W jaki sposób wręczyć dziecku bożonarodzeniowe prezenty?
Rok temu nie było problemów, znajomy przebrał się do Gwiazdora i pojawił się w naszym domu, Tosia była trochę przestraszona, ale kiedy tylko z gościem się oswoiła była zachwycona i tę wizytę wspomina do dziś. W tym roku Gwiazdora nie będzie, zastanawiamy się więc co zrobić z prezentami, kiedy je wręczyć i gdzie je położyć?
Mąż w swoich wspomnieniach przywołuje coroczną tradycję wysyłania go na balkon, żeby wypatrywał Gwiazdora. Kiedy wracał do domu okazywało się, że prezenty są już w domu, bo akurat w tym roku wszedł drzwiami, a nie przez balkon. Ja pamiętam Święta kiedy prezenty jeszcze przed kolacją trafiały pod choinkę, pamiętam takie, kiedy wujek przynosił worek z prezentami z piwnicy i pamiętam najdziwniejsze wydarzenie, którego do dziś wyjaśnić nie umiem i kiedy naprawdę uwierzyłam, że te prezenty naprawdę ktoś przynosi. Miałam wtedy jakieś sześć lat i wieczerzę wigilijną jedliśmy z całą rodziną w domu moich dziadków, przed kolacją bawiłam się z kuzynostwem w pokoju, z którego przeszliśmy do salonu, w którym jedliśmy kolację. Wyszłam ostatnia, nikt za mną nie szedł, nikt do tego pokoju nie wchodził, zjedliśmy kolację, wstaliśmy od stołu, wróciliśmy do pokoju, w którym byliśmy przed wieczerzą, a tam... PREZENTY! Jak się tam znalazły, skąd się tam wzięły do dziś nie wiem i zastanawiam się nad tym. I tak jak napisałam wcześniej, wtedy naprawdę uwierzyłam w Gwiazdora/Świętego Mikołaja.
Tegoroczną Wigilię spędzimy w tym samym mieszkaniu, w którym tajemniczo pojawiły się prezenty, myślimy więc jak zaskoczyć Tosię. Pomysłów jest kilka, może ten niezwykły pokój, może worek pod drzwiami wejściowymi, ale najbardziej kusi mnie balkon. Myślę o tym, żeby przed kolacją zostawić tam paczki (ktoś ma już jakieś wiadomości odnośnie pogody?), po niej zabrać Tosię na chwilę do innego pokoju, do kuchni, może akurat zechce z toalety skorzystać (!) i wtedy ktoś mógłby worek z prezentami postawić bliżej drzwi, tak żeby Tośka mogła go od razu dojrzeć. Do tego jakiś dzwoneczek, pukanie w szybę itp., myślę że mogłoby jej się to spodobać. Na razie w Gwiazdora/Świętego Mikołaja wierzy i bardzo na te podarki od niego czeka, wie też, że w tym roku raczej osobiście się nie pojawi, bo będzie odwiedzał te dzieci, których nie odwiedził rok temu, kiedy był u niej. Mamy jeszcze kilka dni na podjęcie decyzji, mam nadzieję, że wybierzemy najlepszą opcję.
Mąż w swoich wspomnieniach przywołuje coroczną tradycję wysyłania go na balkon, żeby wypatrywał Gwiazdora. Kiedy wracał do domu okazywało się, że prezenty są już w domu, bo akurat w tym roku wszedł drzwiami, a nie przez balkon. Ja pamiętam Święta kiedy prezenty jeszcze przed kolacją trafiały pod choinkę, pamiętam takie, kiedy wujek przynosił worek z prezentami z piwnicy i pamiętam najdziwniejsze wydarzenie, którego do dziś wyjaśnić nie umiem i kiedy naprawdę uwierzyłam, że te prezenty naprawdę ktoś przynosi. Miałam wtedy jakieś sześć lat i wieczerzę wigilijną jedliśmy z całą rodziną w domu moich dziadków, przed kolacją bawiłam się z kuzynostwem w pokoju, z którego przeszliśmy do salonu, w którym jedliśmy kolację. Wyszłam ostatnia, nikt za mną nie szedł, nikt do tego pokoju nie wchodził, zjedliśmy kolację, wstaliśmy od stołu, wróciliśmy do pokoju, w którym byliśmy przed wieczerzą, a tam... PREZENTY! Jak się tam znalazły, skąd się tam wzięły do dziś nie wiem i zastanawiam się nad tym. I tak jak napisałam wcześniej, wtedy naprawdę uwierzyłam w Gwiazdora/Świętego Mikołaja.
Tegoroczną Wigilię spędzimy w tym samym mieszkaniu, w którym tajemniczo pojawiły się prezenty, myślimy więc jak zaskoczyć Tosię. Pomysłów jest kilka, może ten niezwykły pokój, może worek pod drzwiami wejściowymi, ale najbardziej kusi mnie balkon. Myślę o tym, żeby przed kolacją zostawić tam paczki (ktoś ma już jakieś wiadomości odnośnie pogody?), po niej zabrać Tosię na chwilę do innego pokoju, do kuchni, może akurat zechce z toalety skorzystać (!) i wtedy ktoś mógłby worek z prezentami postawić bliżej drzwi, tak żeby Tośka mogła go od razu dojrzeć. Do tego jakiś dzwoneczek, pukanie w szybę itp., myślę że mogłoby jej się to spodobać. Na razie w Gwiazdora/Świętego Mikołaja wierzy i bardzo na te podarki od niego czeka, wie też, że w tym roku raczej osobiście się nie pojawi, bo będzie odwiedzał te dzieci, których nie odwiedził rok temu, kiedy był u niej. Mamy jeszcze kilka dni na podjęcie decyzji, mam nadzieję, że wybierzemy najlepszą opcję.
A Wy macie jakieś pomysły? W jaki sposób podrzucacie dzieciom paczki, kiedy nie ma nikogo, kto mógłby się przebrać? A może kiedy byliście dziećmi ktoś zaskoczył Was tak samo jak mnie? Czekam na pomysły i wspomnienia!
... ja chodziłam z siostrą myć rączki... koniecznie z dorosłym
OdpowiedzUsuń. W zeszłym roku nasze kumate dziecko poszło z dziadkiem szukać gwiazdora a jak wróciła, to się okazało, że był ...jak jej się oczy zaświeciły ...
Ciekawe jak teraz zareagują :)
Usuń... ja chodziłam z siostrą myć rączki... koniecznie z dorosłym
OdpowiedzUsuń. W zeszłym roku nasze kumate dziecko poszło z dziadkiem szukać gwiazdora a jak wróciła, to się okazało, że był ...jak jej się oczy zaświeciły ...
Takiego problemu jeszcze nie mam, ale na pewno będziemy musieli coś wymyślić w przyszłe świeta. Ja jak byłam mała to chodziłam z siostrą do okna wyglądać Mikołaja :)
OdpowiedzUsuńCzyli tak jak w wielu rodzinach:)
UsuńTo musi być dopiero zabawa, jak dzieciaczek jest większy i tak trzeba dla niego się starać, żeby mu jeszcze więcej radochy zrobić. :) Na razie to przed nami, ale pomysł z balkonem bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńOj tak! Jacy kreatywni się stajemy!
UsuńJa mam 10 lat młodsza siostrę. Kiedy była mała w wigilie prezenty pojawiały się tajemniczo pod choinka przed kolacją. Ale na Mikołajki zawsze zostawiała ciastko i mleko (tak po amerykańsku), a ja jako nastolatka wstawałam w nocy. Zjadłam i wypijałam mleko. Pisałam list i zostawiałam prezent. Mojej córci tez tak planuje. Póki co za malutka ��
OdpowiedzUsuń