O dziadkach na kilka dni przed ich świętem, czyli "Wiela ucieczka dziadka" (Wydawnictwo Mała Kurka)

Kiedy wspominam swoje dzieciństwo z trudem przywołuję wspomnienia związane z dziadkami (jeden jest ze mną do dzisiaj, więc wspomnień cały czas przybywa, drugi odszedł, kiedy miałam 15 lat, więc nie można powiedzieć, że go nie pamiętam). Pamiętam głównie babcie, wspólne gotowanie, naukę szycia, zrywanie owoców w ogrodzie. Jestem pewna tego, że właśnie z babciami spędzałam więcej czasu. Z Tosią jest inaczej, ona najchętniej bawi się z dziadkiem i właśnie dziadek całkowicie poświęca jej swoją uwagę, kiedy przyjeżdża w odwiedziny. Płynnie przeszedł od zabawy lokomotywami do odgrywania roli księcia Filipa, kiedy odtwarzają przygody Śpiącej Królewny. Ale nie o dziadku Tosi miałam pisać.

W książce, o której chcę Wam dzisiaj opowiedzieć znajdujemy historię wielkiej miłości dziadka i wnuka. Dziadek, w młodości, w czasie II wojny światowej był pilotem RAF-u i brał udział w Bitwie o Anglię. Dziś wraca myślami do tych chwil, dzieli się swoimi wspomnieniami z wnukiem, a także chętnie bawi się z nim w żołnierzy. Niestety wie coraz mniej o tym, co dzieje się wokół niego, dziadek ma ogromne problemy z pamięcią. Jego wnuk Jack nie może się z tym pogodzić, nie chce również dopuścić do tego, żeby ukochany dziadek trafił do domu opieki. Po kolejnej ucieczce i wielogodzinnych, nocnych poszukiwaniach rodzina odnajduje dziadka na wieży miejscowego kościoła. Całą sprawę poznaje wtedy pastor, który od razu proponuje rodzinie, żeby dziadek dołączył do pensjonariuszy domu starców "Zmierzch Życia". Jest to podobno miejsce wyjątkowe, w którym seniorzy spędzają czas na zabawie i rozwijaniu swoich pasji. Rodzina daje się przekonać, skoro pastor mówi, że w tym domu jest dobrze, to w końcu decydują się na umieszczenie tam seniora rodu. Jednak ani dziadek, ani wnuk nie mogą się z tym pogodzić. Mający problemy z pamięcią starszy pan, jest przekonany, że nadal trwa wojna, a on znajduje się w niewoli. Tymczasem wnuk, mimo tego, że jest to absolutnie niezgodne z regulaminem "Zmierzchu życia", odwiedza dziadka. Prowadząca ten dom Panna Wieprzyk sprzeciwia się jakimkolwiek wizytom poza wyznaczonym czasem, czyli w każdą niedzielę miedzy godziną 15 a 15:15. Dlatego Jack odwiedza dziadka w nocy i, jak każdy, kto odwiedza kogoś przynosi mu niezbędne rzeczy. Czego potrzebuje dziadek? Jeśli ktoś pomyślał, że poprosił o piżamę, krzyżówki i ulubione karmelki jest w błędzie. Lista rzeczy potrzebnych dziadkowi Jacka wyglądała zupełnie inaczej, znalazły się na niej między innymi: łyżka, skarpety, wrotki i taca. Do czego miał zamiar wykorzystać ten sprzęt? Oczywiście do ucieczki! Podkop, który planował wykopać dziadek, okazuje się jednak zbyt czasochłonny, dlatego wprowadza w życie "plan B", czyli ucieczkę przez dziurę w dachu. Razem z nim uciekają wszyscy pensjonariusze! Co na to panna Wieprzyk i jej współpracownice? Czy uda im się zatrzymać podopiecznych?

"Wielka ucieczka dziadka" z jednej strony budziła na mojej twarzy uśmiech, z drugiej skłaniała do refleksji. Perypetie dziadka i wnuka są naprawdę zabawne, bo jak tu się nie uśmiechnąć czytając o dziadku, który podczas jednej ze swoich ucieczek trafił do Imperialnego Muzeum Wojny, gdzie schował się w wiszącym pod sufitem samolocie typu Spitfire. Jednocześnie z rosnącym smutkiem czytam o problemach dziadka. Książka Davida Walliamsa to bardzo mądra, wzruszająca i ciekawa opowieść. Oprócz wątków, które opisałam, pojawia się jeszcze wątek kryminalny, który śledzi się z wypiekami na twarzy, niecierpliwie przewracając strony i szukając odpowiedzi na rodzące się pytania. Akcja trzyma w napięciu do ostatniej strony:)
Świetna książka do czytania nie tylko w Dniu Dziadka! Dla miłośników historii, wojskowości, kryminałów, humoru i dla wszystkich, którzy kochają dziadków!





Wielka ucieczka dziadka
David Walliams
ilustracje Tony Ross
tłumaczenie Karolina Zaremba
Wydawnictwo Mała Kurka, 2016
Wiek 11+

http://malakurka.pl/

A jeśli ktoś szukałby książki o babci, uprzejmie informuję, że Mała Kurka ma również taką w swojej ofercie :)

Komentarze

  1. To ja właśnie całe swoje dzieciństwo kojarzę głównie z dziadkiem, bo to on się mną zajmował, kiedy rodzice pracowali całymi dniami. To on się bawił, uczył jeździć na rowerze, huśtał na huśtawce, chodził na spacery i pokazywał świat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Za chwilę zabierzemy się właśnie za "Wielką ucieczkę dziadka" :-) Cieszę się, że mogłam przeczytać tę recenzję teraz, bo trochę obawiałam się, czy to na pewno lektura na Dzień Dziadków :-) Z Walliamsem nie zawsze wiadomo :-) Pozdrawiam serdecznie,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczne! gdyby tylko babcia mojej Izki z nią czytała......
    Dziadek chowający sie w samolocie? Musi być zabawnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zabawnie, ale i refleksyjnie. Warto przeczytać.
      U nas czyta z Tosią i babcia, i dziadek. Na szczęście;)

      Usuń
  4. Jak fajnie, kiedy dziadkowie czytają swoim wnukom, cudowne wspomnienia i zaszczepianie miłości do książek. Mnie tak babcia raczyła literaturą. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam z babcią i dziadkiem relacje zdecydowanie lepsze i bliższe, niż z rodzicami. Zawsze wiem, że mogę do nich pójść - i nie być w żaden sposób osądzana za swoje życiowe decyzje i wybory.

    Książeczki prezentują się bardzo zachęcająco - wyczuwam w nich wielkie przygody i trochę awanturniczą nutkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka jak widzę bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz