Recenzja przedpremierowa: "Awaria" (Wydawnictwo Literatura)

Technologia zawładnęła naszym życiem. Co prawda nadal ma to niewiele wspólnego z wizją z opowiadań, które pamiętam z czasów podstawówki. Według nich w roku 2000 mieliśmy zamiast normalnego jedzenia jeść tabletki o różnych smakach. A chodzenie do szkoły miały zastąpić lekcje video. W domowych pracach pomagać miały roboty, a zamiast chodzić mieliśmy przemieszczać się ruchomymi chodnikami. Mamy rok 2019 i żadna z tych wizji nie została zrealizowana. Mimo to technologia rządzi naszym życiem i nie wyobrażamy sobie przeżyć bez niej choćby jednego dnia.


Bohaterowie najnowszej książki Joanny Wachowiak w najczarniejszych wizjach nie przewidywali, że będą musieli taki dzień przeżyć. W ich przypadku było to wyjątkowo trudne i niewyobrażalne, bo dom, w którym mieszkali naszpikowany był nowoczesnymi gadżetami, które miały ułatwiać życie całej rodziny. We wszystkim pomagała im Pina, komputer, z pomocą którego można było włączyć piekarnik albo odkurzacz. Pina dba o dom i domowników, pilnuje zapasów w lodówce, z pomocą kamer kontroluje, co dzieje się na zewnątrz. Właściwie zwalnia swoich "podopiecznych" z myślenia. Dla Tymka, Maćka i Anity jej istnienie jest czymś całkowicie normalnym i absolutnie pewnym. Pewnego dnia ich życie ma szansę stać się jeszcze łatwiejsze, bo do Piny dołącza robot Evo. Ktoś wysłał go do nich pocztą. Dzieci podejrzewają, że jest to prezent bożonarodzeniowy, bo właśnie zbliżają się święta. Wydaje im się, że Evo mógł być prezentem od babci, która właśnie pocztą wysyłała co roku prezenty dla wnuków. Evo, co prawda odbiega od dotychczasowych podarków od babci (bo wcześniej dzieci dostawały swetry i skarpety), ale dzieci nie narzekają, tylko bardzo się cieszą. Do czasu... Bo pojawienie się Evo staje się początkiem katastrofy. Najpierw rozchoruje się mama, potem okaże się, że tata utknął na lotnisku i prawdopodobnie spędzi tam Boże Narodzenie. Jakby tego było mało nastąpi wielka awaria. Przestaną działać niemal wszystkie urządzenia. Dzieci będą musiały poradzić sobie w świecie bez prądu, bez telefonu i bez wszystkich urządzeń, które do tej pory były im niezbędne do życia. Co wywołało tę katastrofę? Co wspólnego ma z tym Evo? Czy wszystko jest dziełem przypadku, czy celowego działania osób trzecich? Pytania mnożą się w głowie bohaterów, mnożą się również w głowie czytelników.



"Awaria" to książka, która zmusza czytelników do zupełnie innego spojrzenia na otaczający nas świat. Bo o ile dorośli zachowują jeszcze, w dzisiejszych czasach, resztki zdrowego rozsądku, to dzieci zupełnie się w technologiach zatracają. Sytuacja, w jakiej znaleźli się bohaterowie tej książki, sprawia, że czytelnicy sami zaczynają się zastanawiać jak poradziliby sobie w takiej sytuacji. Do jakich wniosków dojdą? Tego nikt nie wie. Swojego życia całkowicie nie zmienią, ale może choć przez chwilę się nad nim zastanowią. Ale "Awaria" to nie jest trudna lektura, którą trzeba przemyśleć. Przede wszystkim jest to dobrze napisana, niezwykle emocjonująca książka, która na pewno spodoba się młodym czytelnikom. Jej ogromnym atutem, oprócz ciekawej historii, są również świetne ilustracje. Stworzyła je Marta Krzywicka. Każdy jej rysunek doskonale oddaje atmosferę opowieści i emocje bohaterów. Dzięki temu stają się one integralną częścią całej historii. Historii, której czytelnicy długo nie zapomną.




Awaria
Joanna Wachowiak
ilustracje Marta Krzywicka
Wydawnictwo Literatura 2019
premiera 11.03.2019
wiek 8+

Komentarze

  1. A ja się z Tobą nie zgodzę! Cateringu dietetyczne to prawie tabletki, nauka języków obcych online, to jak lekcje wideo, roboty sprzątające, myjące okna, powrzechne zmywarki, a i chodniki ruchome na lotniskach i dworcach 😉 a książka zapowiada się fajnie 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O cateringu dietetyczny nie pomyślałam;) Szkoła jednak pozostała dość tradycyjna ;)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy pomysł na historię i do tego na czasie, bo wydaje mi się, że wiele dzieci nawet sobie nie wyobraża, że świat mógł istnieć bez elektroniki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Temat na czasie, kiedy znakiem naszych czasów jest wszystko co elektryczne i elektroniczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przerażają mnie zombi chodzące po ulicach, ze wzrokiem schowanym w ekrany komórek, bez patrzenia na to, co się wokół nich dzieje, choćby czerwone światło na pasach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa pozycja, ale trochę mroczny klimat... mój synek chyba byłby nieco zestrachany :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytacie tyle książek, że ja nawet nie nadążam zapamiętywac proponowanych przez Was tytułów ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się ta książka. Myślę że zarówno młody jak i starszy czytelnik znalazłby w niej coś dla siebie. To prawda, że współcześnie życiem dziecka praktycznie rządzi elektronika.Podoba mi się szata graficzna. Z chęcią zapoznam się z publikacją.

    OdpowiedzUsuń
  8. To coś dla mojego Julka :) Przyznam, że bardzo mnie ciekawi i chętnie po nią sięgniemy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajne, oryginalne podejście. Fajnie aby znalazła się w dziecięcej biblioteczce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Postęp technologii jest dobry, ale nie można popadać z skrajności w skrajność. Przeraża mnie to, że dzieci mają swoje własne telefony, w które non stop zaglądają...

    Książeczka zapowiada fajną przygodę, a te ilustracje... Genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Takie książki mówiące o tym, że technologia może uzależnić i nie zawsze jest to najlepszy wybór powinny być obowiązkową lekturą dla młodych czytelników

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapowiada się ciekawie. Aczkolwiek lekcje video często się u mnie pojawiają na studiach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Juz przeczytałam, utrwalam wiadomości do konkursu!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz