"Kózka zwana Wierzbą" (Wydawnictwo Wilga)

To już nasza szósta wizyta na Dębowej Farmie. Tosia uwielbia tę serię. Polubiła ją w trakcie czytania pierwszego tomu i od tej pory dość regularnie podpytywała mnie, czy ukazały się już nowe części. Czytała już o śwince Trufli, kaczuszce Guziku, psie Obłoczku, kotku Jagodzie i baranku Szczęściarzu. Każda część jej się podobała. Nie miałam, więc wątpliwości, że historia kózki Wierzby również przypadnie jej do gustu. Nie myliłam się.

Akcja szóstego tomu przygód Jasmine i jej przyjaciela Toma rozpoczyna się na Targu Owczym. Tego typu imprezy zawsze kojarzą się z czymś przyjemnym. Można wtedy brać udział w ciekawych zabawach i konkursach oraz objadać się pysznościami. Dzieci też miały taki plan. Dostały nawet od rodziców pieniądze na to, żeby kupić sobie coś, co sprawi im przyjemność. Wydały je jednak w dość niekonwencjonalny (choć w przypadku Jasmine jednak przewidywalny) sposób. Dzieci kupiły kozę! Dlaczego to zrobiły? Po tym, czego dowiedziały się od jej dotychczasowego właściciela nie mogły postąpić inaczej. Malutka kózka była sierotą, jej mama odeszła dzień przed festynem. Mężczyzna nie miał ani czasu, ani ochoty zajmować się koźlątkiem, więc postanowił je zastrzelić. Wcześniej jednak pomyślał, że mógłby ją komuś sprzedać. Nie podejrzewał, że jedynymi zainteresowanymi klientami okaże się dwoje dzieci! Dzieci, które na dodatek właśnie tego dnia nie miały przy sobie całej potrzebnej kwoty. Mężczyzna miał im przywieźć kózkę i odebrać brakujące pieniądze następnego dnia. Jasmine i Tom mieli więc kilkanaście godzin, żeby przygotować miejsce dla nowego zwierzęcia. Zwierzęcia, które będą musieli ukrywać przed swoimi rodzicami. Rodzice Jasmine kategorycznie zabronili jej przygarniania kolejnych zwierząt! A ona złamała dane słowo...

 


 

Nie będę zdradzać dalszych wydarzeń. Wspomnę jedynie, że finał tej niezwykle emocjonującej części "Dębowej farmy" będzie szczęśliwy. A jakie wnioski nasuną się młodym czytelnikom po przeczytaniu tej książki? Na pewno, że nie warto kłamać, ale warto pomagać słabszym od siebie. Pomocy mogą potrzebować nie tylko słabsi, ale też ludzie, którzy mają jakieś problemy. Dlatego trzeba mieć szeroko otwarte oczy, bo czasem nieopodal nas są ludzie, do których trzeba wyciągnąć pomocną dłoń. Ludzie, którym trzeba dodać otuchy. Jasmine i Tom chcieliby pomóc wszystkim, chcieliby, żeby każdy był zadowolony i szczęśliwy. Tego uczą swoich czytelników. Czytelników i rówieśników, uczniów pierwszych klas szkół podstawowych. Miłośników zwierząt i dobrych książek. Kózka zwana Wierzbą, jak wszystkie wcześniejsze tomy "Dębowej farmy", do dobrych książek się zalicza. Świetnie sprawdzi się do głośnego, rodzinnego czytania oraz do pierwszych samodzielnych prób czytelniczych. Duże litery w połączeniu z dużymi i licznymi ilustracjami to coś, co ułatwia i umila czytanie. A ciekawa historia wciąga tak, że nie można się od niej oderwać i bardzo szybko dociera się na ostatnią stronę. A potem chce się więcej i więcej. Na szczęście na końcu książki znalazłyśmy zapowiedź dwóch kolejnych tomów, więc czekamy na nie niecierpliwie, bo wiemy, że to będzie kolejna ciekawa podróż w świat literatury dziecięcej.



 

Kózka zwana Wierzbą

Helen Peters

ilustracje Ellie Snowdon

tłumaczenie Ewa Kleszcz

Wydawnictwo Wilga 2020

wiek 6+



Komentarze

  1. Zdaje się,że książeczka niesie ze sobą bardzo cenne przesłanie. Warto wzbogacać dziecięce biblioteczki o takie wartościowe lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super poszukuje właśnie książek które znajdaś się w naszym kalendarzu adwentowym. Cudowne opracowanie dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy tę książeczkę. Bardzo nam się spodobała. Wiem, że są inne tytuły z tej serii. Musimy więc uzupełnić w nie naszą biblioteczkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłe sympatyczne kózki,
    znajoma ma hodowlę kózek...
    Ale ta w książce ma chyba lepiej :-)
    krystynabozenna

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz