"Prawa dziecka. Akceptuję, co czuję" (HarperKids)

Wiele się o nich mówi, a jednak i tak wielu zdarza się ich nie przestrzegać. Bo to dość banalnie brzmiące zdanie można podpiąć wiele zjawisk. Nie przestrzegamy przepisów drogowych, przepisów BHP. W czasie epidemii nie nosimy maseczek. Często szkodzimy sobie i innym, bo jesteśmy przekonani o tym, że wiemy lepiej, że możemy więcej. Uważamy się za mądrzejszych od innych, dlatego pozwalamy sobie na więcej. W przypadku tych przepisów również.

 

Myślę tu o prawach dziecka, które wielu dorosłym zdarza się notorycznie łamać. Dlaczego? Przecież są takie oczywiste. Wszyscy wiemy, że każdemu człowiekowi (także temu najmniejszemu) należy się szacunek. Wiemy, że dzieciństwo to czas nauki i rozwoju na bardzo wielu płaszczyznach. Zdajemy sobie sprawę, że powinniśmy dzieci wspierać, a nie dołować. Niby wszystko wiemy, a jednak często robimy inaczej niż powinniśmy. Zdarza się to rodzicom, dziadkom, starszemu rodzeństwu, a także tym, których dzieci każdego dnia spotykają na swojej drodze.




Jak temu zaradzić? Całego świata oczywiście zmienić się nie da, ale może postawić na edukację dzieci, czyli informowanie ich o przysługujących im prawach. Jak to zrobić? Najlepiej zapamiętujemy to, co sami zrobimy, przeżyjemy albo poznamy samodzielnie. Prawa dziecka pomoże poznać (nie tylko dzieciom) książka Prawa dziecka. Akceptuję, co czuję. To nie jest typowa książka "do czytania", ale zeszyt kreatywny. Pełen pytać, zagadek i zadań do rozwiązania. W każdym dzieci poznają przysługujące im prawa. Dowiadują się, kto je stworzył i po co w ogóle je wymyślił. Ważną postacią jest w tej książce Janusz Korczak, lekarz, któremu dzieci na całym świecie zawdzięczają naprawdę wiele. Człowiek, który widział w dzieciach ludzi. Osoby, które niewiele różnią się od dorosłych i, którym należą się takie same, jak dorosłym, prawa. Oprócz stron poświęconych Korczakowi, dzieci znajdą tu zadania dotyczące kompetencji rzecznika praw dziecka. Nie zabrakło również miejsca na przedstawienie organizacji, które niosą pomoc najmłodszym. Sporo miejsca poświęcono także kwestiom zdrowotnym, stąd zadania dotyczące szkodliwych substancji, które można znaleźć w jedzeniu oraz informacje o ekologii i konieczności dbania o planetę. To ostatnie to przecież obowiązek nas wszystkich, bez względu na wiek.



Prawa dziecka zdobyły moją sympatię na długo przed ich ukazaniem się na rynku wydawniczym. Dlaczego? Nie jest to przecież pierwsza na polskim rynku wydawniczym książka, która podjęła ten temat. Najbardziej spodobało mi się to, że tak mało w tej książce teorii, a tak dużo praktyki. Na początku książki znajdziecie listę rzeczy, która będzie potrzebna do korzystania z niej. Przydadzą się kredki, pisaki, nożyczki, klej, a nawet masa samoprzylepna. Wszystko po to, żeby dowiedzieć się jak najwięcej. A ta wiedza przyda się na całe życie. W końcu ci, którzy teraz są dziećmi, pewnie kiedyś będą mieli własne dzieci, które także będą miały swoje prawa. Prawa ważne, o czym na każdej stronie tej książki przypomina wszechobecny kolor pomarańczowy. Taki, jakim zaznaczamy rzeczy najważniejsze, a prawa dziecka do tych najważniejszych, bez wątpienia, należą.




 Książkę Prawa dziecka. Akceptuję, co czuję

wydał



Komentarze

  1. To jedna z najlepszych i najciekawszych książek na temat praw dziecka,na jakie ostatnio trafiłam Bardzo podoba mi się też jej aktywizujący charakter :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam już recenzje tej książki i nadal jestem pod jej wrażeniem. Na pewno kupię do biblioteki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że powstają takie książki, dzieci poznają swoje prawa, a dorośli przypominają sobie, jakie prawa powinni przestrzegać

    OdpowiedzUsuń
  4. Już żałuję, że przeoczyłam zamówienie recenzenckie w tym miesiącu, muszę koniecznie kupić!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mamy i my ten zestaw- powinien on znaleźć się w każdej domowej bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś czuję, ze i u nas niedługo się pojawi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz