Podróże Tosi: Białowieża z dzieckiem część 2

Kolejny dzień był ostatnim na Podlasiu. Po śniadaniu i spakowaniu walizek ruszyliśmy do Muzeum Przyrodniczo-Leśnego. My odwiedziliśmy je ostatniego dnia, ale Wam polecam zobaczyć je na początku. Dowiecie się tam wielu interesujących rzeczy na temat miejsca, w którym się znajdujecie. A dzięki temu jeszcze lepiej będziecie rozumieć krainę, w której się znajdujecie. Wystawa składa się z ponad dwudziestu scen. Każda jest początkowo zaciemniona, rozjaśnia się, kiedy podchodzi do niej grupa zwiedzających. Wtedy też uruchamiacie w swoim audioprzewodniku opis sceny. Czyta go Krystyna Czubówna, więc słucha się znakomicie! Tekst jest interesujący dla małych i dużych zwiedzających. Jest też, co ważne, dla wszystkich zrozumiały. To miejsce, do którego chętnie wrócimy, żeby jeszcze raz tę wystawę zobaczyć. Bilety do muzeum kupowaliśmy przez internet z kilkudniowym wyprzedzeniem i dobrze na tym wyszliśmy, bo czekając na możliwość wejścia widzieliśmy sporo osób, które musiały na zwiedzanie czekać nawet dwie godziny!



Ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy w Białowieży był Rezerwat Pokazowy Żubrów. Rezerwat znajduje się przy drodze Białowieża - Hajnówka, więc odwiedziliśmy go w drodze powrotnej. Niewiele jednak brakowało, a zrezygnowalibyśmy ze zwiedzania. Przeraziła nas ilość samochodów i tłumy ludzi na drodze dojazdowej. Okazało się jednak, że parking przed samym rezerwatem był prawie pusty, a kolejka do kasy przesuwała się bardzo szybko. To za sprawą biletomatów, w których również można było kupić bilety oraz osób, które bilety kupiło wcześniej przez internet. Do rezerwatu weszliśmy szybko i mieliśmy pewność, że tu spotkamy króla puszczy na 100%. Nie zawiedliśmy się, choć przyszło nam zwiedzać rezerwat w palącym słońcu i niesamowitym upale. Oprócz żubrów zobaczyliśmy między innymi sarny, jelenie, dziki, rysia i wilki. Miejsce bardzo przypomina współczesne ogrody zoologiczne. Może się więc zdarzyć, że jakiegoś zwierzęcia nie dojrzycie. Nam udało się zobaczyć całkiem sporo, co oczywiście sprawiło największą radość Tosi. Obok Rezerwatu Pokazowego znajduje się wejście na ścieżkę przyrodniczą Żebra Żubra. Niestety, czas nas trochę naglił i musieliśmy jej przejście zostawić na kolejny wyjazd.
 





 
Czas naglił, bo w drodze do Warszawy chcieliśmy zobaczyć jeszcze Świętą Górę Grabarkę. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na kilka minut przy cerkwiach w Dubiczach Cerkiewnych oraz Kleszczelach. Do tej pierwszej udało nam się zajrzeć przez kratę, druga była niestety zamknięta. Mimo to udało nam się przejść wokół każdej z nich i chłonąć wszechobecną w wielu miejscach na Podlasiu ciszę i cieszyć się śpiewem ptaków. 
 




 
Na Górze Grabarce również. Pielgrzymów i turystów było niewielu, ale i ci, którzy byli zachowywali się bardzo cicho. Czuć było zupełnie inną atmosferę. To tylko potęgowało nasze wrażenia. Zgromadzone na górze krzyże robią niesamowite wrażenie. Ludzie przynoszą je tam od XVIII wieku, kiedy to pobliskimi Siemiatyczami wstrząsnęła epidemia cholery. Według legendy, jeden z mieszkańców Siemiatycz usłyszał w trakcie objawienia, że ratunkiem dla ludzi, jest pójście na górę z krzyżem. Dziś krzyży jest tam tak wiele, że trudno byłoby je zliczyć. Drewniana cerkiew Przemienienia Pańskiego budzi zachwyt i odbiera mowę. Człowiek ma wrażenie, że przeniósł się do zupełnie innego świata. Znacznie cichszego i zupełnie innego od miejsc, które każdego dnia spotykamy na swojej drodze. Warto było!






Przed wyjazdem czytałam w wielu miejscach, że na zwiedzenie Białowieży wystarczy weekend. Byłam pewna, że i nam się to uda. Nie udało się, wielu rzeczy nie zobaczyliśmy. Zaskoczyło nas przede wszystkim to, jak rozległa jest Białowieża. Myśleliśmy, że w każde miejsce da się bez większego problemu dotrzeć pieszo. Myliliśmy się, odległości są spore i kiedy ma się do dyspozycji trzy dni, to czasu na niektóre rzeczy zaczyna brakować. Czujemy więc spory niedosyt. Chcieliśmy zobaczyć jeszcze więcej. Jednak to, co udało się zobaczyć, wywarło na nas wielkie wrażenie. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że w takich miejscach nie byliśmy nigdy wcześniej. Wrażenia są niezwykłe, emocje silne, chęć powrotu ogromna. To były bardzo intensywne trzy dni, a mimo to wróciłam niesamowicie wypoczęta. Uroki i atmosfera Podlasia działają kojąco na nerwy!

Kiedy będziemy planować kolejny wyjazd do Białowieży, pewne jest jedno, gdzie będziemy spać. Postawimy znowu na Pensjonat Krainka. Miejsce zachwyciło mnie już przy wybieraniu noclegu, ale to, co zobaczyliśmy na własne oczy zrobiło na nas jeszcze większe wrażenie. Piękny budynek, duży, przestronny pokój z ogromnym tarasem, słodki prezencik na łóżku, bocianie gniazdo przy wjeździe na posesję, a z tyłu ptactwo domowe i króliki. Plus w bonusie ptaki śpiewające na pobliskich drzewach. W każdym pomieszczeniu rzucała nam się w oczy dbałość o najdrobniejsze detale, które umilają lub ułatwiają podróżowanie i przebywanie w innym miejscu niż własny dom. 





Moglibyśmy spędzać tam całe dnie, ale  tyle ciekawych rzeczy czekało na nas na zewnątrz, że wychodziliśmy często i na długo. Jedliśmy w znajdującej się obok pensjonatu restauracji Pokusa. Naszym założeniem było próbowanie lokalnych przysmaków. Trafiły na nasz stół babka ziemniaczana, kakory i chłodniki ziołowe. Smaki inne od tych, które dominują w naszym regionie, ale zdecydowanie warte poznania i spróbowania! W tej restauracji jadaliśmy również śniadania, w których nie brakowało lokalnych i sezonowych przysmaków. Zdecydowanie dodawały sił do spacerów po Białowieży.

 






Czy muszę pisać, że Podlasie nas zachwyciło? Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości, a nie czytał pierwszej części relacji z naszego pobytu, to zapraszam TUTAJ!

Komentarze

  1. Białowieżę mam w planach od wielu lat, może kiedyś uda się dotrzeć i wpis okaże się pomocny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Byliśmy niedawno w tych okolicach, ale bez dzieci, więc fajnie porównać perspektywę zwiedzania z "bombelkiem" i bez :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No dość daleko mam w to miejsce, ale jeżeli będzie tylko okazja to go zwiedzimy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy tam nie byłam, nie znam Podlasia, Białowieży.
    Zapewne na tyle atrakcji weekend nie wystarczy. Piękne miejsca na wyjazdy z dziećmi, jak i samemu.
    Mam w planach, bo to niezwykle atrakcyjny rejon Polski.
    Irena - Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  5. Kościółki, kapliczki, i takie piękne atrakcje! Poza tym widzę, że kwatera również Wam służyła. Jedzonko smacznie przygotowane i podane :) Gdy tylko będę w Polsce, pomyślę o takim wypadzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super jest w Białowieży! Byłam tam za dzieciaka, ale bardzo miło wspominam. Chętnie wrócę tam za jakiś czas. Pozdrowienia z Malty!

    OdpowiedzUsuń
  7. Białowieży jeszcze nie udało się nam odwiedzić,dopiero mamy w planach - i na pewno weżmiemy pod uwagę Wasze rekomendacje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Białowieżę planujemy w przyszłym roku z synami. Z chęcią posłużę się zrealizowanymi przez Was wycieczkami

    OdpowiedzUsuń
  9. Byliśmy tam, cudowne miejsce niesamowita przyroda !

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam że nie miałam jeszcze okazji wypoczywać w tym miejscu a wygląda ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta podróż była dla dziecka na pewno niesamowicie interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyznam że zaciekawiło mnie to miejsce

    OdpowiedzUsuń
  13. Takie miejsca jak to są zachwycające

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz