Podróże Tosi: Hevelianum w Gdańsku
Planując krótsze i dłuższe wyjazdy zawsze staramy się, żeby były one dla Tosi przyjemnością. Wybieramy atrakcje, które jej się spodobają i, w których miło spędzi czas. Kiedyś najłatwiej było ją zabrać na plac zabaw albo do sali zabaw. Dziś pewnie również sprawiłoby jej to przyjemność, ale chcemy łączyć przyjemne z pożytecznym, więc chętnie odwiedzamy kolejne centra nauki.
Byliśmy w warszawskim Koperniku, potem pojechaliśmy do łódzkiego EC1. Zimą tego roku bawiłyśmy się w gdyńskim Experymencie. Każde z nich było inne i zaskakujące. Dlatego chętnie odkrywamy kolejne tego typu miejsca. Tym razem padło na znajdujące się Gdańsku Hevelianum.
To miejsce kusiło mnie już od jakiegoś czasu i bardzo się cieszę, że w końcu udało się nam do niego dotrzeć. Na początek kilka informacji praktycznych. Z Gdyni, w której spędziliśmy majówkę, do Gdańska dojechaliśmy SKM. Na miejscu są oczywiście parkingi, ale nie chcieliśmy tracić czasu na poszukiwanie miejsca. Okazało się, że nasza decyzja była bardzo dobra, bo chętnych do odwiedzenia Hevelianum nie brakowało, więc miejsc ubywało błyskawicznie. Drugą dobrą decyzją był zakup biletów przez internet. Dzięki temu ominęło nas stanie w kolejce, która rosła w zastraszającym tempie.
Pierwsza odwiedzona przez nas sala nosi nazwę Dookoła świata, która doskonale oddaje to, co w tym miejscu można zobaczyć. To właśnie tam dowiemy się dlaczego wulkany wybuchają, sprawdzimy w jakiej fazie był Księżyc w dniu naszych narodzin. Na chwilę staniemy się pingwinem, usłyszymy otaczający świat uszami nietoperza. Zajrzymy do igloo, przyjrzymy się ulom i dowiemy się jak w różnych językach mówi się "kocham cię". To oczywiście tylko niewielka część tego, co możecie tam zobaczyć, czego dotknąć, powąchać, poczuć. Każde stanowisko to kopalnia wiedzy. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że takiej sali nie widzieliśmy w żadnym do tej pory odwiedzonym centrum nauki. To była doskonała lekcja na temat tego co nas otacza i czego doświadczamy niemal każdego dnia albo tego, na co możemy się natknąć w trakcie podróży. Aż żal było nam stamtąd wychodzić, wiedzieliśmy jednak, że czekają na nas kolejne atrakcje. Kolejną salą, którą odwiedziliśmy była Łamigłówka. To gratka dla wszystkich miłośników zabaw logicznych i zagadek matematycznych. Dla Tosi była nieco za trudna, ale za kilka lat powinna być tym miejscem zachwycona. Na razie pobyt tam był dla niej bardziej zabawą, niż nietypową formą edukacji. Trzecią odwiedzoną przez nas przestrzenią była Zabawa z historią. Tutaj czekają na zwiedzających interaktywne gry i zabawy, które przybliżają historię miejsca, w którym znajduje się Hevelianum. Ostatnia z odwiedzonych przez nas wystaw Z energią najbardziej przypominała te, które znamy z innych tego typu miejsc. Mimo to spędziliśmy tam naprawdę dużo czasu, bo wiele stanowisk miało wydźwięk ekologiczny, więc stając przy nich staraliśmy się pokazywać Tosi, w jaki sposób każdy z nas może (a raczej powinien) troszczyć się o naszą planetę.
Była jeszcze dodatkowa atrakcja, czyli czekoladowe warsztaty. Tosia mogła spełnić jedno ze swoich marzeń i samodzielnie przygotować czekoladowe praliny. Była wniebowzięta mogąc wypełnić całe pudełko swoimi słodkimi cudami. Nam same warsztaty również bardzo się podobały. Rozpoczął je "wykład" poświęcony czekoladzie. Dzieci zobaczyły owoce kakaowca, spróbowały miazgi kakaowej i poznały prawdę na temat białej czekolady, której niektórzy za czekoladę nie uważają. Drugim etapem było robienie pralin, każdy uczestnik otrzymał fartuch, czepek i rękawiczki. Dopiero tak ubrany mógł przystąpić do słodkiej pracy. Praliny oczywiście zabraliśmy do domu i jemy do dziś. To znaczy Tosia je, wydzielając je bardzo dokładnie i ciesząc się ich smakiem.
Czy jesteśmy zadowoleni z wizyty w Hevelianum? Bardzo! Zainteresowały nas wszystkie ekspozycje. Tosia opuszczała to miejsce naładowana wiedzą. My również poszerzyliśmy nasze horyzonty. Najważniejsze jest oczywiście to, że wszyscy świetnie się tam bawiliśmy! Zachwyciły nas nie tylko wystawy, ale również miejsce, w którym znajduje się Hevelianum. Góra Gradowa to fortyfikacja. W przeszłości stacjonowały tam wojska, a miejsce to pełniło funkcje obronne. Dziś pozostały z tamtych czasów zabudowania, które wzbudzą zachwyt wszystkich zwiedzających. Zachwyt budzi również widok roztaczający się z Góry Gradowej. Panorama Gdańska zapiera dech w piersiach. My byliśmy tam w dość pochmurnym dniu, ale i tak było pięknie i interesująco. Na pewno tam wrócimy! A Was zachęcamy do odwiedzenia Hevelianum przy okazji wizyty w Gdańsku. Na pewno się nie zawiedziecie!
Pierwsza odwiedzona przez nas sala nosi nazwę Dookoła świata, która doskonale oddaje to, co w tym miejscu można zobaczyć. To właśnie tam dowiemy się dlaczego wulkany wybuchają, sprawdzimy w jakiej fazie był Księżyc w dniu naszych narodzin. Na chwilę staniemy się pingwinem, usłyszymy otaczający świat uszami nietoperza. Zajrzymy do igloo, przyjrzymy się ulom i dowiemy się jak w różnych językach mówi się "kocham cię". To oczywiście tylko niewielka część tego, co możecie tam zobaczyć, czego dotknąć, powąchać, poczuć. Każde stanowisko to kopalnia wiedzy. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że takiej sali nie widzieliśmy w żadnym do tej pory odwiedzonym centrum nauki. To była doskonała lekcja na temat tego co nas otacza i czego doświadczamy niemal każdego dnia albo tego, na co możemy się natknąć w trakcie podróży. Aż żal było nam stamtąd wychodzić, wiedzieliśmy jednak, że czekają na nas kolejne atrakcje. Kolejną salą, którą odwiedziliśmy była Łamigłówka. To gratka dla wszystkich miłośników zabaw logicznych i zagadek matematycznych. Dla Tosi była nieco za trudna, ale za kilka lat powinna być tym miejscem zachwycona. Na razie pobyt tam był dla niej bardziej zabawą, niż nietypową formą edukacji. Trzecią odwiedzoną przez nas przestrzenią była Zabawa z historią. Tutaj czekają na zwiedzających interaktywne gry i zabawy, które przybliżają historię miejsca, w którym znajduje się Hevelianum. Ostatnia z odwiedzonych przez nas wystaw Z energią najbardziej przypominała te, które znamy z innych tego typu miejsc. Mimo to spędziliśmy tam naprawdę dużo czasu, bo wiele stanowisk miało wydźwięk ekologiczny, więc stając przy nich staraliśmy się pokazywać Tosi, w jaki sposób każdy z nas może (a raczej powinien) troszczyć się o naszą planetę.
Nigdy nie byłam,rzeczywiście wygląda na ciekawe miejsce :)
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych czasach jest tyle wspaniałych miejsc dla dzieci.Uczą kreatywności, zabawy, myślenia, poznawania świata.No i dobrze,że są rodzice, którzy ich tam zabierają.
OdpowiedzUsuńSuper miejsce!
Pozdrawiam-)
Irena-Hooltaye w podróży
Ciekawe miejsce, nigdy nie byłam w Gdańsku.
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie wycieczki. Czekam aż moje maluchy podrosnął na tyle żeby móc z nimi na takie jeżdzić i Hevelianum na pewno odwiedzę ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce :) W tym roku wybieramy się nad morze w tam te rejony, więc zapiszę sobie to miejsce, żeby koniecznie je odwiedzić :)
OdpowiedzUsuńByłam tam na Nocy Muzeów - polecam!
OdpowiedzUsuńNie byłam tam jeszcze i mam nadzieję, że przy okazji wyjazdu na Pomorze w czerwcu uda mi się to miejsce odwiedzić :-)
OdpowiedzUsuńAle fajne miejsce, sama bym tam pojechała :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory byłyśmy niestety tylko w jednym tego typu miejscu dlatego jeśli kiedyś zagościmy w Gdańsku to chętnie tam zajrzymy :-)
OdpowiedzUsuńNie byłam tam niestety. Ale może kiedyś z dziećmi...
OdpowiedzUsuńTrójmiasto jest blisko, a człowiek o tylu ciekawych miejscach nie wie...Brak małych dzieci chyba ma na to wpływ :-)))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe miejsce, chętnie przy okazji wizyty w Gdańsku je odwiedzę! :)
OdpowiedzUsuńRobiliśmy bardzo podobnie podróżując z dziećmi, zawsze szukaliśmy czegoś interesującego dla nich. W sumie ciągle tak robimy, ale nastolatkom jest gorzej dogodzić. Niestety nigdy nie trafiliśmy z nimi do Gdańska, ale planujemy objechać Polskę w lipcu, więc może jeszcze nadrobimy. Muzeum wydaje się fajne i dla dorosłych
OdpowiedzUsuńWygląda na dobre i zajmujące miejsce dla dzieci. Może kiedyś odwiedzimy.
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że pojawia się coraz więcej miejsc, które uczą w taki przyjemny sposób. Osobiście miałam okazję odwiedzić tylko Centrum Kopernika w Warszawie, ale to brzmi równie wspaniale! A co do czekoladowych warsztatów - to musiała być świetna przygoda!:)
OdpowiedzUsuńMiejsce świetne nie tylko dla dzieci, ale także dla doroslych! Fantastycznie, ze powstaje takich miejsc coraz więcej, świetna alternatywa !
OdpowiedzUsuńUwielbiam Hevelianum... Pamiętam, że wsiąkłam tam w salę, w której leciał na okrągło bardzo długi film o komosie, absolutnie boskie zdjęcia z Hubbla i muzyka sfer, moje dziecko wysiedziało tam pół godziny, a ja dwie :)
OdpowiedzUsuńSwietna wycieczka, widać , ze to miejsce, ktore zainteresuje dziecko.
OdpowiedzUsuńW Hevelianum byliśmy, Alexander miał wtedy chyba ponad 4 lata, więc interesowały Go trochę inne ekspozycje. Super miejsce!
OdpowiedzUsuń