"Dzieci, których nie ma" (Wydawnictwo Literatura)
Piszę tu o książkach dla dzieci. Tę także napisano dla młodych czytelników, choć jak wyraźnie zaznaczył na okładce wydawca, tych powyżej piętnastego roku życia. Granica wiekowa jest tu bardzo ważna, bo książka Renaty Piątkowskiej to najtrudniejsza z książek, jakie tu się pojawiły. A jednocześnie jest to jedna z najważniejszych książek, jakie tu się pojawiły i jakie tu się jeszcze pojawią.
Dzieci, których nie ma to kolejna książka z serii "Wojny dorosłych - historie dzieci". Nie przeczytałyśmy jeszcze wszystkich historii wydanych w ramach tej serii. Tej Tosia nie przeczyta jeszcze długo, bo musi do jej lektury dorosnąć. Bohaterami książki Renaty Piątkowskiej są dzieci, które trafiły do Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt, czyli obozu prewencyjnego policji bezpieczeństwa dla młodzieży polskiej w Łodzi. Nie słyszałam o tym miejscu nigdy wcześniej. Nie pisano o nim w żadnym podręczniku do historii, nigdy nie przeczytałam o nim w internecie (choć wikipedia poświęciła mu dość długi wpis), nie widziałam artykułów na jego temat w internecie. Obóz dla dzieci i młodzieży, który działał w Łodzi od grudnia 1942 roku do stycznia 1945 roku nie istnieje w pamięci zbiorowej. Renata Piątkowska podjęła się bardzo trudnego zadania opowiedzenia o tym miejscu. Zrobiła do "na zimno" bez żadnego komentarza. Nie zbudowała historii o dziecku, które do tego obozu trafiła. W krótkich rozdziałach opisała miejsca, które ten obóz tworzyły i dzieci, które w nim przebywały. W krótkich, pozbawionych emocji zdaniach przekazuje bardzo bolesną prawdę o tym miejscu.Czytałam tę książkę z trudem i bólem. Inaczej się nie da.
Książki o tematyce wojennej i obozowej cieszą się ogromną popularnością. Regularnie pojawiają się nowe tytuły i wiele z nich szybko trafia na listy bestsellerów. Większość z nich jest mocno sfabularyzowana, więc na pewno czyta się je łatwiej niż książkę Renaty Piątkowskiej. Nie zniechęcajcie się jednak. Przeczytajcie sami i polećcie nastoletnim czytelnikom, których znacie. Oprawę graficzną książce zapewnił Maciej Szymanowicz. Jest ascetyczna, utrzymana w szarych i brązowych barwach. Pasuje do tej opowieści, uzupełnia ją, ale nie przytłacza.
To nie jest książka, którą można dać komuś w prezencie. To nie jest książka, którą przeczyta się w piętnaście minut. To nie jest książka obok której można przejść obojętnie. To książka, którą zapamiętuje się na zawsze. I dobrze, bo tym ludziom, tym dzieciom należy się pamięć.
Książki o tematyce wojennej i obozowej cieszą się ogromną popularnością. Regularnie pojawiają się nowe tytuły i wiele z nich szybko trafia na listy bestsellerów. Większość z nich jest mocno sfabularyzowana, więc na pewno czyta się je łatwiej niż książkę Renaty Piątkowskiej. Nie zniechęcajcie się jednak. Przeczytajcie sami i polećcie nastoletnim czytelnikom, których znacie. Oprawę graficzną książce zapewnił Maciej Szymanowicz. Jest ascetyczna, utrzymana w szarych i brązowych barwach. Pasuje do tej opowieści, uzupełnia ją, ale nie przytłacza.
To nie jest książka, którą można dać komuś w prezencie. To nie jest książka, którą przeczyta się w piętnaście minut. To nie jest książka obok której można przejść obojętnie. To książka, którą zapamiętuje się na zawsze. I dobrze, bo tym ludziom, tym dzieciom należy się pamięć.
Dzieci, których nie ma
Renata Piątkowska
ilustracje Maciej Szymanowicz
Wydawnictwo Literatura 2020
wiek 15+
Słyszałam o tym miejscu, to straszne, orzez co musiały przejść te dzieci.
OdpowiedzUsuńKsiążka musi być przejmująca, lubię czytać książki o tej tematyce, ale pod warunkiem, że są to fakty, a nie literacka fikcja. Chętnie kupię tą książkę dla siebie.
OdpowiedzUsuńO obozie dla dzieci w Łodzi słyszałam, ale dowiedziałam się zupełnie niedawno, również przy okazji lektury książki "Elul". Renata Piątkowska jest znana raczej z wesołych tekstów dla dzieci. Ta publikacja mnie ogromnie zaintrygowała. Nie tylko dlatego, że lubię pióro tej autorki, ale interesuje się także tematyką związaną z II wojną światową, z sytuacją ludności cywilnej oraz tematyką obozową. To książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńO rany! Chyba nie dam rady i chyba pierwszy raz napiszę u Ciebie na blogu, że nie sięgnę po to z Juniorkami.
OdpowiedzUsuńJestem z Łodzi, wiem sporo o tym mieście ale o tym miejscu też nie słyszałam. Niestety, książki prawdopodobnie nigdy nie przeczytam. Po prostu nie jestem w stanie...
OdpowiedzUsuńTak bardzo pragnę, aby wojenne zło nigdy nie miało miejsca, cierpią wszyscy, także bezbronne dzieci, okrutny jest człowiek dla człowieka.
OdpowiedzUsuń