Kiedy kupić dziecku zwierzę?
W czasie wakacji przez niemal trzy tygodnie mieliśmy w domu letników, na czas urlopu właścicieli przygarnęliśmy pod swój dach świnki morskie. Chcieliśmy w ten sposób sprawdzić, czy Tosię zwierzęta w ogóle zainteresują. Zainteresowanie było duże i regularne, a w dniu wyjazdu świnek płakała w progu i nie chciała nawet przyjąć czekolady, którą dostała za troskliwą opiekę. Od tego czasu, co kilka tygodni, prosi żeby kupić jej świnkę, a najlepiej dwie!
Na razie umówiliśmy się z nią, że zwierzę może pojawić dopiero jesienią. Czekamy więc wakacji, najpierw musimy na nie pojechać, dopiero potem możemy wrócić do sprawy świnek. Rozważamy wiele scenariuszy, choć jesteśmy przygotowani, że zwierzę w końcu pojawi się w naszym domu. Na pewno nie będzie to pies, mógłby to być kot, ale najbliżej nam do gryzoni. Cały czas jest jednak wiele znaków zapytania.
To, co nas najbardziej zniechęca do zakupu, to właśnie wyjazdy i konieczność podrzucenia komuś zwierzaków. Moi rodzice często wyjeżdżają na wakacje w tym samym czasie co my, a rodzice męża mają kota, więc trochę strach byłoby gryzonia tam zawieźć. Obawiamy się również alergii, Tosia kaszlała, kiedy świnki spędzały u nas wakacje, ale czy to było uczulenie na ich sierść musielibyśmy potwierdzić testami. Nie wyobrażam sobie kupić zwierzaka, a potem szukać dla niego nowego domu. Jeśli alergia zostanie wykluczona, opieka na ewentualny wyjazd uzgodniona, pozostaje jeszcze jedna kwestia. Czy Tosia się zwierzakiem po miesiącu nie znudzi i cała opieka spadnie na nas. Jest jeszcze mała, przeżywa fascynację mnóstwem rzeczy, jeszcze dwa tygodnie temu nie mogliśmy oderwać jej od kredek, dziś kredki leżą w szufladzie, zachwyca się ciastoliną. Długi czas jej ulubionymi zabawkami były lokomotywy, teraz bawi się lalkami, a na lokomotywy spogląda rzadko. To jednak tylko przedmioty, które można bez wahania odłożyć w kąt, o zwierzęciu zapomnieć się nie da.
Martwi mnie jeszcze ewentualna śmierć zwierzęcia, moja pierwsza świnka morska okazała się chora i zdechła po trzech dniach, ale byłam wtedy starsza od Tosi. Nie wiem jak ona zareagowałaby na odejście zwierzęcia, dla niej nawet śmierć człowieka jest abstrakcją, bo (na szczęście) w swoim świadomym życiu nie zetknęła się z nią.
Więcej minusów nie widzę, zakup świnki i klatki to nie jest duży wydatek, nie musimy ich szczepić, karma nie jest kosztowna, dodatkowo jedzą mnóstwo rzeczy, które są w każdym domu.
Największym plusem jest dla mnie nauka odpowiedzialności, zwierzątko byłoby Tosi i zachęcalibyśmy ją żeby sama o nie dbała (oczywiście na miarę swoich możliwości). Żywe stworzenie nie jest maskotką, musiałaby je karmić, latem chodzić zrywać mlecze, pilnować żeby miały świeżą wodę. Darowalibyśmy jej tylko sprzątanie klatki;)
Jeśli nic się nie zmieni poważnie rozważymy zakup zwierzątka na piąte urodziny Tosi. I najpewniej będzie to świnka morska albo królik. Mały futrzak, któremu łatwo zapewnić opiekę i, który nie będzie się męczył w mieszkaniu.
Na razie umówiliśmy się z nią, że zwierzę może pojawić dopiero jesienią. Czekamy więc wakacji, najpierw musimy na nie pojechać, dopiero potem możemy wrócić do sprawy świnek. Rozważamy wiele scenariuszy, choć jesteśmy przygotowani, że zwierzę w końcu pojawi się w naszym domu. Na pewno nie będzie to pies, mógłby to być kot, ale najbliżej nam do gryzoni. Cały czas jest jednak wiele znaków zapytania.
Martwi mnie jeszcze ewentualna śmierć zwierzęcia, moja pierwsza świnka morska okazała się chora i zdechła po trzech dniach, ale byłam wtedy starsza od Tosi. Nie wiem jak ona zareagowałaby na odejście zwierzęcia, dla niej nawet śmierć człowieka jest abstrakcją, bo (na szczęście) w swoim świadomym życiu nie zetknęła się z nią.
Więcej minusów nie widzę, zakup świnki i klatki to nie jest duży wydatek, nie musimy ich szczepić, karma nie jest kosztowna, dodatkowo jedzą mnóstwo rzeczy, które są w każdym domu.
Największym plusem jest dla mnie nauka odpowiedzialności, zwierzątko byłoby Tosi i zachęcalibyśmy ją żeby sama o nie dbała (oczywiście na miarę swoich możliwości). Żywe stworzenie nie jest maskotką, musiałaby je karmić, latem chodzić zrywać mlecze, pilnować żeby miały świeżą wodę. Darowalibyśmy jej tylko sprzątanie klatki;)
Jeśli nic się nie zmieni poważnie rozważymy zakup zwierzątka na piąte urodziny Tosi. I najpewniej będzie to świnka morska albo królik. Mały futrzak, któremu łatwo zapewnić opiekę i, który nie będzie się męczył w mieszkaniu.
A Wasze dzieci mają zwierzęta, czy może tak jak my właśnie wahacie się,
czy kupić dziecku jakiegoś czworonoga?
dzieci fajnie chowają się ze zwierzętami :)
OdpowiedzUsuńmoje podejście do tematu dzieci + zwierzęta nasz :)
Trzeba będzie zwierza kupić, teraz chce królika:)
Usuń"moja pierwsza świnka morska okazała się chora i zdechła po trzech dniach" - moja też! ;(
OdpowiedzUsuńMamy w domu psa, czasem nawet dwa jak moja mama zostawi u nas "swojego" (mojego), ale na tym chyba poprzestaniemy na jakiś czas. Sama miałam przez wiele lat chomika i za każdy razem jak zdechł była rozpacz nawet gdy byłam już w liceum. Zdecydowanie chciałabym oszczędzić tego moim dzieciom.
Zastanawiałaś się nad żółwiem? Wydaje mi się, że one żyją dłużej i nie uczulają tak bardzo jak sierściuchy ;)
Nie miałam nigdy żółwia, więc nie myślałam o nim, ale pomysł całkiem dobry:) Dziękuję za podpowiedź!
UsuńMoja uwielbia zwierzaki, a ma dopiero rok. Jak przechodzimy koło okolicznego sklepu zoologicznego, gdzie na wystawie są króliki miniaturowe w dużym terrarium, mała rechocze ze szczęścia i podskakuje w miejscu. Aż mnie korci, żeby wziąć do domu kolejnego mieszkańca. Ale to chyba za wcześnie.
OdpowiedzUsuńJa miałam żółwia lądowego od 2 urodzin. Był super. Ale na jednym ze spacerów, na który go zabrałam będąc z babcią nam uciekł. :D Jestem chyba jedyną osobą, której uciekł żółw. :D
Szalony żółw Wam się trafił, ciekawy świata i żądny przygód!
UsuńU mnie jest dom pełen zwierząt. Sama nie miałam ich w dzieciństwie bo tata był przeciwnikiem trzymania zwierząt w domach i uważał, że i tak się nimi szybko znudzimy, a on nie chciał sie nimi po nas zajmować. Cóż, fakt iż pracuję ze zwierzętami od 16 roku życia i obecnie nie wyobrażam sobie domu bez nich, wskazuje na to, że jednak nie miał racji i nie jest to tylko moja zachcianka. Dla mnie to pasja i pomysł na życie. Liczę na to, że moje dzieciaki ją podzielą. No i na pewno będą się z nimi chować.
OdpowiedzUsuńJeśli jednak chodzi o wydatki, to nie podchodziłabym do żadnego zwierzęcia, jako "tanie". Zawsze trzeba wziąć pod uwagę to, że gdy zwierzę zachoruje to jego leczenie może być niezwykle drogie. Nieztety NFZ-u dla nich nie ma. A ceny leczenia rosną często właśnie przy małych zwierzątkach. Trzeba to mieć na uwadze. W końcu ma to być członek rodziny i przyjaciel córeczki. Tak też musimy go traktować.
Jeśli chodzi o małe zwierzęta to moim zdaniem fajne strasznie są szczury. Są bardzo mądre, bardzo się przyzwyczajają do opiekuna i ładnie potrafią się bawić.
Myślę o ewentualnych chorobach, choć mam nadzieję, że trafi nam się zwierz idealny:)
UsuńU nas jest pies, który pojawił się jeszcze przed córą i świniak morski - nowy lokator (od listopada). Dobrze, kiedy dziecko ma kontakt ze zwierzakami - to uczy dobrze, ale nie oszukujmy się, jeśli mamy malucha, to większość obowiązków jest na naszej głowie, więc trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy mamy czas dla dziecka, domu, pracy i jeszcze dodatkowo dla zwierzaka.
OdpowiedzUsuńDlatego chcemy małe, niezbyt kłopotliwe zwierzę.
Usuń