"Encyklopedie obrazkowe" (Wydawnictwo Wilga)

Na pewno napisałam tu już kiedyś o moim wielkim zamiłowaniu do encyklopedii. W zamierzchłych czasach dzieciństwa były one jednymi z moich ukochanych książek. Były one dla mnie tym, czym dla pokolenia Tosi jest internet. Z nich poznawałam krótkie biogramy sławnych ludzi, flagi państw całego świata i nazwiska zwycięzców prestiżowych konkursów. Dziś po encyklopedie ludzie sięgają rzadko, żeby nie powiedzieć, że nie sięgają w ogóle. Świat zamknięty jest w naszych telefonach. Do potrzebnych nam informacji docieramy szybko i są one bardzo aktualne. Mimo to nadal ukazują się książki, które w swoim tytule mają słowo encyklopedia. Również tak nietypowe, jak wydane niedawno przez Wilgę "Encyklopedie obrazkowe".

Zupełnie nie wiedziałam, czego się po tych książkach spodziewać. Tytuł mnie zaintrygował. Spodobały mi się ilustracje z okładki. Nie wiedziałam jednak, co zobaczę wewnątrz książki. Zastanawiałam się, czy jej twórcy połączą ilustracje z opisami, czy może ograniczą się jedynie do ilustracji. Odpowiedź uzyskałam bardzo szybko. W "Encyklopediach obrazkowych" słów jest tyle samo, co rysunków, bo pod każdym z nich znajduje się jedynie jego nazwa. Książki są dwie. Pierwsze to Encyklopedia obrazkowa. Jedzenie, druga to Encyklopedia obrazkowa. Wodny świat. Tytuły mówią wszystko. Każdy, kto na nie spojrzy będzie wiedział, co zobaczy w środku. A jednak jest tutaj nieco inaczej. Te książki zaskakują. W encyklopedii jedzenia spodziewałam się zobaczyć mniej i bardziej znane owoce i warzywa. Nie zawiodłam się. Obok pospolitych truskawek znalazły się truskawki białe. Między różnymi odmianami mandarynek pojawił się mniej popularny kumkwat. Obok czerwonej cebuli pokazano cebulkę perłową, a w pobliżu pomidorów koktajlowych jest pomidor gruszkowy. Jednak owoce i warzywa to tylko kilka stron tej książki. Na innych znajdziecie całe dania. Na przykład takie, które ludzie jedzą przy okazji różnych świąt. Trafić tam można także na rysunki przedstawicieli street foodu. Jest mnóstwo ilustracji, na których zobaczycie słodkości z całego świata. W związku z tym, sugeruję Wam, żebyście przeglądali tę książkę po posiłku. W innym wypadku znacząco zaostrzy Wasz apetyt!





Jeszcze bardzie zaskoczyła mnie druga encyklopedia. Wodny świat kojarzy mi się przede wszystkim z żyjącymi w wodzie stworzeniami. Pierwsze strony sprostały moim wymaganiom. Są mieszkańcy rafy koralowej, ptaki morskie, różne gatunki płaszczek i ryb. Mieszkańcy mórz zimnych i ciepłych. Najbardziej zaskoczyły mnie dwie ostatnie strony. Tam pokazano sprzęty do nurkowania, rzeczy związane z wrakami i maszyny pracujące pod wodą. To duże zaskoczenie, a jednocześnie świetne uzupełnienie tego, co oglądaliśmy na wcześniejszych stronach. Całość robi niesamowite wrażenie. Ani Tosia, ani ja nie jesteśmy specjalistkami od morskich stworzeń (znamy raczej te ogólnie znane), więc dla nas poznawanie kolejnych gatunków było szansą do znacznego poszerzenia horyzontów i zdobycia nowej wiedzy.




 

To właśnie jest największy atut książek z tej serii. Myślę, że wielu czytelników (a może nawet wszyscy) znajdą w niej coś, o czym wcześniej nie słyszeli. Te encyklopedie nie tylko dają gotowe odpowiedzi, ale również zachęcają do dalszych poszukiwań. Na przykład przepisów na pokazane w nich dania albo dodatkowych informacji o zamieszkujących morskie głębiny gatunkach. Kto wie, może dla któregoś z czytelników przeglądanie kart tych encyklopedii stanie się początkiem nowej pasji, która zostanie z nim już na zawsze.

 





Książki z serii "Encyklopedia obrazkowa" znajdziecie na


https://www.gwfoksal.pl/ksiazki-dla-dzieci-wydawnictwo-wilga.html

Komentarze

  1. moje dzieciaki jeszcze nie wykazują zainteresowania encyklopediami, ale myślę, że to kwestia czasu i już nie długo będziemy kolekcjonerami :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezeli dziecko jest juz starsze to super sprawa- wzrokowo najłatwiej zapamietac :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Koniecznie muszę zamówić, ale mojego pierwszaka super opcja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm, tego typu książek jeszcze nie testowałam na dzieciach 😁 Czas to zmienić 😉

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz