"Nie spieprz tego! Jak zachować więź z nastolatkiem" (Wydawnictwo Znak Horyzont)

Nie jest łatwo być rodzicem nastolatka. Nigdy nie było to łatwe, a w dzisiejszych czasach jest chyba jeszcze trudniejsze. Światy dzieci i rodziców coraz częściej się rozmijają i coraz trudniej znaleźć dla nich punkty wspólne. Rodziców boli to, że ich dzieci nie chcą z nimi rozmawiać, dzieciom przeszkadza fakt, że rodzice ich nie rozumieją. Brzmi banalnie? Ale tak naprawdę od tego banału się zaczyna, a potem rusza lawina wzajemnych pretensji i oskarżeń. I tę lawinę zatrzymać już bardzo trudno...

Podobne myśli przychodziły mi do głowy, kiedy czytałam książkę Nie spieprz tego! Jak zachować więź z nastolatkiem, autorstwa Anny Olejnik i Moniki Janiszewskiej. To poradnik napisany z myślą o rodzicach nastolatków. Specjalnie dla tych, którzy chcieliby lepiej zrozumieć, co dzieje się w głowach ich dzieci, pomóc im przejść przez niełatwy okres dojrzewania i wejść w dorosłe życie. To książka dla rodziców, która może wywrócić ich sposób myślenia do góry nogami i wybić z poczucia zadowolenia, które niektórym z nas może towarzyszyć. Wydaje się nam, że znamy nasze dzieci, jesteśmy pewni, że mówią nam o wszystkim. Kontrolujemy ich, chcemy wiedzieć, gdzie i z kim chodzą. Z kim korespondują i, jak spędzają czas. Czy to dobra droga? Myślę, że większość z nas dobrze wie, że nie. Nieustanna kontrola do niczego dobrego nie prowadzi. To nie ona sprawi, że zbudujemy z nastolatkiem dobrą i silną więź. Nie mamy już obok przedszkolaka, który uważa nas z najmądrzejszych ludzi na świecie i rzadko wdaje się w dyskusje. Z nastolatkiem już tak łatwo nie jest. On wie, że dorośli popełniają błędy, że często się mylą i robią rzeczy, których robić się nie powinno. Jakby tego było mało, odbierają prawo do tego swoim dzieciom. Robią to oczywiście z dobrego serca, nie chcą, żeby ich dzieci popełniały błędy albo marnowały czas na głupoty. Tylko co z tego, skoro dorośli tak właśnie robią? I często nawet nie zdają sobie z tego sprawy...




 

Ta książka nie oskarża dorosłych. Ona po prostu otwiera oczy. Mówi o relacjach rodziców i nastolatków ustami nastolatków. To oni mówią o tym, co dzieje się w ich rodzinach. Mówią szczerze. Bez pretensji. Raczej ze zdziwieniem. Dziwią ich przede wszystkim podwójne standardy stosowane przez ich rodziców. Zakazywanie wielu rzeczy, które młodym (a tak naprawdę wszystkim) ludziom, sprawiają przyjemność, pozwalają się odprężyć i zrelaksować. Rodzice robią rzeczy, których swoim dzieciom odmawiają. Rzeczy, o których mówią, że są złe albo niepotrzebne. Mogą godzinami gapić się w telewizor i jeść słodycze po 22. Przeklinają na potęgę i nie rozstają się z telefonem. Robią to, choć nie pozwalają na to swoim dzieciom i mówią, że tak robić nie wolno. Nastolatkowie dostrzegają rozdźwięk między tym, na co pozwalają im rodzice i tym, co sami robią. Zaczynają się buntować i domagają się takich samych praw. Obdarzają coraz mniejszym zaufaniem. To wszystko niszczy relacje łączące dzieci i rodziców. To prowokuje kłótnie i ogranicza zaufanie. Co zrobić? Na pewno dobrze przemyśleć swoje zachowanie i zastanowić się nad tym, czy to, co mówimy pokrywa się z tym, co robimy. Robimy to nieświadomie i na pewno nie robimy tego złośliwie. Ale może jest szansa, żeby to zmienić? Myślę, że jest! Lektura tej książki może być pierwszym krokiem do wprowadzenia zmian w naszej rodzinie i w relacjach z naszym dzieckiem. Nie spieprz tego! to mądra, ciekawa i wartościowa lektura dla rodziców. Książka, którą powinien przeczytać każdy rodzic nastolatka. Książka, która otwiera oczy na świat naszych dzieci. Po jej przeczytaniu patrzy się na swoje relacje z nastoletnim dzieckiem zupełnie innymi oczami. Tak, jak napisałam wcześniej, ta książka nikogo nie oskarża, ona wyciąga pomocną dłoń i radzi. Przeczytajcie ją koniecznie. Na pewno będzie to dla Was ważna i wartościowa lektura!





 

Nie spieprz tego! Jak zachować więź z dzieckiem

Anna Olejnik

Monika Janiszewska

Znak Horyzont 2024


 https://www.znak.com.pl/

"Równość i Simone de Beauvoir" (Wydawnictwo Mamania)

Czy z małymi dziećmi można rozmawiać o poważnych sprawach? Można! Czy z dziećmi warto rozmawiać o sprawach trudnych? Warto! Każdy z nas chce mieć przecież ciekawe świata dziecko. Dziecko, które myśli, zastanawia się i zadaje pytania. Właśnie dlatego warto z pociechami rozmawiać nie tylko o tym, co robili w przedszkolu, ale także o znacznie poważniejszych sprawach. Na przykład o równości!

Pretekstem do rozpoczęcia takiej rozmowy może być najnowsza książka wydana w ramach serii "Uniwersytet Małego Dziecka". Po książkach o Sokratesie, Arystotelesie i Kartezjuszu, przyszedł czas na bohaterkę (niemal) współczesną i temat bardzo aktualny. Mówimy o nim sporo, wszyscy uważamy się za gorących orędowników równości, ale kiedy przyjrzymy się dokładniej, okaże się, że aż tak różowo nie jest. Myślę, że ta książka będzie doskonałą okazją do zastanowienia się nad tym, co my o równości myślimy i, czy tak naprawdę wszystkim dajemy do niej prawo. Simone de Beauvoir, francuska filozofka żyjąca w XX wieku, uważała, że wszyscy są równi. Dziś te słowa brzmią banalnie, ale kilkadziesiąt lat temu nie było to takie oczywiste. Twórcy tej niewielkiej książeczki o tym przypominają. Pokazują, że od chłopców i dziewczynek powinno się oczekiwać tego samego. Przypominają, że każdy może odczuwać takie same uczucia, każdy może płakać i nikt nie powinien się tego wstydzić. Wszyscy też mają prawo uśmiechać się i bawić. Bawić się zabawkami, które nam się podobają i w to, co sprawia nam największą radość. Po prostu być sobą. Trudne? Myślę, że po przeczytaniu tej książki, może być trochę łatwiejsze. Jej autorzy nie tylko opowiadają o tym, co myślała, mówiła i pisała francuska filozofka, ale również zadają czytelnikom pytania. Dzieci będą musiały się zastanowić, co im sprawia radość, dlaczego płaczą i czym lubią się bawić. Zastanowią się, jak mogliby pocieszyć kogoś, kto jest smutny i o kogo powinni się troszczyć. Brzmi mądrze, prawda? 



Niewielka książeczka okazała się książeczką niezwykle mądrą. Ciekawa i skłaniająca do refleksji. Zachęci do przemyśleń i rozmów na ten temat nie tylko małych czytelników, ale również ich rodziców. To będzie świetny punkt wyjścia i zachęta do poruszania w rozmowach z dziećmi coraz trudniejszych i ważniejszych tematów. Książkę napisano z myślą o maluchach, więc na pewno będzie zrozumiała dla dzieci zrozumiała i ciekawa. Przedstawione w niej sytuacje, dzieci z łatwością przeniosą na poziom własnego życia i własnych doświadczeń. Dzięki temu to, co w niej napisane, stanie się dla nich bliskie i zrozumiałe. Mi taki nurt w literaturze dziecięcej bardzo się spodobał i myślę, że Wam również przypadnie do gustu.




 

Równość i Simone de Beauvoir

Daune Armitage i Maureen McQuerry

ilustracje Robin Rosenthal

tłumaczenie Zofia Raczek

Mamania 2024


 https://mamania.pl/

"Czino, czyli jak owinąć sobie człowieka wokół łapy" (Wydawnictwo Literatura)

Nigdy nie miałam psa. Nie wiem o nich zbyt wiele, ale zdarza mi się na ulicy westchnąć na widok niektórych czworonogów. Kto wie, może kiedyś jakiegoś przygarnę. Zaprzyjaźnimy się wtedy ze sobą, będziemy siedzieć razem na kanapie i chodzić na długie spacery. On będzie trzymał głowę na moich kolanach, a ja będę drapać go za uchem. Przygarnę takiego z trzema łapami, jednym uchem albo okiem. Może staruszka, na którego nikt nie zwraca uwagi. Zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi. Takimi na dobre i na złe.

Czino i jego pani też są najlepszymi przyjaciółmi. Czworonożny bohater książki Kasi Rozwadowskiej-Myjak również zamieszkiwał schroniskowy boks. Trafił do niego z lasu. Właśnie tam porzucili go jego pierwsi właściciele. Powodów nie znamy, ale możemy założyć, że pies im się znudził albo nie spełnił ich oczekiwań. Na szczęście, pewnego dnia, w życiu czworonoga zaświeciło słońce. Od tej pory ma kochającą właścicielkę, ciepły kąt i zawsze pełny brzuch (choć w tej ostatniej kwestii zdania są podzielone). Ta książka to opis ich licznych przygód. To również zapis psich przemyśleń, bo Czino rozmyślać lubi i tym, co wpadło mu do głowy, chętnie dzieli się z czytelnikami. Czino opowiada o wspólnych spacerach, codziennych problemach, radościach i smutkach, które są ich udziałem. Choć zdarzają im się lepsze i gorsze chwile, to są ze sobą bardzo szczęśliwi! Ich radość udziela się także czytelnikom, którzy na pewno będą czytać tę książkę z uśmiechem na ustach.




Czino to doskonała książka na chandrę. Lektura, która każdego wprowadzi w dobry nastrój. Piękna, pełna optymizmu opowieść o relacji człowieka i psa. Historia przyjaźni człowieka i czworonoga, którą z łatwością można przenieść na grunt relacji międzyludzkich. To opowieść o tolerancji, otwartości na drugiego człowieka i cierpliwości. Czyta się tę książkę znakomicie! Historia rozwija się dynamicznie i wiele razy zaskakuje. Czino, jako główny bohater i jednocześnie narrator, sprawdził się świetnie. Historia, którą nam opowiada, mogłaby się przytrafić każdemu z nas, bo każdy mógłby takiego psiaka przygarnąć. Właśnie dlatego tę książkę tak dobrze i z taką przyjemnością się czyta. Na dodatek, ta historia wydarzyła się naprawdę, Czino istnieje! Zobaczycie go na okładce razem z jego właścicielką i autorką tej książki. Kasia Rozwadowska-Myjak nie tylko tę książkę napisała, ale również stworzyła do niej ilustracje. Pełne humoru rysunki, które dodają tej historii dodatkowego uroku i charakteru. Zajrzyjcie koniecznie do tej książki! Gwarantuję, że pokochacie jej bohatera całym sercem!




Czino, czyli jak owinąć sobie człowieka wokół łapy

Kasia Rozwadowska-Myjak

Wydawnictwo Literatura 2024

wiek 6+

https://www.wydawnictwoliteratura.pl/
 

"Akademia Mądrego Dziecka. Wojny z mikrobami" (Wydawnictwo HarperKids)

Czy w dzisiejszych czasach wydawanie książek popularnonaukowych ma jeszcze sens? Pozornie nie. Nawet najwięksi miłośnicy książek będą musieli przyznać, że w tym przypadku internet zawsze będzie na wygranej pozycji. Wiadomości w internecie łatwo zmieniać i aktualizować. Książka, w momencie oddania do druku, aktualizowana być już nie może. Nowe informacje będzie można dodać dopiero w kolejnym, nowszym wydaniu. Mimo to, książki popularnonaukowe cieszą się ogromną popularnością. A ich największymi fanami są na pewno najmłodsi czytelnicy!

Książki popularnonaukowe adresowane do dzieci są jednymi z najbardziej dopracowanych i najstaranniej wydawanych książek. Nic dziwnego, że dorośli bardzo chętnie kupują je swoim pociechom. A kiedy dzieci nie widzą, sami je czytają. Dlaczego to robią? Bo z tych książek każdy dowie się czegoś nowego i ciekawego. Książka Wojny z mikrobami tę teorię potwierdza. Wydano ją w ramach serii "Akademia Mądrego Dziecka", jednej z najciekawszych dostępnych na naszym rynku wydawniczym. Nowy tom tylko mnie w tym przekonaniu utwierdził. Wojna z mikrobami spodoba się starszym przedszkolakom i uczniom szkół podstawowych. Czytając ją poznają różne mikroby i ich wpływ na losy świata. Zobaczą z iloma epidemiami i różnymi chorobami musieli mierzyć się nasi przodkowie. Przeczytają o epidemii dżumy, która w XIV wieku zdziesiątkowała ludność Europy i ospie prawdziwej, z którą borykało się z wiele pokoleń Europejczyków. Nie zabrakło rozdziału poświęconego grypie hiszpance i malarii. Pojawia się oczywiście, doskonale nam znany COVID-19, który cztery lata temu wywrócił nasze życie do góry nogami. Lata zmagań z epidemiami nauczyły nas się z nimi mierzyć. Ludzie wymyślali kolejne lekarstwa i sposoby na zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób. Pracowało nad tym wielu naukowców, którzy całe swoje zawodowe życie poświęcili zmaganiom z mikrobami. Wielu z nich trafiło na karty tej książki i może teraz zainspirować kolejne pokolenia do własnych poszukiwań.




Bardzo lubię takie książki. Mądre, interesujące i niebanalne. Wojny z mikrobami taką książką są. Choć jest to zdecydowanie literatura popularnonaukowa, to trudno się od niej oderwać! Wiedza w niej przekazana sama wchodzi do głowy. Książki takie jak ta rozbudzają chęć zdobywania informacji i poszerzania wiedzy. Pokazują, że nauka jest niezwykle ciekawa i warto się nią zainteresować. Wojny z mikrobami przekazują małym czytelnikom bardzo wiele informacji i robią to w ciekawy oraz zrozumiały dla dzieci sposób. Książka jest atrakcyjna nie tylko pod względem treści, ale również oprawy graficznej. Na każdej stronie zobaczycie liczne ilustracje, część tekstu umieszczona została w komiksowych dymkach. Nie zabrakło ramek z najważniejszymi informacjami i ciekawostkami, które warto znać. Dzięki temu czyta się tę książkę z uśmiechem na ustach, a wiedzę w niej przekazywaną zdobywa się z przyjemnością. Oby takich książek ukazywało się jak najwięcej!




Wojny z mikrobami.

Największe bitwy ludzkości z najmniejszymi formami życia

Gill Aebuthnott

ilustracje Marianna Madriz

tłumaczenie Wojciech Mikołuszko

HarperKids 2024


 https://harpercollins.pl/

"Rodzina Obrabków i klątwa gipsowego kota" (Wydawnictwo Zakamarki)

Stęskniłyśmy się za tymi bohaterami. Oj, stęskniłyśmy. Rodzina Obrabków jest tak wyjątkowa, że każdy, kto przeczytał, choć jeden tom ich przygód, zaraz po zamknięciu książki, zaczyna za tymi bohaterami tęsknić. Znacie ich? Myślę, że tak, ale jeśli jakimś cudem jeszcze o nich nie słyszeliście, to w dwóch słowach napiszę, z kim mamy do czynienia. Obrabkowie to rodzina, którą można lubić, ale raczej nie powinno się ich naśladować. Obrabkowie bowiem są na bakier z prawem. Robią rzeczy, których większość ludzi nie robi. I według takich właśnie zasad wychowują swoje dzieci. Czy to powody, żeby nie czytać książek o ich przygodach? Być może dla kogoś tak, ale dla nas nie. My Obrabków uwielbiamy!

Dlatego bardzo ucieszyła nas premiera kolejnego, piątego już, tomu ich przygód. Tym razem wszystko zaczyna się od problemu z gwizdaniem, rozmowy z policjantem i wizyty w sklepie ze starociami. Tam Ture i Elka zauważają figurkę kota. Właścicielka sklepu pozwala im ją przez chwilę potrzymać. Rodzeństwo zaczyna wyrywać ją sobie z rąk i, jak się można domyślić, rozbija. Ture i Elka uciekają ze sklepu. To jednak dopiero początek ich kłopotów. Kłopotów, które dotkną całą rodzinę. Jak się okaże, Obrabkowie mają z tym kotem coś wspólnego. Dzieci poznają rodzinną historię i skrywaną do tej pory tajemnicę. I zmartwią się, ponieważ ten kot już raz namieszał w życiu ich rodziny, a teraz może zrobić to po raz drugi. Ture i Elka nie mogą do tego dopuścić. Muszą działać! Tylko, czy wystarczy im czasu?



 

Nie umiem być w stosunku do Obrabków obiektywna. Uwielbiam ich od dnia, w którym przeczytałam książkę Rodzina Obrabków i urodzinowy skok. Każdy następny tom utwierdzał mnie, że takich bohaterów w literaturze dziecięcej jeszcze nie było i pewnie już więcej nie będzie. Są nietypowi i zupełnie nieprzewidywani. Czy są niepedagogiczni? Czy promują złe wzorce? Nie przesadzałabym z takimi wnioskami. Rodziną są świetną, zawsze stoją za sobą murem. Pod tym względem na pewno można ich naśladować! A jeśli chodzi o inne kwestie, to tu stawiamy na dobrą zabawę. Tę Obrabkowie zapewniają wszystkim, którzy zaczną czytać książki opowiadające o ich przygodach. W końcu literatura nie musi być poważna, nie musi być patetyczna i nudna. Wręcz przeciwnie, powinna oferować nam także przyjemność i rozrywkę. Rodzina Obrabków i klątwa gipsowego kota taka właśnie jest i to wszystko w niej znajdziecie!

 




Rodzina Obrabków i klątwa gipsowego kota

Anders Sparring

ilustracja Per Gustavsson

tłumaczenie Agnieszka Stróżyk

ZAKAMARKI 2024

wiek 6+


 

 https://www.zakamarki.pl/