"Pan. Ukryte insygnia króla elfów" (Wydawnictwo Adamada)
Niecierpliwie czekałam na trzeci tom serii "Pan". Nigdy nie byłam miłośniczką książek w klimacie fantasy, a tu zaskoczenie. Historia, adresowana do młodzieży, wciągnęła mnie tak bardzo, że nie mogłam się doczekać, kiedy poznam dalszy ciąg losów Felicity Morgan. I poznałam!
Na początek jednak przypomnę Wam krótko o co w tej historii chodzi. Główna bohaterka serii ma na imię Felicity i nie ma łatwego życia. Wychowuje ją matka, która bardziej niż córce poświęca się prowadzeniu pubu. Dziewczyna bardzo często pomaga matce, dlatego do szkoły przychodzi niewyspana, na dodatek jej ubrania są brudne i przesiąknięte zapachem pubu. Nie ma zbyt wielu przyjaciół, wielu rówieśników z niej drwi. Nic nie zapowiada, żeby jej życie miało kiedykolwiek się zmienić. Pewnego dnia w szkole, w której uczy się Felicity pojawia się nowy uczeń. Chłopak od razu zwraca uwagę wszystkich uczennic. I na przekór wszystkim przesłankom, zaczyna interesować się Felicity. Tak rozpoczynają się zmiany w życiu nastolatki. Okazuje się, że nowy uczeń Lee jest elfem. Od niego dziewczyna dowiaduje się, że jest osobą, która ma uratować świat, z którego pochodzi jej nowy kolega. Sprawa nie jest prosta, Felicity wpada w kłopoty i zostaje oskarżona o morderstwo. Tak kończy się pierwszy tom serii (KLIK). W drugim, Lee robi wszystko, żeby udowodnić niewinność dziewczyny. Oboje podróżują w czasie, trafiają w różne miejsca i rozmawiają z różnymi ludźmi. W wielu sytuacjach ich drogi się rozchodzą i każde z nich musi radzić sobie samo. Poza tym między nastolatkami rozwija się uczucie, które zrodziło się w pierwszym tomie.
W trzeciej (i ostatniej) części serii, która niedawno miała swoją premierę uczucie rozwija się coraz bardziej. Na sile przybiera również trwający od dłuższego czasu konflikt między smokami i elfami. Felicity i Lee są w ogromnym niebezpieczeństwie. Jednocześnie poszukują zaginionych insygniów króla elfów. Gdzie są? Kto będzie próbował im przeszkodzić? Tego nie zdradzę. Ale wspomnę o czymś innym. W tej części dowiemy się, dlaczego Felicity miała uratować królestwo elfów. Poznamy jej przeszłość, dowiemy się, co stało się z jej ojcem i dlaczego mama Felicity opuściła swoje rodzinne strony. Prawda okaże się zaskakująca i rzuci zupełnie inne światło na całe dotychczasowe życie Fey i jej mamy.
Zakończenie trylogii Sandry Regnier nie zawiodło moich oczekiwań. Powiem więcej, ta część spodobała mi się chyba najbardziej ze wszystkich. Emocji nie brakowało, bo wydarzenia przybrały naprawdę nieoczekiwany przeze mnie obrót. Myślę, że właściwi, czyli nastoletni, odbiorcy będą równie zadowoleni. Realne wydarzenia zostały w interesujący sposób połączone z warstwą fantastyczną. Akcja toczy się szybko, więc ani bohaterowie, ani czytelnicy nie narzekają na nudę. Cała seria opowiada o uniwersalnych, ważnych dla każdego człowieka wartościach. I to kolejny powód, dla którego warto ją poznać. Trochę żałuję, że to już koniec i nie mogę wyczekiwać kolejnego tomu przygód. Z drugiej strony nie czuję niedosytu, bo jak wspomniałam Ukryte insygnia króla elfów, ze wszystkich tomów, podobały mi się najbardziej. O tak dobrym zakończeniu wiele serii mogłoby tylko pomarzyć!
Pan. Ukryte insygnia króla elfów
Sandra Regnier
tłumaczenie Anna Bień
Wydawnictwo ADAMADA 2019
wiek 14+
Fajnie że są takie książki dla starszych dzieci, my jeszcze chwile musimy na nie poczekać
OdpowiedzUsuńSuper są takie książki dla dzieci .
OdpowiedzUsuńTeż do fantasy mam mieszane uczucia, ale Twoja recenzja brzmi niezwykle zachęcająco. :)
OdpowiedzUsuńI znowu: bankructwo :-D
OdpowiedzUsuńMnie nigdy fantasy nie pociągało, ciekawe czy moi chłopcy będą kiedyś sięgać po takie książki.
OdpowiedzUsuńNigdy mnie nie ciągnęło do fantastyki, z wyjątkiem Harry'ego Pottera, ale recenzja brzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę intrygująco. Ostatnio pojawia się coraz więcej ciekawych książek dla młodzieży.
OdpowiedzUsuńOpis całkiem interesujący. Nawet sądzę, że takie powiązanie współczesności z fantazyjnym światem magicznym mogłoby mi się podobać, ale... Mam za dużo nieprzeczytanych książek na głowie, by w najbliższym czasie myśleć o nabywaniu nowej serii.
OdpowiedzUsuńWygląda na ciekawą i porywającą książkę, aczkolwiek ja nie przepadam za książkami fantasy.
OdpowiedzUsuńObecnie muszę sobie odpocząć od wielotomowych historii. Seria wydaje się ciekawa, ale chyba mnie zainteresowała dostatecznie, by po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJaki fajny pomysl na trylogie, ta chyba naprawde ma szanse stac sie szlagierem, jeszcze nie slyszalam o tej ksiazce, ale po przeczytaniu o niej chetnie po nia siegne. Dziekuje
OdpowiedzUsuńMoja córka jest chyba jeszcze za "mała" na te tytuły.
OdpowiedzUsuńNie znalam tej trylogii. Zapowiada się ciekawie, więc może kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuń