Recenzja przedpremierowa: "Nienauczalni" (Wydawnictwo Literackie)

Po przeczytaniu pierwszych kilkunastu stron Nienauczalnych byłam pewna, że to nie jest książka dla mnie. Przewidziałam zakończenie i wydawało mi się, że wiem na temat tej historii już wszystko. Nie wiem skąd miałam taką pewność, co do dalszej części historii. Szybko okazało się jednak, że byłam w błędzie. Fabuła Nienauczalnych rozwinęła się z zupełnie innym kierunku, niż ten przewidywany przeze mnie. I dobrze, bo historia wymyślona przez Gordona Kormana jest znacznie lepsza od tej, która zrodziła się w mojej głowie.


Wszystko zaczęło się od tego, że mama Kiany dostała rolę w filmie. Niestety, na planie filmowym nie mogła towarzyszyć jej córka. Nastolatka musiała chodzić do szkoły, a osiem tygodni, na które zaplanowano zdjęcia, dziewczyna miała spędzić u ojca, jej nowej żony i niedawno urodzonego przyrodniego brata. To wiązało się ze zmianą na jakiś czas szkoły. Dziewczyna nie podchodziła do tego z wyjątkowym entuzjazmem, ale trudno też powiedzieć, żeby podejmowała jakieś próby buntu. Założyła, że osiem tygodni minie szybko, a ona po prostu się tu przemęczy. Sytuacja skomplikowała się już pierwszego dnia, kiedy okazało się, że brat Kiany zachorował, a ona została sama w nowej szkole, do której dopiero miała zostać zapisana! Sama zapisać się nie mogła, nie chciała jednak dłużej czekać i wzięła sprawy w swoje ręce. Weszła do jednej z sal i została uczennicą.

Wydaje się Wam to niemożliwe? Kianie też trudno było uwierzyć w to, że nikt (a zwłaszcza nauczyciel) nie zauważył, że w klasie pojawiła się nowa uczennica. W każdej innej klasie na pewno nie przeszłoby to bez echa, ale Kiana dołączyła do klasy nienauczalnych! To tam zsyłano najgorszych uczniów, którzy mieli problemy z nauka. Tam również zesłano najgorszego nauczyciela. Pan Kermit chciał po prostu doczekać emerytury. Postanowił więc niczym się nie denerwować, niczym nie zajmować. Wchodził do klasy, rozdawał uczniom zadania, a sam zaczynał rozwiązywać krzyżówki. Właśnie dlatego nawet nie zwrócił uwagi na to, że w klasie pojawiła się uczennica, której nie było na liście.

Kiana i Zachary Kermit to oczywiście nie są jedyni bohaterowie książki Nienauczalni. Oprócz nich znajdziecie tam chłopaka, który miał problemy z czytaniem, dziewczynę, którą wszyscy uważali za potwora, tylko dlatego, że była większa od innych, kontuzjowanego sportowca, który nigdy nie uczył się dobrze, ale wybaczano mu wiele, bo był podporą szkolnej drużyny. Galeria charakterów, ogrom problemów i nauczyciel, któremu nic się nie chce. Po przeczytaniu kilku rozdziałów czytelnik dowiaduje się, że życiowa i zawodowa sytuacja pana Kermita nie przedstawia się dobrze. To z w pewnym sensie tłumaczy jego zachowanie. Żeby dowiedzieć się, co wydarzyło się w przeszłości, trzeba przeczytać kilka kolejnych rozdziałów i poznać punkt widzenia kolejnego bohatera.

To właśnie przedstawianie tych samych wydarzeń z różnych perspektyw wyróżnia tę książkę na tle innych. Dzięki temu lepiej poznajemy bohaterów, ich problemy oraz dowiadujemy się, co najbardziej wpływa na ich zachowanie. Każda z kluczowych postaci dostała szansę na wypowiedzenie się. Przeplatają się tu historie dzieci i dorosłych, każdy z nich został przez kogoś skrzywdzony, każdy ma jakiś problem albo bardzo poważne zmartwienie. Czy wszystkie uda się rozwiązać? To byłoby za proste. Każdy jednak dostaje szansę, ktoś wyciąga do niego rękę. Gordon Korman pokazuje, że każdy zasługuje na drugą szansę, na trzecią, a nawet na dwudziestą. Ludziom, zwłaszcza młodym, trzeba pomagać, trzeba obdarzać je zaufaniem. Trzeba przestać oceniać na podstawie pierwszego wrażenia. 

Nienauczalni poruszyli we mnie bardzo czułe struny. O bohaterach tej książki cały czas myślę. Ostatnio trochę tracę wiarę w instytucję zwaną szkołą i w ludzi, którzy ją tworzą. Gordon Korman początkowo odebrał mi resztki nadziei i wiary. Na szczęście w zakończeniu znalazłam sporą dawkę optymizmu. Znalazłam też ciekawą historię i dobrze napisaną książkę. Dla nastolatków, rówieśników bohaterów i tych nieco starszych, którzy mają dzieci. Dla wszystkich, którzy oczekują od książki czegoś więcej niż tylko rozrywki.



Nienauczalni
Gordon Korman
tłumaczenie Łukasz Małecki
Wydawnictwo Literackie 2019
(premiera 29.01.2020 r.)
wiek 10+



Komentarze

  1. Czyli tak zwana książka z przesłaniem? Dobrze, że dostarcza coś więcej niż tylko rozrywkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli książka Ciebie zaskoczyła i to pozytywnie. Fajnie. Ja również trochę mam słabą wiarę w osoby nauczające w szkole u moich dzieci, ale cóż ja mogę z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie mam dzieci, ale polecę ją moim koleżankom, które wiecznie nie wiedzą co kupić dziecku do czytania. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Młodym ludziom należy czasem pokazać właściwą drogę, ale też pozwolić uczyć się na błędach i wybaczać. Bardzo podoba mi się ta ksiażka

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa książka, widziałam już tą okładkę,ale nie przyszło mi do głowy co może być w środku. Może przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. E nieźle brzmi, sama bym przeczytała 😜

    OdpowiedzUsuń
  7. Wydawnictwo Literackie nawet dla dzieci ma ciekawe perełki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam jeszcze nic, co wyszłoby spod skrzydeł tego wydawnictwa. Prezentowany tytuł naprawdę mnie zainteresował. Chętnie przeczytałam tey książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Skojarzyło mi się z filmem o bardzo podobnej historii. Tsk czy inaczej u nas na tą książkę jeszcze za wcześnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz