"Dobranocki ze świata zwierząt. Opowieści do czytania przed snem" (Wydawnictwo JEDNOŚĆ dla dzieci)

Wieczorne czytanie to wielu domach punkt obowiązkowy. Są takie dzieci i tacy rodzice, którzy nie wyobrażają sobie wieczorów bez książki. Co czytają? Gusta są różne, więc każdy czyta coś innego. Jedni krótsze, inni dłuższe historie. Są maluchy, które wysłuchują czytanych historii do końca. Są takie, które błyskawicznie zamykają oczy i zasypiają. Jedne dzieci ciągle proszą o kolejne historie, innym wystarczy jedna. Pokażę Wam dziś książkę, która spodoba się i zadowoli wszystkie dzieci...

Ta książka to Dobranocki ze świata zwierząt. Opowieści do czytania przed snem, zbiór pięknych i niedługich historii, które zachwycą małych czytelników. Czytając tę książkę przypominały mi się zbiory bajek i baśni, które czytano mi w dzieciństwie. Bawiły, uczyły, rozwijały wyobraźnię i niosły ze sobą mądre przesłanie. Tu znalazłam to samo. W jednym tomie zgromadzono czterdzieści niedługich, ale interesujących historii. Głównymi bohaterami większości z nich są zwierzęta. Dlatego na kartach tej książki pojawiają się żółwie, konie, słonie, a także jaguary i wielbłądy. Każde z tych zwierząt przeżywa coś wyjątkowego. Coś, co bardzo często całkowicie zmienia jego życie. Czasem jest to zmiana na lepsze, szansa na odmianę losu. Czasem - na gorsze. Dla bohatera oczywiście, bo jego otoczenie podchodzi do tej sprawy inaczej. Ta odmiana losu, to najczęściej kara za jakieś złe zachowanie. Kara za pychę, wywyższanie się ponad innych, złe traktowanie mniejszych i słabszych. Są w tej książce bohaterowie szlachetni, są też tacy, których lepiej na swojej drodze nie spotykać. Jak w życiu, choć akurat w przypadku tej książki, wszyscy kryją się pod postacią zwierząt.





Lubię mądre książki. Jeśli szukam lektury dla siebie, to przede wszystkim wybieram takie książki, które skłonią mnie do refleksji, opowiedzą historię, której wcześniej nie znałam. Lubię, kiedy literatura dotyka tematów ważnych i, często, trudnych. Oczywiście nie mam nic przeciwko książkom, które mają dawać jedynie rozrywkę. Każdy czyta to, co lubi. Sobie i dzieciom. Uważam jednak, że warto proponować najmłodszym książki, o których można z nimi później rozmawiać. Dobranocki ze świata zwierząt do takich rozmów zachęcają. Mnóstwo w nich przykładów dobrych i złych postaw. Tych, które warto naśladować i takich, których trzeba się wystrzegać. Niedługie historie niosą ze sobą mądry przekaz. A każdą z nich uzupełnia piękna ilustracja, która na pewno zachwyci małych czytelników. Czego chcieć więcej? Chyba tylko tego, żeby takich książek ukazywało się jak najwięcej! 




 

Dobranocki ze świata zwierząt. Opowieści do czytania przed snem

opracowanie Valeria Maferto De Fabianis

ilustracej Anna Lang

tłumaczenie Karolina Tudruj-Wrożyna

JEDNOŚĆ dla dzieci 2023


 https://www.jednosc.com.pl/


"Merwina ze Srebrnej Góry"

Uwielbiam baśnie. Czytano mi je w dzieciństwie, potem czytałam je sama, a wiele lat później czytałam je Tosi. Lubię je tak bardzo, że pojawiły się nawet w mojej pracy magisterskiej. Nie były może jej głównym wątkiem, ale odegrały ważną rolę i bez nich ta praca byłaby na pewno inna (a może nawet niepełna). 

Czasem zastanawiam się, czy w dzisiejszych czasach baśnie mają jeszcze rację bytu. Świat się zmienił, pojawiły się nowe technologie, nie wierzymy w czarownice, nie spotykamy na naszej drodze pięknych księżniczek. Mimo to nadal czytamy baśnie. Dlaczego? Bo są wyjątkowe, bo promują uniwersalne wartości i nigdy nie rozczarowują. Na dodatek cały czas powstają nowe. Dzięki temu nie jesteśmy skazani na czytanie tylko i wyłącznie historii, które już znamy, ale możemy poznawać nowe opowieści i zupełnie nowych bohaterów. Jak w książce Merwina ze Srebrnej Góry Anny Gibasiewicz. Jej tytułowa bohaterka jest królewną. Królewną podobną do tych, które znamy z innych baśni. Merwina jest dobra, czuła, wrażliwa na potrzeby innych i zawsze gotowa do pomocy. Kochają ją poddani, kochają ją rodzice. Wyjątkowo silna relacja łączy Merwinę z bratem. Rodzeństwo jest ze sobą bardzo zżyte. Wiedliby pewnie szczęśliwe życie, przejęli władzę w królestwie, panowali mądrze i sprawiedliwie, gdyby Merwina nie zapadła na tajemniczą i nikomu nieznaną chorobę. Rodzina jest zrozpaczona, nikt nie wie, jak pomóc dziewczynie. Merwina słabnie z każdym dniem. Nie pomaga zdrowa dieta, nie pomaga świeże powietrze. Nie pomaga troska, jaką otaczają ją wszyscy ludzie. Wtedy sprawy w swoje ręce bierze Adler. Starszy brat królewny rusza w daleką i niebezpieczną podróż. Chce znaleźć najlepszego lekarza świata. Słyszał o nim kiedyś i wie, że tylko on może Merwinie pomóc. Ale czy to się uda czy Adler zdąży uratować siostrę?



Merwina ze Srebrnej Góry to opowieść dla małych i dużych, dla dzieci i dorosłych. Dla tych, którzy już kochają baśnie i tych, którzy dopiero będą je odkrywać. Książka pełna uniwersalnych wartości, pokazująca i podkreślająca różnice, które występują między dobrem i złem. To książka mądra i ciekawa, ważna i potrzebna. O rodzinie, przyjaźni, miłości między rodzeństwem, między dziećmi a rodzicami. O poświęceniu i gotowości niesienia pomocy innym. Dobrze napisana. Z ciekawym wątkiem głównym i wątkami pobocznymi. Warta przeczytania i przemyślenia. Polecam czytać głośno ze swoimi dziećmi. Merwina ze Srebrnej Góry świetnie się do tego nadaje, a głośne czytanie tej baśni da Wam jeszcze większą przyjemność. My to sprawdziłyśmy i polecamy innym!



 

Merwina ze Srebrnej Góry

Anna Gibasiewicz

ilustracje Emilia Bober-Kielt

Książkę kupicie na

https://inlabi.com/produkt/merwina-ze-srebrnej-gory/

Nasz patronat: "Wyprawa Endoasa" - kontynuacja "Baśni o perle"

Święta minęły, za nami Sylwester i Nowy Rok. Zdążyłam przez ten czas odpocząć od pisania. Na czytanie czasu nie zabrakło, ale komputera starałam się nie włączać. Zdążyliśmy za to odbyć kilka spacerów, spędzić jeden dzień we Wrocławiu i rozegrać kilka emocjonujących partii Monopoly. Teraz jednak wracam na dawne tory. Na początek jeden z naszych zeszłorocznych patronatów, który do tej pory nie pojawił się na blogu.


Baśń o perle Anny Gibasiewicz poznałam ponad dwa lata temu. Książka była już opisywana na blogu (KLIK) i bardzo wtedy żałowałam, że tę piękną i mądrą historię nie wzbogacają ilustracje. Jakiś czas później dostałam wiadomość od autorki tej książki, że planowane jest wydanie z ilustracjami. Czekałam cierpliwie i w końcu się doczekałam. Mogłyśmy z Tosią na nowo przeżyć przygody Elwiki i jej ojca. Dostałyśmy jednak coś jeszcze! Nową książkę, w której pojawili się znani nam bohaterowie. 




Wyprawa Endoasa to kontynuacja przygód bohaterów Baśni o perle. Mogłoby się wydawać, że wszystko skończyło się dobrze i historia jest już zamkniętą całością. Nic bardziej mylnego. W domu została przecież niania Elwiki została w domu. Dziewczyna ruszając na swoją wyprawę obiecała jej, że po nią wróci. Powinna dotrzymać słowa. Trudno będzie jej to jednak zrobić w tej chwili, ponieważ Elwika spodziewa się dziecka. Misja przywiezienia niani zostaje więc powierzona kapitanowi Endoasowi. Mężczyzna wie, że przed nim trudne zadanie, podróż będzie najeżona niebezpieczeństwami. Przydadzą mu się spryt, odwaga, bystry umysł i wrażliwa dusza. Los postawi przed nim wiele zadań, którym będzie musiał stawić czoła. Zrobi jednak wszystko, żeby wypełnić misję, która została mu powierzona.


Żałowałam, że w pierwszym wydaniu Baśni o perle brakowało ilustracji. Wyprawa Endoasa oprawę graficzną autorstwa Emilii Bober-Kielt zyskała od razu. Dzięki temu czytało się ją jeszcze przyjemniej. Warto jednak dodać, że same opisy pobudzały wyobraźnię do tego stopnia, że obrazy same stawały nam przed oczami. Sama historia bawiła nas i uczyła. Opowieść o podróży Endoasa to lekcja przyjaźni i oddania. Historia pokazuje, dlaczego warto nieść pomoc i być odpowiedzialnym. Mądrość wypływająca z tej książki warta jest zapamiętania. Przyda się na pewno w codziennym życiu. Zapewne większość z nas nigdy nie będzie miało do wypełnienia misji podobnej do tej, którą powierzono Endoasowi, ale może los postawi przed nami inne zadania. Opowieści Anny Gibasiewicz mogą być dla nas wskazówką jak je wypełnić.



Baśń o perle
Wyprawa Endoasa
Anna Gibasiewicz
ilustracje Emilia Bober-Kielt

 Książki kupicie na allegro i na stronie

"Baśnie, których nie czytano dziewczynkom" (Wydawnictwo Dwukropek)

Zanim urodziła się Tosia zupełnie inaczej wyobrażałam sobie nasze wspólne czytanie. Gromadziłam książki, które chciałam, żeby miała w swojej biblioteczce i oczami wyobraźni widziałam jak je wszystkie czytamy. Życie szybko zweryfikowało te plany, bo Tosia okazała się czytelnikiem skorym do czytania, ale jednocześnie bardzo wymagającym. Dlatego duża część książek trafiła do drugiego rzędu, a ich miejsce zajmowały nowe lektury, które Tosi przypadały do gustu. A z tymi, które jej się spodobały był inny problem. Nowych książek ukazuje się wiele, wiele z nich jest naprawdę wartych przeczytania, więc na powrót do książek, które nas zachwycają często brakuje czasu. Podobnie rzecz ma się z baśniami.


Tosia baśnie lubi, ale na ich czytanie często brakuje nam czasu. Wybieramy coś innego i te klasyczne opowieści, na których ja się wychowywałam schodzą na dalszy plan. Ostatnio jednak udało nam się kilka baśni przeczytać, a wszystko dzięki nowości z wydawnictwa Dwukropek. Książka Baśnie, których nie czytano dziewczynkom jest zbiorem piętnastu baśni ludowych z całego świata. Czytając ją od razu przywołałam w pamięci jedną z ukochanych książek mojego dzieciństwa, czyli Bajarka opowiada. Tam także zebrano historie z różnych części świata, a ja bardzo lubiłam ich słuchać i często do nich wracałam. Nowa książka z baśniami zabrała mnie w podobną podróż po świecie wyobraźni. W zbiorze znaleźć można historie wywodzące się między innymi z Indii, Egiptu, Chin, Szkocji i krajów Afrykańskich. Dzielą je tysiące kilometrów, łączą bohaterki. Młodsze i starsze, bogatsze i biedniejsze, niezwykle mądre kobiety. To one ratują swoich bliskich, podejmują ważne decyzje albo sprawują władze. Są mądre i piękne, odważne i delikatne. Pokazują jak można rozwiązywać konflikty bez użycia przemocy. Niektóre mają magiczną moc, inne korzystają z siły swojego umysłu. Efekty są wyjątkowe i mogą być wskazówką dla czytelników i czytelniczek.





Coraz częściej słyszę o rodzicach, którzy nie czytają dzieciom baśni, bo nie odpowiada im zawarta w baśniach przemoc. Ja mam do tego nieco inne podejście. Baśniowe historie nie przeszkadzały mi jako dziecku, nie przeszkadzają mi i teraz. Co prawda patrzę na nie nieco inaczej, ale wiem, że nie wyrządzą one Tosi krzywdy, a ich poznanie jest nieodłącznym edukacji. Doceniam piękny język jakim je napisano i uniwersalne przesłanie, które ze sobą niosą. Chcę je z nią czytać, bo wiem, że są to piękne i ważne historie. O życiu, miłości, przyjaźni, poświęceniu, rodzinie i radości. O sprawach ważnych i najważniejszych nie tylko dla dziewczynek. Zamkniętych w pięknej formie, która zachwyci mniejszych i większych czytelników. To może być jeden z najpiękniejszych prezentów, który położycie w tym roku pod choinką. Satysfakcja obdarowanego jest gwarantowana!





Baśnie, których nie czytano dziewczynkom
Myriam Sayalero
ilustracje Mikołaj Rejs
tłumaczenie Barbara Bardadyn
Wydawnictwo Dwukropek 2019


  •