Nasz patronat: "Pamiętnik grzecznego psa" (Wydawnictwo Literatura)

Nie mam psa. Nigdy nie miałam psa i pewnie nigdy mieć go nie będę. Czy nie lubię psów? Nie, tego powiedzieć nie mogę. Ale nie wyobrażam sobie wychodzenia na spacery trzy razy dziennie, bez względu na pogodę. Mogę pogłaskać, mogę kila razy rzucić piłkę, ale zaopiekować się psiakiem na stałe, niestety, chyba nie dam rady. Nie przeszkadza mi to jednak w czytaniu książek o psach. Książki o przygodach psów i ich ludzkich przyjaciół lubię i czytam chętnie. A ostatnio miałam ogromną przyjemność objąć jedną z nich patronatem!

Głównym bohaterem książki jest Winter, uroczy szczeniak, który niczego się nie boi i wszystkiego jest ciekawy. Charakter Winter ma niełatwy. Bardzo boleśnie doświadczają tego jego właściciele. Przy Winterze niczego nie można być pewnym. Winter nieustannie zaskakuje i stawia na głowie życie rodziny, z którą zamieszkał. Potrafi zabiec drogę rowerzyście, potrafi zjeść to, co przygotowano na kolację. Wprowadza niemałe zamieszanie na wystawie psów, w której bierze udział i nie do końca sprawdza się jako aktor. O ból głowy przyprawia tresera, który podjął się jego "ułożenia". Nie jest z Winterem łatwo, ale na pewno jest wesoło. Nudzić się przy tym psie nie można. Niewielu rzeczy można być też przy nim pewnym. Co prawda, Winter bardzo często słyszy skierowane do siebie słowa "grzeczny pies", ale co one oznaczają? Winter akurat się nad tym nie zastanawia, tylko powtarza, że on jest grzecznym psem, więc on niczego złego i niewłaściwego robić nie może! O wszystkim, co go spotyka, Winter opowiada sam. Mamy przecież do czynienia z najprawdziwszym pamiętnikiem!




Książka Pamiętnik grzecznego psa to nie jest podręcznik dla tych, którzy chcą mieć psa i chcieliby się z niej dowiedzieć, jak psem powinno się opiekować. To nie jest również książka dla czytelników, którzy nie lubią się śmiać i nie przepadają za historiami, które trzeba czytać z przymrużeniem oka. Do nich te książki na pewno nie trafią i raczej im się nie spodobają. Jest to za to książka dla wszystkich, którzy lubią się śmiać. Dla czytelników, którzy mają w sobie dużo dystansu do otaczającego ich świata. Czytelników, którzy lubią się śmiać.  Ich ta historia rozbawi do łez. Oni Wintera i jego rodzinę pokochają. I bardzo chętnie tę historię przeczytają. Warto też przypomnieć, że najnowsze wydanie Pamiętnika grzecznego psa to już XVI wydanie tej historii i opowieść ta doczekała się kontynuacji! I dobrze, bo jest tego warta!





Pamiętnik grzecznego psa

Katarzyna Terechowicz, Wojciech Cesarz

ilustracje Joanna Rusinek

Wydawnictwo Literatura 2025

wiek 7+ 


"Kot Tofik. Akademia Mądrego Dziecka. Bajka z ogonkiem" (Wydawnictwo HarperKids)

Usypianie dzieci spędza wielu rodzicom sen z powiek. Są domy, w których przeradza się to w próbę sił. Rodzice proszą, żeby dzieci położyły się w końcu do łóżka albo ciągle z niego nie wychodziły. Dzieci proszą, żeby rodzice nie wyłączali jeszcze światła, żeby jeszcze chwilę obok nich posiedzieli albo przeczytali im jeszcze kilka stron książki. Czasem w takiej sytuacji robi się nerwowo. A przecież tak być nie powinno. Wieczór powinien być czasem wyciszenia, a zasypianie powinno kojarzyć się z czymś przyjemnym. Jak to zrobić?

Warto sięgnąć po dobrą książkę. Jaką? Maluchom na pewno spodobają się "Bajki z ogonkiem" wydawane w ramach serii "Akademia Mądrego Dziecka". Właśnie ukazała się kolejna z nich. Po przygodach psa i tygrysa, przyszedł czas na przygody kota. Kot ma piękne rude futro i nazywa się Tofik. Czytelnicy mają okazję przyjrzeć się temu, co Tofik robi pewnego wieczora. Sympatyczny kociak przechadza się po lesie. Czy chce mu się spać? Zdecydowanie nie. Co prawda ziewa, ale chce jeszcze się trochę pobawić i kompanów do zabawy znajduje. Pobawić się mogą z nimi również mali czytelnicy. Na każdej stronie czeka na dzieci zadanie do wykonania. Maluchy muszą wyszukać na obrazkach różne zwierzęta związane z przedstawioną w historii sceną. Nie jest to zadanie trudne. Nie powinno też żadnego dziecka rozbudzić. Działa raczej uspokajająco i wyciszająco. To spodoba się i dzieciom, i rodzicom. Spodoba im się również historia Tofika. Na końcu książki kot zasypia. Czy zasną również mali czytelnicy?


Nie można odmówić Tofikowi uroku. Nie można odmówić uroku tej książce. Niedługa, ale bardzo ciekawa opowieść. Śliczne i kolorowe ilustracje. Dodatkowe zadanie do wykonania. I oczywiście ogonek, który stanowi część książki. Maluchy będą nią oczarowane. Maluchom na pewno ta książka się spodoba. Patrząc na tę książkę trudno się nie uśmiechnąć. Trudno nie polubić Tofika. Trudno nie zachwycić się tą konwencją. Jeśli macie w swojej rodzice małych czytelników, sprezentujcie im tę książkę. Jestem przekonana, że najmłodsi i ich rodzice będą z takiego prezentu bardzo zadowoleni!



Tę i inne książki z serii "Bajka z ogonkiem"

znajdziecie na


 https://harpercollins.pl/

 

"Dinozaury. Niebędnik młodego paleontologa" (Wydawnictwo ToTamto)

Dinozaury... Znacie kogoś, kto choć przez chwilę się nimi nie zainteresował? Ja nie znam. Sama przeżywałam fascynację tymi ogromnymi stworzeniami. Stworzeniami tak wyjątkowymi, bo żaden człowiek ich nie widział. A to, co o nich wiemy to efekt żmudnej pracy paleontologów, którzy całe swoje życie poświęcają na poszukiwanie śladów pozostałych po tych prehistorycznych stworach. Dinozaury rozpalają wyobraźnię, budzą ciekawość i ogromne zainteresowanie. Nic więc dziwnego, że ciągle zyskują nowych sympatyków i entuzjastów. I, że cały czas ukazują nowe książki poświęcone właśnie im.

Bibliografię dla miłośników prehistorycznych gadów zasiliła właśnie książka Dinozaury. Niezbędnik młodego paleontologa. Najprawdziwsze kompendium wiedzy dla tych, którzy dinozaurami się interesują. Kilkadziesiąt stron pełnych wiedzy, kilkanaście różnych rozdziałów poświęconych prehistorii i żyjących w tym czasie zwierzętom. W każdym rozdziale nie brakuje odwołań do pracy paleontologa. Dowiedzieć się można na czym polega ich praca i, co konkretnie robią, żeby odkrywać i badać to, co po dinozaurach zostało. Na początek autorzy książki przybliżają czytelnikom dzieje Ziemi i dość dokładnie opisują to, co działo się na naszej planecie w tym czasie. Opisują, jak to się stało, że dinozaury przejęły władzę nad planetą. Opisują ich wielkie i silne szkielety oraz niesamowite ciała. W książce znajdziecie również opis życia rodzinnego wielkich gadów, technik obronnych, które stosowały i tego, w jaki sposób spędzały czas. Jeden z rozdziałów poświęcono rekordzistom w świecie dinozaurów. W książce znajdziecie również informację o tym, co przyczyniło się do zagłady dinozaurów oraz bardzo ciekawe rozdziały dotyczące skamielin. 




Książek dla miłośników dinozaurów ukazało się wiele i pewnie ukaże się jeszcze więcej. To temat-rzeka, to temat, o którym można pisać bez końca. Cały czas można w tej dziedzinie odkryć coś nowego, można wyciągnąć inne wnioski i coś innego napisać. Właśnie dlatego książki o dinozaurach cieszą się takim zainteresowaniem. Z każdej można dowiedzieć się czegoś nowego, każda coś innego zdradza i czegoś innego uczy. Ta również. Uczą się z niej nie tylko dzieci, ale również ich rodzice. Co prawda, Dinozaury. niezbędnik młodego paleontologa są adresowane do czytelników powyżej 9. roku życia (czyli takich, którzy czytają samodzielnie), to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zajrzeli do niej również ich rodzice i wszyscy inni dorośli czytelnicy. Ta książka zdecydowanie na to zasłużyła!

 



Dinozaury. Niezbędnik młodego paleontologa

konsultacja naukowa Ellen-Therese Lamm

ilustracje Daniel Long

tłumaczenie Adam Pluszka

ToTamto 2025

wiek 9+


 https://totamto.com.pl/

"Śledzik czeka na dzidziusia"/"Śledzik idzie do szkoły" (Wydawnictwo Zakamarki)

Wielokrotnie pisałam, że lubię serie literackie. Szczególnie te adresowane do młodych czytelników. Mamy kilka ulubionych serii, na których kolejne odsłony zawsze niecierpliwie czekamy. Chętnie odkrywamy również nowe historie i poznajemy nowych bohaterów. Ci bohaterowie (najczęściej) szybko zyskują naszą sympatię, a my chętnie stajemy się współuczestnikami ich przygód. Ostatnio wpadły mi w ręce książki o bohaterze, którego wcześniej nie znałam, bo nie był on do tej pory obecny na naszym rynku wydawniczym.

Ten bohater to Hubert Rask, zwany Śledzikiem. Przesympatyczny sześciolatek, którego czekają bardzo duże zmiany. Po pierwsze - czeka na narodziny brata, po drugie - już niedługo rozpocznie naukę w szkole. To tematy przewodnie dwóch tomów tej serii, które ukazały się kilka tygodni temu. Na pierwszy rzut oka książki prezentują się wspaniale. Piękne kolorowe okładki od razu przykuwają wzrok i budzą pozytywne uczucia. Takie okładki muszą zwiastować dobrą zabawę i wspaniałą literacką przygodę. Czy wnętrze książek nie rozczarowuje? Może nie powinnam pisać tego od razu, ale nie rozczarowuje. Za to wciąga od pierwszej strony. W pierwszej części serii, czyli książce Śledzik czeka na dzidziusia, czytamy o czasie, który spędza za ukochanym dziadkiem. Dziadek mieszka w sąsiednim domu, więc Śledzik nigdzie daleko jechać nie musiał. Mimo wszystko czas z dziadkiem (i jego kozą Matyldą) zawsze różni się trochę od tego, który spędza się z rodzicami. Dziadkowie zawsze mają dla wnuków nieco więcej czasu, mniej się spieszą i są na wnukach bardziej skupieni. Dziadek Śledzika też to robi. I Śledzik jest z nim bardzo szczęśliwy. Trudny czas oczekiwania na narodziny brata mija w mgnieniu oka. 




Drugi tom serii, czyli Śledzik idzie do szkoły, to opis kolejnego przełomowego momentu w życiu chłopca. Rozpoczęcie nauki w szkole to dla każdego dziecka wielka zmiana. Śledzik nie jest tu żadnym wyjątkiem. Również odczuwa duże emocje. Trochę się boi tego, co nowe. Trochę się cieszy tym, co przed nim. Do szkoły odprowadza go dziadek. Brat chłopca jest jeszcze zbyt mały, żeby mama mogła go zostawić z kimś innym, a tata bardzo wcześnie zaczyna pracę w fabryce chrupkiego pieczywa. Na szczęście jest dziadek. Dziadek, jak zwykle staje na wysokości zadania i rusza z chłopcem do szkoły. W klasie Śledzik szybko poznaje nową koleżankę. Przebojowa Hela jest nieco inna od wycofanego Śledzika, ale jak wiemy, przeciwieństwa się przyciągają, więc nasz bohater na pewno będzie się przy Heli czuł dobrze. I udowodni, że chłopiec może się przyjaźnić nie tylko z innymi chłopcami, ale także z dziewczynami!




Przeczytałam dwa tomy przygód Śledzika i już czekam na kolejne. Dlaczego? Bo to świetna seria. Seria, która budzi uśmiech i ogromną sympatię. To niezwykle pozytywne historie, która przypadną do gustu każdemu dziecku. Kolejna książka skandynawskiej autorki, która podbije serca polskich czytelników. Dlaczego? Bo ta opowieść jest bliska codzienności, bo nie zabrakło w niej wydarzeń bliskich każdemu dziecku. Wydarzeń, których każdy maluch mógłby być współuczestnikiem. Dzięki temu szybko odnajdą się w opisywanej historii albo łatwiej przejdą przez to, co ich czeka. Seria o Śledziku to jednak nie tylko ciekawe wydarzenia, to również piękne i zabawne ilustracje. Bardzo miło się na nie patrzy. Klimatem przypominają dobrze wszystkim znane ilustracje do Dzieci z Bullerbyn, kultowej książki, na której wychowują się kolejne pokolenia. Myślę, że seria o Śledziku również podbije serca wielu dzieci na całym świecie!

 

Śledzik czeka na dzidziusia

Śledzik idzie do szkoły

Anna Ehring

ilustracje Moa Graaf

tłumaczenie Agnieszka Stróżyk

ZAKAMARKI 2025 



 

 https://www.zakamarki.pl/

Gra(my) w piątki: "Ubongo Travel" (Wydawnictwo EGMONT)

Kilka lat temu kupiłam dla nas zestaw gier podróżnych. W małych kartonikach, które łatwo ze sobą zabrać. Gry, do których nie potrzeba przygotowywać zbyt wiele miejsca i takie, które nie zajmują zbyt wiele miejsca wśród bagażu. Kiedy je kupowałam miałam nadzieję, że będziemy w nie grać. Pewności jednak nie miałam i podejrzewałam, że może nam na rozgrywki zabraknąć czasu albo sił. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że znaleźliśmy i czas, i ochotę. Gry zabieramy ze sobą wszędzie i gramy w nie w każdy wakacyjny wieczór. W tym roku do naszego wakacyjnego zbioru dołączy nowa gra. Gra, którą doskonale znamy i bardzo lubimy.

Stworzoną przez Grzegorza Rejchtmana grę Ubongo wydano już w wielu różnych wersjach. Najbardziej lubię chyba tę podstawową, ale dla odmiany, często sięgamy również po jej inne warianty. Teraz będziemy mogli z nią również podróżować i to właśnie w tej uwielbianej przeze mnie podstawowej wersji. Nieduże pudełko, a w nim 32 planszetki z 64 zadaniami i 4 komplety kafelków (po jednym dla każdego z graczy). Planszetki są dwustronne. Jedną ze stron oznaczono literą A, drugą literą B. Te pierwsze to prostsza wersja gry, te z literą B są nieco trudniejsze. Karty układamy na stole (liczbę kart, których używamy uzależniamy od liczby graczy biorących udział w rozgrywce), każdemu z graczy dajemy jeden komplet kafelków. Ustalamy też, czy gramy w prostszą czy trudniejszą wersję gry. Jedna rozgrywka obejmuje 8 rund. Na początek każdej z nich gracze biorą ze stosu jedną planszetkę, jednocześnie odwracają na właściwą stronę i rozpoczynają układanie. Kafelki muszą pokryć białe pole na planszetce. Ten, kto pierwszy ułoży je w odpowiedni sposób, krzyczy "Ubongo" i rozpoczyna odliczanie do 20 (jeśli gramy w wariant prostszy) lub do 30 (jeśli wybraliśmy wariant trudniejszy). Zwycięzca otrzymuje punt zwycięstwa i otrzymuje planszetki tych, którzy w ciągu dodatkowych 20 lub 30 sekund swoich zadań nie zdążyli ułożyć. Po 8 rundach wszyscy podliczają zdobyte punkty. Wygrywa oczywiście ten, kto zgromadził ich najwięcej.




Nie jestem mistrzynią Ubongo. Uwielbiam tę grę, ale bardzo rzadko wygrywam. Moja rodzina radzi sobie zdecydowanie lepiej. Nie przeszkadza mi to jednak w czerpaniu przyjemności w graniu w nią. Lubię ją za szybką i emocjonującą rozgrywkę. Za wyścig z czasem i świetną okazję do gimnastyki umysłu. Bawię się przy niej dobrze i nawet, kiedy po raz kolejny przegrywam, uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Taka to już gra. Dla całej rodziny. Dająca radość i dzieciom, i dorosłym. Poradzą sobie z nią gracze w wieku szkolnym (twórcy adresują ją do dzieci od 7. roku życia). Myślę, że podróżna wersja Ubongo to dobra okazja do zapoznania się z tą grą. Jeśli Wam się spodoba, możecie bez wahania kupić pełną, dużą wersję, w którą gra się jeszcze lepiej i ciekawiej, bo mamy tam diamenty, które otrzymuje się za rozwiązane zadania. Dużym atutem tej gry jest również to, że można w nią grać w pojedynkę! Ja w ten sposób trenuję przed kolejnymi rodzinnymi rozgrywkami. Jest to więc gra dla każdego, kto lubi łamigłówki, proste zasady i zaskakujące zwroty akcji, to ta gra jest właśnie dla Was!




Ubongo Travel

 liczba graczy 1-4

wiek 7-107

czas rozgrywki 15 minut

EGMONT 2025 

https://egmont.pl/