"Kulawy. Pies, który miał szczęście" (Wydawnictwo Literatura)
Niby wszyscy dobrze wiemy, że liczy się wnętrze, a nie to, co widać jedynie gołym okiem. Niby wiemy, ale często o tym zapominamy i na pierwszym miejscu stawiamy to, co zewnętrzne. Smutne, ale prawdziwe i chyba (w pierwszym odruchu) zupełnie naturalne. Przecież wolimy kupić to, co ładne i pełnowartościowe od tego, co zniszczone (zwłaszcza, jeśli mamy zapłacić za to pełną cenę). Chcemy ładnie wyglądać, chcemy, żeby ładnie wyglądały nasze dzieci. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że pierwsze wrażenie jest ważne i często przez jego pryzmat oceniają nas inni ludzie.
Oceniamy ludzi, oceniamy też zwierzęta. Myślę, że każdemu z nas zdarzyło się nazwać mijanego psa brzydkim. Czyżby nie spodobał nam się jego pyszczek? A może miał za długi ogon (albo nie miał ogona w ogóle)? Może widać było na jego ciele ślady choroby? Albo widać, że jest stary? Sama często mówię, że jeśli kiedyś wezmę psa albo kota ze schroniska, to pewnie takiego bez łapy albo bez oka. Z drugiej strony, zdarza mi się westchnąć na widok przedstawicieli moich ulubionych ras. Nie ma w tym na pewno nic złego i każdy z Was robi tak samo. Warto jednak, jak napisałam wcześniej, spojrzeć głębiej. Przypomina o tym książka Katarzyny Ziemnickiej Kulawy. Pies, który miał szczęście. Ta historia rozpoczyna się na murku koło śmietnika. To tam siedzą Kulawy, Józia i Gucio. Bezpańskie kundelki, które ze wszystkim muszą radzić sobie same. Nie narzekają na swój los, mają siebie. O jedzenie martwić się nie muszą, bo prowadząca bar pani Cecylia Grzaneczek każdego wieczora wystawia im na zewnątrz różne pyszności. Nie czują potrzeby zmieniania swojego życia, ale los ma na nich zupełnie inny plan. Na horyzoncie pojawia się hycel, który łapie bezdomne psy i zawozi do schroniska. Co ich tam czeka? Łatwo się domyślić, że nic dobrego. Pozbawione wolności kundelki nie są szczęśliwe. Kulawy intensywnie myśli o tym, jak zmienić ich los i w jaki sposób przywrócić im wolność. W końcu wpada na pewien pomysł. Pomysł związany z wystawą psów rasowych! Kulawy i jego przyjaciele nie mają nic do stracenia. Postanawiają udawać psich arystokratów! Czy ten plan może się powieść? Czy Kulawy nie wpędzi swoich przyjaciół w jeszcze większe kłopoty? Przeczytajcie tę książkę i wszystkiego się dowiecie!
Po co czytamy dzieciom książki? Powody są pewnie bardzo różne, ale jestem przekonana, że każdy powie, że chciałby, żeby dzięki czytaniu dziecko rozumiało świat. Żeby książki skłaniały do refleksji, żeby stanowiły punkt wyjścia do rozmowy. Kulawy taką książką jest. Piękna i mądra opowieść zainteresuje starsze przedszkolaki i uczniów młodszych klas szkół podstawowych. Można ją czytać w domu, można w przedszkolu albo szkole. Rozdział po rozdziale albo od razu od deski do deski. Bez względu na to, co wybierzecie, zawsze będziecie czerpać z tej lektury przyjemność. Zawsze skłoni Was do refleksji i przyniesie ze sobą mądre przesłanie. Wywoła uśmiech na twarzy kolorowymi i pełnymi humoru ilustracjami, które stworzyła Kasia Cerazy. Jej rysunki dopełniły tę historię i sprawiły, że czyta się tę książkę z jeszcze większą przyjemnością. Koniecznie zapiszcie sobie ten tytuł. Kulawy wart jest poznania!
Kulawy. Pies, który miał szczęście
Katarzyna Ziemnicka
ilustracje Kasia Cerazy
Wydawnictwo Literatura 2025
wiek 6+
https://wydawnictwoliteratura.pl/
Jakie fajne ilustracje! Bardzo ciekawa książeczka.
OdpowiedzUsuń