Recenzja przedpremierowa: "Wyspa na końcu świata" (Wydawnictwo Literackie)

Czytając pierwsze zdania tej książki nie mogłam pozbyć się wrażenia, że to taka lektura na nasze czasy. A dokładnie mówiąc na czas, który obecnie przeżywamy i wszystko, czego teraz doświadczamy. Pewnie Wydawnictwo Literackie wpisując tę książkę w swój plan wydawniczy nawet nie myślało, jak aktualna będzie ta historia i w jak dziwnym czasie miało przyjść mieć jej premierę. Ta ostatecznie została przesunięta na lipiec, ale ja już dziś chcę napisać o niej kilka słów. Wiem, że warto.


Akcja książki Wyspa na końcu świata toczy się w bardzo pięknym miejscu. Wyspę otacza przezroczysty ocean, nad nią widać błękitne niebo, okoliczne pagórki porastają zielone drzewa. W wodzie pływają delfiny i żółwie, a w koronach drzew kryją się śpiewające ptaki. Raj na ziemi, prawda? Prawie jak nasze, w tym roku, wyjątkowo zadbane balkony i ogrody. Niestety, prawda o tym miejscu jest gorzka. Nikt nie przybył tutaj z własnej woli. Wyspa Culion stała się domem dla osób chorych na trąd. Odizolowano ich od społeczeństwa, zamknięto na wyspie, która miała być dla nich miejscem bezpiecznym i nawet trochę szczęśliwym. Ci ludzie mieli nie znać innego życia, mieli za nim nie tęsknić. Na Culion zapewniono im wszystko, czego potrzebowali do życia. Mieszkali tam chorzy rodzice i ich zdrowe dzieci. Rodzina, jeśli tylko chciała, mogła przenieść się na Cuilon w całości. 


Niestety do czasu. Pewnego dnia mieszkańcy wyspy trędowatych dowiedzieli się, że na wyspie zostaną tylko chorzy. Władze, chcąc powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby, chcą odseparować ludzi chorych od zdrowych. Szczególną uwagę skupiają na dzieciach, które rodziły się i nadal rodzą na wyspie. Zdrowe opuszczą wyspę i udadzą się na sąsiednią wyspę Coron. Władze twierdzą, że zależy im na tym, żeby dzieci żyły normalnie, żeby ich życie nie było obarczone chorobą. Perspektywa rozstania z rodzicami jest jednak dla dzieci przerażająca. Dwunastoletnia Amihan nie wyobraża sobie tego, że miałaby zostawić chorą matkę. Jest gotowa zrobić wszystko, żeby zostać na Culion razem z nią. Niestety, jej planu nie udaje się zrealizować i razem z innymi dziećmi trafia do sierocińca na wyspie Coron. Od tej pory rozpoczyna się dla niej trudny czas. Życie pełne bólu, tęsknoty. Wśród ludzi, którzy nie byli jej przyjaciółmi. Z opiekunami, którym nie zależało na dobru dzieci. Sytuacja Amihan i innych dzieci wysłanych na Coron wydaje się beznadziejna. Na szczęście dzieciom udaje się w końcu zacieśnić więzy, nawiązać przyjaźń, a niedługo potem... 




Nie, resztę przemilczę. Chcę zaostrzyć Wasz apetyt na tę książkę. Jest tego warta. Spodoba się dzieciom w wieku szkolnym. Zachwyci ich rodziców. Poruszy do głębi, wzruszy jak najpiękniejsze historie. Skłoni do refleksji o tym, co teraz dzieje się wokół nas. Na szczęście nasza sytuacja nie jest aż tak beznadziejna, ale my także od dwóch miesięcy jesteśmy odizolowani od naszych bliskich. Mam nadzieję, że kiedy dojdzie do jej premiery, która zaplanowana jest na 15 lipca, izolacja będzie już tylko wspomnieniem. Może wtedy będziemy ją odczytywać nieco inaczej, choć na pewno przez pryzmat tego, co działo się w naszym życiu tej wiosny. Wyspa na krańcu świata to oczywiście książka nie tylko na czas pandemii. To książka na każdy dzień roku. Uniwersalna opowieść o tym, co w życiu ważne, a może i najważniejsze. O rodzinie, miłości, przyjaźni. O gotowości poświęcenia wszystkiego dla tych, których się kocha. O podróży, którą wielu odbywa, o życiu ze wszystkimi jego blaskami i cieniami. O magii, którą, jeśli tylko się wysilimy, dostrzeżemy w naszej codzienności. Pamiętajcie o niej koniecznie planując lektury na lato!



Wyspa na końcu świata
Kiran Millwood Hargrave
tłumaczenie Maria Jaszczurowska
Wydawnictwo Literackie 2020
(książka ukaże się 15 lipca 2020 r.)



Komentarze

  1. Widzę, że otoczenie piekne, ale temat książki nie taki błahy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładne i pomysłowe zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka ma cudowną okładkę! Aż mam ochotę przez to po nią sięgnąć *-* moje umiłowanie do okładek kiedyś mnie wykończy... finansowo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi i wygląda obiecująco!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie Ty masz piękne motyle! Skąd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że z Pepco. Kolekcja wielkanocna sprzed roku albo dwóch.

      Usuń
  6. Ach, aż chce się tam jechać. Na okres wakacji idealna pozycja do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się mocna książka, muszę pomysleć, czy Zet podoła lekturze, czy nie utknie w depresyjnym momencie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio praktycznie nie czytam beletrystyki, ale... ta książka brzmi zachęcająco!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ładna okładka książki, zdjęcia też ładne i urocze. Książka wydaje się być ciekawa, myślę, że mnie by zainteresowała;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie, z chęcią bym przeczytał o Wyspie Culion. Motyw rozdzielenia dzieci od chorych rodziców wydaje się interesujący z punktu widzenia czytelnika i emocji towarzyszących podczas lektury.

    OdpowiedzUsuń
  11. nie wiem, czy sięgnęłabym po tę książkę, chociaż fabuła dość interesująca to jakaś taka... pospolita trochę

    OdpowiedzUsuń
  12. Historia wydaje się ciekawa. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz