"Gucio na tropie zaginionej świnki morskiej" (Wydawnictwo Papilon)

Tosia uwielbia książki detektywistyczne i świnki morskie. Gdyby w najbliższym czasie sama napisała opowieść detektywistyczną, to jej bohaterką zapewne byłaby dzielna i odważna świnka morska, która sama rozwiązuje zagadki detektywistyczne. Takiej książki jeszcze nikt nie napisał, więc Tosia ma szansę przetrzeć szlak, ale książka, w której połączono opowieść detektywistyczną i opowieść o śwince morskiej już jest! I my oczywiście ją przeczytaliśmy!


Świnka morska jest tu pretekstem niemałego zamieszania. Stefan, bo tak ów gryzoń miał na imię należał do małego Franka. Franek był przyjacielem Gucia i właścicielem kota Migota. Gucio i Migot często spacerowali po pobliskim parku. Mama Franka czasem zgadzała się na to, żeby chłopiec zabierał na takie spacery Stefana. Tak stało się również w pewien wtorek. Franek włożył Stefana do kartonu i zabrał na plac zabaw, gdzie świnka spędzająca cały dzień w klatce, miała pobiegać i zjeść trochę świeżej trawy. Franek i Gucio bawili się na placu, ich zwierzaki były bezpieczne (i pewnie zadowolone), aż do czasu, kiedy zaczęło zbierać się na burzę. Wtedy okazało się, że zniknął Stefan! Franek nie chce wracać bez niego do domu, ale nigdzie nie ma śladu po śwince, więc chłopiec musi w końcu zrezygnować z poszukiwań. Gucio chce pomóc swojemu koledze. Chłopcy otwierają śledztwo, zaczynają pytać dzieci przychodzące na plac zabaw, na którym zaginął Stefan i wypytywać dorosłych sąsiadów. Gucio ze swoją mamą idą nawet do schroniska dla zwierząt. Żaden z tropów nie jest właściwy. Stefan przepadł jak kamień w wodę... Znalazł się w najmniej oczekiwanym, choć wcześniej przeszukanym, miejscu.




Książka Małgorzaty Kur to świetna opowieść dla dzieci w wieku przedszkolnym. Bohaterowie i ich przygody będą nim bardzo bliskie. Historię Gucia, Franka i ich czworonożnych przyjaciół czyta się z dużym zainteresowaniem. Ostrzegam jednak, że trudno się od niej oderwać i trzeba się naprawdę postarać, żeby czytanie tej książki rozłożyć sobie na więcej niż jeden wieczór. Nam spodobała się sama historia, ale i oczywiście przesłanie, które ze sobą niesie. Bo Gucio na tropie zaginionej świnki morskiej to książka, która pokazuje wartość przyjaźni i uczy, jak ważna jest praca zespołowa. Przypomina również o tym, że trzeba opiekować się swoimi małymi przyjaciółmi. Urokowi książce dodają piękne i kolorowe ilustracje autorstwa Anny Simeone. Historia i ilustracje stworzyły bardzo ciekawą i miłą dla oka całość, która na pewno spodoba się dzieciom i ich rodzicom. Miłe chwile spędzone na wspólnej lekturze gwarantowane!




Gucio na tropie zaginionej świnki morskiej
Małgorzata Kur
ilustracje Anna Simeone
Papilon 2020

 

"Moja siostra/Mój brat" (Wydawnictwo Papilon)

Na pewno zdarzyło się Wam kiedyś powiedzieć komuś, żeby wczuł się w sytuację drugiego człowieka. Tego, którego ocenia, odrzuca albo któremu czegoś zazdrości. To zdanie często bywa wypowiadane odruchowo i bezrefleksyjnie, a ci, którzy je od nas słyszą niekoniecznie potrafią zastosować je w rzeczywistości. Mówimy na przykład naszym dzieciom, które kłócą się z rodzeństwem albo rówieśnikami, żeby postawili się na miejscu brata, siostry albo koleżanki i kolegi. Żeby spojrzeli na świat ich oczami. Bo może im w danej sytuacji też jest przykro, może oni też chcieliby rozwiązać konflikt w inny sposób. Czy dzieci potrafią to zrobić? Trudno powiedzieć. Jest jednak książka, która powinna pomóc im się tego nauczyć!


Moja siostra/Mój brat to książka wyjątkowa, bo dwustronna. Ma dwie okładki i dwa tytuły. Bohaterowie są jednak tacy sami i historia także. Poznajemy ją jednak z dwóch perspektyw. Siostry, która ma młodszego brata i brata, który ma starszą siostrę. Każde z nich widzi świat nieco inaczej. Każde ma swoje racje. Siostra widzi brata jako małpę, która ciągle rozrabia i wszystko psuje. Ma poczucie, że on ogranicza jej wolność. On widzi ją jako obrażonego nosorożca, przy którym cały czas czuje się mały i, z którym bardzo się nudzi. Dopiero, kiedy zaczynają się nad tym nieco dokładniej zastanawiać i odszukiwać w pamięci nieco więcej różnych sytuacji okazuje się, że brat albo siostra na pewno są od nich zupełnie inni, ale wcale nie są tacy źli! Można z nimi robić wiele ciekawych rzeczy i tak naprawdę za tym drugim nawet trochę się tęskni, kiedy nie ma go obok!





Czy ta książka to recepta na zażegnanie konfliktów między rodzeństwem? Stuprocentowej skuteczności zagwarantować nie mogę, ale jestem pewna, że wielu rodzinom może pomóc. Rocio Bonilla pokazuje świat widziany oczami dziecka. Dzięki temu mali czytelnicy mogą zidentyfikować się z bohaterami, ale także zobaczyć to, czego sami często widzieć nie mogą. Emocje, które rządzą codziennymi relacjami rodzeństwa można w tym przypadku odsunąć na bok i przyjrzeć się temu, co czuje brat albo siostra. Ta książka przyda się jednak nie tylko tym, którzy rodzeństwo już mają. Sprawdzi się także u tych, którzy na brata albo siostrę dopiero czekają, będzie to dla nich forma przygotowania się na nadchodzące zmiany. Można ją także czytać dzieciom, które rodzeństwa nie mają. Im także spodoba się ta nietypowa książka, która ma dwie okładki i, która kryje w sobie dwie historie. Ciekawa opowieść i piękne ilustracje na pewno spodobają się najmłodszym. Na pewno będą się oni przy tej książce świetnie bawić!





Moja siostra/Mój brat
Rocio Bonilla
tłumaczenie Beata Haniec
Papilon 2019

 

Podróż w przesłość z wydawnictwem Papilon

Pisałam już kiedyś, że w czasach szkolnych jednym z moich ulubionych przedmiotów była historia. Nigdy nie miałam problemu z zapamiętywaniem licznych dat i nazwisk, a ich nauka zawsze sprawiała mi przyjemność. Jak będzie z Tosią jeszcze nie wiem, bo jej zainteresowania cały czas się zmieniają. Nie pozostaje mi nic innego, jak gromadzić biblioteczkę wypełnioną różnorodnymi lekturami, także tymi poświęconymi historii.


Nowością w tym gronie są książki Franka Schwiegera o starożytności. Pierwsza z nich opowiada o starożytnej Grecji, druga o starożytnym Rzymie. Niewiele mają wspólnego z nudnymi podręcznikami, jakie pamiętamy ze szkoły. To fascynująca podróż w przeszłość, którą każdy z przyjemnością odbędzie. Na początku, zanim jeszcze zaczniecie każdą z tych książek czytać, musicie uzupełnić metryczkę. Czyją? Swoją! Jest tam miejsce na zdjęcie portretowe albo rysunek. Trzeba napisać kilka słów o swojej rodzinie, kraju, z którego się pochodzi, pasjach, którym poświęca się wolny czas i rzeczach, których robić się nie lubi. Zaglądając do wnętrza książki okazuje się, że każdy jej z bohaterów został opisany w podobny sposób. Są to jednak bohaterowie nieco inni niż my. Wśród nich znajdują się bogowie, herosi i władcy starożytnych krajów. Bohaterowie mityczni i historyczni. Z tych książek poznajemy sekrety ich życia, dowiadujemy się, co lubili, czym się zajmowali i gdzie mieszkali. Oprócz metryczek są w książkach również dłuższe, bardziej tradycyjne opisy. Napisane zostały w takim stylu, że czyta się je z ogromnym zainteresowaniem. Mimo że bardzo przypominają tradycyjne mitologie, które pewnie stoją na półkach w każdym domu, to do młodych czytelników trafią zapewne szybciej. Narracja jest prostsza, nie brakuje nawiązań do współczesności i rzeczy, które są czytelnikom tych książek bardzo bliskie. Można poczytać o starożytnej Formule 1 i o zabawach dzieci żyjących w starożytnym Rzymie. Autor zdradza sekrety diety ówczesnych ludzi i opisuje pieniądze, którymi się posługiwali. Ciekawostek nie brakuje, więc nie brakuje również zachwytu czytelników. 


 



Ja, Zeus i ekipa z Olimpu oraz Ja, Cezar i ekipa z Kapitolu to fantastyczna lektura dla czytelników w wieku szkolnym. Każda z nich udowadnia, że historia naprawdę nie jest nudna. Autor pokazuje na jak wielu płaszczyznach można ją odnieść do naszej rzeczywistości. W ten sposób pokazuje dzieciom, jak bardzo przeszłość wpływa na teraźniejszość. Udowadnia również dzieciom, że historię poznawać warto, bo jest ona ciągle żywa, a jej poznawanie to fascynująca podróż, która pozwala nam poznać różnych ciekawych ludzi, ważne wydarzenia i miejsca, których dziś już być może nie ma, a które dla naszych przodków były ważne. Pokazujmy je naszym dzieciom, budźmy w nich zainteresowanie przeszłością. Takie książki na pewno w tym pomogą. Dlatego bardzo cieszy mnie, że się ukazują.







Książki znajdziecie na stronie wydawnictwa Papilon


Elmer świetuje urodziny i ma prezenty dla dzieci!

Zwyczaj jest taki, że to jubilat otrzymuje w dniu swoich urodzin prezenty. Lata mijają i jakoś nikt tego zmieniać nie czuje potrzeby. Bo i po co? 

A jednak dobrze znany i lubiany przez dzieci kolorowy słoń Elmer. Ów słoń obchodzi w tym roku trzydzieste urodziny i z tej okazji, razem z wydawnictwem Papilon, postanowił dać czytelnikom dwie nowe książki, których jest bohaterem.


Pierwsza, to książka ze specjalnym, urodzinowym opowiadaniem. Pojawiają się w nim wszyscy znani z wcześniejszych tomów bohaterowie. Wpadli oni na pewien, dość odważny i nieco szalony pomysł. Postanawiają udawać, że zapomnieli o urodzinach swojego kolorowego przyjaciela. Co prawda niektórzy mają co do tego spore wątpliwości, jednak ci, którzy są absolutnie pewni swojego pomysłu, natychmiast je rozwiewają i nie pozostawiają pola do dyskusji. Następnego dnia wszystkie zwierzęta unikają Elmera. Słoń w kratkę nie wydaje się jednak specjalnie tym smucić. Dlaczego? Rozwiązanie tej zagadki zaskoczy wszystkich, a najbardziej dowcipnisiów, którzy chcieli zrobić Elmerowi psikusa!







Urodzinowe przyjęcie Elmera jednak jeszcze się nie kończy, bo oto od niedawna nasza oczy oczy książka, której wcześniej nie było! Gdzie jest Elmer? Wyszukiwanka to zbiór zagadek, które sprawdzają dziecięcą spostrzegawczość i umiejętność kojarzenia faktów. Twarde strony mogą sugerować, że mamy do czynienia z książką dla maluchów. Nic bardziej mylnego. Prawie ośmioletnia Tosia kartkowała tę książkę bardzo długo. Szukała niedźwiedzi polarnych, wypatrywała biedronek i małego krokodyla. Przed jej wzrokiem umykał cętkowany lampart i śpiący hipopotam. Musiała wypatrzeć małpę, która wisi na ogonie i gumową kaczuszkę. Niektóre schowały się naprawdę dobrze, więc ich znalezienie zajęło jej sporo czasu. Nawet dla nas nie było to łatwe. To oczywiście nie jest wada, ale zaleta! Dzięki temu czas spędzany z tą książką znacznie się wydłuża i na pewno nie będzie to czas zmarnowany. Dzieci będą się świetnie bawić, rozwiną swoją spostrzegawczość i spędzą miło czas ze swoim ulubieńcem.








Jeśli jubilaci zawsze będą nam dawać takie prezenty, jestem za zmianą obyczajów! Urodzinowe książki o Elmerze spodobają się wszystkim fanom tego bohatera oraz tym, którzy o słoniu w kratkę jeszcze nie słyszeli. Jeśli poznają go właśnie z tych książek, to przyjaźń na lata mają gwarantowaną. Elmerowi trudno się oprzeć, mądra historia, miłe dla oka ilustracje i bohaterowie, których nie można nie polubić - to na pewno się sprawdzi. Powiem więcej, to sprawdza się od trzydziestu lat. 

Książki o Elmerze znajdziecie 
na stronie wydawnictwa


https://publicat.pl/papilon

"Owco, śpij!" (Wydawnictwo Papilon)

Tosia nigdy nie miała problemów z zasypianiem. Dlatego nie wiemy, co znaczy szalejące dziecko o godzinie 22, kilkugodzinne próby usypiania zakończone oglądaniem bajki. Jak nam się to udało? Nie wiem, bo każda rodzina ma pewnie własny sposób. U nas przysłużyła się temu pewnie, często przywoływana przez ekspertów, rutyna. A jednym z jej elementów było zawsze czytanie książek. Przede wszystkich takich, które miały Tosię wyciszyć, uspokoić i powoli przenieść w świat sennych marzeń. 



Podobnymi rytuałami wspomagali się rodzice Dudusia, bohaterka książki Owco, śpij! Najpierw jadł kolację, potem słuchał bajek, przebierał się w piżamę i mył zęby. Lubił każdą z tych czynności. Za wszelką cenę próbował uniknąć... samego zasypiania. Tego Duduś naprawdę nie znosił. Miał cały zestaw sztuczek, które miały pomóc mu odsunąć moment zasypiania. Było mu za zimno, za gorąco, coś go bolało. Musiał pójść o łazienki, zmienić piżamę na cieplejszą albo włożyć pod głowę dodatkową poduszkę. Mama Dudusia nie dawała się jednak nabrać na jego sztuczki. Po raz kolejny życzy synowi słodkich snów i każe liczyć owce. Metoda stara jak świat i (zazwyczaj) skuteczna. Na Dudusia także powinna podziałać. Kłopot w tym, że owce pojawiły się nie tylko w wyobraźni chłopca. One naprawdę przeskakiwały nad jego łóżkiem! Sześćdziesiąt osiem owiec zawitało do pokoju chłopca. Ale czy to wystarczy, żeby Duduś zasnął?




Wielu rodziców uśmiechnie się pod nosem czytając opowieść o Dudusiu i przyglądając się książkowym ilustracjom. Na pewno im to coś przypomni. Bo wielu z nich przynajmniej raz spotkała sytuacja podobna do tej opisanej w książce. Ba! Wielu rodziców robiło pewnie podobne rzeczy w czasach dzieciństwa. Każdemu dziecku zdarzało się tak "testować" swoich rodziców. Owco, śpij! może sprawić, że wieczorne zasypianie nieco się skróci. A jednocześnie będzie miłym czasem do całej rodziny. Książka Kerry Lyn Sparrow wyciszy i uspokoi maluchy, które będą słuchać opisanej w niej historii. Przygoda Dudusia, choć fascynująca i interesująca, działa usypiająco na wszystkich, którzy będą ją czytać. Dzieci będą słychać tej historii, liczyć owce razem z jej bohaterem, a potem zasną i będą mieć piękne, kolorowe sny:)





Owco, śpij!
Kerry Lyn Sparrow
ilustracje Guillaume Perreault
tłumaczenie Tina Oziewicz
Papilon 2019
wiek 3+