"Kret sam na scenie" (Wydawnictwo Zakamarki)

Są takie książki, które stają się kultowe. Białe kruki, których szukają wszyscy czytelnicy. Książki, o których wznowienie prosi się wydawnictwa, a potem niecierpliwie wypatruje ich wśród zapowiedzi. Niektóre już na zawsze zostają białymi krukami i ich wznowienia nigdy się nie ukazują. Inne mają więcej szczęścia i po kilku latach wracają na księgarniane półki i mogą cieszyć kolejnych czytelników.

Taką książką jest na pewno Kret sam na scenie. Pierwsze polskie wydanie ukazało się w 2013 roku. Kiedy nakład się wyczerpał, książka pojawiała się jedynie w serwisach aukcyjnych, a jej cena rosła i rosła. Ci, którzy chcieli tę historię poznać musieli szukać jej w bibliotekach. Tam jednak też nie było łatwo ją znaleźć. Nie pozostawało nic innego, jak liczyć na to, że w końcu jakieś wydawnictwo zdecyduje się tę książkę wznowić. I stało się Kret sam na scenie powraca na scenę literatury dziecięcej. I to w jakim stylu!


Nigdy nie czytałyśmy tej książki. Nie miałyśmy szczęścia wcześniej na nią trafić. A szkoda, bo po jej przeczytaniu wiem, że mała Tosia byłaby tą historią oczarowana. Bohaterem książki Kret sam na scenie jest sześcioletni chłopiec. Sympatyczny i rezolutny przedszkolak, który uwielbia spędzać czas ze swoim młodszym bratem. Śpiewa mu wtedy piosenki i robi różne rzeczy, które sprawiają, że maluch się śmieje. Wydaje się, że chłopiec to doskonały materiał na aktora albo piosenkarza. Nic bardziej mylnego, kiedy chłopiec dowiaduje się, że miałby wystąpić w przedszkolnym przedstawieniu, paraliżuje go strach. Nie potrafi sobie wyobrazić siebie na scenie i poradzić z paraliżującą go tremą. Nauczycielka nie chce go do niczego zmuszać. Zależy jej jednak, żeby chłopiec pojawił się na scenie choćby przez chwilę. Dlatego daje mu do powiedzenia zaledwie jedną kwestię. Zdanie, które kończy całe przedstawienie. Chłopiec się zgadza. Musi jeszcze wybrać dla siebie strój. Okazuje się jednak, że nie ma w czym wybierać. Został tylko strój kreta. Chłopiec ma ukryć się za kartonem, na którym namalowano kopiec i w odpowiedniej chwili wyjść i powiedzieć zdanie kończące przedstawienie. Niestety, trema cały czas bierze górę, a do przedstawienia coraz bliżej. Czy uda się ją pokonać? Czy chłopiec stanie na scenie i głośno wypowie swoją kwestię? 


Nie spodziewałam się, że Kret sam na scenie aż tak mnie zachwyci. Wiedziałam, że to książka kultowa, która zachwyciła już wielu. Ale aż takich emocji się nie spodziewałam. To najpiękniejsza książka o nieśmiałości i pokonywaniu swoich lęków, jaką miałam okazję czytać. W tym bohaterze każdy odnajdzie odrobinę siebie. Nawet ci najodważniejsi mają w swoim życiu takie momenty, kiedy czegoś się wstydzą albo boją. To całkowicie naturalne. Są dorośli, który na myśl o publicznym wystąpieniu dostają gęsiej skórki. Czy można z tym walczyć? Na pewno warto się tego nauczyć. Ta książka w tym pomaga. Dzięki niej dzieciom na pewno będzie łatwiej. To piękna, bardzo ciepła opowieść o dziecku, które wstydzi się trochę bardziej niż inne. O niezwykłym bracie. I zwykłych dorosłych, którzy często lekceważą dziecięce lęki. Piękna opowieść, pełna pięknych ilustracji. Dobrze, że wróciła do księgarń i może zachwycać kolejne maluchy.


Kret sam na scenie

Ulf Nilsson

ilustracje Eva Eriksson

tłumaczenie Agnieszka Stróżyk

ZAKAMARKI 2024

wiek 3+

 



Komentarze

  1. Widzę że warto przeczytać. Książka dla dzieci jak i rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo cieszy, kiedy trafia się na książkę tak bardzo przemawiającą do czytelnika, nie tylko docelowego młodego odbiorcy, ale również do dorosłych, tytuł zdecydowanie wart uwagi. Izabela Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki, które można przenieść na rzeczywisty grunt i odnieść się do ich treści w rozmowach z dzieckiem są bardzo wartościowe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że wcześniej nie słyszałam o tej książce, a widzę, że warto polecać ją dalej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz