Z lupą wśród książek. "Dinozaur na tropie" (Wydawnictwo Bajka)
Nie wiem dlaczego, ale moje dziecko nie lubi książek obrazkowych. Nie lubi i nigdy nie lubiło. Czy to kwestia braku wyobraźni? Niechęć do budowania własnych historii? Nie, takiej możliwości nie ma, bo Tosia uwielbia wymyślać historie i wcielać się w różne role. Wyobraźnią mogłaby spokojnie obdzielić kilka (a może i kilkanaście) osób. Ale bez względu na to ona, z własnej woli, po książki bez słów nie sięga. Według niej książka służy do czytania i tyle...
Książki obrazkowe pojawiają się w naszym domu rzadko. Tę też pokazywałam jej z drżącym sercem i jakoś tak bez przekonania. To, że mi jakaś książka się podoba w tym przypadku nie oznacza, że spodoba się jej. A jednak po raz kolejny Tosi udało się mnie zaskoczyć!
Myślę, że duża w tym zasługa głównego bohatera (bo Tosia dinozaury darzy miłością wielką) oraz tego, że książka, choć wypełniona obrazkami zawiera jednak trochę słów. Są w niej duże, pełne szczegółów obrazki, dymki, które doskonale znamy z komiksów i zagadki, a zagadki Tosia uwielbia. Uwielbia również w wcielać się w rolę detektywa, a ta książka daje jej tę możliwość. Musi pomóc dinozaurowi odnaleźć zaginione rzeczy, zwierzęta i ludzi. Na każdej rozkładówce czeka jedna zagadka do rozwiązania. Proste, prawda? Nic bardziej mylnego. Niby niedługa książka, niby wszystko jasne, a do tego proste, łatwe i przyjemne, a my spędziłyśmy nad tą książką grubo ponad godzinę!
Dinozaur miał dla Tosi sporo pracy. Musiała pomóc mu odnaleźć między innymi kota z modrą obróżką i wisiorem ze złota, niebieską ropuchę i dziadka Tadka. Niektórzy od razu rzucają się w oczy, ale byli i tacy, których nie tylko Tosia nie mogła znaleźć, ale i ja miałam z tym ogromny problem. Ale zabawa była doskonała. Wpatrywałyśmy się w każdy obrazek bardzo dokładnie, każda z nas chciała znaleźć to, co zgubione jako pierwsza. Szybciej udawało się to zrobić Tosi (tłumaczę sobie, że ma młodsze i mniej zmęczone oczy, a co!). Była z siebie bardzo dumna, a ja cieszyłam się, że przygody dinozaura tak bardzo jej się spodobały.
O obrazkach było, teraz czas na kilka słów o słowach. Dinozaur na tropie nie zostało po prostu przetłumaczone. Rafał Witek stał się współautorem całej historii. On nie tylko przetłumaczył tekst, ale również go fantastycznie zrymował. Nie wiem jak brzmiał tekst oryginalny, ale ten czyta się świetnie. Krótkie rymowanki przenoszą nas w różne miejsca. Jeden ruch i jesteśmy w grocie, kolejny i trafiamy do wesołego miasteczka, następny i naszym oczom ukazuje się przestrzeń kosmiczna. Magia, prawda? Tak, takie rzeczy można przeżyć dzięki książkom. Macie ochotę na tę przygodę? To wsiadajcie do samolotu, zajmujcie miejsce obok dinozaura i bawcie się przynajmniej tak dobrze, jak my!
O obrazkach było, teraz czas na kilka słów o słowach. Dinozaur na tropie nie zostało po prostu przetłumaczone. Rafał Witek stał się współautorem całej historii. On nie tylko przetłumaczył tekst, ale również go fantastycznie zrymował. Nie wiem jak brzmiał tekst oryginalny, ale ten czyta się świetnie. Krótkie rymowanki przenoszą nas w różne miejsca. Jeden ruch i jesteśmy w grocie, kolejny i trafiamy do wesołego miasteczka, następny i naszym oczom ukazuje się przestrzeń kosmiczna. Magia, prawda? Tak, takie rzeczy można przeżyć dzięki książkom. Macie ochotę na tę przygodę? To wsiadajcie do samolotu, zajmujcie miejsce obok dinozaura i bawcie się przynajmniej tak dobrze, jak my!
Dinozaur na tropie
Sophie Guerrive
przełożył i zrymował Rafał Witek
Wydawnictwo Bajka, 2017
COś mało tekstu w niej :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie książka obrazkowa, z maleńkim dodatkiem tekstowym:)
UsuńLubimy książki obrazkowe :) Ciekawa propozycja!
OdpowiedzUsuńA Tosia wręcz przeciwnie, tymczasem tu taka niespodzianka:)
Usuńświetna pozycja!!!
OdpowiedzUsuńDla rodziców i dzieci, ja byłam zachwycona;)
Usuńo rety ale fajna książeczka! I ja jej nie znałam?
OdpowiedzUsuńTo nowość, więc masz prawo jeszcze jej nie znać:)
UsuńŚwietnie, że córka się przekonała
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że córka się przekonała
OdpowiedzUsuńDinozaury zawsze u nas mile widziane :)
OdpowiedzUsuńMamy podobną książeczkę, w których trzeba szukać ukrytych na obrazkach pingwinków ;) Zabawy jest przy tym co niemiara - a sądzę, że Dinozaur spodobałby się Bąblowi jeszcze bardziej, dając jeszcze większe pole do popisu :)
OdpowiedzUsuńU nas książki obrazkowe nigdy nie były na topie ale za to mój dwuletni siostrzeniec bardzo je lubi :-). Tej chyba jeszcze nie ma.
OdpowiedzUsuńŚwietna, musisz mi przypomnieć na targach żebym o niej nie zapomniała ;) Stasiowi się spodoba!
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książeczka choć książki obrazkowe bardziej kojarzą mi się z książeczkami dla maluchów. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A ja wciąż nie wyrosłam z obrazków, ilustracji, zdjęć w książkach, lubię, kiedy słowo spotyka się z obrazem, te same preferencje dostrzegam u swoich dzieci. :)
OdpowiedzUsuńOch, chyba fascynacja dinozaurami to etap rozwojowy większości dzieci :) A książka faktycznie świetnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuń