"Hachiko. Pies, który czekał" (Zaklęty Papier)

Dziś obchodzimy Światowy Dzień Psa, przy tej okazji postanowiłam pokazać Wam książkę o psa, który w pierwszej połowie XX wieku żył w Japonii.


Szczeniak rasy akita trafił do rodziny profesora Eisaburo Ueno na wyraźną prośbę jego córki. Dziewczynka marzyła o psie i rodzice postanowili jej marzenie spełnić. Z przybyciem czworonoga do domu było małe zamieszanie, bo pan Ueno zapomniał odebrać go ze stacji, a kiedy w końcu tam dotarł istniała groźba, że wycieńczony podróżą i zmarznięty szczeniak może nie przeżyć. Na szczęście tak się nie stało, cała rodzina Ueno bardzo się o niego troszczyła i psiak szybko odzyskał siły. Spośród wszystkich członków rodziny najbliższy stał mu się profesor Ueno. Jego do tej pory uporządkowane życie powoli zaczynało się zmieniać. Wszystko to za sprawą psa. Największą zmianą było chyba to, że profesor przestał samotnie spacerować. Hachiko (bo takie imię otrzymał pies) odprowadzał go nawet na dworzec kolejowy, a potem odbierał ze stacji, kiedy profesor wracał z pracy. Każdego popołudnia, o tej samej godzinie pies wybiegał z domu i szedł na stację, żeby czekać na przyjazd swojego pana. Wydawało się, że tak będzie zawsze. Niestety, pewnego dnia profesor nie wrócił. Zamarł nagle w swoim miejscu pracy... Mimo to pies nadal przychodził na stację. Każdego dnia, o tej samej godzinie. Przychodził i czekał, jakby nadal wierzył, że pan Ueno jeszcze wróci. Obiecał mu to, a zawsze dotrzymywał słowa. Wkrótce pani Ueno oddała psa pod opiekę mieszkającej na wsi rodziny zmarłego męża. Ludzie traktowali go bardzo źle, na dodatek przeprowadzka na wieś oznaczała koniec spacerów na stację. Niedługo Hachiko od nich uciekł, wrócił do miejsca, w którym żył z rodziną profesora. Wrócił na stację i czekał... Czekał prawie 10 lat!



Hachiko. Pies, który czekał to niezwykle piękna i bardzo wzruszająca opowieść o miłości, jaką psy obdarzają swoich opiekunów. Fakt, że te historia wydarzyła się naprawdę dodatkowo wzmaga wydźwięk całej opowieści. Momentami łzy cisną się do oczu, wiele osób próbowało zaopiekować się Hachiko, jednak pies chciał czekać na swojego pana w tym samym miejscu, w którym spotykali się każdego dnia. Informacja o psiej wierności obiegła całą Japonię i jeszcze za życia psa, postawiono mu obok stacji Shibuya pomnik! Nie przetrwał on II wojny światowej, ale po jej zakończeniu mieszkańcy Tokyo postawili nowy, który do dziś stoi w miejscu, w którym Hachiko czekał na pana Ueno. 


Warto poznać tę niezwykłą historię, my wcześniej o Hachiko nie słyszałyśmy, choć historie wiernych psów nie są nam obce. Warto przeczytać tę książkę. Bo jest to naprawdę wyjątkowa lektura. Wspaniale napisana przez Lluisa Pratsa i znakomicie zilustrowana przez Zuzannę Celej. Subtelne grafiki doskonale uzupełniają tę piękną opowieść. Przeczytajcie i również się zachwyćcie, nie tylko przy okazji Światowego Dnia Psa.



Hachiko. Pies, który czekał
Lluis Prats
ilustracje Zuzanna Celej
tłumaczenie Agnieszka Pohl
Zaklęty Papier, 2017



Komentarze

  1. Książki nie czytałam ale oglądałam film który był piękny. Z chęcią przeczytam książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja bardzo zachęcająca. Mam w domu malego miłośnika psów i ta pozycja przypadlaby mu do gustu

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tej książce, ale brzmi zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam wiele dobrego o tej pozycji. Chciałabym ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ilustracje są rzeczywiście cudowne! Zaklęty Papier to młode wydawnictwo, któremu od początku kibicuję. Polecam książkę "Dwa oblicza" - jej recenzję znajdziesz u mnie na www.pelnia.eu :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałem i serdecznie polecam. Bardzo wzruszająca i prawdziwa historia. Film również jest do obejrzenia i warto :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę czytać wzruszających książek, nawet dla dzieci :P

    OdpowiedzUsuń
  8. To musi być bardzo wzruszająca, wartościowa lektura - i chętnie zapoznam się z całą ofertą wydawnictwa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi fantastycznie, choć może być smutna :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Brzmi fantastycznie, książki nie znam ale historia brzmi znajomo. W końcu w Polsce też mieliśmi "psa który czekał na pana"- Dżoka z Krakowa. I nim próbowało się wiele osób zaopiekować po nagłej śmierci właściciela na rondzie ale on nie dawał się złapać i dalej czekał. Do czasu aż zaufał starszej Pani która przynosiła mu jedzenie. I nasz Dżok doczekał się pomnika. Już sprawdzam czy mają
    O japońskim psie który czekał w bibliotece;)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Dżok też czekał i jego historia również została opisana w książce, której recenzję można znaleźć na blogu.

      Usuń
  11. Piękne, nastrojowe ilustracje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hisotirę psa znam, płakałam przy filmie i serce mi się kraja gdy sobie go przypominam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przypomniałaś mi jedną z ulubionych książek z dzieciństwa - "O psie, który jeździł koleją". Jeeejku jak ja ją kochałam. Czuję, że ta również by mnie urzekła :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejną fajną książkę pokazałaś

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz