisy wspaniałej rodzinnej, przedświątecznej krzątaniny. Znajdziecie mnóstwo humorystycznych sytuacji, które na pewno wprawią Was w dobry nastrój. Znajdziecie zagadkę do rozwiązania, o której już wspomniałam, ale również kilka bardzo ciekawych wątków obyczajowych. Za połączenie tych wszystkich elementów uwielbiamy tę serię. Nasz zachwyt wzbudzają również fantastyczne ilustracje. Ich autorka Kasia Kołodziej tworzy wspaniałe proste grafiki, które świetnie wpasowuję się w te bardzo charakterne historie.



 

Elf i pierwsza gwiazdka

Marcin Pałasz

ilustracje Kasia Kołodziej

Wydawnictwo Literatura 2020

wiek 9+


"Zimowa magia" (Wydawnictwo Wilga)

Będąc dzieckiem lubiłam w zimowe wieczory czytać baśnie Andersena. Szczególną sympatią darzyłam (i darzę nadal) Królową śniegu i Dziewczynkę z zapałkami. Równie chętnie w okolicach Bożego Narodzenia wracałam do uwielbianych przez wielu czytelników Opowieści z Narnii. Myślę, że wielu z Was czytało w dzieciństwie te same książki. Dziś czytamy je również z naszymi dziećmi. Nie ma w tym niczego dziwnego, to piękne klasyczne opowieści. Sama czytam je z Tosią i z wielką przyjemnością do nich wracam. Nie przeszkadza nam to jednak w poszukiwaniach nowych.



W tym roku naszą uwagę zwróciła Zimowa magia, zbiór zimowo-świątecznych opowiadań przygotowanych przez Wydawnictwo Wilga. Opowiadań jest jedenaście, zebrała je Abi Elphinstone, autorka wydanej również przez Wilgę książki Wszechmrok (KLIK). W Zimowej magii znajdziemy wstęp autorstwa Abi Elphinstone. Doskonale wprowadza on czytelników w klimat całego zbioru. Autorka pisze o magii, która wypełnia zimę, o niezwykłych rzeczach, które mogą się wtedy dziać. Opisuje zimowe zabawy dzieci i zwyczaje dorosłych. I rozbudza tęsknotę czytelników za prawdziwą zimą, taką, jakiej nie było od pewnie dziesięciu lat. Kolejne opowiadania również opisują śnieżne zimy, mroźne noce i ludzi, którzy z tej pogody bardzo się cieszą. Ale to nie są opowiadania tylko o zjawiskach pogodowych. Znajdziecie w nich również piękne i wzruszające historie rodzinne. Znajdziecie opowieści o pasji, marzeniach, wielkich przygodach. Historie o niezwykłych wydarzeniach, których uczestnikami są bohaterowie każdego opowiadania. Będą podróże w czasie i przygody tak wyjątkowe, że zdarzyć mogą się jedynie w książkach. Ale czy to powód, żeby się w tej magii nie zanurzyć?




Oczywiście, że nie. Powiem więcej, mijający rok był tak dziwny i trudny, że właśnie takie magiczne opowieści mogą uratować te święta. Ta książka wprowadza czytelników w świąteczny nastrój. Każde opowiadanie pozwala oderwać myśli o tego, co dzieje się wokół nas i przenieść się, choć na chwilę, do zupełnie innego świata. W świecie przedstawionym zmartwień i problemów również nie brakuje, ale ich bohaterowie znajdują sposób na poradzenie sobie z nimi. Czy nam ta książka coś podpowiedziała? Przede wszystkim umiliła nam kilka długich wieczorów i pozwoliła do wielu spraw się zdystansować. Jej lektura była ogromną przyjemnością i na pewno, najpóźniej w kolejnym roku, z przyjemnością do niej wrócimy.




 

Zimowa magia

Wydawnictwo Wilga 2020


"Dlaczego nosimy maseczki?" (Wydawnictwo HarperKids)

Noszenie maseczek weszło nam już w krew. Bardziej odczuwamy ich brak, niż to, że mamy je na twarzy. Tosia z zakładaniem maseczki nigdy nie miała problemu. Przyjęła, że trzeba je nosić i niespecjalnie z tym nakazem dyskutowała. Myślę, że przede wszystkim to kwestia wieku. Tosia ma dziewięć lat, więc bardzo wiele rzeczy rozumie. Od wielu osób słyszę jednak, że ich dzieci do noszenia maseczek takie skore nie chcą. Jak je przekonać? W przypadku starszych dzieci można opierać się na wiedzy naukowej i przekazywać im ją w zrozumiałej formie. A co z maluchami? 

 

Maluchom polecam nowość z wydawnictwa HarperKids Dlaczego nosimy maseczki?. Autorką książki jest Ilaria Capua, włoska wirusolożka, czyli osoba, która na wirusach zna się jak mało kto! Właśnie ona, na przykładzie pewnej rodziny, tłumaczy małym czytelnikom, o co z tymi wirusami i maseczkami chodzić. Bohaterka książki, mała Kaja, jest rówieśniczką czytelników. Pewnego dnia dziewczynka ogląda telewizję. Normalna sprawa. Jednak coś wzbudza w Kai niepokój. Dziewczynka zauważa, że ludzie pokazywani w telewizji wyglądają nieco inaczej niż zwykle. Kaja zaczyna pytać o mamę o maseczki, wirusy i choroby. A mama cierpliwie na wszystkie pytania odpowiada. Tłumaczy córce, że wirusy są z ludźmi od zawsze, są jednak tak małe, że gołym okiem zobaczyć ich nie można. Kaję wielkość wirusów dziwi najbardziej. Trudno jej wyobrazić sobie coś tak małego. Postanawia sama poszukać wirusów. Niestety, nie udaje jej się dostrzec ani jednego z nich. Cała sytuacja jest jednak doskonałą okazją do poszerzenia wiedzy na ich temat. Kaja (a z nią także czytelnicy) dowiaduje się, że w dzisiejszych czasach wirusy rozprzestrzeniają się bardzo szybko. Wpływ na to mają nasze liczne podróże w najodleglejsze zakątki świata. Nieustannie transportujemy również towary z różnych krajów. Każdego dnia spotykamy wielu ludzi, z którymi witamy się, rozmawiamy i spędzamy czas. Wirusy korzystają z okazji i przenoszą się między nami. Przytaczane przez mamę Kai przykłady są jasne, konkretne i bardzo wiele wyjaśniają. Myślę, że każde dzieci zrozumie, o co chodzi i, dlaczego musimy o siebie i innych dbać.




Ktoś może powiedzieć, że dziś pisze się książki o wszystkim. Że autorzy i wydawnictwa korzystają z tego, że jakiś temat jest modny. W tym przypadku nie chodzi o modę, ale o autentyczną potrzebę. Dla dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych, temat koronawirusa może być trudny i niezrozumiały. Oczywiście każdy rodzic może próbować tłumaczyć dzieciom wszystkie sprawy sam. Zawsze lepsze nieporadne tłumaczenie rodzica od kiepskiej książki. Ale Dlaczego nosimy maseczki? to nie jest zła książka. Ta książka jest ŚWIETNA! W mądry, ciekawy, zabawny i, co najważniejsze, zrozumiały sposób wyjaśnia sprawy naprawdę niełatwe. Zachwyca nie tylko tekst, ale również forma tej książki. Dlaczego nosimy maseczki? to książka z okienkami. Można je otwierać i poznawać kolejne ciekawostki. Dla dzieci to dodatkowa atrakcja, która uprzyjemni lekturę. Czytać będziecie ją na pewno często, bo do historii Kai i jej rodziców chce się wracać. A sama książka, choć powstała przy okazji epidemii koronawirusa, sprawdzi się przy okazji każdej rozmowy z dzieckiem na temat zdrowia, chorowania i wirusów. Czyli na tematy, o których zawsze rozmawiać warto.





Dlaczego nosimy maseczki?

  Ilaria Capua

ilustracje Ilaria Faccioli

tłumaczenie Katarzyna Skórska

HarperKids 2020