Gra(my) w piątki: "Ubongo Shimo" (Wydawnictwo Egmont)

Latem nie spędzamy zbyt wiele czasu nad planszówkami. Spędzamy raczej czas na zewnątrz, korzystamy z długich dni i jeździmy na wycieczki rowerowe. Kiedy nadchodzi jesień, trochę zwalniamy i sięgamy po sprawdzone sposoby na umilenie coraz dłuższych wieczorów i coraz chłodniejszych dni. Doskonale sprawdzają się w tym czasie gry. Te, które czekały na półce przez całe lato i zupełnie nowe, które niedawno miały swoją premierę. 

Jest też gra, którą mogłabym przypisać do dwóch wymienionych wcześniej kategorii. Z jednej strony - doskonale ją znamy. Z drugiej - w takiej odsłonie jeszcze jej nie widziałyśmy. To kolejna gra z cyklu Ubongo Grzegorza Rejchtmana. Różne wersje gry Ubongo są stale obecne w naszym domu i chętnie gramy w nie całą rodziną. W domu mamy pięć różnych wersji tej gry. Każda czymś nas zaskakiwała. Zawsze jednak wydawało nam się, że niczego więcej autorowi nie uda się już wymyślić. I zawsze Grzegorz Rejchtman nas zaskakiwał. Tak samo było i tym razem!

Od razu zaznaczę, że według nas Ubongo Shimo to najtrudniejsza wersja tej gry w naszej kolekcji. Czy to oznacza, że nam się nie spodobała? Przeciwnie, z jeszcze większym zacięciem układałyśmy klocki na kolejnych kartach. A klocki w Ubongo Shimo bardzo różnią się od tych, które znałyśmy z wcześniejszych wersji. Klocki mają dziury! I te dziury są w tej grze bardzo ważne. Muszą one bowiem znaleźć się w miejscach, w których na kartach do gry, są białe pola. Wydaje się proste? Być może. Jednak wcale takie proste nie jest. Do układania nie możemy użyć wszystkich klocków. Jedynie te, które są wskazane na karcie, której używamy. Karty mają cztery kolory i cztery stopnie trudności. Polecam, oczywiście, zacząć od najprostszych, czyli zielonych. Do momentu, kiedy wszyscy gracze próbują jeszcze ułożyć klocki na swojej karcie, czas jest nieograniczony. Sytuacja komplikuje się, kiedy jeden z graczy już ułoży klocki. Wtedy woła: "Ubongo" i odwraca klepsydrę. Od tego momentu, pozostali gracze, mają minutę na dokończenie swoich układanek. Zwycięzca otrzymuje klejnot. Kolory różnią się w zależności od rundy, którą się wygrało.




Emocji nie brakuje, bo seria gier "Ubongo" to propozycja dla całych rodzin. Z grą poradzić powinny sobie dzieci od ósmego roku życia. Nawet, jeśli na początku, gra będzie wydawać się im trudna, to nie ma, co się zniechęcać. W naszym domu pierwsze rozgrywki nigdy nie odbywają się zgodnie z dołączoną do gry instrukcją. Zaczynamy od prób układania klocków na poszczególnych kartach, bez presji czasu. Próbujemy różnych wariantów, ćwiczymy, pomagamy sobie wzajemnie. Potem zaczynamy grać zgodnie z zasadami. Mistrzynią "Ubongo" jest w naszym domu Tosia, ja zamykam stawkę, ale staram się nie poddawać i wytrwale ćwiczę. Jeśli i Wy macie ochotę na oryginalną grę, świetną zabawę dla graczy w różnym wieku, a nie znacie klasycznego Ubongo albo nie graliście jeszcze w Ubongo Shimo, to bardzo gorąco Wam te gry polecam! To gwarancja dobrej zabawy na wszystkie jesienne wieczory!

Ubongo Shimo

Grzegorz Rejchtman

liczba graczy: 1-4

czas gry: 25 minut

wiek: 8-108 lat

EGMONT 2023


 https://egmont.pl/


Komentarze

  1. Ta gra jest naprawdę super, też bardzo ją lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię gry z tej serii, niesamowicie wciągają naszą rodzinkę, przy tej jeszcze nie mieliśmy okazji miło spędzić czas, zatem do nadrobienia. Izabela Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś już gdzieś widziałam tę grę . Jako dziecko bardzo często grałam w planszówki teraz nie mam w domu ani jednej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna. Będę musiała jej poszukać. Zapowiada się świetna zabawa

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna zabawa dla całej rodziny. Gra bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz