"Zbójeckie nasienie" (Instytut Wydawniczy Latarnik)

Zapytana, nie umiałabym bez chwili zastanowienia, wymienić wszystkich książek Marcina Szczygielskiego, które mamy w swojej biblioteczce. Przeczytaliśmy ich tak wiele, że zajęłoby to naprawdę dużo czasu. Marcin Szczygielski to jeden z naszych ulubionych pisarzy, a jego książki zaliczają się to tych najbardziej ukochanych tytułów, które zajmują honorowe miejsce w domowej biblioteczce. Nigdy nie brakuje w nich humoru, często pojawia się szczypta magii, są legendy albo nawiązania do mitologii słowiańskiej. Są wśród nich również książki historyczne. W nich autor nie unika bolesnych i trudnych wątków. Takich, od których z jednej strony chcielibyśmy nasze dzieci chronić, z drugiej - zależy nam na tym, żeby je poznały, bo nie chcemy, żeby ta historia jeszcze kiedyś się powtórzyła.

Te właśnie wątki pojawiają się w książce Zbójeckie nasienie, kontynuacji historii, którą rok temu poznałyśmy czytając niezwykle poruszającą Antosię w bezkresie. Główna bohaterka tej książki, Antosia Rossińska, musiała w jeden wieczór spakować najcenniejsze rzeczy i opuścić dom, w którym się wychowała. Razem z mamą została wywieziona w głąb Rosji. Nie dotarły jednak razem do celu podróży. Mama została na jednym z postojów, szukała pomocy dla córki, pociąg odjechał bez niej. Od tej pory dziewczynką zajęła się podróżująca tym samym wagonem kobieta. Antosia była jej bardzo wdzięczna. Cały czas myślała jednak o mamie, miała nadzieję, że się jeszcze kiedyś odnajdą. Na razie sytuacja Antosi skomplikowała się jeszcze bardziej. Pierwszy tom jej przygód skończył się kolejną podróżą w nieznane. Z pierwszego rozdziału drugiego tomu, dowiadujemy się, że dziewczynka została wyrzucona z węglarki przez przemytników, w pobliżu Krasnoarmiejska. Ranną dziewczynkę przypadkowo znaleźli Kazachowie i zdecydowali się jej pomóc. Najpierw musieli zająć się jej zdrowiem. Rany były poważne, ale troskliwa opieka Kazachów sprawiła, że Antosia zaczęła wracać do zdrowia. Początkowo czuła się wśród nich bardzo niepewnie. Nie wiedziała, czy Kazachowie pozwolą jej ze sobą zostać. Na szczęście pozwolili i tak zaczął się kolejny etap jej życia w ZSRR z czasów II wojny światowej.





Do książek Marcina Szczygielskiego pochodzimy niemal bezkrytycznie. Podoba nam się wszytko, co pisze. Na szczęście, ten autor nie daje nam powodów do tego, żebyśmy zmieniały zdanie. Zbójeckie nasienie to książka, którą czytałyśmy z ogromnym zainteresowaniem i w wielkich emocjach. Każdy rozdział był pełen emocji. Bywało wesoło, bywało smutno. Niektóre rozdziały wywoływały na naszych twarzach uśmiech. Inne sprawiały, że drżałyśmy o główną bohaterkę. Bo Antosia to dziewczynka, której nie można nie lubić. Bardzo dzielna, odważna i wytrwała. Spotkało ją w życiu coś, czego nie chciałby przeżyć żaden dorosły. A ona była tylko dzieckiem. Dzieckiem, które bardzo dzielnie stawiało czoła kolejnym przeciwnościom losu. Drugi tom jej historii poruszył nas równie mocno, co pierwszy. To książka ważna i potrzebna. Świetny przykład na to, że książki historyczne można pisać w sposób ciekawy dla młodego czytelnika. Ta książka porusza czułe struny, pokazuje świat, którego nikt z nas nie zna i czasy, które pamięta coraz mniej osób. Dobrze, że Marcin Szczygielski oddał głos tym, którzy to przeżyli. Dobrze, że utrwalił na stronach swojej powieści dzieci, które zostały w czasie II wojny światowej wywiezione do Kazachstanu i na Syberię. Dobrze, że opowiedział o ich życiu, o tym, co ich tam spotkało. Chciałabym, żeby tak mądrych i ważnych książek było jeszcze więcej. Czekamy na kolejny tom i kolejne przygody Antosi. Czy tom trzeci będzie ostatnim? Mamy nadzieję, że nie, bo chciałybyśmy spędzić z tą bohaterką kolejne wieczory... Na koniec, dwa słowa o tym, czym Zbójeckie nasienie różni się od Antosi w bezkresie. Drugi tom tej serii ma inną, znacznie bogatszą oprawę graficzną. To również dzieło Marcina Szczygielskiego. Najlepsze dopełnienie tej niezwykłej opowieści. Te ilustracje sprawiają, że ta książka jest jeszcze bardziej wyjątkowa!





 

Zbójeckie nasienie

Marcin Szczygielski

Instytut Wydawniczy Latarnik 2023


Komentarze

  1. Podoba mi się zawsze jak autor wywołuje emocje u czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam o tym autorze - mogłam synowi podsunąć ... on w sumie sam sobie świetnie w tym temacie radził i sam pożyczał książki, które mu pasowały

    OdpowiedzUsuń
  3. Kompletnie nie kojarzę tego autora, ale recenzja brzmi zachęcająco. Aneta S.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie ilustracje są tu przepiękne, a po Twojej recenzji wnioskuję, że dobrze uzupełniają klimat książki 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze wiedzieć i mieć świadomość istnienia tej wyjątkowej książki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz