Podróże Tosi: Białowieża z dzieckiem po raz pierwszy

O tym wyjeździe zaczęliśmy marzyć rok temu. Na realizację przyszło nam trochę poczekać, ponieważ na wakacje mieliśmy już plany, a potem dotknął nas wszystkich kolejny lockdown i przestaliśmy się niemal przemieszczać. Zimowy wyjazd w góry nie doszedł do skutku, majówka nie zachwyciła pogodą. Na szczęście przyszedł czerwiec, wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy na drugi koniec Polski.
 
 
Według mapy nasz dom i Białowieżę dzieli prawie 550 kilometrów. Dlatego podróż podzieliliśmy na dwa dni. Pierwszego dojechaliśmy do Warszawy, gdzie spędziliśmy pierwszą noc. O tym, jak dobry był to pomysł przekonaliśmy się następnego dnia, kiedy stanęliśmy w korku na drodze S8. Wypoczęci, po nocy spędzonej w hotelu, byliśmy pozytywniej nastawieni nie tylko do długiej podróży, ale również do korków. Te nie były na szczęście aż tak duże i nie odebrały nam przyjemności z pierwszego wyjazdu. Niecierpliwie czekaliśmy na moment, w którym wjedziemy na Podlasie. Nie spodziewaliśmy się jednak, że zaraz po przekroczeniu granicy między województwem mazowieckim a województwem podlaskim tak bardzo zmieni się krajobraz. Polskie krajobrazy zawsze nas zachwycają, lubimy jeździć mniejszymi drogami, podziwiać pola, bocianie gniazda, nieco inną architekturę mijanych wsi i miejscowości. Podlasie okazało się zupełnie inne od tego, co znaliśmy wcześniej. Tu było znacznie więcej bocianów (przejeżdżaliśmy przez miejscowość, gdzie ich gniazda znajdowały się na każdym słupie), mnóstwo łąk i domy, jakich nie widzieliśmy nigdzie indziej.
 
Na pierwszy postój wybraliśmy Bielsk Podlaski. Naszym celem był tamtejszy rynek i sklep, w którym kręcono film Znachor. Nie jest to oczywiście miejsce do zwiedzania (na dodatek stanęliśmy przez jego witryną w Boże Ciało), ale miło było zobaczyć ten doskonale znany nam widok na własne oczy. Na dodatek, o tym, że ten sklep nadal istnieje dowiedzieliśmy się kilka dni przed wyjazdem. Było to niemałe zaskoczenie i duża radość, że bez problemu go odnaleźliśmy.
 

 
Postój w Bielsku Podlaskim nie był długi. Wszyscy chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się u celu podróży, czyli w Białowieży. Zameldowaliśmy się w Pensjonacie Krainka (o którym kilka słów napiszę w drugim wpisie w Podlasiem w roli głównej), zjedliśmy obiad i zamiast na spacer po Puszczy Białowieskiej, pojechaliśmy do Hajnówki. W jakim celu? Na spotkanie z ciekawym człowiekiem, z pisarzem! Z uwielbianym przez Tosię (i przez resztę naszej rodziny) Tomaszem Samojlikiem! Tosia do spotkania przygotowała się bardzo poważnie. Z domu wzięła trzy książki do podpisania, a w drodze do Białowieży, zapisała pytania, które chciałaby zadać. Spotkanie było dla Tosi wielkim przeżyciem i wspomina je do teraz! My także, bo Tomasz Samojlik, którego do tej pory znaliśmy ze spotkań online, okazał się na żywo jeszcze milszy! Mam nadzieję, że za jakiś czas uda nam się spotkać ponownie, jeśli nie na Podlasiu, to przy okazji targów książki!
 
 
Wieczór spędziliśmy spacerując po Parku Pałacowym i odkrywając uroki Białowieży. Szybko zachwyciliśmy się jej urokiem. Spodobał nam się najstarszy budynek w Białowieży, czyli zielony Dworek Gubernatora. Podobały nam się ścieżki, którymi można spacerować po parku i przy których znajdują się liczne tablice opowiadające o miejscach, które widzimy. Nie zobaczyliśmy, niestety, jedynej pozostałości po pałacu carskim, czyli bramy wjazdowej. Ta, jak możecie zobaczyć na zdjęciu, jest właśnie remontowana. Obejrzeliśmy z zewnątrz budynek muzeum i dyrekcji Białowieskiego Parku Narodowego. Na dokładniejsze poznawanie tych miejsc mieliśmy poświęcić kolejne dwa dni.


 
Piątek rozpoczęliśmy zwiedzaniem Rezerwatu Ścisłego Puszczy Białowieskiej. Wycieczkę dla nas zarezerwowałam kilka dni przed wyjazdem. W to miejsce możecie wejść tylko z licencjonowanym przewodnikiem (my wybraliśmy przewodnika z białowieskiego oddziału PTTK i wycieczkę Trasą do Dębu Jagiełły). Jedna grupa może liczyć maksymalnie 10 osób, ale przewodników nie brakuje, więc każdy chętny na pewno znajdzie grupę dla siebie. Czy warto na taką wycieczkę się wybrać? Moim zdaniem tak. Przed wejściem na teren Rezerwatu Ścisłego, przewodnik opowiedział nam sporo o historii Białowieży i Puszczy Białowieskiej. Dla osób, które trafiają tam po raz pierwszy to bardzo cenna i interesująca lekcja. Na terenie rezerwatu ścisłego przewodnik skupiał się na pokazywaniu nam zachodzących tam procesów, współistnienia różnych gatunków i  naturalnej rywalizacji między nimi. Widzieliśmy stare powalone drzewa i młode rośliny, które dopiero próbują znaleźć swoje miejsce w puszczańskiej rzeczywistości. Przyglądaliśmy się dzięciołom, wsłuchiwaliśmy w śpiew ptaków i zachłysnęliśmy się zapachem czosnku niedźwiedziego. To było niezwykłe doświadczenie. Niesamowity czterogodzinny, prawie siedmiokilometrowy spacer po miejscu absolutnie wyjątkowym. Z rezerwatu ścisłego wyszliśmy zmęczeni, ale zadowoleni. Szybko zregenerowaliśmy siły w pensjonacie i ruszyliśmy na zwiedzanie białowieskiej cerkwi. To odbywa się tylko w ściśle określonych godzinach, więc koniecznie sprawdźcie je na tablicy ogłoszeń.  
 


 




Po cerkwi oprowadza jej gospodarz, który kreśli przed odwiedzającymi to miejsce historię Białowieży i jej prawosławnych mieszkańców. Cerkiew św. Mikołaja została wzniesiona pod koniec XIX wieku, kiedy to do Białowieży zaczął przyjeżdżać car. Właśnie na specjalne życzenie cara do białowieskiej świątyni sprowadzono z Petersburga porcelanowy ikonostas. Niewielka świątynia robi wielkie wrażenie. Warto poświęcić pół godziny, żeby zobaczyć ją na własne oczy, wysłuchać jej historii i zachwycić się jej pięknem. Zwiedzanie kosztuje 5 zł (jeśli chcecie robić zdjęcia, to musicie uiścić opłatę w wysokości 10 zł).
 

 
Ostatnim punktem tego dnia miała być rowerowa wycieczka śladami Simony Kossak (jej biografia autorstwa Anny Kamińskiej, zainspirowała mnie do tej podróży). Nie udało nam się zrealizować tego planu, bo w żadnej wypożyczalni nie znaleźliśmy odpowiedniego dla Tosi roweru. Udaliśmy się więc na spacer w kierunku stacji kolejowej Białowieża Towarowa. Kiedyś zatrzymywały się tu pociągi, dziś znajdują się tu apartamenty i restauracja Carska. Byliśmy już po obiedzie, ale na lody i sernik znalazło się miejsce. Przyjemności z wizyty w tym miejscu nie odebrały nam nawet komary, których w Białowieży były tysiące. Carska jest restauracją wyjątkową. Wspaniała obsługa, apetycznie wyglądające dania i dbałość o najdrobniejsze szczegóły (mnie zachwyciło menu, w którym oprócz spisu dań, znaleźć można historię miejsca, w którym się znajdujemy). Niezwykłość tego miejsca nieco złagodziła mój smutek po przymusowej rezygnacji z wycieczki na Dziedzinkę. Wieczorny powrót do centrum Białowieży utwierdził nas w jak wyjątkowym miejscu się znaleźliśmy.
 



 
Myślałam, że uda mi się opisać nasz pobyt na Podlasiu w jednym wpisie. Spędziliśmy tam przecież zaledwie trzy dni, ale nie udało się. Dlatego za kilka dni zapraszam na część drugą! 





 

Komentarze

  1. Z tego wszystkiego najbardziej podoba mi się ta stylizowana gazeta. Wygląda naprawdę świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że ta wycieczka sprawiła Wam dużo radości.
    Piękne rejony Polski, których nie znam osobiście.
    Dużo atrakcji, córcia zadowolona. Wspaniałe miejsca, które warto zobaczyć.
    Bardzo mi się podobało.
    Dziękuję za relację :-)
    Irena - Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne miejsca :) Jeszcze nie byliśmy w tych regionach, ale mam jeszcze większą ochotę :) Dzięki za polecenie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale. My do Białowieży mamy na szczęście 3,5 godziny i jeździmy tam co roku a od rodziców pana Tomka wynajmujemy apartament.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak tam pięknie! Chciałabym tam pojechać :) Kolejne miejsce na liście do zobaczenia zapisane :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Białowieża jest na mojej liście miejsc do odwiedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale pięknie! Dla nas, te rejony są jeszcze nieodkryte. Super

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje dzieci zawsze się cieszą z wizyt w parkach narodowych, bo kojarzą je z przygód Pompika :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Byliśmy w zeszły roku na wiosnę. Niesamowita zieleń, fantastyczne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że te rejony znam tylko z telewizji, szkoda. Może kiedyś tam zawędrujemy. Dziękuję za inspirującą relację.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepiękne tereny i wcale się nie dziwię,że jesteście zachwyceni wyjazdem - ja też bym była na Waszym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudownie! Zdjęcia piękne, zachęcają do odwiedzin. Białowieża jest w naszych planach i z chęcią skorzystamy z Twoich podpowiedzi

    OdpowiedzUsuń
  13. Idealna propozycja na spędzenie wolnego czasu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz