"Urodziny Króla Zimy" (Wydawnictwo Kropka)

Lubię wszystkie pory roku. Cenię to, że mieszkamy w takim zakątku świata, w którym możemy doświadczać ich wszystkich. Są oczywiście takie dni, kiedy tęsknię za słońcem albo takie, kiedy marzę o deszczu. Na dłuższą metę wszystko staje się męczące, więc nie wyobrażam sobie żyć w miejscu, w którym cały czas jest ciepło albo w takim, kiedy cały czas pada. Cztery pory roku są idealne, są doskonałe, bo wzajemnie się dopełniają. Jedna przychodzi po drugiej, nigdy (albo bardzo rzadko) możemy zaobserwować je równocześnie. Jeśli tak się dzieje, to mamy do czynienia z jakąś anomalią. Czymś, co nie powinno mieć miejsca.


Pory roku przypominają drużynę biorącą udział w biegu sztafetowym. Jedna kończy swój bieg, przekazuje pałeczkę drugiej. Czy mają szansę się połączyć? Jonathan Freedland widzi je jako rodzeństwo. Dwóch braci i dwie siostry, którzy nigdy się nie spotykają. Nie mają okazji spędzać ze sobą czasu, nie rozmawiają ze sobą. Król Zimy chciałby to zmienić. Zbliżają się jego urodziny i marzy o tym, żeby spotkać się ze swoim rodzeństwem. Królowa Wiosny, Król Lata i Królowa Jesieni nie wahają się długo i przyjeżdżają na urodzinowe przyjęcie swojego brata. Wszyscy cieszą się z tego spotkania. Mogą w końcu ze sobą porozmawiać, mogą zjeść razem posiłek i zagrać w magiczne gry. Są szczęśliwi, a najszczęśliwszy jest Król Zimy. Radość jednak szybko mija. Zaczyna się dziać coś złego. Coś dziwnego dzieje się z pogodą. Raz pada deszcz, za chwilę zaczyna świecić słońce. Na kwitnące kwiaty spadają płatki śniegu. Najpierw robi się gorąco, po chwili zaczynają się opady deszczu. Ludzie muszą się mierzyć z suszą, a po chwili z powodzią. Co się dzieje? Rodzeństwo zaczyna się tego domyślać. Czy zrezygnują ze swoich marzeń i tego, co daje im radość, żeby przywrócić porządek?



 

Myślałam, że Urodziny Króla Zimy to baśń podobna do tysięcy innych baśni. Ciekawa, piękna i mądra. Z ładnymi ilustracjami i ważnym przesłaniem. A potem przeczytałam posłowie, w którym znalazła się nota biograficzna człowieka, którego opowiadanie zainspirowały Johathana Freedlanda do napisania tej książki. Nazwisko Urlicha A. Boschwitza nic mi nie mówiło. Nie wiedziałam kim był, co robił i jak potoczyły się jego losy. Kiedy miał 20 lat musiał opuścić swoją ojczyznę. Wszystko z powodu tego, kim był jego ojciec. Był rok 1935, a ojciec Boschwitza był Żydem. Rodzina mieszkała w Niemczech. Tu nie mogli czuć się bezpiecznie. Musieli uciekać. Tak rozpoczęła się tułaczka młodego pisarza. Lata rozłąki z bliskimi. Był jak Król Zimy. Miał rodzinę i przyjaciół, których kochał, ale nie mógł być z nimi. Ta historia jest smutna, życie Boschwitza również takie było. Nie jest to jednak powód, żeby od tej książki stronić. Smutne opowieści mogą być piękne, mogą zachwycać i skłaniać do refleksji. Urodziny Króla Zimy są naprawdę wyjątkową książką. Wspaniałą opowieścią z niezwykłą oprawą graficzną. Doskonała książka na długie zimowe wieczory, dobry pomysł na świąteczny prezent. Obdarowany tą książką na pewno będzie zadowolony!




Urodziny Króla Zimy

opowieść inspirowana opowiadaniem Ulricha A. Boschwitza 

Jonathan Freedland

ilustracje Emily Sutton

tłumaczenie Natalia Rusinek

KROPKA 2025

wiek 3+ 


 https://wydawnictwokropka.com.pl/

 

Komentarze

  1. Chętnie sięgam książki wydawnictwa Kropka, niezwykłe propozycje czytelnicze. Izabela Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  2. Za to ja nie cierpię zimy dla mnie mogłaby nie istnieć. Lubię grudzień, ale bez śniegu i mrozu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz