Przed wizytą w muzeum sięgnęłyśmy po książkę. "Dlaczego sztuka pełna jest golasów?" (Wydawnictwo Naukowe PWN)

Nie będę ukrywać (ani kokietować) na historii sztuki trochę się znam. Los tak pokierował moim życiem, że w liceum chodziłam do klasy z poszerzonym programem plastyki. Problem tkwił jednak w tym, że ja nie umiem rysować! Nie umiem i już się pewnie nie nauczę. Tego talentu Pan Bóg mi poskąpił. Dlatego ucząc się w klasie plastycznej, musiałam niedobór talentów manualnych jakoś nadrobić. Swoją szansę znalazłam w zgłębianiu tajemnic historii sztuki. Zakupiłam sporo książek, zapisałam się do biblioteki, która miała filę z książkami poświęconymi sztuce i... jakoś poszło. Szkołę skończyłam bez problemu, z plastyki miałam piątkę, a wiedza i pasja pozostały do dziś.

Zainteresowania w tym kierunku zaczyna również przejawiać Tosia. Kilka tygodni temu po raz pierwszy wybrałyśmy się do muzeum. Nie wydawała się tą wyprawą znudzona, wręcz przeciwnie, była jej inicjatorką. Chciała bowiem na własne oczy zobaczyć mumie egipskie. Najpierw sprawa wydała mi się beznadziejna, ale po chwili przypomniałam sobie, że poznańskim Muzeum Archeologicznym jest stała wystawa poświęcona starożytnemu Egiptowi i tam jakieś mumie powinny być. Mumie kotów i sarkofagi była dla dziecka absolutnie satysfakcjonujące. Co więcej, kiedy po wyjściu pokazałam jej gmach Muzeum Narodowego, dziecko poprosiło, żeby ją tam kiedyś zabrać. Intensywny marzec i równie zajęty początek kwietnia na razie temu nie sprzyja, ale do sprawy podeszłyśmy metodycznie i do zgłębiania tajników historii sztuki przygotowujemy się z książką w ręku.


Tosi bardzo podobają się książki, które składają się pytań i odpowiedzi. Do tej pory czytałyśmy takie, które mówiły o sprawach bardziej przyziemnych (skąd bierze się jedzenie, jak działa silnik, dokąd leci woda). Tym razem pytamy o świat sztuki. Czy to może być interesujące dla dziecka? Okazuje się, że tak. I nie trzeba obawiać się tytułu książki, bo golasy pojawiają się tylko w jednym rozdziale i nie chodzi tu o żadną pornografię, ale o sztukę antyczną, która zasłynęła z przedstawień pięknego, nagiego ciała. I nie ma tu się czego wstydzić, zasłaniać dzieciom oczu, sztuka taka właśnie była i u większości osób wywołuje zachwyt. Poza tym, kiedy dzieci przekroczą próg szkoły i zaczną się uczyć historii i tak te rzeźby zobaczą;) 


Dlaczego sztuka pełna jest golasów? to fascynująca podróż po świecie sztuki. Ponad dwadzieścia pytań-rozdziałów, a w nich nie tylko odpowiedzi na te pytania, ale również reprodukcje obrazów, zdjęcia przedstawiające rzeźby i instalacje. To tu można się dowiedzieć, czy są jakieś brzydkie pomniki, kim byli ludzie przedstawiani na obrazach, co to jest dzieło skończone i czym jest sztuka współczesna. Znaleźć tu można również odpowiedź na pytanie w jaki sposób ocenia się dzieła sztuki i skąd wiemy, że niektóre są dobre, a niektóre nie. Rodzice, którzy boją się zabierać swoje dzieci do muzeów dowiedzą się, czy obrazy mogą oglądać tylko mądrzy ludzie. A ci, którzy chcieliby zacząć kolekcjonować dzieła sztuki znajdą tutaj odpowiedź na pytania, dlaczego dzieła sztuki są takie drogie. Pytania i odpowiedzi uzupełniają ilustracje. Jest ich naprawdę mnóstwo. Każdy wątek został wzbogacony materiałem zdjęciowym. Można zobaczyć obraz antycznego Dyskobola, obraz Fridy Kahlo, Słoneczniki Vincenta van Gogha i Fontannę Marcela Duchampa. Naprawdę jest co oglądać i jest co czytać. 

Książka Susie Hodge to znakomite wprowadzenie do świata sztuki dla dzieci. Może również stanowić doskonałe uzupełnienie nauki w szkole. Rozdziały nie są długie, zostały znakomicie napisane i traktują o sprawach naprawdę interesujących, więc każdy znajdzie tu wątek, który szczególnie go zainteresuje. Ogromnym atutem tej książki jest również, wspomniany przeze mnie wcześniej, bogaty materiał zdjęciowy. Dzięki temu bez sięgania po dodatkowe książki (co przecież czasem nie jest możliwe, bo w danej chwili możemy nie mieć do nich dostępu) albo po telefon/komputer/tablet wiemy, o czym czytamy. Mnogość zdjęć sprawdzi się również przy młodszych dzieciach, które jeszcze nie umieją czytać. Te dzieci będą mogły same oglądać tę książkę, a przy tym miło i pożytecznie spędzać czas. Na końcu znaleźć można słowniczek trudnych pojęć, które pojawiły się w tekście. Op-art, kubizm, synestezja - nigdy więcej nie będzie się trzeba zastanawiać, co te słowa znaczą, bo w książce Susie Hodge zostały one zwięźle i zrozumiale wytłumaczone. 

Dlaczego sztuka pełna jest golasów? polubiłyśmy od razu. To dopiero początek naszej przygody z tą książką, a już teraz jestem pewna, że będzie nam towarzyszyć przez kolejne dni, tygodnie, miesiące i lata. Bo to lektura naprawdę dla wszystkich. I tych, przed którymi historia sztuki nie ma tajników (ale szukają sposobu na przybliżenie jej laikom) i tych, którzy chcą dopiero zacząć ją poznawać. Tu wszystko jest ciekawe, ale i zrozumiałe. Dzięki temu każdy dowie się całkiem sporo, a wiele osób poczuje się zachęconych do dalszych poszukiwań. Polecam! Przed pierwszą wizytą w muzeum i nie tylko!









Dlaczego sztuka pełna jest golasów? I inne ważne pytania
Susie Hodge
ilustracje Claire Goble
tłumaczenie Grzegorz Kulesza
Wydawnictwo Naukowe PWN, 2017

 

Komentarze

  1. Dziecko w muzeum to taki mój konik. Musicie z Tosią przyjechać do Muzeum Pana Tadeusza we Wrocławiu.
    Mnie i Ulę też czeka wizyta w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musimy! Mam nadzieję, że uda nam się w tym roku po raz kolejny odwiedzić piękny Wrocław!

      Usuń
  2. Muzea często odwiedzamy. Myślę że książka idealna dla nas

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa książka, nie słyszałam o niej wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo interesująca, zarówno dla starszych, jak i dla młodszych miłośników sztuki.

      Usuń

Prześlij komentarz