"Pani Wiatru" (Wydawnictwo Literackie)
Zaczęło się od Śnieżnej siostry, jednej z najpiękniejszych opowieści adwentowych, jakie miałyśmy okazję czytać. Potem pojawiła się Strażniczka Słońca, pełna kolorów opowieść o wiośnie. Teraz zbliża się lato, więc i książka Mai Lunde dotyczy właśnie lata. Lata spędzanego nad morzem. Lata, które ma być odskocznią od świata ogarniętego wojną. Świata, który rozpadł się na kawałki i na razie trudno powiedzieć, kiedy wróci na dawne tory.
Tak, Pani Wiatru rozpoczyna się od obrazu, który pozostawiła po sobie wojna. Od zniszczonych domów, zburzonych miast, rozdzielonych rodzin i głodnych dzieci. W tym naznaczonym wojną kraju nie ma miejsca na radość, nie ma miejsca na beztroskę. Dlatego dorośli wpadają na pomysł, żeby dzieci spędziły lato nad morzem. Tego rejonu kraju wojna nie doświadczyła, więc najmłodsi będą mogli odpocząć, zacząć myśleć o czymś innym i najeść się do woli. Dzieci ruszają więc w stronę morza. Wśród nich jest Tobias, główny bohater tej opowieści. Chłopiec jest trochę wycofany, niełatwo przychodzi mu nawiązywanie nowych znajomości. Jakby tego było mało, na miejscu okazuje się, że nikt po niego nie przyszedł. Wszystkie dzieci zostały już odebrane przez swoje "nowe rodziny", a on ciągle czekał. W końcu trafił do domu kobiety, która niekoniecznie cieszyła się z jego przybycia. Lothe zajmowała się łowieniem ryb, żyła w domu nad morzem i nie potrzebowała do szczęścia nikogo innego. Tobias nie czuł się tam szczęśliwy. Tobias czuł, że Lothe go nie chce, ale nie miał wyboru. Czekało go kolejne nieudane lato. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko przetrwać. Zaczął sam organizować sobie czas. Zwiedzał okolice, myszkował w pokojach i odkrywał kolejne tajemnice. Znajdował zagadki, które musiał rozwiązać. Sprawdzał, pytał, dociekał. Chciał rozwiązać tajemnicę przyjaźni, która łączyła kiedyś Lothe, Dinę i Petera. Z każdym z nich Tobias prędzej czy później się spotkał. Każde coś wie, każdy z nich coś ukrywa. Co i dlaczego? Tobias musi się tego dowiedzieć. Musi poznać tajemnicę Pani Wiatru i Władcy Lasu, bohaterów tajemniczych obrazów malowanych dziecięcą ręką, które widział w domu Lothe.
Te wakacje nie miały prawa się udać. Tobias to wiedział. Wszystko było nie tak, wszystko układało się zupełnie inaczej niż powinno. A jednak jakoś się to wszystko ułożyło, Tobias spędził te wakacje w dość niespodziewany, ale na pewno ciekawy sposób. Nie nudził się. Przeżył wielką przygodę. Taką samą przygodę przeżyją wszyscy, którzy zdecydują się przeczytać tę książkę. Pani Wiatru to niezwykła opowieść, która uderza w najczulsze struny. Historia, którą warto czytać w rodzinnym gronie. Rozdział po rozdziale, ciesząc się każdym słowem. Zachwycając przepięknymi ilustracjami Lisy Aisato. Kto widział je choć raz, ten wie, że podobnych nie tworzy nikt inny. Jej ilustracje to integralna część tej książki. Nie wyobrażam sobie, żeby ta historia mogła zaistnieć bez nich. Zachwycą nawet najbardziej wymagającego czytelnika. Podobnie jak opowieść snuta przez Mają Lunde. Piękna historia o uporze, przyjaźni i wielkiej tęsknocie. O tragediach, które czasem na nas spadają. O potrzebie pojednania. O przebaczeniu, które często przychodzi nam z takim trudem. O morzu i wakacjach. O tym, co za nami i tym, co dopiero na nas czeka. O życiu. Jego blaskach i cieniach. O tym, co w życiu ważne. Ta książka to opowieść, której nigdy nie zapomnicie...
Pani Wiatru
Maja Lunde
ilustracje Lisa Aisato
tłumaczenie Milena Skoczko-Nakielska
Wydawnictwo Literackie 2024
https://www.wydawnictwoliterackie.pl/