Podróże Tosi: Wiosna pod Tatrami

Nie planowaliśmy tego wyjazdu. Mieliśmy pojechać w góry zimą, ale przykry wypadek Tosi wymusił zmianę planów. Gospodarz miejsca, które zarezerwowałam (i zdążyłam już w całości opłacić) wykazał się niebywałą empatią i pozwolił anulować rezerwację (zwracając nam całą zapłaconą kwotę). Postanowiliśmy, więc zrewanżować się i jednak przyjechać, choć nieco później niż pierwotnie planowaliśmy. Padło na maj i tydzień, w którym w szkołach odbywały się egzaminy dla uczniów klas ósmych. Wiedzieliśmy, że Tosia będzie miała trzy dni wolnego, więc dołożyliśmy dwa dodatkowe i ruszyliśmy na południe.

Maj w Zakopanem bardzo nas zaskoczył. Nie spodziewaliśmy się aż tak pustych ulic, niższych od letnich cen i niemal pustych szlaków. Mieszkaliśmy w samym centrum i każdego dnia obserwowaliśmy z okna pustoszejące między 19 a 20 ulice. Turystów indywidualnych nie było wielu, dominowały raczej wycieczki szkolne. Minimalne zastrzeżenia możemy mieć jedynie do pogody. Padało zaledwie jeden dzień, ale niskie chmury skutecznie zasłaniały piękne widoki. Mimo to nie poddaliśmy się i ruszyliśmy na szlak. Pierwszego dnia, spokojnym, spacerowym tempem ruszyliśmy z Palenicy Białczańskiej w kierunku Wodogrzmotów Mickiewicza. Celem nie było jednak ani Morskie Oko, ani zimowa jeszcze o tej porze roku, Dolina Pięciu Stawów Polskich, ale Schronisko Roztoka. Położone zaledwie 15 minut drogi od chyba najbardziej ruchliwego i najczęściej odwiedzanego tatrzańskiego szlaku. Pyszna szarlotka zachwyci każdego miłośnika tego ciasta, a cisza i spokój panujące w Roztoce ukoją wszystkich, którzy nie przepadają za gwarem. My zawsze szukamy okazji, żeby zajrzeć tam choć na chwilę. I oczywiście zjeść tamtejszą szarlotkę! 

 


Wieczorem ruszyliśmy jeszcze w kierunku Cmentarza Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku, jednego z naszych ulubionych zakopiańskich miejsc. Bez odwiedzenia go nie wyobrażamy sobie pobytu w Zakopanem!


Kolejny dzień powitał nas deszczem, więc wykorzystaliśmy go na odwiedzenie zakopiańskich muzeów. Muzeum Tatrzańskie ma tyle filii, że choć od dwóch lat jeździmy tam dość regularnie, to nadal nie odwiedziliśmy wszystkich. Teraz przyszedł czas na, otwartą po remoncie, wystawę w gmachu głównym oraz wizytę w willi Opolanka, w której mieści się Muzeum Kornela Makuszyńskiego. Wystawa w gmachu głównym była interesujące, nowoczesne i przede wszystkim porządkujące oraz poszerzające naszą wiedzę o Tatrach i Zakopanem. Z kolei w muzeum Makuszyńskiego mieliśmy okazję lepiej poznać jednego z najpopularniejszych polskich pisarzy tworzących książki dla dzieci. Przy okazji przypomnę Wam recenzję książki Słońce na papierze (KLIK), opowiadającej o Makuszyńskim właśnie. Jeśli nie mieliście okazji jej czytać, to gorąco Wam ją polecam. Naprawdę warta jest przeczytania.



Czwartek pogodowo był już łaskawszy, dlatego ruszyliśmy w kierunku Doliny Kościeliskiej. Nie chcieliśmy jednak iść samą doliną aż do schroniska na Hali Ornak. Dość szybko skręciliśmy z głównej drogi w kierunku Polany Zaharadziska, gdzie miejsce do życia znalazły bobry! Chcieliśmy zobaczyć ślady ich działalności w Tatrach i, ku naszej radości, udało się. Stamtąd ruszyliśmy w stronę Przysłopu Miętusiego. Pewnie są tam ładne widoki, które przesłoniły nam chmury. Wielką Polanę Małołącką, gdzie w końcu udało nam się zobaczyć coś więcej niż tylko chmury, Przełęczy w Grzybowcu i w końcu celu naszej wędrówki, czyli Doliny Strążyskiej. W tej ostatniej byłyśmy z Tosią zimą ubiegłego roku i miałyśmy w planie jak najszybciej tam wrócić. Latem 2022 zabrakło czasu, teraz się udało i mogłyśmy zachwycać się pięknym widokiem na majestatyczny Giewont.


Ostatnim dniem, który mogliśmy przeznaczyć na wędrówki był piątek. Serwisy pogodowe zapowiadały opady od godziny 11, więc niczego nie planowaliśmy, tylko zarezerwowaliśmy wejście do Centrum Edukacji Przyrodniczej TPN. Rano okazało się jednak, że zapowiedzi opadów przesunięto na 13, więc postanowiliśmy ruszyć na jakąś szybką wycieczkę. Padło na Nosal. Szczyt znajdujący się niespełna godzinę marszu od Kuźnic, na który miałyśmy szansę wejść i z niego zejść tak, aby zdążyć na czas do Centrum Edukacji Przyrodniczej. Spacer był bardzo przyjemny, a Tosia, której na wejście na Nosal wcześniej nie mogłam namówić, szybko oznajmiła, że przy pierwszej możliwej okazji musimy tam wrócić.

 

Wrócimy też na pewno wiele razy do Centrum Edukacji Przyrodniczej TPN, które znajduje się tuż przy Rondzie Kuźnickim. Byliśmy tam już po raz trzeci i za każdym razem wystawa była nieco inna. Trzon pozostaje oczywiście ten sam (nasze pierwsze wrażenia i opis znajdziecie TUTAJ), ale zmieniają się prezentowane filmy edukacyjne, a w tym roku po raz pierwszy także film w sali kinowej. Polecam, jeśli jeszcze nie odwiedziliście tego miejsca, a bywacie w Zakopanem regularnie. Polecam, jeśli wybieracie się w Tatry po raz pierwszy. Wstęp jest bezpłatny, ale musicie wcześniej zarezerwować wejście na stronie CEP. 

Ostatnim punktem był wjazd wyciągiem na Butorowy Wierch i spacer w kierunku Gubałówki. Gubałówka w majowe popołudnie okazała się miejscem niemal zupełnie pustym. Większość straganów, barów i restauracji była zamknięta. Na szczęście czynny był tor saneczkowy, którym przez ostatnie dwa lata Tosi nie udało się zjechać. Teraz nadrobiła zaległości.

 

I tak zakończył się nasz majowy (nie do końca zaplanowany) wyjazd do Zakopanego. Czy było warto? Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że na przełomie lipca i sierpnia jedziemy tam znowu? Oczywiście, że tak. Nie zrealizowaliśmy naszych planów w 100%, nadal nie odwiedziliśmy niektórych miejsc. Cały czas czujemy niedosyt. Majowy wyjazd pokazał nam Zakopane i tatrzańskie szlaki z zupełnie innej strony. Brak tłumów, kolejek, niemal puste szlaki. Minusem była na pewno nieprzewidywalna pogoda. Latem rzadko trafiają się całe deszczowe dni. Wychodząc na szlak rano można spokojnie wrócić przed deszczem do domu. Teraz było nieco trudniej. Mimo wszystko, gdyby ktoś zapytał nas, czy pojechałybyśmy jeszcze raz w Tatry w maju, to bez wahania odpowiadamy, że tak. W maju i w każdym innym miesiącu roku!

Komentarze

  1. Zakopane to ładny i ciekawy region. Jest tam co robić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama chętnie wybiorę się w to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiosną jest piękniej niż latem

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz