Z dzieckiem w górach
Od trzech dni jesteśmy w górach. Po raz czwarty, w towarzystwie Tosi, odwiedzimy Karkonosze. Pierwszy raz byliśmy tam, kiedy Tosia miała niespełna dwa lata i całkiem sporo udało nam się wtedy przejść. Kolejna wyjazd, z prawie czterolatką, był jeszcze intensywniejszy. Tosi tak spodobały się górskie wędrówki, że nawet weekendowy wyjazd, na który udaliśmy się w trzy lata temu, spędziliśmy częściowo na szlaku. Teraz snujemy plany, żeby chodzić jeszcze więcej, bo nogi Tosi rosną i są coraz silniejsze, a zapału jej nie brakuje, więc korzystamy ile się da.
Na szlakach zawsze spotykamy jakieś rodziny z dziećmi, więc zapał do górskich wędrówek w narodzie jest. Dla tych, którzy dopiero planują je rozpocząć, mam dziś ciekawą propozycję książkową. Góry z dzieckiem to przewodnik i kompendium wiedzy dla wszystkich, którzy już chodzą albo dopiero chcieliby zacząć chodzić po górach ze swoimi pociechami. Znajdziecie tam listę rzeczy, które powinno zabrać się na wycieczkę, garść praktycznych rad, które pozwolą Wam przygotować się na różne mniej i bardziej spodziewane sytuacje. W książce znalazły się również propozycje wycieczek, na które można wybrać się ze swoimi dziećmi. Określona została trudność każdej trasy, jej długość oraz przewidywany czas trwania. Cała książka udowadnia, że chodzenie po górach nie musi kończyć się razem z pojawieniem się dziecka.
Góry z dzieckiem są w naszej biblioteczce już od roku. Niedawno kupiłam jeszcze jedną książkę, którą powinien znać każdy miłośnik górskich wędrówek z maluchami. Myślę o książce Tatry z dzieckiem Anny i Marcina Szymczaków. Jest to drugie wydanie przewodnika, którego szukałam od kilku lat. Dlatego z radością przyjęłam jej ponowną obecność na rynku wydawniczym. My w Tatrach z Tosią jeszcze nie byliśmy. Sama Tosia w tym roku jedzie do Zakopanego z dziadkami. Tym razem wezmą ze sobą przewodnik Tatry z dzieckiem i będą w jego towarzystwie odkrywać Tatry na nowo. To jednak doskonała propozycja nie tylko dla tych, którzy po tych górach już chodzili, ale przede wszystkim tych, którzy wybierają się tam po raz pierwszy. Ciekawostek i porad nie brakuje, propozycji tras do przejścia jest naprawdę wiele, więc nikt w Tatrach nie będzie się nudził i każdy znajdzie coś dla siebie i swojej rodziny.
W ostatnich tygodniach zdarza mi się widzieć na FB i Instagramie relacje różnych rodziców spędzających wakacje ze swoimi pociechami. Niektórym zdarza mi się zazdrościć, inni wprawiają mnie w osłupienie. Dlaczego? Bo wakacje to dla mnie najlepszy czas na pokazywanie Tosi świata i odwiedzanie nowych miejsc. Wiem, że każdy oczekuje od życia czegoś innego, ale nie wyobrażam sobie spędzić tygodnia albo dwóch leżąc nad basenem albo odwiedzając kolejne sale zabaw, w których odbywają się animacje dla dzieci. Szczerze, to nawet nie wiem, czy Tosia miałaby na takie totalne lenistwo ochotę. Książki, które Wam dziś pokazałam udowadniają, że chodzenie po górach z dziećmi to wspaniała przygoda i wcale nie chodzi o zdobywanie najwyższych szczytów, ale o rodzinne przechadzki i spacery po łagodnych szlakach. A na te trudne (może) kiedyś przyjdzie czas!
Góry z dzieckiem
Marlena Woch
Pascal 2018
Tatry z dzieckiem
Anna i Marcin Szymczakowie
Bezdroża 2019
Każdy na swój sposób spędza wakacje, ktoś lubi aktywność fizyczną, bo czuje jej niedosyt w ciągu roku, a ktoś inny preferuje spokojne dni, bo rok obfitował w wysiłkowe atrakcje. Często łączy się udanie oba wakacyjne style.
OdpowiedzUsuńNasz egzemplarz pożyczyliśmy znajomych, którzy pojechali z córką w Tatry Słowackie ;)
OdpowiedzUsuńJako że dopiero planuję z dzieckiem w góry wyjechać, a nawet z dziećmi, to książka w sam raz.
OdpowiedzUsuńZdaje się, że Tosia ma ok. 6 lat jak moja córka? Na pewno w Tatrach sobie poradzi, jeśli wybierzecie fajne trasy. Kaja dała radę, nasza najdłuższa to 26 km. Byliśmy na Giewoncie i kawałku Czerwonych Wierchów, Dolina pięciu stawów, Kasprowym Wierchu przez Liliowe i w Dolinie Kościeliskiej razem ze smoczą jamą na końcu Wąwozu Kraków i potem poszliśmy sobie jeszcze Doliną Lejową (taki mega długi spacer). Najtrudniejsze są te szlaki, kiedy dziecko idzie asfaltem i jest nudno, i zaraz "nogi bolą", bardziej z nudy niż naprawdę. :-)
OdpowiedzUsuńMówisz? A ja myślałam, że akurat na trasie z większymi ścieżkami i kamieniami jest im trudniej. To ja już wiem, by w góry jechać!
UsuńMy w tym roku również byliśmy już raz w górach. Trzyletni synek wszedł na Połoninę Wetlińską prawie całą drogę. Podstawą wyposażenia dla nas jest nosidło turystyczne. I nic na szlaku nie jest wtedy straszne.
OdpowiedzUsuńJak się będę wybierać to tylko z tą książką. Komplet idealny.
OdpowiedzUsuńBylśmy w górach w tamtym roku, w tym niestety nic się nie zapowiada ale tęsknimy straaasznie..
OdpowiedzUsuńLatem zawsze jedziemy nad morze, ale też nie by poleżeć na plaży, ale i poleżeć, i pochodzić, pozwiedzać okolicę. Niestety Młody nie lubi chodzić, lubi za to być noszony, więc na razie góry odpadają.
OdpowiedzUsuńSuper! My w zeszłym roku byliśmy z Amelką na Ślęży i z podziwem patrzyłam jak taki mały człowiek zdobywa szczyt! Na pewno jeszcze powrócimy z nią na górskie szlaki. Wam również życzę kolejnych udanych rodzinnych wędrówek!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuń