"Krótka opowieść o miłości" (Wydawnictwo Zakamarki)

Kiedy byłam mała zachwycały mnie małe książki. Niewielki format kojarzył mi się ze starymi filmami, damami w pięknych sukniach i opowieściami o czasach, które bezpowrotnie minęły. Mieliśmy kilka takich książek w domowej biblioteczce. Nie przeczytałam żadnej z nich, bo były to historie napisane z myślą o dorosłych czytelnikach, ale kartkować mogłam je niemal bez przerwy. Przypomniałam sobie o tym, kiedy wzięłam do ręki ostatnią nowość wydaną przez Zakamarki.

Krótka opowieść o miłości to książka naprawdę niewielkich rozmiarów. Zmieści się do małej torebki albo kieszeni kurtki. Historia w niej zapisana nie jest długa, ale jest w niej wszystko, co powinno znaleźć się w dobrej i wartościowej książce. Zwłaszcza takiej, która jest adresowana do młodych czytelników. Akcja Krótkiej opowieści o miłości rozgrywa się w Szwecji, w czasie II wojny światowej. Fred został sam z mamą, bo jego tata ruszył na wojnę. Chłopiec, na pierwszy rzut oka, wiedzie w miarę normalne życie. Chodzi do szkoły, spotyka się z kolegami, psoci i robi głupstwa. Jak każdy chłopiec w jego wieku. Jednocześnie nie może pozwolić sobie na aż taką beztroskę. Musi szybciej dorastać, musi być bardziej odpowiedzialny. Musi myśleć o mamie. Nie chce dokładać jej zmartwień, chce jej pomagać. Zdarza się jednak, że nie do końca mu to wychodzi. Że wpada w kłopoty. Wszystko z powodu zauroczenia pewną dziewczyną. Fred ma mętlik w głowie. Czy wyzna koleżance co do niej czuje?




Piękna, zimowo-świąteczna książka Ulfa Starka to doskonała lektura na nadchodzący czas. To doskonała książka dla najstarszych przedszkolaków i uczniów młodszych klas szkół podstawowych. Wspaniale napisana, pięknie i subtelnie zilustrowana. Wzruszająca i poruszająca. Podejmująca ważne tematy. Poruszająca tematy trudne, takie jak wojna, rozdzielenie z rodzicami, tęsknota, strach o rodzica, strach o siebie, brak poczucia bezpieczeństwa, niesprawiedliwa ocena. Wszystko, co (niestety) może dotknąć każde dziecko w wieku Freda. Czy ta książka może mu pomóc? Oczywiście, że tak. Warto ją przeczytać, bo to naprawdę mądra historia. Taka, która zostaje w człowieku na długo i, którą bardzo trudno zapomnieć. Dla wszystkich, którzy lubią książki skłaniające do refleksji.




Krótka opowieść o miłości

Ulf Stark

ilustracje Ida Bjors

tłumaczenie Katarzyna Skalska

ZAKAMARKI 2024


 https://www.zakamarki.pl/


"Elfie, mamy problem!" (Wydawnictwo Literatura)

Chyba wszyscy lubią czytać książki o zwierzętach. Nic dziwnego, bo to bardzo wdzięczni bohaterowie literaccy. Same takich książek przeczytałyśmy wiele i ciągle nam mało. Wypatrujemy więc zupełnie nowych historii i nowych bohaterów oraz szukamy kontynuacji tych książek, które już zdążyłyśmy poznać. Te drugie potrafią nas czasem bardzo mocno zaskoczyć...

Tak właśnie było w przypadku ósmego tomu przygód psa Elfa i jego ludzi. Marcin Pałasz dwa lata kazał nam czekać na nową książkę o ich przygodach. W końcu się doczekałyśmy! Zresztą nie tylko my. Wszyscy, którzy polubili tych bohaterów. Elf i jego ludzie są w świecie literatury już od dawna, zadomowili się w nim na dobre i zyskali spore grono fanów. W ogóle mnie to nie dziwi, bo tym pełnym humoru opowieści z życia wziętym trudno odmówić. A w przypadku najnowszego tomu trudno im też odmówić niebywałej fantazji. Tak szalonej książki o przygodach Elfa jeszcze nie było. A wszystko zaczyna się całkiem zwyczajnie, od Bożego Narodzenia. Co prawda zamiast spędzić je, jak zwykle, u cioci Ewy, Młody, Duży i Elf ruszają nad morze. Duży wynajął tam przytulny apartament dla całej trójki, zamówił wigilijny i świąteczny catering i ma nadzieję na miłe Boże Narodzenie w rodzinnym gronie, z szumem fal za oknem. I właściwie wszystko idzie zgodnie z planem. Chyba nawet lepiej niż Duży planował. Zaskoczył go przede wszystkim prezent, który dostał od Młodego. Wymarzona, ale bardzo droga maszynka do golenia. Maszynka nowej generacji, wyprodukowana przez firmę, która (nie tylko produkuje maszynki), ale również organizuje loty kosmiczne. I właśnie taki lot może wygrać każdy, kto kupił tę maszynkę i wypełnił specjalny formularz. Jak się łatwo domyślić, Duży jest jednym ze szczęśliwców, którzy mogą polecieć w kosmos! Chcielibyście wiedzieć, czy podróż dojdzie do skutku i czy Duży będzie mógł w nią zabrać swoich najbliższych? Jeśli chcecie, to musicie przeczytać tę książkę!




Przygody Elfa mają ogromne grono fanów, które powiększa się z każdą kolejną książką opisującą jego perypetie. My odkryłyśmy je, kiedy Tosia była jeszcze przedszkolakiem. Lata minęły, nasza sympatia do Elfa ani trochę się nie zmniejszyła. Przeciwnie, rośnie z każdą nową historią. Ta pokazała nam zupełnie inne oblicze tej serii. Zupełnie nieprzewidywalne, w niewielkim stopniu prawdopodobne. Jednocześnie cały czas tak samo ciekawe, wciągające i zabawne. Autor puścił wodze fantazji, opisał historię, która raczej nie mogłaby się wydarzyć, ale zupełnie nam to nie przeszkadza. Nikt przecież nie oczekuje, że w książkach opisywane będą tylko i wyłącznie wydarzenia, które mogą mieć miejsce. Wyobraźnia pozwala nam tworzyć różne scenariusze i to właśnie wyobraźnia przejęła władzę na tą książką. Ku uciesze czytelników. Pewnie wielu z nich chciałoby się zamienić miejscami z Dużym i przeżyć to, co stało się w tej książce jego udziałem. Przeczytajcie koniecznie i bawcie się dobrze!




Elfie, mamy problem!

Marcin Pałasz

ilustracje Kasia Kołodziej

Wydawnictwo Literatura 2024 


 https://wydawnictwoliteratura.pl/

"Koniec końców. Seria Niefortunnych Zdarzeń. Tom 13" (Wydawnictwo HarperKids)

Wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Z tym, co złe bywa różnie. Jedni wychodzą z nich szybko, inni przez bardzo długi czas nie mogą sobie z nimi poradzić. Sieroty Baudelaire bardzo długo były w tarapatach. Od czasu śmierci rodziców ich życie było pasmem nieszczęść. Nie udawało im się uwolnić od prześladującego ich Hrabiego Olafa. Jedno nieszczęście goniło drugie. Kiedy już wydawało się, że w końcu wszystko będzie dobrze, działo się coś, co przekreślało wszelkie nadzieje.

To wszystko wydarzyło się w dwunastu tomach "Serii Niefortunnych Zdarzeń". W dwunastu książkach, o których tu wiele razy pisałam. Polubiłyśmy tę serię za jej przewrotność i nieprzewidywalność. Za nieustanne puszczanie oka do czytelnika, za oryginalne poczucie humoru autora. Dwanaście tomów i dwanaście różnych niefortunnych zdarzeń w życiu rodzeństwa za nami. Przyszedł czas na tom trzynasty. Ostatni. Tak, historia sierot Baudelaire dobiega końca. A czy dobiegają końca niefortunne zdarzenia? Tu zdania mogą być podzielone, a opinia niejednoznaczna. Na początku tego tomu dzieci, razem z Hrabią Olafem, płyną po morzu. Nie napawa ich to radością, bo dobrze wiedzą, że Olafowi ufać nie można. To przez niego i tak już trudne życie sierot, stało się jeszcze gorsze. Teraz pojawiła się iskierka nadziei. Statek, którym płynęli rozbił się, a wszyscy czworo zostali wyrzuceni na brzeg. Mieszkańcy wyspy przyjęli do swojego grona jedynie Wioletkę, Klausa i Słoneczko. Hrabiego Olafa wygnali. Czyżby to miał być koniec ich cierpień i nieszczęść? Wszystko na to wskazuje. Niestety, los znowu spłata im figla. Po raz kolejny wyrządzi krzywdę. Dzieci podpadną władcy wysypy. Iszmael (bo tak ów władca ma na imię), nie zaakceptuje ich ciekawości świata i żądzy sprawiedliwości. Postawi swoje warunki, na które dzieci będą musiały przystać. Jeśli tego nie zrobią, będą musiały opuścić wyspę. Jak kiedyś ich... rodzice! Okaże się bowiem, że miejsce, do którego zaniósł ich sztorm, jest z historią ich rodziny bardzo ściśle związane.




Czy ostatni tom "Serii Niefortunnych Zdarzeń" spełnił pokładane w nim nadzieje? Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednego prostego powodu. Te książki zaskoczyły mnie tyle razy, że nie miałam już żadnych oczekiwań ani wyobrażeń. Wiedziałam, że autor i tak mnie zaskoczy i wymyśli coś, czego nie przewidziałam. Czy tak się stało? Oczywiście. Zaskoczenie mnie nomen omen zaskoczyło. Myślałam, że finał tej historii będzie nieco inny. Czy jestem z tego powodu zawiedziona? Nie. Jestem po prostu zaskoczona. Po raz kolejny. Po raz ostatni. Niestety, seria dobiegła końca. Nowej książki już nie będzie. Nie będzie więcej przygód i mrożących krew w żyłach wydarzeń. Nie będę już rozmyślać o niesprawiedliwości świata i złych ludziach, którzy zdecydowanie zbyt często wygrywają z tymi dobrymi i uczciwymi. Nie będę już żałować tych biednych dzieci, na które spadło tyle nieszczęść. Będę za to mogła przeczytać całą tę historię raz jeszcze. Tom po tomie. Przypomnieć sobie tę historię albo odkryć ją na nowo.




 
 Ten i wszystkie wcześniejsze tomy "Serii Niefortunnych Zdarzeń"

znajdziecie na

https://harpercollins.pl/
 

"Kurzol. Kto ukradł pamięć?" (Wydawnictwo AGORA dla dzieci)

Kiedy czasem rozglądam się wokół siebie mam wrażenie, że zmierzamy ku katastrofie. Coraz mniej ze sobą rozmawiamy, coraz dłużej wpatrujemy się w ekrany telefonów. Nie umiemy szukać odpowiedzi, jeśli trzeba znaleźć je poza telefonem komórkowym. Nie uczymy się wielu rzeczy, bo zakładamy, że wszystko znajdziemy w internecie. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że to znak czasów, a umiejętne korzystanie z nowoczesnych technologii to dla nas wielki zysk. Tylko czy my tak naprawdę korzystamy z nich mądrze? Tu odpowiedź nie jest już tak jednoznaczna.

Myślałam o tym, czytając najnowszy tom serii "Kurzol" Bogusia Janiszewskiego. Właśnie tu wszystko kręci się wokół telefonu, która starsza siostra Antka - Agata, nie wypuszcza z ręki. Jest w tym bardzo podobna do większości współczesnych dzieci. Spotyka ją jednak coś, czego większość jej rówieśników nigdy nie doświadczy. Agata razem z Antkiem i Kurzolem trafiają do wnętrza ludzkiego organizmu! Co tam zobaczą? Niezły bałagan. W organizmie trwa wielka gonitwa. Jedni biegają bez ładu i składu, inni - próbują to wszystko jakoś uporządkować. Widać, że mózg przestaje kontrolować to, co robią jego "podwładni". Wszystkim zdają się rządzić dopaminy, które przejmują władzę nad ciałem. Rządzą umysłem. Nie pozwalają się na niczym skupić. Chaos panujący w ludzkim organizmie jest coraz większy i coraz trudniejszy do opanowania. Trzeba coś z tym zrobić. Trzeba to jakoś zatrzymać. Tylko kto się tego podejmie? Czy Kurzol i jego towarzysze mają taką moc? A może zainterweniować powinien ktoś zupełnie inny? 




Boguś Janiszewski wiele razy przekonał nas, że jak nikt inny potrafi łączyć przekazywaną wiedzę z przyjemnością czytania. Książki jego autorstwa czyta się jak najlepsze powieści, a nie kolejną niezbyt ciekawą książkę popularnonaukową. Te czyta się jednym tchem i z każdej z nich mnóstwo zapamiętuje. To naprawdę wyjątkowe książki. Pełne wiedzy, a jednocześnie pełne humoru. W sam raz dla młodych czytelników, którzy chcą poszerzać swoją wiedzę i dobrze się przy tym bawić. Tu, oprócz świetnej treści, mamy też znakomite ilustracje. Stworzyła je Nikola Kucharska. Jej rysunki stanowią integralną część książki, bo Kurzol. Kto ukradł pamięć to połączenie tradycyjnej książki z komiksem. Dlatego ilustracje są tu niezwykle ważne i bardzo potrzebne. Podobnie jak takie mądre i ciekawe książki! A ta przyda się nie tylko dzieciom, których nie można oderwać od telefonu. To lektura dla wszystkich ciekawych świata dzieci (i dorosłych też).




 

Kurzol. Kto ukradł pamięć? 

Boguś Janiszewski

ilustracje Nikola Kucharska

AGORA dla dzieci 2024


 https://agoradladzieci.pl/

"Szczęście ma smak poziomek" (Wydawnictwo Debit)

Kiedy czujecie się szczęśliwi? Na pewno wśród bliskich i życzliwych Wam ludzi. W miejscu, które lubicie i, w którym dobrze się czujecie. Czy łatwo to wszystko osiągnąć? Na pewno nie. Warto jednak pamiętać o tym, że szczęście jest czasem bardzo blisko nas. Musimy tylko szerzej otworzyć oczy i zacząć doceniać to, co mamy i czego doświadczamy. Do tej refleksji skłoniła mnie książka Szczęście ma smak poziomek. Jedna z najpiękniejszych książek, jakie ukazały się w tym roku.

 

Wszystko zaczyna się od tego, że Niedźwiedź gubi okulary. A bez okularów nic nie może zrobić. Musi je znaleźć. Dlatego opuszcza swój dom i rusza na poszukiwania. Zanim znajdzie okulary, wpadnie na Wiewiórkę. Małe zwierzątko też czegoś szuka. Czego? Szczęścia! Nie wie, co prawda, jak ono wygląda i, gdzie powinna go szukać, ale nie zniechęca się. Dalej idą razem i trafiają do nory Borsuka. Borsuk nie tryska radością, bo niespodziewani goście trochę pokrzyżowali jego plany. Wpuścił ich jednak do swojego domu, poczęstował herbatą i czekoladowymi ciasteczkami. Dobrze, że to zrobił, bo za oknem rozszalała się ulewa. Była to więc bardzo dobra okazja, żeby porozmawiać i lepiej się poznać. Niestety, nowi znajomi niedługo cieszyli się spokojem. Wkrótce do nory Borsuka zapukał Wilk. Czy powinni go wpuścić? Zwierzęta mają wątpliwości, ale w końcu decydują się zaryzykować. Wilk ich nie zjada. Przeciwnie, jest bardzo wdzięczny za okazaną mu pomoc. Czy to będzie początek pięknej przyjaźni? Zdradzę Wam, że tak...




Szczęście ma smak poziomek okazało się piękną i bardzo wzruszającą książką. Wspaniałą lekturą dla czytelników w każdym wieku. Oczywiście jej głównymi adresatami są dzieci, ale jestem pewna, że każdy, kto po tę książkę sięgnie znajdzie w niej coś dla siebie. To doskonały pomysł na prezent dla każdej bliskiej naszemu sercu osoby. Ta wspaniale napisana i doskonale zilustrowana książka podbije wszystkie serca. Dzięki niej można się nauczyć doceniać małe rzeczy, szukać szczęścia we wszystkim, co nas spotyka. Uczy otwierać się na drugiego człowieka. Wyciągać rękę do tych, którzy tego potrzebują. Budować relacje z tymi, których już znamy i tymi, których dopiero poznajemy. Każdy ma nam coś do zaoferowania. Każdy może nas czegoś nauczyć, każdy może wprowadzić zmiany w nasze życie. A co za szczęściem? Czym ono jest? Gdzie należy go szukać? Jestem pewna, że po przeczytaniu tej książki, będziecie znali odpowiedzi na te pytania.




 

Szczęście ma smak poziomek

Eulalia Canal

ilustracje Toni Galmes

tłumaczenie Karolina Jaszecka

Wydawnictwo Debit 2024


 https://soniadraga.pl/wydawnictwo-debit