"Omega" (Instytut Wydawniczy Latarnik)

Tosia bardzo rzadko czyta książki starsze od siebie. Nowości wydawniczych jest tak wiele, że i w ich czytaniu zdarza nam się mieć zaległości. Na myślenie o czytaniu starszych pozycji nawet brakuje czasu. Najczęściej tymi starszymi od Tosi książek, które czyta są lektury. Nadrabiamy również starsze tomy lubianych serii wydawniczych i oczywiście książki ulubionych autorów. W tej ostatniej grupie prym wiodą książki Marcina Szczygielskiego. Tosia za punkt honoru postawiła sobie poznanie całej twórczości tego autora adresowanej do dzieci i młodzieży. 

 

Ponieważ podzielam jej sympatię do książek tego autora, to większość jego książek czytamy razem (często nawet z podziałem na role). W czasie ferii sięgnęłyśmy po Omegę, książkę wydaną w 2009, czyli dwa lata starszą od Tosi. Myślałam, żeby z jej czytaniem jeszcze trochę poczekać (bohaterka ma dwanaście lat), ale Tosia była bardzo stanowcza. Ustaliłyśmy jednak, że jeśli książka wyda się nam za trudna, to zrezygnujemy z czytania i wrócimy do Omegi za jakiś czas. Nic takiego jednak się nie stało i książka pochłonęła nas bez reszty. O czym opowiada? O grze komputerowej. Jednak nie jest to gra, w którą gra się korzystając z komputera albo konsoli. Omega jest wewnątrz tej gry, jest jej uczestniczką i musi radzić sobie z zadaniami, które czekają na nią na każdym poziomie gry. Jak Omega trafiła do gry? Trochę przez nieuwagę. W dni swoich dwunastych urodzin dostała link, w który przez nieuwagę kliknęła. Tak znalazła się w wirtualnej rzeczywistości. Szybko spotyka, dość osobliwego, pomocnika. To Dziecko, bobas, który tylko pozornie może być dla dziewczyny dodatkowym obciążeniem. Tak naprawdę wiele razy przyjdzie jej z pomocą. Drugim pomocnikiem Omegi będzie Babula, a dokładnie jej zombie, bo ukochana babcia dziewczynki niedawno zmarła. Omega spotka babcię na cmentarzu, na którym rozegra się jeden z poziomów gry. Pozostałe przeniosą dziewczynkę między innymi na stadion, most i do szpitala. W każdym z miejsc na dziewczynę czekają liczne niebezpieczeństwa i pułapki. Podróż przez kolejne poziomy będzie emocjonująca nie tylko dla Omegi, ale również dla czytelników.


 

Nie mogę powiedzieć, że pochłonęłyśmy tę książkę "na raz". Omega ma ponad 500 stron, niektóre rozdziały są naprawdę długie, więc przerwa na herbatę i odpoczynek dla strun głosowych była niezbędna. Przeczytałyśmy ją jednak bardzo szybko i z ogromną przyjemnością. Omega to wspaniała, metaforyczna opowieść o dojrzewaniu i zmianach zachodzących w życiu dziewczynki. Jest to także opowieść o relacjach międzyludzkich, budowaniu zaufania, miłości do najbliższych, przyjaźni i niezbędnej nam wszystkim empatii. Nie zabrakło tu również ciekawych bohaterów. Odważnej i sprytnej Omedze towarzyszy wygadane ponad wiek Dziecko, którego ironiczne uwagi wielokrotnie budziły nasz śmiech. Szczególnie jednak zachwyciła nas postać Babuli. Marcin Szczygielski przyzwyczaił nas do tego, że zawsze wspaniale projektuje w swoich powieściach postacie seniorek i tu znowu nas nie zawiódł. Babula-zombie jest fantastyczna! Zabawna, dystyngowana i trochę niedzisiejsza. Bawiłyśmy się w jej towarzystwie znakomicie. Przy całej tej książce również. Nie mamy, co prawda pewności, czy chciałybyśmy przeżyć przygodę podobną do tej, którą przeżyła Omega, ale czytanie o niej było dla nas wielką przyjemnością i wspaniałą literacką przygodą.



 

Omega

Marcin Szczygielski

Instytut Wydawniczy Latarnik 2019


https://latarnik.com.pl/

Komentarze

  1. Tytuł zapisuję, gdyż przygoda zapowiada się interesująco, pomysł na rodzinne czytanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielką przyjemnością podsunę ją pierworodnemu, lat za chwilę jedenaście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że mam ją komu podsunąć do czytania

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz