"Latawiec" (Wydawnictwo AGORA dla dzieci)

Są takie książki, których jestem pewna. Książki, które od samego początku zachwycają. Takie, które zachwycają już w zapowiedziach. Te, które bierzesz do ręki i od razu wiesz, że już niedługo przeżyjesz niezwykłą przygodę. Skąd ta pewność? Mogłabym napisać, że to się po prostu czuje. I pewnie w wielu przypadkach tak jest. Ale są też inne powody. Na przykład nazwisko autora albo ilustratora. I w tym przypadku właśnie tak było...

Książkę Latawiec napisała Barbara Kosmowska, autorka, którą znamy od dawna i, której wiele razy udało się nas zachwycić i przenieść do zupełnie innego świata. A ilustracje do Latawca to dzieło Emilii Dziubak. Jednej z naszych ulubionych ilustratorek. Bacznie śledzimy nowości, do który tworzy ilustracje, bo talent ma niesamowity, a jej prace nieustannie budzą nasz zachwyt i podziw. Barbara Kosmowska i Emilia Dziubak stworzyły już kilka wspólnych książek, ale takiej jak Latawiec jeszcze nie było. To powieść absolutnie wyjątkowa i zachwycająca każdym zdaniem, każdą ilustracją i każdym najdrobniejszym szczegółem. Bohaterem tej książki jest Mieszko. Sympatyczny i ciekawy świata chłopiec, który przeżywa w swoim życiu bardzo trudny moment. Niedawno tata Mieszka wyprowadził się z ich domu i chłopiec został sam z mamą. Mamą, która bardzo go kocha i zrobiłaby dla niego wszystko, ale teraz ona również przeżywa trudny czas i bardzo często chodzi smutna i zamyślona. Mieszko ma też wspaniałą przyjaciółkę Tosię, która jest dla niego ogromnym wsparciem (jak na przyjaciółkę przystało). Już niedługo będzie miał również dziadka! Zapytacie, jak to możliwe? Przecież dziadka ma się od zawsze. Bo nie jest to prawdziwy dziadek, raczej taki przyszywany. Starszy pan pewnego dnia wprowadza się do domku stojącego niedaleko domu Mieszka. Chłopiec zaczyna z nim rozmawiać, spędza z nim wiele czasu, przychodzi w każdej wolnej chwili. Okazuje się, że tak naprawdę nie jest nikim obcym tylko tatą przyjaciółki mamy z lat młodości. Ma on dla chłopca mnóstwo czasu, dużo z nim rozmawia i wsłuchuje się w jego potrzeby. Częstuje Mieszka pysznym jedzeniem, opowiada różne historie i buduje z nim latawiec. Czy to wystarczy, że chłopiec poczuł się lepiej? Żeby był szczęśliwszy?




Latawiec to pełna uczuć i emocji książka o bardzo wyjątkowym chłopcu i bliskich mu ludziach. Książka o troskach i zmartwieniach, które mogą (niestety) stać się udziałem każdego dziecka. O sposobach na radzenie sobie z nimi. Książka o mądrych i niemądrych dorosłych. O dobrych i złych ludziach. O troskach, które spędzają sen z powiek najmłodszym. O marzeniach, które czasem trudno spełnić. O guzikach i wymarzonym kocie. O pasjach, o dobrym jedzeniu, o otwieraniu się na drugiego człowieka i jego potrzeby. Wszystko toczy się tu niespiesznie. Wszystko ma swój czas. Tu doskonale to widzimy. Latawiec to książka nie tylko o tym, co trudne, ale też o tym, co piękne. O budowaniu i pielęgnowaniu relacji z drugim człowiekiem. O otwieraniu się na ludzi. Bardzo mądra i ważna opowieść dla małych i dużych czytelników. Warto przeczytać ją razem z dzieckiem. A potem o niej porozmawiać i ją przemyśleć. Polecam Wam tę książkę z całego serca i jestem pewna, że Latawiec oczaruje Was tak samo jak nas.




Latawiec

Barbara Kosmowska

ilustracje Emilia Dziubak

AGORA dla dzieci 2025 

https://agoradladzieci.pl/
 

"Zwieruszek. Baśń skandynawska" (Wydawnictwo Nasza Księgarnia)

Czy książki dla dzieci muszą kipieć kolorami? Jedni powiedzą, że tak. Dla innych nie będzie to wyznacznikiem atrakcyjności lektury. Nie można jednak zaprzeczyć, że w książkach dla dzieci, ilustracje pełnią bardzo ważną rolę. Dzieci, które nie umieją jeszcze samodzielnie czytać, przywiązują do nich dużą wagę i chętniej wybierają te, których oprawa graficzna im się podoba. Wydawcy zdają sobie z tego sprawę i dbają o ilustracje, stawiają na utalentowanych artystów, którzy swoimi pracami doskonale dopełniają książki dla najmłodszych. Coraz częściej jest to nie tylko dopełnienie, ale nieodłączna część książki. Coś bez czego na pewno byłyby one niekompletne.

Jedną z naszych ulubionych ilustratorek jest Emilia Dziubak. Po raz pierwszy spotkałyśmy się z jej pracami i niezwykłym talentem przy okazji książki Zielony wędrowiec. Pięknej opowieści, którą czytałyśmy, gdy Tosia była przedszkolakiem. Od tej pory z zainteresowaniem śledzimy i z zapartym tchem oglądamy kolejne książki, do których Emilia Dziubak tworzy ilustracje. Nie mogłyśmy więc nie kupić Zawieruszka. Najnowszej książki, rodem prosto ze Skandynawii, do której ilustracje stworzyła Emilia Dziubak. Okładka jest bardzo stonowana. Nie zobaczymy na niej krzykliwych kolorów. Czuć bijący od niej spokój. Kiedy zaglądamy do środka spokój nas nie opuszcza. Na każdej rozkładówce jedna ze stron to kolejna część historii, druga - piękna, duża ilustracja. Na początku poznajemy głównych bohaterów tej historii. Starsze małżeństwo - Pera i Tove oraz małego chłopca, którego pewnego dnia znaleźli. Per i Tove nie szukali jego rodziców, zaopiekowali się nim i przygarnęli pod swój dach. Byli szczęśliwi i Vilmar (bo tak zaczęli go nazywać) również był szczęśliwy. Chłopiec lubił czytać, rzeźbić w drewnie i pomagać w kuchni. Nie miał kolegów, spędzał czas tylko ze swoimi opiekunami. Aż do pewnych świąt, kiedy wszyscy troje wybrali się nad morze i spotkali jednego ze swoich sąsiadów. To spotkanie otworzyło wszystkim oczy. To spotkanie wszystko zmieniło...




Zawieruszek. Baśń skandynawska to historia przepełniona magią i tajemnicą. To historia, która otula jak ciepły koc. Historia, w którą można się zanurzyć i się w niej zatracić. Tą przepiękną, pełną ciepła opowieścią trudno się nie zachwycić. Toczy się własnym, niespiesznym rytmem. Poznajemy ją stopniowo, zagadka zostaje rozwiązana na samym końcu. Trudno byłoby się tą książką, tą historią i tymi ilustracjami nie zachwycić. To naprawdę magiczna historia. Niezbyt długa, ale na długo zapadająca w pamięć. Taka, która zostaje na zawsze. Z całego serca Wam tę książkę polecam. Przeczytajcie koniecznie tę piękną opowieść o bezinteresownej pomocy i otwieraniu się na drugiego człowieka. Obejrzyjcie wyjątkowe ilustracje, które zostały do niej stworzone. Nie będziecie umieli od nich oderwać wzroku. Obejrzyjcie ją koniecznie, koniecznie ją przeczytajcie. Ta książka naprawdę jest tego warta!

 





Zawieruszek. Baśń skandynawska

Kai Luftner

ilustracje Emilia Dziubak

tłumaczenie Małgorzata Słabicka-Turpeinen

Nasza Księgarnia 2024

https://nk.com.pl/
 

"Szpinakowa Staruszka" (Wydawnictwo Mamania)

Nie przesadzę, jeśli napiszę, że Tosia wychowywała się na ilustracjach Emilii Dziubak. Od czasu, kiedy przeczytaliśmy Zielonego wędrowca, jest to na pewno jedna z naszych ulubionych ilustratorek. W domowej biblioteczce mamy większość książek, za których oprawę graficzną odpowiada. Czy mamy swoje ulubione? Oczywiście, że tak, oprócz wymienionego już wcześniej Zielonego wędrowca, są wśród nich te, które Emilia Dziubak stworzyła razem z Martinem Widmarkiem.

O każdej z nich pisałam na blogu, więc musi pojawić się tu również najnowsze dzieło tego duetu, czyli Szpinakowa Staruszka. Piękna, zielono-brązowa okładka od razu przykuwa wzrok. Widzimy na niej stare, duże drzewo (jeśli przyjrzymy się bliżej, będziemy wiedzieli, że to dąb). Na jednej z gałęzi siedzi jakieś stworzonko w kapeluszu. Czyżby to była tytułowa bohaterka? Żeby się tego dowiedzieć, trzeba zajrzeć do środka. A tam czeka na nas piękna opowieść z wiosną w tle. Akcja tej książki rozgrywa się wczesną wiosną. Do życia budzą się rośliny, coraz aktywniejsze stają się zwierzęta. Wszyscy są szczęśliwi. Wszyscy, oprócz Szpinakowej Staruszki. Ona chodzi po lesie i krzyczy na rozwijające się rośliny. Chce, żeby wróciły po ziemię. Jak się łatwo domyślić, Szpinakowa Staruszka, nie lubi wiosny. Okazuje się jednak, że tak naprawdę ona nie lubi żadnej pory roku, nie lubi ani wiosny, ani lata, ani jesieni, ani zimy. Nie lubi niczego i nic nie daje jej szczęścia. Dlaczego? Tego jeszcze nie wiemy. Widzimy jednak, jak w i tak już nieszczęśliwe życie Szpinakowej Staruszki, wkrada się jeszcze więcej nieszczęścia. Sprawcą tego wszystkiego jest chłopiec, który w trakcie spaceru po lesie bierze ją za szyszkę i zabiera ze sobą do domu. To początek czegoś nowego i innego. Czegoś, na co do niedawna Staruszka nie była gotowa. Czegoś, co wszystko zmieni...



Lubię piękne książki. Lubię książki, które są mądre. Lubię te, w których mądrą i wartościową historię dopełniają piękne ilustracje. Szpinakowa Staruszka jest jedną z takich książek. To lektura, która zostaje w pamięci na długo. Książka o nietypowej relacji, która całkowicie zmienia życie dwóch stworzeń. Chłopca i staruszki, których dzieliło wiele (a może prawie wszystko), a połączyło coś wyjątkowego. Ta niezwykła relacja okazała się szansą na zmianę dla nich obojga. Czy ją wykorzystali? Zdradzę Wam, że tak, ale co dokładnie się wydarzyło, musicie sprawdzić sami. Przeczytać, obejrzeć i zachwycić się tą książką. Książką dla małych i dużych. Mądrą, ciekawą i wzruszającą. Doskonałą do głośnego czytania. Idealną do oglądania. Takich książek się nie zapomina, do takich książek się wraca, bo nie tylko zachwycają, ale również dodają otuchy. Wlewają w serca czytelników nadzieję. A nadziei bardzo nam wszystkim potrzeba!



 

Szpinakowa Staruszka

Martin Widmark, Emma Karinsdotter

ilustracje Emilia Dziubak

tłumaczenie Marta Dybula Ostholm

Mamania 2024

https://mamania.pl/
 

"Dinks" (Wydawnictwo Mamania)

Myślę, że każdy miłośnik literatury dziecięcej zna nazwisko Martina Widmarka i czytał przynajmniej jedną książkę jego autorstwa. Jestem też pewna, że każdy, kto  przywiązuje wagę do oprawy graficznej książek, które czyta, zna nazwisko Emilii Dziubak. A czy wiecie, że kilka lat temu ci twórcy połączyli siły i stworzyli kilka wspólnych książek? Tyczka w Krainie Szczęścia, Dom, który się obudził i Długa wędrówka to trzy niesamowite książki, które na dobre zadomowiły się w naszej biblioteczce. Miałyśmy nadzieję, że Martin Widmark i Emilia Dziubak stworzą kolejne książki, które tak samo nam się spodobają. I stworzyli...

W tym miesiącu swoją premierę miała książka Dinks. Jej bohaterami są dwaj bracia. Rutger jest wynalazcą, który całe dnie spędza w swoim warsztacie. W tym czasie, Walter, drugi z braci, zajmuje się w tym czasie domem. Pracy jest mnóstwo, bo zbliżają się święta. Zmęczony przygotowaniami Walter głośno zastanawia się, czy Rutger umiałby stworzyć jakiś wynalazek, który mógłby go trochę odciążyć. I Rutger taki wynalazek tworzy. Od tej pory Walterowi będzie pomagał tytułowy dinks. Urządzenie nieduże, ale pomocne i przydatne. Bardzo pomaga Walterowi. Niestety, tylko na początku. Szybko okazuje się, że dinks przestaje być pomocnikiem, a staje się raczej przekleństwem. Urządzenie zaczyna żyć swoim życiem i regulować życie braci. Dinks zaczyna nimi rządzić, narzucać swoje zdanie. Sytuacja staje się bardzo trudna i bracia nie wiedzą, co robić...


Nowe technologie są stale obecne w naszym życiu. Z każdym tygodniem coraz bardziej. Korzystamy z nich, bo ułatwiają nam życie, a niektórych rzeczy nie da się już bez nich robić. Dinks to przestroga przed nierozważnym korzystaniem z nich. Kiedy już powierzamy im swoje życie, możemy łatwo stracić nad nim kontrolę. A to bardzo niedobra sytuacja. Musimy więc z nowych technologii korzystać rozsądnie i rozważnie. Ta książka pięknie pokazuje, co może się stać, kiedy zaczniemy do technicznych nowinek podchodzić bezkrytycznie. Dobrze, żeby przeczytały ją dzieci. Dobrze, żeby każdy rodzic o tej historii ze swoim dzieckiem porozmawiał. A oprócz mądrego przesłania, jest w tej książce coś jeszcze. Co? Oczywiście piękne ilustracje Emilii Dziubak. Każda z nich to małe dzieło sztuki. Ktoś może powiedzieć, że takie ilustracje nie pasują do książki o technologii. Moim zdaniem pasują doskonale. To piękna historia i nie wyobrażam jej sobie bez pięknych ilustracji. Stanowią je oryginalne, a jednocześnie idealne dopełnienie i sprawiają, że ta wyjątkowa historia staje się jeszcze bardziej niezwykła!


Dinks

Martin Widmark

ilustracje Emilia Dziubak

tłumaczenie Marta Dybula-Ostholm

Mamania 2023


"Biblioteka Astrid" (Wydawnictwo Mamania)

Nie będę Was pytać o to, czy lubicie czytać książki, bo skoro tu jesteście to lubicie na pewno. Mogłabym Was jednak zapytać za co lubicie książki. Odpowiedzi pewnie byłyby podobne, choć może różniłaby się kolejność. Jedni najpierw mówiliby o chwili wytchnienia jaką daje im czytanie. Inni wspomnieliby o możliwości poznania nowych historii, dotarcia do miejsc, których normalnie nie mieliby szansy odwiedzić. Wielu mówiłoby o rozwijaniu wyobraźni. Powodów, dla których sięgamy po książki jest wiele i każdy jest dobry. Chodzi przecież przede wszystkim o to, żeby czytać!

Astrid, bohaterka książki Biblioteka Astrid Martina Widmarka, mówiła, że czytanie jest jak podróż. Książki pozwalały jej odwiedzać różne miejsca i poznawać różne kultury. Dziewczynka bardzo chętnie z tego korzystała. Mniej entuzjastycznie podchodził do sprawy jej kot. Kiedy razem z Astrid odwiedzał kolejny zakątek świata, w którym Astrid odkrywała kolejną wyjątkową książkę, kot mówił jedynie "Tja". To jedno bardzo krótkie i niezbyt grzeczne słówko stało się jego imieniem. Astrid czytała te wszystkie książki z wypiekami na twarzy. Opowiadane w nich historie budziły jej autentyczny zachwyt. Tja podchodził do sprawy ze znacznie mniejszym entuzjazmem. Czyżby Tja nie lubił książek? A może jest na tym etapie, na którym ciągle szuka się tej jedynej, wymarzonej i najwspanialszej lektury? Przeczytajcie tę książkę, a wszystkiego się dowiecie.



Biblioteka Astrid to czwarta książka niezwykłego duetu pisarsko - ilustratorskiego. Historię wymyślił i opisał Martin Widmark, autor jednej z najpopularniejszych serii detektywistycznych dla dzieci. Ilustracje stworzyła Emila Dziubak, jedna z najzdolniejszych polskich ilustratorek. Co wyszło z tego połączenia? To, co zwykle. Genialna książka. Piękna opowieść o książkach i czytaniu. Dla miłośników książek i dla tych, którzy jak Tja, do czytania podchodzą jeszcze ostrożnie. To wyjątkowa lektura o czytaniu i pisaniu książek. Poruszająca, wzruszająca i na pewno warta przeczytania. Książka o książkach. Czy dla miłośników książek może być coś lepszego? Może! Pięknie wydana i doskonale zilustrowana książka o książkach i ich czytaniu. Szukacie takiej? Już nie musicie! Oto ona! Biblioteka Astrid!




 

Biblioteka Astrid

Martin Widmark

ilustracje Emilia Dziubak

tłumaczenie Dorota Skowrońska

Mamania 2022


https://mamania.pl/

"Na zawsze przyjaciele" (Wydawnictwo Ezop)

Takie mamy czasy, że wszystko jest przejściowe, że o niewiele spraw chce się nam walczyć. Zamiast naprawiać ubrania, kupujemy nowe. Zamiast zszywać dziury w pluszakach, wolimy je wyrzucić. Podobnie sytuacja wygląda z relacjami międzyludzkimi. Równie łatwo nawiązujemy znajomości, co je zrywamy. Jak będą podchodziły do tego nasze dzieci? Na razie trudno powiedzieć, warto jednak od najmłodszych dni pokazywać im, jak piękną sprawą jest prawdziwa przyjaźń.


Jak to zrobić? Można na przykład przeczyć im piękną książkę. Jakiś czas temu taką właśnie książkę wydało Wydawnictwo Ezop. Jej autorem jest Przemysław Wechterowicz, ilustracje stworzyła Emilia Dziubak, a bohaterami są Króliczek i Sówka. Z tego połączenia musiało powstać coś wyjątkowego. I powstało. 
Rzecz dzieje się w lesie. Tu na świat przychodzą główni bohaterowie tej opowieści. Są rówieśnikami, bo urodzili się tej samej wiosny. Mimo to nie wiedzą o swoimi istnieniu. Wszystko przez to, że każde z nich jest aktywne o innej porze. Króliczek biega w pełnym słońcu, Sówka woli blask księżyca. I pewnie nigdy nie dowiedzieliby się o sobie, gdyby ich rodzice nie zauważyli istniejącego między nimi podobieństwa i nie powiedzieli o tym swoimi dzieciom.

Słowa te rozpaliły w nich ciekawość, 
by dowiedzieć się o sobie jak najwięcej.

Długo opierali się tylko na tym, co powiedzieli im rodzice. Aż nadszedł dzień, kiedy ich drogi się przecięły, a ich spojrzenia spotkały się po raz pierwszy. Tak rozpoczęła się niezwykła przyjaźń, dla której nie było żadnych przeszkód...




To jedna z najbardziej poetyckich i wzruszających książek autorstwa Przemysława Wechterowicza, jakie mieliśmy okazję czytać. Każda strona to prawdziwy wyciskacz łez, który trafia dokładnie tam, gdzie powinien, czyli do serca czytelnika. Mam nadzieję, że każdy, kto tę książkę przeczyta będzie żył tak, jak jej bohaterowie. Będzie szanował swoich przyjaciół i pamiętał o nich zawsze, nawet wtedy, kiedy będą od siebie oddaleni albo po prostu nie będą mogli się spotkać. Na zawsze przyjaciele zapadnie czytelnikom w pamięć z jeszcze jednego powodu. Niezwykłych ilustracji Emilii Dziubak, artystki, która każdej książce, którą współtworzy zapewnia niezwykłą oprawę graficzną. Tutaj jest tak samo, od ilustracji przedstawiających przygody Króliczka i Sówki naprawdę nie można oderwać oczu. Są piękne i pełne magii! To prawdziwa uczta dla oczu. Bo Na zawsze przyjaciele to nie tylko jedna z najpiękniejszych i najmądrzejszych książek 2018 roku, to po prostu jedna z najpiękniejszych i najmądrzejszych książek w ogóle. To książka, którą trzeba znać!




Na zawsze przyjaciele
Przemysław Wechterowicz
ilustracje Emilia Dziubak
Wydawnictwo Ezop, 2018