"Zaklinaczka burz" (Wydawnictwo Świetlik)

Są takie autorki i tacy autorzy, po których książki zawsze sięgamy bez wahania. Wiemy, że nigdy dotąd nas nie zawiedli i wierzymy, że nigdy nas nie zawiodą. Do tego grona zalicza się Sophie Anderson. Brytyjska pisarka, z której twórczością zetknęłyśmy się po raz pierwszy czytając Dom na kurzych łapach (KLIK), piękną, pełną magii opowieść o przygodach niezwykłej bohaterki. Potem przyszedł czas na Baśnie Śnieżnego Lasu (KLIK) z kolejną wzruszającą i magiczną historią i w końcu na zachwycający Zaczarowany zamek (KLIK). Każda z tych historii była inna, w każdej spotkałyśmy zupełnie nowych bohaterów, ale jedno było pewne, wszystkie zawładnęły naszymi sercami i naszą wyobraźnią. Nic więc dziwnego, że widząc zapowiedź nowej powieści Sophie Anderson wiedziałyśmy, że chcemy i musimy tę książkę przeczytać!

Tym razem autorka zabiera czytelników na Morowię, wyspę, która ma kształt złamanego serca. I trudno to ukryć, w rzeczywistości tym złamanym sercem jest. Jeszcze trzy lata temu w zgodzie żyli na niej ludzie i alkonosty, czyli istoty ptakopodobne. Niestety, to już przeszłość. Teraz ludzie i alkonosty żyją w różnych częściach wyspy i cieszą się zupełnie innymi prawami. Po tragicznym wypadku, w którym zginęły dwie władczynie Morowii władzę przejął kapitan Ilja. Z nienawiści do alkonostów skazał je na zesłanie na bagna, a potem aresztował kolejnych przedstawicieli gatunku. Gatunku, do którego należy również główna bohaterka tej historii. Trzynastoletnia Makolągwa w wypadku, o który pisałam wcześniej, straciła matkę. Teraz wychowuje ją jedynie ojciec. Choć wychowuje to trochę za dużo powiedziane. Słowik, ojciec Makolągwy, po stracie ukochanej żony pogrążył się w smutku. Nie widzi dla siebie i swojej córki przyszłości na Morowii. Ma już plan ucieczki z tego miejsca, ale Makolągwa nie chce się na to zgodzić. Dziewczynka wierzy, że jeszcze wszystko może się zmienić. I zmienia się. Niestety, zmiany, które następują nie są dobre, a życie Makolągwy jeszcze bardziej się komplikuje.



Czy można zachwycić się książką od pierwszego zdania? Można. Zaklinaczka burz jest na to najlepszym dowodem. Pokochałyśmy rytm tej powieści, wspaniałe opisy miejsca akcji i toczące się między bohaterami dialogi. Zachwycił nas jej baśniowy klimat. Przenikanie się świata magicznego z tym, co rzeczywiste. Zaklinaczka burz i poruszone w niej problemy okazały się bardzo bliskie temu, co przeżywać mogą jej potencjalni czytelnicy. To historia o miłości rodzicielskiej, miłości dziecka do rodzica. To opowieść o przyjaźni, oddaniu i poświęceniu. O odpowiedzialności. O dobrych i złych ludziach. O decyzjach, które nie są łatwe, ale które trzeba podejmować. Sophie Anderson skłania czytelników do zastanowienia się, po której stronie opowiedzieliby się oni, gdyby byli na miejscu Makolągwy i innych bohaterów tej książki. Oprócz stawiania pytań jest też coś, czego ta książka uczy i o wartości czego przypomina. To szacunek dla innych ludzi, ich inności i oryginalności. Rzecz niezwykle ważna, w dzisiejszych czasach bardzo często zapomniana. Dobrze, że nie zapomniała o niej Sophie Anderson. Dzięki temu czytelnicy jej książek będą mieli szansę zmieniać świat na lepsze. Podobnie jak ich bohaterowie.



 

Zaklinaczka burz

Sophie Anderson

tłumaczenie Przemysław Hejmej

Wydawnictwo Świetlik 2023


 Świetlikowe książki znajdziecie na

https://www.taniaksiazka.pl/wydawnictwo/swietlik

 

Komentarze

  1. Są faktycznie utalentowani pisarze, których książki nigdy nie zawodzą . Mam też kilku takich . Niestety przy wielu książkach człowiek się po prostu męczy czytając . I co z tego, ze ktoś ma super ważne rzeczy do przekazania . Tej autorki o której piszesz akurat nie znam , bo to nie mój czas na czytanie takiej literatury , ale już wiem co komuś sprezentować - dzieki

    OdpowiedzUsuń
  2. cudnie że ksiażka zachwyciła od samego początku stanowiła odskocznie ale też można było utożsamić się z tym co na stronach napisane.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz