Środowe recenzje: Przyjaźń, marzenia i tajemnicze znalezisko, czyli "Edward i jego wielkie odkrycie" (Adamada)

O czym marzą Wasze dzieci? Chciałyby odkrywać dalekie krainy? A może chcą w przyszłości leczyć ludzi? Albo robić karierę jako muzycy lub aktorzy? Tosia absolutnie zmieniła swoje plany na życie, obecnie planuje w przyszłości zajmować się tworzeniem filmów rysunkowych. Skąd ta zmiana wyjaśnię już niedługo, ale jej plany na przyszłość w żaden sposób nie wiążą się z tym, co robimy my. Tosia chce iść zupełnie inną drogą. W przeciwieństwie do Edwarda, bohatera książki Edward i jego wielkie odkrycie, który chce robić to, co robią jego rodzice. Edward chce być archeologiem. Niestety, nie udało mu się jeszcze niczego odkryć. To bardzo smuci chłopca, który mimo młodego wieku chciałby już teraz móc się pochwalić jakimś spektakularnym znaleziskiem.


Na razie Edwardowi udaje się znaleźć jajo! Edward nie wie, co się z niego wykluje, ale jajem zajmuje się najlepiej, jak umie. Dba o nie, jak prawdziwa mama. Niestety odkrycie Edwarda okazuje się zupełnie nieudane. Z jaja wykluwa się ptak. Edward jest rozczarowany, bo ptak, choć całkiem sympatyczny, nie przypomina żadnego ze znanych chłopcu zwierząt. Na dodatek nie potrafi latać! To tylko wzmaga rozczarowanie Edwarda. Zły i zasmucony idzie do swojego ulubionego miejsca, czyli muzeum starożytności. Tam, wśród dobrze mu znanych eksponatów powinien znaleźć ukojenie. Co takiego wydarzy się w muzeum? Tego dowiedzieć się można z tej niezwykle pięknej i mądrej książki, która zachwyciła całą naszą rodzinę. A mnie skłoniła do dodatkowych rozmyślań.

Edward i jego wielkie odkrycie to przede wszystkim piękna opowieść o przyjaźni i marzeniach. Doskonała lektura dla dzieci i dorosłych. Te pierwsze dowiedzą się o tym, że spełnianie marzeń może nie być łatwe. Ci drudzy utwierdzą się w tym, żeby nie stawiać dzieciom zbyt wysokich wymagań. Rodzice Edwarda nie wywierali presji na swoim synu. Mimo to, chłopiec bardzo chciał im dorównać. Czuł się źle nie mając na swoim koncie żadnych osiągnięć. A kiedy wreszcie udało mu się coś znaleźć nie spełniało to jego wymagań. Edward czuł się w obowiązku być takim, jak jego przodkowie. W tym miejscu warto, żeby każdy rodzic zapytał siebie, czy nie stawia swoim dzieciom zbyt wysokich wymagań. Edward dokonał odkrycia, ale równie dobrze mogło mu się nie udać. Mogłoby się także okazać, że Edward archeologiem być nie chce... Na szczęście ta książka ma dużo weselsze zakończenie. I na dodatek inspiruje małych czytelników do własnych odkryć. Bo przecież każdy chciałby być takich jak Edward!










Edward i jego wielkie odkrycie
Rebecca McRitchie
ilustracje Celeste Hulme
tłumaczenie Ewa Chmielewska-Tomczak
Wydawnictwo ADAMADA, 2016
 Wiek 4+

Komentarze

  1. Pierwsze, co przykuło moją uwagę to wydanie tej książki. Jest naprawdę przepiękne, podoba mi się zarówno całokształt, jak i małe szczególiki, o które zadbał ilustrator. Książka na pewno zainteresuje młodych czytelników, podejrzewam, że będą ją pochłaniać, bo dzieci zazwyczaj lubią czytać o takich przygodach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiamy książki Adamady! Edwarda też mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że w książce jest pokazane iż spełnianie marzeń to nie bułka z masłem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa ta książeczka. Zapisuję ją sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda bardzo sympatycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne ilustracje! Jak byłam mała to rodzice dyskutowali ze mną o obrazkach w książce. To było takie ćwiczenie, choć ja o tym wtedy nie wiedziałam, na poprawne wysławianie się oraz logiczne i spójne argumentowanie ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Marcinek zapytany kim chciałby zostać w przyszłości odpowiada że...Każdym więc ksiązka jak najbardziej dla nas :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekujemy za inspiracje. Dodajemy do naszej listy lektur.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałam kupić tę książkę synkowi, ale jakoś tak wyszło, że... nie wyszło. Teraz już wiem, że koniecznie muszę to nadrobić! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz