"Prawo Marcina. Znaj swoje prawa w szkole" (Wydawnictwo AGORA)
Czytam książki, które mnie interesują. Takie, z których mogę się czegoś ciekawego dowiedzieć. Książki, których lektura sprawi mi przyjemność. Do książki, o której opowiem Wam dzisiaj, podchodziłam z dużym dystansem. Szczerze mówiąc, jej autora poznałam dopiero w dniu, w którym zobaczyłam zapowiedź tej publikacji. Okazało się jednak, że Tosia zna go od dawna, bo mówi się o nim w szkole. Na jego porady powołują się uczniowie, kiedy spierają się z nauczycielami, bo to dla dzisiejszych uczniów autorytet. Ktoś, kto staje po ich stronie i zawsze służy radą.
Ta osoba to Marcin Kruszewski, prowadzący w sieci kanał "Prawo Marcina". Publikuje tam krótkie filmiki, w których, w prosty sposób, wyjaśnia (często) bardzo zawiłe kwestie prawne. Większość filmów i porad adresowana jest do uczniów, ale nie brakuje też takich, które przydadzą się każdemu mieszkańcowi naszego kraju. Forma ciekawa, na pewno bardzo przystępna i atrakcyjna, zwłaszcza, dla młodego odbiorcy. Książka to forma zupełnie inna, na pewno wymagająca większego skupienia. Sięgnęłam po nią, trochę obawiając się tego, co tam znajdę. Bałam się, że jej autor okaże się zwolennikiem szkolnej anarchii, kwestionowania tego, co mówią nauczyciele i wszelkich praw obowiązujących w szkole. Mimo to zaczęłam Prawo Marcina czytać. Czytałam, czytałam i byłam coraz bardziej zaskoczona. Z każdą stroną ta książka podobała mi się coraz bardziej. Od pierwszego dnia w szkole słyszałam, że mam jakieś prawa i, że mogę z nich korzystać. Nikt jednak o nich szerzej i dokładniej nie mówił. Minęło trzydzieści lat i niewiele się zmieniło. Tosia o swoich prawach, z których może korzystać w szkole też niewiele wie. Myślę, że nie jest wyjątkiem i jej rówieśnicy wiedzą na ten temat równie mało. Działalność internetowa młodego prawnika, Marcina Kruszewskiego, może to zmienić. Autor tłumaczy uczniom, co mogą, a czego nie mogą robić. Opisuje też, co mogą i czego nie mogą robić nauczyciele. Wskazuje zachowania, które w szkole nie powinny mieć miejsca. Odpowiada na pytanie, czy nauczyciel może zabrać uczniowi telefon, odmówić dopuszczenia do matury i uzależnić ocenę z zachowania od ocen z poszczególnych przedmiotów. Porusza temat opłat za kserowanie materiałów potrzebnych na lekcje, wypisywania i zapisywania się na lekcje religii, etyki i WDŻ oraz usprawiedliwiania nieobecności. Nie zapomina o zadaniach domowych i tym, czy tak naprawdę trzeba je robić oraz co grozi uczniom, którzy ściągają na sprawdzianach. Wszystko w formie krótkich pytań i odpowiedzi. Zrozumiałych dla uczniów, ciekawie napisanych i otwierających oczy na wiele spraw.
Nie mam najlepszego zdania o współczesnej szkole. Pamiętam tę sprzed 20-30 lat, pamiętam relacje między nauczycielami i uczniami. Wiem, że rola rodziców w ówczesnej szkole była znacznie mniejsza. Niewielu chodziło prosić o lepsze oceny z przedmiotów, nikt nie przychodził awanturować się po wpisaniu dziecku uwagi. Dziś jest zupełnie inaczej, więc i relacje między nauczycielami uległy zmianie. Na lepsze? Trudno jednoznacznie powiedzieć, ale mam wrażenie, że w obecnym układzie nikt nie czuje się do końca dobrze i komfortowo. Czy ta książka może to zmienić? Jeśli przeczytaliby ją wszyscy, którzy ze szkołą mają coś wspólnego na pewno tak. Czytając Prawo Marcina uświadamiamy sobie, że każdy wyjmuje z zasad prawnych regulujących szkołę to, co dla niego wygodne. Gdyby wszyscy zaczęli traktować je uczciwie i całościowo, udałoby się pewnie uniknąć wielu konfliktów i nieporozumień. Przeczytałam tę książkę z ogromnym zainteresowaniem, zastanawiając się na wieloma kwestiami, które zostały w niej poruszone. Tyle się teraz mówi o tym, że polskiej szkole potrzebne są zmiany. Podjęto już decyzję o zniesieniu prac domowych, mówi się o zmianach podstawy programowej. A może zmiany powinny zacząć się od czegoś innego? Od przestrzegania praw uczniów? Od szacunku do nauczycieli? Szacunku do uczniów? Od jasnych zasad, które będą obowiązywały wszystkich? Utopia? Mam nadzieję, że nie. Na polską szkołę składamy się wszyscy, więc powinna być szkołą naszych marzeń.
Prawo Marcina. Znaj swoje prawa w szkole
Marcin Kruszewski
Wydawnictwo AGORA 2024
https://wydawnictwoagora.pl/
Jestem z pokolenia w którym uczeń obrywał za byle co i nie miała generalnie żadnych praw (albo nawet nie śmiał ich mieć) ... nauczyciel był autorytetem i uczeń się go bał. Teraz szczerze mówiąc współczuje nauczycielom, bo ich rola zmieniła się o 180 stopni ... nie mogłabym teraz uczyć w szkole . Powiem tak, nie jestem za agresją, ale za dyscypliną jak za starych czasów
OdpowiedzUsuńDosłownie mam takie samo zdanie jak TY bo też uczyłam się w czasach, gdzie uczeń szedł do szkoły i miał w sobie stres przez wszystkie lekcje.
UsuńMoim zdaniem trzeba zachować jakiś złoty środek - bo aktualnie wielu uczniom wydaje się, że mają tylko i wyłącznie prawa, a żadnych obowiązków. Z drugiej strony, niektórzy nauczyciele faktycznie te prawa naginają, wykorzystują swoją przewagę i uprzywilejowaną pozycję.
OdpowiedzUsuńTeż lubię książki, z których mogę się czegoś dowiedzieć . Teraz to była np. książka Halo Pogotowie o pierwszej pomocy. Co do tejże publikacji nie słyszałam o niej. Też jestem z pokolenia gdzie nauczyciel był autorytetem, miał szacunek i respekt. Maturę zdawałam 12 lat temu, więc dość dawno, ale nie aż tak dawno znowu, choć dzisiejsze pokolenie jest zupełnie inne niż moje. Anne 18.
OdpowiedzUsuńNie dalej jak wczoraj też zwróciłam na nią uwagę. Teraz widzę, że warto się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńFajna sprawa. Szkoda, że "za moich czasów" nie było tego typu książek :)
OdpowiedzUsuń