"Tyle miłości nie może umrzeć" (Wydawnictwo Zakamarki)

Czytam, bo lubię. Jednak nie lubię czytać, kiedy książka nie budzi we mnie żadnych emocji i nie skłania do refleksji. Oczekuję od książek, żeby prowokowały do dyskusji i nie pozostawiały mnie obojętną. Z książkami dla dzieci jest nieco inaczej. Najpierw szukamy ciekawych historii, które wzbudzą zainteresowanie naszego małego dziecka. Potem rozglądamy się za książkami, które przygotują go na różne życiowe sytuacje. W końcu przychodzi czas na samodzielne czytanie i coraz dłuższe historie. Także te trudne, które poruszają tematy najważniejsze.

 

Taką książką jest na pewno Tyle miłości nie może umrzeć autorstwa szwedzkiej pisarki Moni Nilsson. Jeśli znacie jej serię o Tsatsikim, to wiecie, że nie boi się pisać o sprawach ważnych i trudnych. Bo, niestety, tak to już jest, że problemy mogą nas dotknąć, bez względu na to ile mamy lat. Tak właśnie stało się z Leą, której mama kilka lat temu zachorowała na raka. Dziewczynka radzi sobie z tą sytuacją tak, jak umie. Była bardzo dzielna do dnia, w którym jej mama wystąpiła na gali charytatywnej. Wtedy o jej chorobie dowiedzieli się wszyscy rówieśnicy Lei. Dziewczynka miała dość ich spojrzeń i zmienionego zachowania. W tym trudnym czasie wsparciem dla niej nie okazała się najlepsza przyjaciółka Noja. W dniu po transmitowanej w telewizji gali powiedziała, chyba najgorszą rzecz, jaką powiedzieć mogła. Noja oznajmiła Lei, że jest jej żal przyjaciółki, której mama niedługo umrze. Lea nie wie, dlaczego Noja coś takiego powiedziała. Zrozpaczona ucieka ze szkoły i zrywa wszelkie kontakty z przyjaciółką. A potem... Potem jest już tylko gorzej. Lea zaczyna wdawać się w bójki i kłóci się niemal z każdym, kogo spotka na swojej drodze. Czy to dobry sposób na rozwiązanie jej problemów?



 

Dorośli czytelnicy dobrze wiedzą, że nie, ale Tyle miłości nie może umrzeć nie jest książką dla dorosłych czytelników. Jej adresatami są starsze dzieci i młodzież. Oni takie rzeczy odbierają zupełnie inaczej. I zachowanie Lei będzie dla nich całkowicie zrozumiałe. Dla dorosłych zresztą też. Bohaterka jest dzieckiem i zachowuje się tak, jak czuje, umie, chce. Ona od kilku lat dobrze wie i każdego dnia widzi, co dzieje się z jej mamą. Pomoc i wsparcie jakie otrzymuje od najbliższych i przyjaciół okazuje się niewystarczające albo niewłaściwe. Moni Nilsson pokazuje tę trudną sytuację, jaką jest choroba rodzica, z perspektywy dziecka, które pewnych rzeczy nie umie nazwać, a wielu jeszcze nie rozumie. To bardzo mądra i ważna książka. Nie tylko dla młodych czytelników, które są w podobnej sytuacji, co Lea. To książka dla wszystkich, bo uczy empatii i pokazuje, w jaki sposób można pomóc innym. 




 

Tyle miłości nie może umrzeć

Moni Nilsson

ilustracje Joanna Hellgren

tłumaczenie Agnieszka Stróżyk

ZAKAMARKI 2021


 https://www.zakamarki.pl/

Komentarze

  1. Bardzo ważny i trudny temat. W chwili choroby bliskich wielu dorosłych nie umie sobie poradzić, a co dopiero dzieci... Dobrze, że powstają takie książki

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie mądre książki o chorobie rodzica są naprawdę ciekawe i ważne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowicie trudny temat. Sama mam pewne przejścia odnośnie choroby nowotworowej i wolałabym już nigdy do tego nie wracać - ale jednocześnie mam świadomość, że wszystko się może zdarzyć...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podobnie. Lubię gdy książka budzi we mnie jakieś emocje, nawet te skrajne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz, ty masz "Jednak nie lubię czytać, kiedy książka nie budzi we mnie żadnych emocji" a ja coraz częsciej czytam w ksiażce jedynie oderwania od rzeczywistosci i rozrywki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz