Greenmink - notesy i szkicowniki dla miłośników pisania, rysowania i ekologii

Macie czasem wrażenie, że przyszło Wam żyć w niewłaściwym czasie? Nie mam tu na myśli wydarzeń społecznych i politycznych, które pośrednio lub bezpośrednio są naszym udziałem, ale kwestię pasji i upodobań. Ja na przykład cały czas korzystam z papierowych notesów i kalendarzy. Próbowałam robić notatki w telefonie, ale ta forma niespecjalnie przypadła mi do gustu. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że uwielbiam pisać ręcznie!

 

Właśnie z tego powodu w naszym domu regularnie pojawiają się nowe notesy, a co rok nowy kalendarz, który wszędzie ze sobą noszę. To w nich zapisuję terminy wizyt u lekarzy, daty wyjść do teatru i dni wolne od pracy. Tam notuję wakacyjne plany, miejsca, które warto odwiedzić i tytuły książek, które przeczytałam wraz z najciekawszymi cytatami. Tosia również uwielbia notesy, choć nie zdarzyło się jeszcze, żeby przynajmniej jeden zapisała do końca. Ona uwielbia notesy zmieniać. Intensywnie pracuję nad tym, żeby zmieniła swoje podejście, ale na razie ponoszę klęskę. Nie tracę jednak wiary! Może pierwszym, który zapełni w całości będzie notes z Greenmink? 


Zachwyciły nas od pierwszego wejrzenia. Piękne wykonane, bardzo stylowe i, co najważniejsze, ekologiczne! Wykonano je przy wykorzystaniu tektury z recyklingu. Notesy podsiadają również certyfikat FSC, który gwarantuje odpowiedzialne wykorzystanie lasów. Wszystkie mają przepiękne okładki. Dominują motywy roślinne i zwierzęce. Zobaczycie na nich kwiaty, ptaki i motyle. Maki, niezapominajki, malwy, piwonie. Maleńkie sikorki i nieco większe dudki. Bajecznie kolorowe motyle i fioletowe irysy. Różnią je nie tylko okładki, ale również formaty. Są większe i mniejsze. Do plecaka i do torebki. Z odkrytym grzbietem i na spirali. W linie i w kratkę. Notowanie w nich to sama przyjemność! Oprócz notesów Greenmink ma w swojej ofercie także planery. Do wyboru z malwami albo z piwoniami na okładce. Bez konkretnych dat, te każdy uzupełnia sam, więc można zacząć z niego korzystać w dowolnym momencie roku. Daty uzupełniacie sami. Jedyne wydrukowane daty to kalendarze obejmujące lata 2021-2024. Reszta to już Wasza inwencja i Wasze potrzeby. Ja kalendarz na ten rok mam już od dawna, ale w 2023 rok wchodzę z planerem Greenmink w plecaku.

 

I na koniec ostatni produkt z oferty Greenmink, który szczególnie spodobał się Tosi. To szkicowniki. Podobnie jak wcześniejsze produkty są również ekologiczne. Mają format B5 i prawie 100 stron. 100 stron, które miłośnicy rysowania mogą zapełnić swoimi szkicami. Tosia uwielbia rysować, więc dla niej taki szkicownik, który może wszędzie ze sobą zabrać jest świetnym rozwiązaniem. Zwłaszcza w czasie wakacji. Rysowanie to dla Tosi jedna z największych przyjemności, więc podczas wakacyjnych wyjazdów na pewno będzie miała w plecaku przynajmniej jeden szkicownik. Może umili jej czas oczekiwania na obiad w restauracji, deszczowy dzień albo podróż pociągiem. W każdej z tych sytuacji świetnie się sprawdzi. I to nie tylko w przypadku dziecka. To pomysł na prezent nawet dla dorosłej osoby, która lubi rysować. Do wyboru macie osiem różnych okładek, więc każdy artysta ma możliwość wyboru tej, która najbardziej przypadnie mu do gustu.


 

Produkty Greenmink szybko zyskały naszą sympatię i pełną aprobatę. Tosia błyskawicznie wybrała te, z których sama chce korzystać. Ja miałam już nieco ograniczony wybór, ale nie narzekam, bo wszystkie produkty tej firmy są równie ciekawe, warte uwagi i aż kuszą, żeby z nich skorzystać. A teraz macie ku temu dodatkowy powód. Wszystkie produkty na stronie Greenmink kupicie z rabatem 50%. Pamiętajcie też, żeby zaglądając na stronę internetową Greenmink przejrzeć zakładkę "prezenty", tam czekają na Was plakaty do pobrania. I tak jak notesy ozdobią Wasze biurka, tak plakaty mogą ozdobić biura!

Wpis powstał we współpracy z



Komentarze

  1. Wcale się nie dziwię, że zachwyciły Was od pierwszego wejrzenia. Wyglądają naprawdę fenomenalnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie ładne ;) ja akurat nie notuję, a jeśli już muszę to robię notatkę w komórce. Czasem to wcale nie jest takie dobre, zwłaszcza, gdy zapomni się kliknąć magiczny przycisk "zapisz"...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz